eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeJak się nie dać zwolnićRe: Jak się nie dać zwolnić
  • Data: 2009-03-02 22:32:38
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:gogb4l$ej3$1@atlantis.news.neostrada.pl Jurek M
    <m...@1...pl> pisze:

    >> Groźba zwolnienia znaczy, że nie są przydatni z punktu widzenia
    >> pracodawcy,
    > Skoro nie są przydatni, to po co ma ich dalej zatrudniać?
    > Decyzje podejmuje, kierując się względami ekonomicznymi.
    > Przedsiębiorstwo to nie przytułek. Brutalne, ale tak jest.
    Oczywiście, przecież sam napisałem.
    Pracodawca postępuje wg swojego punktu widzenia, pracownik wg swojego.

    >> a jemu punkt widzenia zmieniać się może często i z całą pewnością bez
    >> uwzględniania sytuacji pracowników.
    > Czy pracownik uwzględnia sytuację życiową pracodawcy?
    > Nikt na to nie patrzy.
    W dużej firmie pewnie z oczywistych przyczyn nie.
    Ale ja kiedyś uwzględniłem. Nie sądzę abym to chciał powtórzyć.

    > Natomiast byłem świadkiem tego, że pracodawca, podejmując decyzję o
    > zwolnieniu, uwzględniał sytuację życiową pracowników.
    > Jeden z nich miał 5 dzieci i był jedynym żywicielem rodziny. Drugi, o
    > nawet wyższych kwalifikacjach był kawalerem i mieszkał z rodzicami.
    > Zwolnił tego drugiego, choć z bólem serca.
    Ja ci wierzę.
    Czasem i w szambie można znaleźć perłę.

    >> Natomiast w sytuacji zagrożenia podstawowych interesów życiowych
    >> postępowanie opisanych w artykule pracowników jest całkowicie
    >> zrozumiałe i w żadnej mierze nie zasługuje na potępienie.
    > Jak to mówią "tonący brzydko się chwyta...", ale są to działania doraźne,
    > obciążające nas wszystkich.
    > Trudno potępiać kogoś takiego, ale jest tylko dowodem na nieporadność
    > życiowią pracownika.
    Nie mogę się zgodzić z tak stanowczym stanowiskiem.
    Ludzie bywaja w różnych sytuacjach życiowych, nie zawsze zawinionych przez
    siebie.
    Nawet jeśli ktoś jest rozsądny, nie zakłada rodziny bez zapewnienia
    stabilnych i wystarczających dochodów i bez zapewnienia rezerw finansowych,
    nie zaciąga nonsensownych kredytów itp. zawsze może wydarzyć się coś, czemu
    po prostu nie da rady podołać albo nie zdążył się przygotować - ciężka
    choroba, śmierć osoby bliskiej, inne zdarzenie losowe.
    A jaką nieporadnością wykazuje się mieszkaniec małej miejscowości, w którym
    jest jeden strategiczny pracodawca?
    Albo osoba 50+? Nieporadnie żyje tak długo?

    > Co prawda, pobyt w szpitalu, na zwolnieniu na koszt
    > pracodawcy/podatnika, na krótką metę złagodzi skutki redukcji, ale nie
    > poprawi jego sytuacji życiowej.
    Na ponoszenie kosztu przez pracodawce nie on wpływa tylko ustawodawca.
    Na ponoszenie kosztu przez podatnika tak samo, a poza tym jest przecież
    ubezpieczony.
    Jak ci ktoś walnie auto, to naprawiasz na koszt ubezpieczonych (w tym swój).
    Taki mechanizm nosi nazwę solidaryzmu społecznego.

    > Jeśli tak jak ty to określasz, nasze
    > życie to nieustanna walka o byt, niech "giną" ci słabsi, którzy nie
    > potrafią się przystosować, którzy kombinują, przekraczają obowiązujące
    > zasady, kradną, idą na skróty... Wspierajmy raczej tych, z którymi los
    > obszedł się okrutnie, nie z ich winy. Bo przecież chcemy być ludźmi,
    > nieprawdaż?
    Nie sposób się z tym nie zgodzić.
    Tylko ty wkraczasz w sferę idei, a ja mówię o przyziemnych realiach.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1