eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZwolnienie L4 i operacjaRe: Zwolnienie L4 i operacja
  • Data: 2005-08-17 22:32:18
    Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:ddt0si$n59$1@news.dialog.net.pl...
    >W wiadomości news:ddsut7$5pm$1@nemesis.news.tpi.pl Immona
    > <c...@w...zpds.com.pl> pisze:
    >
    >> Ale to, czy to wdowa z trojka
    >> dzieci, czy mlody kawaler o poszukiwanych na rynku umiejetnosciach,
    >> ktory sobie bez trudu poradzi, nie powinno miec wplywu ani na
    >> orzeczenie, ani na ocene sytuacji. Bo to nie jest merytoryczny skladnik
    >> tej sytuacji.
    > Znowu piszesz oczywistości.

    Twoje dramatyczne podkreslanie stanu rodzinnego tej pani wzbudzilo we mnie
    watpliwosci co do tego, czy nie uwazasz tego stanu rodzinnego za istotny
    element sytuacji, tylko tyle.

    >
    >> Nie chodzi mi w tej chwili o pomoc nieslusznie
    >> zwalnianym w dochodzeniu swoich praw w sądzie, tylko o tych bezrobotnych
    >> majacych problemy ze znalezieniem pracy z powodu niedopasowania
    >> kwalifikacji do zapotrzebowania rynku i czasem tez niedopasowania
    >> mentalnosci do obecnych warunkow.
    > Tak. Prowadzę organizowane przez ZZ szkolenia, dokształty i takie tam.
    > Głównie z tego, na czym się znam. ;) Nie uwierzysz, ale robię to za darmo.

    Mam sporo wolontariatu w swoim zyciorysie. :)

    > Kosztem czasu, który mógłbym/powinienem poświęcić mojej rodzinie, mojej
    > kobiecie, wreszcie - na bicie piany. Poza tym jestem mandatariuszem
    > związkowym, szefem komórki związkowej - to jakby taka funkcja kierownicza,
    > tyle że są obowiązki nie ma profitów. Nie muszę tego robić, czasem mi się
    > nie chce. Nie sposób opisać wszystko w krótkiej wypowiedzi, zresztą nie ma
    > sensu. Robimy co możemy i co się da. Sam jestem za krótki, mogę najwyżej
    > coś
    > prywatnie jednostkowo pomóc. Nie mam zamiaru sie chwalić.

    Nie wymagam tego :). Ale wprowadzilam watek, bo mnie bardzo interesuje temat
    szkolen. Widzialam ich juz troche, bo mam kontakt z projektami unijnymi, w
    ktorych pieniadze sie wydaje m.in. na to. Widzialam lepsze i gorsze i
    wszelkie pomysly z tego zakresu zywo mnie interesuja. Czy moglbys napisac
    kilka slow o tym, z jakimi szkoleniami (niekoniecznie jako osobiscie
    prowadzacy) masz do czynienia, czy sa mierzone ich efekty (tzn. kto po takim
    znalazl prace/lepsza prace) i jak to wyglada od strony tych efektow? Jak
    dotychczas to najwieksze wrazenie zrobila na mnie ta niemiecka firma, o
    ktorej pisalam, swoim wysokim odsetkiem efektywnosci, ale oni sie brali za
    jedna z latwiejszych dzialek, czyli ludzi, ktorzy mieli jakies w miare cenne
    na rynku kwalifikacje, tylko nie umieli sie sprzedac, dotrzec do informacji,
    zorganizowac poszukiwan. Tymczasem sa takie grupy, ze nie wiadomo, czego ich
    uczyc, zeby te efekty osiagnac. Jesli chcesz przykladow z praktyki moich
    znajomych, to sluze, ale sadze, ze wiesz o co chodzi. Moze masz jakies madre
    mysli do podzielenia sie?


    >
    >> Ale pomijajac przypadki, gdy glownym wyznacznikiem
    >> jest rola (naukowiec, lekarz, duchowny, nauczyciel, poeta)
    > Jestem (między innymi) nauczycielem. Nie czuję, żebym się wspiął na jakiś
    > szczebel tak pojmowanej drabiny społecznej.
    >

    Odczuwaja to czesto w ten sposob ci, ktorzy trafiaja do tych zawodow z
    rodzin, w ktorych rodzice nie mieli wyksztalcenia. W przypadku kontynuacji
    rzeczywiscie wspinania sie nie ma.

    >> to ludzie
    >> rozumieja "piecie sie w gore" jako zwiekszanie swojego stanu posiadania
    >> i zwiazanej z tym mozliwosci zaspokojenia swoich potrzeb, wiekszego
    >> decydowania o swoim zyciu, posiadania wiekszej ilosci wyborow nie
    >> dokonywanych pod zewnetrznym przymusem.
    > A jak ktoś ma inna definicję?

    To moze ja opowiedziec. Ta powyzsza nie jest zreszta moja, tylko
    skompilowana z moich obserwacji na temat tego, jak ludzie, ktorych
    spotykalam, rozumieli to. U wiekszosci ludzi dazenie do poprawy stanu
    materialnego rodziny jest jedna z najwazniejszych spraw do pewnego momentu,
    jest moment usatysfakcjonowania i potem drabina przestaje byc wazna, bo
    miejsce na niej staje sie wygodne. Ale dyskusja wyszla od osob bedacych na
    starcie w zlej sytuacji i oni bez watpienia pragna poprawiac swoja sytuacje
    materialna, poza garstka abnegatow. To, jak nazwiemy to pragnienie i proces
    poprawiania, to juz sprawa drugorzedna.

    >> i negacja
    >> tego, ze sa miejsca, gdzie reguly sa inne, ze sa ludzie, ktorzy umieja
    >> sie zachowywac inaczej i dobrze na tym wychodza.
    > Są miejsca gdzie reguły są inne niż jakie? Ludzie umiejący się zachować
    > inaczej niż jak? I co to znaczy, że dobrze na tym wychodzą? Do czego Ty
    > się
    > odnosisz?

    Na przyklad ludzie, ktorzy nie ciagaja sie po sadach dla zasady, tylko jak
    ktos ich nie potraktowal dobrze, "strzepuja pyl z sandalow" i skupiaja sie
    na poszukaniu czegos lepszego i na zwiekszaniu wartosci rynkowej swojej
    pracy.

    > A w ogóle to oprócz opinii chętnie bym poznał dowody.

    To, jak na grupie sie odnosisz do przykladow pozytywnej symbiozy pracownika
    z pracodawca. Nie tylko ja to zauwazam, bo jak niedawno byla tu dyskusja z
    gosciem, ktory chcial zwrocic pracodawcy za studia, ktore mu tamten
    zafundowal, choc nie musial, bo papieru nie podpisywal, to ludzie puszczali
    komentarze "Co na to Jotte? - Nie uwierzy".

    I.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1