eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeParametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie › Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
  • Data: 2007-06-14 13:49:15
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > > Co prawda nie jestem w stanie go zrozumiec dokladnie (moje neurony lustrzane
    > > odbijaja zbyt slabo jego zachowanie) ale troche go rozumiem.
    > Fajnie, że poruszasz temat neuronów lustrzanych :) Jak Ci się ogląda np.
    > film akcji? Zauważasz u siebie zmiany oddechu albo inne?
    >

    Ble. Filmy akcji rozumiane jako zwykla chale z usa mnie nudza bo umiem je
    opowiadac na 5-10 minut na przod. Sa tak przewidywalne ze nikt ze mna nie chce
    ich ogladac. Horrorow nie lubie, trillerow tez. Kiedys jak bylem maly to sie ich
    balem ale ogladalem do konca zeby wiedziec ze sie skonczylo:).
    Ogladac lubie filmy w stylu CSI, czy BSG lub babylon V. Bo tam przewidywanie
    bylo utrudnione przez to ze byly z natury "fantastyczne".
    Zastanowie sie czy zauwazam u siebie zmiany na jakichs filmach.

    > Chodzi mi jednak o coś innego (co stanowi oczywiście tylko moje domysły)
    > - zastanawiam się, jak wyglądało życie w tej rodzinie i w tym
    > środowisku, że zaszczepiła ona AU takie a nie inne sposoby
    > funkcjonowania z ludźmi. Zastanawiam się co oznacza ten czubek góry
    > lodowej, którym jest manifestowana na grupie konieczność sprawowania
    > kontroli, przedmiotowe podejście do pracownika, swoisty dualizm poglądów

    "Zwykla" pokrzywiona rodzina? Dookola zauwazam mniej lub bardziej pogiete
    rodziny, zdradzajace zony, mezow, zlodziejstwo, pijanstwo. Co prawda nie w
    pelnym zestawie per rodzina czy srodowisko ale jakos nietrudno mi sobie taka
    makabre wyobrazic. Ale moze mam bujna wyobraznie?

    > - "jesteś pracownikiem - kombinujesz, jesteś kierownikiem - zmieniasz
    > się nie do poznania - dbasz o dobro pracodawcy".

    Napisze ponownie: Uriah Heep. :)

    > Czuję w tym głęboki narcyzm podszyty lękiem, że coś się nie uda, że
    (...)
    > owszem. O sobie nic - jeszcze ktoś by to wykorzystał, zauważył słabości,
    > obnażył wewnętrzny lęk, potrzebę aprobaty i pustkę.
    >

    Nie probowalem analizowac AU. Sadze ze jest nieglupim ale pokreconym
    czlowiekiem. Co ciekawe przychodzi na grupe pytac wiec uwaza ze tu jest jakas
    madrosc. Z drugiej strony slabo reaguje na takie analizy wiec jego samoocena nie
    moze byc taka beznadziejna. Ciekawy jest. I tak jak Uriah, niebezpieczny.

    > I najłatwiej jest traktować ludzi przedmiotowo, bo przedmiot nie
    > wyrządzi krzywdy.
    >

    Wyrzadzi. Tylko tak sobie myslimy ze sam z siebie tego nie zrobi.

    > To wszystko moje domysły lecz jednego jestem pewien: kiedy i w jaki
    > sposób objawi sobie patologię własnych relacji interpersonalnych? Jaki
    > będzie początek końca tego zaprzeczania, że coś w tym życiu jest nie
    > tak? Że istnieje jakiś powtarzalny mechanizm, męczący schemat i kierat.
    >

    Tez sie zastanawiam czy dozyje sobie taki do smierci spokojnie czy zdazy sie cos
    "pierwszo-stronnicowego"

    > > uczciwym bez motywacji i byc zmotywowanym bez uczciwosci (jak Uriah Heep w
    > > Copperfieldzie :P).
    > Niestety nie czytałem :(
    >

    Znajdz sobie chociaz streszczenie. Tego jest 3 tomy i niekoniecznie sie latwo
    czyta. Uriah Heep (juraja hip - taki zespol byl daaaaawno temu) to taki gostek
    pracujacy w firmie (18 wieczna anglia), mily, usluzny, pokorny, kombinujacy caly
    czas jak innych oskubac. Udaje mu sie to ale jak w usa-nskim filmie na koniec
    sie wszystko dobrze konczy. Ofkorz po drodze jeszcze jest smierc zony
    copperfielda ale raczej czytelnik jej zalowac bardzo nie bedzie mimo ze jest
    bardzo pozytywna:)

    A teraz sprobuj sie oprzec przeczytaniu streszczenia! :P

    > > Troche za bardzo uogolniles. Nadal wydaje mi sie ze "nie chcenie" nie musi byc
    > > spowodowane sama praca czy zyciem. Wystarczy nastawienie "don juana" u
    > > pracownika, ktory sam nie wie co chce i tak sie szwenda po firmach. Ale jest to
    > > jednak nieuczciwe, z tym ze nie wiem co myslec w takim wypadku o motywacji w
    > > scislym znaczeniu.
    > I to właśnie jest błąd rekrutera, o którym wspominałem. Rekruter nie
    > powinien zatrudniać "don juanów". To tak jak z fachowcem od ergonomii :)
    > - jeśli stanowisko pracy jest niewygodne dla inwalidy to nie wina
    > inwalidy, nie wina ergonomii tylko fachowca.
    >

    No tak, jesli zalozymy ze jakikolwiek rekruter tam byl:) Bo czesto w takich
    firmach bierze sie lak leci i rezygnuje z kiepskich a zostawia dobrych. W tych
    co bylem to byl standard. I dzieki temu ze praca byla skodyfikowana i
    uprocedurowiona (nawet bez papierow) to wymiana jednego trybika byla bezbolesna.
    Nawet wymiana kilku naraz byla bezproblemowa jest ktos znal jak te rtybiki
    (pracownicy) dzialali w zakladzie.

    > >>>>> Nie oszukujmy sie pracownik chce kase za jak najmniejsza ilosc pracy...
    > >>>> No właśnie nie potrafię i nawet nie chcę odnieść tego zdania do
    > >>>> większości ludzi.
    > >>> Tak, tez tak chcial bym myslec :)
    > >> A co Ci przeszkadza? :)
    > > Rzeczywistosc:). Jednak czesciej widze ludzi ktorzy wiecej mysla jak
    > > zakombinowac i sie nie urobic niez jak zrobic dobrze.
    > Może to znów brak motywacji? :)
    Ale motywacji do czego?
    Do zarobienia pieniedzy czy do pracy?

    > > Dlatego mimo ze ludzie sobie tego nie uswiadamiaja, czuja ze moglo by im byc
    > > lzej i narzekaja ze jest kiepsko.
    > Nie sprzeczam się, choć myślę, że przeciętnemu zjadaczowi chleba daleko
    > do robienia tak skrupulatnego bilansu a jednak narzeka.
    >
    Rzecz w tym ze nie musi robic bilansu. Jesli widzi ze ktos pracuje lzej niz on,
    czy on pracujac lzej gdzies za granica niz tutaj, to nie potrzebuje bilansu zeby
    czuc ze cos jest nie tak. I stad to jeczenie. Ale zgadzam sie na zachodzie nasi
    rodacy tez jecza:). Ale jakby mniej, tak mi sie wydaje.

    > >>> kiedy pomysle ze takie wyniki na tablicy zakladowej
    > >>> wisza a ja nie mam ich jak zweryfikowac to jednak wiara w takie podejscie we
    > >>> mnie slabnie.
    > >> Kryteria oceny powinny być jawne dla
    > >> wszystkich a wyniki oceny tylko dla ocenianego pracownika.
    > > Czyli jednak jawne dla pracownika ale nie publiczne. Ok. Tez sadze ze sprawilo
    > > by to wiecej problemow niz pozytku.
    > Dlaczego?
    >
    Hehe jakbym gadal z moim synkiem:)
    Dlatego ze niektorzy maja chore ambicje i takie wyniki powodowaly by spiecia w
    zespole. Inne czynniki tez moge sobie wyobrazic ale w tej sprawie chodzilo mi
    raczej o to czy pozytywy z publicznosci wynikow sa wieksze od negatywow.

    > > Nie
    > > wiem jak zrobic to tak zeby bylo dobrze...
    > Szczerze, w myśl zasady "mówimy o problemach a nie o ludziach a o
    > problemach mówimy, by ich nie było" :)
    >
    Czyli zadna filozofia. Myslalem ze sa jakies kruczki czy tipy o jakich dobrze
    jest wiedziec.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1