eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZwolnienie L4 i operacjaRe: Zwolnienie L4 i operacja
  • Data: 2005-08-12 09:41:58
    Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Jednak jest zbieżność interesów - oddawać jak najmniej urzędnikom.
    >Tak jest.
    >
    >> KP powoduje, że pracownikom trudniej zdobyć
    >> pracę, bo pracodawca może mieć problemy ze zwolnieniem pracownika i
    >I bardzo dobrze. Człowiek to nie urządzenie, które można utylizować jak się
    >zechce.

    Nie widzę niczego dobrego w tym, że ludziom trudniej zdobyć pracę.

    >To nie KP powoduje utrudnienia w zdobyciu pracy bo 10 i 15 lat temu kodeks
    >nie był zasadniczo inny, a takich kłopotów nie było. Nie sądzę zaś aby ktoś
    >zaryzykował szaloną tezę, że przyczyną załamania gospodarczego, regresji i w
    >następstwie lawiny bezrobocia był KP. ;)

    Ja zaryzykuję - uważam, że był jedną z przyczyn.

    >> generuje dodatkowe koszty.
    >Co znaczy "dodatkowe"?

    Tzn. że gdyby go nie było, to koszty zatrudnienia pracownika byłyby
    mniejsze.

    > Po prostu generuje koszty. Korzystanie np. z maszyny
    >generuje jakieś koszty (zakup/dzierżawa, konserwacja, naprawy, zasilanie),
    >korzystanie z ludzkiej pracy także je generuje.

    Maszynę można wymienić na lepszą z dnia na dzień. Pracownika nie.

    >> ZUS też powoduje, że pracownik zarabia
    >> mało. To samo wysokie podatki.
    >> Tnijmy więc podatki, pseudopodatki i zaurzędniczenie kraju.
    >Pełna zgoda. I jeszcze kryptopodatki.

    Kryptopodatki to podatki prowadzące podatnika do krypty? ;-)

    >> A dlaczego z rodziną to już nie? Sama przeprowadzka trwa 1-2 dni.
    >> Kolega z rodziną w ciągu ostatnich 2 miesięcy przeprowadził się 3
    >> razy. I jakoś wszyscy żyją.
    >I to ma być sukces?

    Nie wiem. Ich wybór. Chcieli zarabiać więcej to się przeprowadzili.
    Chcieli mieszkać w ładniejszych domach, to się jeszcze dwa razy
    przeprowadzali :-)

    >> >A co z dachem nad głową?
    >> Trzeba sobie poszukać.
    >Poważnie? ;)

    No dla niektórych osób z którymi miałem styczność, to nie takie
    oczywiste (np. tych ze ściany wschodniej). Część moich rozmówców
    uważała, że to "państwo" ma im "porządne" mieszkanie zapewnić.

    >>> Co z pracą dla współmałżonka?
    >> Trzeba ją zdobyć.
    >Betka. Atrakcyjne oferty na co drugim słupie. Tylko czemu w takim razie
    >musieli wyjeżdżać?

    No, bo chcieli lepiej zarabiać. Co w tym dziwnego?

    >> Możesz to bardziej określić? Ja to rozumiem przez darmową opiekę
    >> zdrowotną, zaspokojenie głodu i pragnienia, dach nad głową i darmowe
    >> szkolnictwo. Jak Ty to rozumiesz?
    >Z grubsza podobnie. Dodam tylko, że na poziomie i o jakości określonymi
    >jakimiś uśrednionymi europejskimi standardami.

    Taa, znaczy mieszkanie socjalne, rachunki (kablówka, telefon,
    internet), jakieś karnety na basen, coby bezrobotni mogli się
    socjalizować, zniżki na komunikację, na wstęp do muzeum, zasiłeczek. W
    sumie może być, tylko niech płacą w formie dobrowolnych składek na to
    ci, którzy to postulują.

    >> Wybierali drogę taką, jaka wówczas wydawała
    >> się pewna. Ich wina?
    >> Nie. Moja wina? Powiedz mi w jakich czasach podwaliny pod życie
    >> zawodowe obecnie kładą młodzi ludzie? Czy są w stanie przewidzieć co
    >> będzie za 20 lub 30 lat?
    >30 lat temu upadek komuny i bezrobocie wydawały się mrzonką. Wszystko
    >wskazywało, że tak będzie kupę czasu, jeśli nie zawsze. Dziś jest może
    >trochę łatwiej, bo jesteśmy na drodze którą kilkadziesiąt lat temu przebyły
    >inne kraje - nie jest to więc scieżka dziewicza i z grubsza wiadomo czego
    >się można spodziewać. A jak się nie sprawdzi - cóż problem się powtórzy.

    To jak będziemy jeszcze żyli, to zrobimy spotkanie grupowiczów z
    pl.praca.dyskusje i usiądziemy w kółeczku i będziemy narzekać jakie to
    życie niesprawiedliwe. Pierwszy zlot możemy zrobić u moich
    przyszłospłodzonych dzieci, następny robimy u Twoich? ;-)

    >> Chodzi mi tylko o zostawienie ludzi (mnie też ;-))
    >> w spokoju - nie ograniczać ich niepotrzebnymi przepisami (swoboda
    >> zawierania umów).
    >Przecież to już jest. Są umowy cywilno-prawne. Ale _stosunek_pracy_, to co
    >innego i powinien być regulowany specyficznymi przepisami, gdyż pracownik
    >jest w nim stroną słabszą.

    Jakoś nie czuję się słabszą stroną. Mogę wstać, wyjść i niech się
    martwią. Ewentualnie złożyć wypowiedzenie, ale wtedy kierownik
    projektu chyba by się kompletnie załamał, bo za takie stawki mało kto
    chce robić i cały czas mu ludzie uciekają ;-)

    >Uzasadniałem to już wiele razy przy różnych
    >okazjach.
    >Spójrzmy na przykłady z innych dziedzin.
    >Bank działa i zawiera umowy w oparciu o prawo bankowe. To ograniczenie, więc
    >w imię swobody zawierania umów należy je znieść. Chciałbyś?

    Chciałbym. Konkurencja by się zwiększyła i może wreszcie ceny usług
    spadły.

    >Jakiś czas temu doprecyzowano zasady zawierania umów kredytowych - bo banki
    >mając do dyspozycji sztaby prawników dymały klientów (którzy byli słabszą
    >stroną, bez zaplecza prawnego) ukrywając rzeczywiste koszty kredytu i
    >szpikując umowy niezrozumiałymi dla przeciętnego obywatela kruczkami. Też
    >znieść?

    Nie wiem jaki jest tego koszt, jeśli zbyt duży to znieść.

    >Zobacz jak teraz te same banki jęczą nad ustawą zakazującą lichwy. A co im
    >ona szkodzi, jeśli jej nie uprawiają? Więc może jednak uprawiają i dlatego
    >ujadają?

    A niech se uprawiają (i ujadają). Sądzisz, że kogo ta ustawa dotknie?
    Mi się wydaje, że tych którzy już kredytu w ogóle nie dostaną. Ci,
    którzy pieniędzy będą naprawdę potrzebowali będą korzystać z
    "usługodawców" na czarnym rynku.

    >Zakazano działalności kredytowej w systemie argentyńskim, toż to gwałt,
    >przecież te umowy były zawierane dobrowolnie! Znieść?

    Znieść. Znam ludzi, którzy byli zadowoleni z takiej formy kredytu,
    teraz już nie mogą z niej skorzystać.

    >Cywilizacja tym się m.in. różni od dziczy, że sfery życia publicznego
    >reguluje za pomocą prawa stanowionego. Prawo to powinno być elastycznie
    >dostosowywane do panujących realiów.

    Niech życie ustanawia prawa, a nie sztuczne prawo ingeruje w moją
    wolność.

    > A dziś realia są takie, że pracownik
    >(człowiek najczęściej) o przeciętnych kwalifikacjach nie ma wielkiej
    >wartości,

    Czyjaś praca jest wyceniona przez kogoś innego na 500zł/etat.
    Minimalna krajowa wynosi więcej. Rozumiem, że uważasz, że ta osoba
    zostanie zatrudniona za tą minimalną?

    > bo bezrobocie dwadzieścia parę procent i w chętnych można
    >przebierać, oszukiwać ich, łamać ich prawa. A Ty byś jeszcze chciał usunąć
    >chroniące ich choć trochę zapisy??

    Mamy przepisy, a życie robi swoje. Po co mamy udawać, że żyjemy w
    jakimś tramtárie? Dzięki takim przepisom mamy czeski film.

    >Ciekawe jak pomysł likwidacji prawa pracy rozstrzygnęłoby ogólnonarodowe
    >referendum?

    Sądzę, że tak z 80% byłoby przeciw - niech te 80% sobie z niego
    korzysta. Co z pozostałymi, którzy chcieliby mieć możliwość z niego
    nie korzystać?

    --
    pozdrawiam
    Bremse

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1