eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeParametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienieRe: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
  • Data: 2007-06-29 12:35:39
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > >> Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > >> A jak rekrutowaliście I piętro? Braliśmy jak
    > >> leci. I tu tkwi problem :)
    > > Jesli tak bylo to pewnie z powodu braku chetnych.
    > > W firmach w ktorych pracowalem na tym niskim poziomie rekrutacja byla robiona na
    > > zasadzie ogladu zewnetrznego i ocenienia powierzchownego kandydata.
    > > Zeby pakowac pomidory wystarczy ze masz zdrowe cialo i nie wygladasz na
    szajbusa.
    > > Czy widzisz powod zeby robic bardziej szczegolowa rekrutacje?
    > W dwóch przypadkach widzę:
    > 1. Jeśli za jakiś czas będę chiał zrobić z niego kierownika ds.
    > pakowania pomidorów :)
    > 2. W pracy potrzebna jest szeroko pojmowana uczciwość lub po prostu
    > stwarza ona miejsce do robienia wałków. Np. praca mechanika
    > samochodowego. Wiele się nasłuchałem od mojego mechanika, jak to
    > pracownicy znikali z pieniędzmi lub kosztownymi narzędziami albo jak to
    > jeden pracownik postawił w warsztacie kradziony samochód. Albo od
    > znajomej fryzjerki, której pracownica z dziennym utargiem zwiała do
    > Hiszpanii. Mam wrażenie, choć nie dopytywałem, że te przypadki mają
    > jeden wspólny mianownik - "black money". Bez umowy ciężko ścigać
    > nieuczciwego "pracownika".
    >
    OK. Ale w wypadku kiedy w firmie mamy 150 pracownikow i tylko 10-15 powyzej
    poziomu "1" to warto wszystkich maglowac na wstepie?

    > > Czy warto maglowac i robic testy takim robotnikom zeby w przyszlosci uzyc ich do
    > > znalezienia jednego kierownika sposrod nich zamiast zatrudnic kogos z zewnatrz
    > > albo miec jednego upatrzonego kandydata z poziomu I?
    > > Oplaci sie?
    > Opłaci. Zwykle czas na rozmowę kwalifikacyjną jest taki sam, czy robisz
    > testy, czy nie. To kwestia odpowiedniej struktury wywiadu
    > rekrutacyjnego, takiej by w tym samym czasie dowiedzieć się o kandydacie
    > więcej.
    >
    No nie jestem pewien. Robienie testow to jeden czas a drugi to ich sprawdzanie
    jakies posortowanie itp. Do tego zanim beda potrzebne moga sie zdezaktualizowac.
    Gostek moze zaczac pic. No chyba ze test takie cos wykrywa.

    > >> To dobry sposób, lecz wciąż nie rozwiązuje problemu zwanego - skuteczny
    > >> pracownik nie zawsze jest skutecznym kierownikiem. Brakuje mu um.
    > >> interpersonalnych, których nikt od niego nie wymagał podczas rekrutacji.
    > > Tak ale wybor na poziom 1.5 jest zazwyczaj podyktowany przypuszczeniami ze takie
    > > umiejetnosci ma.
    > Oby tylko przypuszczenia okazał się trafne. Wtedy jest ok.
    >
    No ale jak sa nie trafne to sie pracownika wraca na poziom "1".

    Oczywiscie rozmawiamy o sytuacji kiedy nie uzywa sie ludzi takich jak Ty do
    rekrutacji. Bo zawsze lepiej wybierac ludzi przez takich jak Ty ale to kosztuje
    i trwa.

    Mam wrazenie ze nasza rozmowe mozna strescic tak:
    Wybierajac ludzi na poziom "1" bez filozofowania nad tym jest skuteczne w 25%
    przypadkow jesli pozniej potrzebujemy kierownika.
    Robiac rekrutacje profesjonalnie na poziom "1" mamy 80% skutecznosci w
    znalezieniu dobrego kierownika.

    A jak wyglada skutecznosc robienia profesjonalnej rekrutacji na kierownika
    sposrod wstepnie wyselekcjonowanych z juz nabranych jak leci pracownikow "1"
    poziomu?


    > > Jesli mamy akurat na styk ochotnikow na poziom 1 to po co robic im magiel na
    > > przyszlosc? Chyba lepiej jak juz brak kierownika przetestowac najbardziej
    > > kumatych z zakladu razem z kandydatami zewnetrznymi.
    > Skądś musisz wiedzieć, że są najbardziej kumaci. Jeśli wystarczy tylko
    > obserwacja (a zwykle nie wystarcza, bo kadry albo zarząd rzadko kiedy
    > spędza czas na hali) to już zostaje jeden krok do systemu, który
    > proponuję - pod uwagę brać umiejętności techniczne i interpersonalne.
    >
    No ale ja mam na mysli firmy w ktorych nie ma zarzadu. A wlasciciel po hali
    chodzi co dziennie:)

    W wiekszych firmach twoja wizja sie sprawdza.

    > > Nasz spor to chyba: "czy lepiej miec gruba teczke ze wszystkimi na juz czy z
    > > rodzynkami na za tydzien".
    > Spór? Mi się bardzo przyjemnie rozmawia :)
    >
    No spieramy sie bo moje stanowisko jest takie ze nie trzeba robic profesjonalnej
    rekrutacji zeby miec pewne i pozytywne wyniki przy wyborze ludzi do awansu.
    Twoje stanowisko to ze trzeba profesjonalnej rekrutacji bo dostaje sie zupelnie
    inaczej lepszy rezultat.

    > > Czy twoje idealy zawieraja cos ala: "firma i pracownik to przyjaciele".
    > Raczej firma i pracownik trakują się fair, przy czym obie strony mogą z
    > siebie zrezygnować.
    >
    Czyli miedzy innymi jawnosc i przezroczystosc, wtedy nie ma zdziwienia ze ktos
    cos zrobil (zwolnil sie, obcial wyplate...).

    > >>> Fajnie. Jesli to pierwsza wtopa to zupelnie zrozumiale.
    > >> To nie była pierwsza wtopa. Pierwsza to była ta, w której HR dowiedział
    > >> się, że facet pije. To była druga wtopa.
    > > To ze ktos pije to jego sprawa. Jesli z powodu gorzaly nic nie zepsul to wg mnie
    > > wtopy nie bylo.
    > Był pijany w pracy. To już wtopa. :)
    >
    A to tak.

    > > Oczywiscie dla mnie odkrycie picia jest dodatkowym ryzykiem ale to tak jak z
    > > wojna - gina tam ludzie ale przeciez wielu po wojnie zostaje a kazdy z nich na
    > > tej dlugiej wojnie nie zginal a czasem nawet ranny nie byl.
    > Ja bym to nazwał tak: odkrycie picia jest dodatkowym ryzykiem ale to jak
    > z małżeństwem (zaznaczam: istnieje instytucja rozwodu) - ludzie mają
    > różne wady ale przecież wiążemy się nie tylko za zalety ale także mimo wad.
    >
    Zgoda.

    > >
    > >>> No tak filozofujac to kazdemu brakuje motywacji bo mozna miec brak
    motywacji do
    > >>> mienia braku motywacji:)
    > >> No i to jest właśnie zadanie dla HR - uczynić tak, by demotywacja nie
    > >> mogła być. Tylko aplauz i zaakceptowanie (czy jakoś tak to było) :)
    > > Idealista:)
    > Pragmatyk :) Dobrać raz a dobrze ludzi jest taniej niż rekrutować bez
    > końca. Taniej kosztowo i czasowo.
    > Zaoszczędzone pieniądze przeznaczy się
    > by zapłacić HR-om za zaoszczędzony, który można przeznaczyć na inne
    > rzeczy - np. na wysłuchanie pracowników / kierowników co nie gra i co z
    > tym zrobić albo na oceny okresowe albo na przygotowanie niezbędnych szkoleń.
    > Odpowiednie motywowanie też jest tańsze niż spadek wydajności
    > spowodowany demotywacją. A na pewno jest to tańsze niż rozwiązywanie
    > niesnasek w firmie, spowodowanych kiepskimi posunięciami zarządu i
    > odrabianie utraconego zaufania pracowników.
    >
    Z tym sie zgadzam. Ostatnio takie cos przerabiamy...

    > >> Czasami to _wymaga_ znaczy też _pozwala_. Np. nie pozwala się
    > >> skrytykować szefa. Dlaczego? Czy tylko dlatego, że jest szefem nigdy nie
    > >> popełnia błędów i zawsze jest mądrzejszy od pracownika?
    > > Bo to firma szefa i jak sobie chce strzelic w stope to jego prawo? Moim zdaniem
    > > wystarczajacy powod aby bylo dozwolone.
    > A jeśli rykoszet trafi w pracowników? Jeśli pracownik rozwija się i ma
    > faktycznie dobre pomysły? Jesli pracownik lubi, gdy jego pomysły
    > przynajmniej zostaną wysłuchane a nie zanegowane przyrodzonym
    > autorytetem szefa?
    >
    Jaki rykoszet? Przykladowo?

    Mam osobistego krecka na punkcie swobody i wolnosci oraz prawa wlasnosci.
    Prawem szefa jest robic z firma co chce (jesli jest wlascicielem).
    Prawem pracownika sie zatrudnic lub zwolnic.
    Prawem szefa jest wymagac od pracownika pracy w zakresie BHP.
    Tak dlugo jak sie nie ogranicza swobody innych i kogos nie krzywdzi tak dlugo
    robta co chceta.

    U nas problemem jest to ze trudno* zalozyc firme i sie usamodzielnic lub dac
    prace innym.

    *trudno bo trudniej niz: "chce sprzatac biurowce, kupilem szczoty, kible,
    szmaty, mam formularz z moimi danymi skladam u urzednika on daje mi numerek i
    broszurke z jakimis przepisami "porzadkowymi" i ide pracowac a podatku zaplace
    tyle ile mi wychodzi z excela ze stronki mf.gov.pl"
    U nas trzeba duuuuzo wiecej.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1