eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeJak się nie dać zwolnićRe: Jak się nie dać zwolnić
  • Data: 2009-03-03 07:49:06
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:gohmv8$i1l$2@news.dialog.net.pl...

    >> Jak to mówią "tonący brzydko się chwyta...", ale są to działania doraźne,
    >> obciążające nas wszystkich.
    >> Trudno potępiać kogoś takiego, ale jest tylko dowodem na nieporadność
    >> życiowią pracownika.
    > Nie mogę się zgodzić z tak stanowczym stanowiskiem.
    > Ludzie bywaja w różnych sytuacjach życiowych, nie zawsze zawinionych przez
    > siebie.
    > Nawet jeśli ktoś jest rozsądny, nie zakłada rodziny bez zapewnienia stabilnych
    > i wystarczających dochodów i bez zapewnienia rezerw finansowych, nie zaciąga
    > nonsensownych kredytów itp. zawsze może wydarzyć się coś, czemu po prostu nie
    > da rady podołać albo nie zdążył się przygotować - ciężka choroba, śmierć osoby
    > bliskiej, inne zdarzenie losowe.

    Budzę się każdego dnia z taką świadomością.

    > A jaką nieporadnością wykazuje się mieszkaniec małej miejscowości, w którym
    > jest jeden strategiczny pracodawca?
    > Albo osoba 50+? Nieporadnie żyje tak długo?

    Nie muszę pisać, że nasz status zależny jest od nieskończonej liczby czynników i
    okoliczności.
    Ale niektóre są wyraźnie zależne od nas samych.
    Choćby miejsce zamieszkania. Zdrowie w pewnym stopniu też, ale nie koniecznie.

    50-cio latek z małej miejscowości też kiedyś był młody, podejmował takie, a nie
    inne decyzje.

    >> Co prawda, pobyt w szpitalu, na zwolnieniu na koszt
    >> pracodawcy/podatnika, na krótką metę złagodzi skutki redukcji, ale nie
    >> poprawi jego sytuacji życiowej.
    > Na ponoszenie kosztu przez pracodawce nie on wpływa tylko ustawodawca.
    > Na ponoszenie kosztu przez podatnika tak samo, a poza tym jest przecież
    > ubezpieczony.

    Dlatego nie potępiam takiego postępowania (nadużycia), chociaż nie pochwalam.

    Z resztą ZUS zdaje się zatrudnia specjalną 'policję', która ma za zadanie
    kontrolować 'oszustów' (?).

    > Jak ci ktoś walnie auto, to naprawiasz na koszt ubezpieczonych (w tym swój).
    > Taki mechanizm nosi nazwę solidaryzmu społecznego.

    Ale przy założeniu odpowiednio niskiego prawdopodobieństwa wystąpienia "szkody".
    Nikt nie ubezpieczy na życie osoby śmiertelnie chorej na raka.
    Jeśli procent takich zdarzeń znacząco wzrasta w krótkim okresie czasu (bo nawet
    składek nie są w stanie radykalnie podnieść), system się sypie i już nie spełni
    swojej roli.
    Np. za kierowców wyłudzających AC płacą wszyscy pozostali. Tak jak i za
    pasażerów na gapę.
    Tow. ubezp. odpowiednio podwyższy składki, zapłacą wszyscy w imię solidaryzmu ;)

    >> Jeśli tak jak ty to określasz, nasze
    >> życie to nieustanna walka o byt, niech "giną" ci słabsi, którzy nie
    >> potrafią się przystosować, którzy kombinują, przekraczają obowiązujące
    >> zasady, kradną, idą na skróty... Wspierajmy raczej tych, z którymi los
    >> obszedł się okrutnie, nie z ich winy. Bo przecież chcemy być ludźmi,
    >> nieprawdaż?
    > Nie sposób się z tym nie zgodzić.
    > Tylko ty wkraczasz w sferę idei, a ja mówię o przyziemnych realiach.

    Stworzeniu takiego, a nie innego systemu przyświeca jakaś idea.
    Tak samo przytoczona przez ciebie idea solidaryzmu społecznego.
    Wiadomo, że nigdy nie uda się wcielić jej w życie do końca, tak jak nie da się
    wyplenić np. prostytucji, piractwa komp...itp.

    Jurek M.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1