eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeplaca minimalna a budzet panstwaRe: placa minimalna a budzet panstwa
  • Data: 2007-09-18 18:25:49
    Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:fcovgi$8mn$1@news.onet.pl sz <s...@b...no> pisze:

    > ale czy ten przyklad mial dowiesc ze "restauracja dla palacych" jest
    > absurdalym pomyslem?
    Z ekonomicznego punktu widzenia to sprawa restauratora - skoro chce się
    pozbawić znacznej części klienteli, która nie lubi jeść w smrodzie.
    Z logicznego - to zależy co uważasz za restauracje dla palących -
    restaurację w której palić można, czy restaurację w której palić trzeba
    (dotąd tego nie określiłeś).

    > czyli ze co - nie istnieje cos takiego jak palenie w restauracjach?
    Dziwne pytanie. Nigdy nie byłeś w restauracji?

    > byles kiedys w restauracji? :-P
    Raz. Opowiem ci jak to jest, ale nie tu, bo to off topic.

    >>>> Sądzisz, że właściciel może sobie z nią robić co chce?
    >>> jezeli jest wlascicielem to moze, chyba na tym polega wlasnosc, no nie?
    >> Nie. Własność różnych dóbr i związane z nią prawa różnią się od siebie i
    >> zależą od przedmiotu własności.
    > moge sobie wyobrazic ze ktos uzyskuje czesciowe prawo do dysponowania
    > jakas rzecza ale to wtedy sie nie nazywa wlasnosc chyba?
    Nie tyle częściowe, ile ograniczone (to nie to samo).
    Nadal jest to własność.
    Np. niektóre przedmioty zabytkowe, a z bardziej codziennych rzeczy nawet
    twój własny dom czy mieszkanie.

    > mi chodzi o definicje slowa.
    > definicje musza byc rozumiane jednakowo
    Nie muszą. Nie możesz nikomu zabronić definicji nie znać (o co podejrzewam
    ciebie) albo rozumieć opacznie (co także możliwe).

    > tak wiec "wlasnosc" to prawo do dysponowania rzecza. takie jest normalne
    > znaczenie tego slowa.
    Interesuje nas (w każdym razie mnie), znaczenie pojęcia własności w naszym
    systemie prawnym, nie zaś twoja opinia o tym znaczeniu.
    Już proste wklepanie słowa 'własność" w googla pozwoliło by ci (gdybyś to
    zrobił) na zapoznanie się definicją własności zawartą w Wikipedii. Co prawda
    jest to "definicja" amatorska i zawiera pewną niezręczność językową, ale
    zawsze może stanowić punkt wyjścia do poszukiwania.
    Tu sobie poczytaj:
    http://www.adwokat.com/html/rzeczowe-3.shtml

    > wyglada na to ze jestes za powaznym ograniczaniem prawa wlasnosci na
    > kazdym kroku - ale chociaz to powiedz wprost (a najlepiej jeszcze
    > uzasadnij dlaczego to niby lepsze) a nie zaciemniaj zmieniajac znaczenie
    > slow.
    Wygląda na to, że masz bardzo niewielkie rozeznanie w zagadnieniach
    prawnych - ale chociaż powiedz to wprost, a nie snujesz swobodne fantazje na
    tematy które są już dawno uporządkowane legislacyjnie i orzeczniczo. Tam też
    szukaj definicji.

    >>> a wystarczy dopisac "wbrew swojej woli" i wszystko byloby w porzadku.
    >> Wystarczyłoby to dopisać, a na tej kanwie można by oprzeć zakaz palenia
    >> praktycznie wszedzie, łącznie z ulicą.
    > no i co w tym zlego?
    Jak dla mnie nic. Ale możesz sie odwołać do konstytucjonalistów.

    > ulica jako "wlasnosc wspolna" (w cudzyslowiu, pamietasz dlaczego i co
    > przez to rozumim) nie moze zmuszac zadnego ze "wspolwlascicieli" do
    > zachowan jakich sobie nie zyczy.
    > natomiast wejscie na teren prywatny odbywa sie zawsze za zgoda wlasciciela
    Nieprawda. Poza tym zgoda taka może być w konkretnych przypadkach
    dorozumiana lub domniemana na podstawie określonych przesłanek. Jest to tak
    oczywiste, że przykład nie jest potrzebny.

    > i nie jest automatycznie prawem kazdej osoby, wiec taka osoba jest tam
    > gosciem i ma szanowac reguly ustanowione przez wlasciciela (czyli zakazy
    > albo ich brak w zaleznosci od jego kaprysu).
    Bzdury.

    > taka jest moja koncepcja, uwazam ze jest spojna, nie ogranicza wolnosci
    > tam gdzie nie jest to konieczne a rownoczesnie nie naraza nikogo na
    > niebezpieczenstwa na ktore sie sam nie zgodzil i w ogole jest super :->
    Nie, no koŃcepcja bardzo ciekawa, nie dociekam na ile spójna tylko...
    Wiesz, ona stanowi czysto amatorską i w dodatku pozbawioną podstaw rzetelnej
    wiedzy próbę - nazwijmy to - stolikowo-kawiarnianego usystematyzowania tego,
    co jak pisałem prawo od dawna zdefiniowało i uporządkowało. Może w
    niedoskonały sposób, ale jednak.

    >> Twój błąd polega na tym, że chyba
    >> nie rozumiesz pewnych technik prawodawczych. Podobnie jak zapis zbyt
    > nie tylko nie rozumiem ale nawet sie brzydze! :D
    No! to wyjaśnia wszystko. ale i chyba zamyka tę część dyskusji.

    > kazdy przejaw zycia ma byc szczegolowo uregulowany jak proponujesz :-(
    Nigdzie tego nie proponuję, konfabulujesz.
    Osobiście uważam, że wiele dziedzin życia jest uregulowanych zbyt
    szczegółowo, inne w sam raz, a są i takie których regulacje są dziurawe jak
    stare majty.
    Wszystko to nie wyklucza, że masa dziedzin uregulowana jest IMO po prostu
    wadliwie.

    > tak, mozna wprowadzic ale ja uwazam ze nie trzeba a nawet sie nie powinno
    > bo to tylko ogranicza wolnosc a nie daje niczego czego nie wywolaliby
    > konsumenci swoimi zadaniami.
    Tego zdania nie rozumiem.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1