eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCos w rodzaju podsumowaniaRe: Cos w rodzaju podsumowania
  • Data: 2002-11-25 17:34:30
    Temat: Re: Cos w rodzaju podsumowania
    Od: " leszek" <s...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Artur Lato <a...@p...onet.pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik leszek <s...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
    > dyskusyjnych napisał:art3bo$ba6$...@n...gazeta.pl...
    > [...]
    > > Popełniasz podstawowy błąd, bo zakładasz, że wszyscy mogą wykonywać taką
    > samę
    > > pracę, na tych samych warunkach i tak samo skutecznie.
    >
    >
    > Nie wiem z czego wyciągasz taki wniosek. Jeśli np. ktoś zatrudniał
    > dotychczas
    > 2 piekarzy, to teraz musiałby ich zatrudniać w mniejszym wymiarze
    > i przyjąć jeszcze jednego na część etatu (ale też piekarza). Jeśli ten nowy
    > byłby
    > na początku mniej wydajny, to mógłby mu mniej płacić.
    >

    A po co miałby to robić, jeśli dotychczasowi piekarze dobrze wykonują swoją
    pracę. Są piekarze i są piekarze. Obawiam się, że takie rozwiązanie by
    działało na niekorzyśc pracowników. Pracodawca chętnie zatrudni pracowników
    na mniejszy wymiar i za mniejsze pieniądze, nie zatrudni nowego (kto go do
    tego zmusi, powie, że spadły mu obroty) i będzie oczekiwał, że dotychczasowi
    będą robili to samo co poprzednio, tylko taniej.

    >
    > > Proponowane przez
    > > ciebie rozwiązanie dotyczy tylko prostych, kiepsko płatnych i mało
    > > skomplikowanych zajęć. Tam gdzie rzeczywiście dajemy ogłoszenie, wybieramy
    > > kilka osób, szybko wdrażamy do pracy i lecimy.
    >
    >
    > Dlaczego tylko prostych zajęć? Nie tak dawno na tych łamach toczyła
    > się dyskusja wskazująca jak trudno znaleźć teraz pracę w zawodzie
    > informatyka. A więc to rozwiązanie bardzo by również do tego zawodu
    > pasowało.
    >

    Przykro mi, ale wkraczasz na tereny dla ciebie nieznane, natomiast dla mnie
    dobrze znane, bo to mój zawód. To nie jest tak. W zawodzie, który ja wykonuję
    twoje propozycje są absolutnie bez sensu.

    >
    > > A co począć z etatami wymagającymi określonych kwalifikacji. Czy naprawde
    > > uważasz, że na przykład w kancelarii prawniczej ograniczamy tydzień pracy
    > do
    > > 30 godzin, dajemy ogłoszenie i od pierwszego następnego miesiąca
    > zatrudniamy
    > > dwóch nowych prawników na pozostałe 10 godzin i wszystko jest cacy ?
    >
    >
    > A dlaczego nie? Dzięki temu nie marnowaliby się młodzi prawnicy po studiach.
    > Sam znam jednego takiego, który 2 lata temu skończył studia z wyróżnieniem
    > i do tej pory nie może znaleźć pracy w swoim zawodzie.

    Nie jestem prawnikiem, ale to nie jest takie proste. Jest to zawód, w którym
    same studia to za mało. Potrzeba wiele lat praktyki, żeby osiągnąć wysokie
    kompetencje. Jeśli masz kancelarię, gdzie jest, załóżmy 3 doświadczonych
    prawników, to nie jest tak, że tym trzem zmniejszysz wymiar pracy,
    zatrudnisz czwartego i będziesz miał to samo. Z tego co wiem, to pracy
    prawnika nie mierzy się na metry. To co piszesz, to jest problem aplikacji
    adwokackich (rzeczywiście tragedia), ale tego nie da się rozwiązać w ten
    sposób. Tutaj są potrzebne działania dostosowane do specyfiki tego zawodu.

    >
    >
    > > Pza tym pamiętaj, że dodatkowe etaty to dodatkowe koszty dla pracodawcy i
    > to
    > > bardzo duże. Sama biurokratyczna obsługa etatów to dużo kosztuje.
    >
    >
    > Nie wydaje mi się, żeby zwiększenie np. z 4 do 5 etatów powodowało
    > jakiś drastyczny wzrost kosztów obsługi. Ale nawet jeśli jakiś by był, to ja
    > traktuję to w kategoriach mniejszego zła, bo obecne bezrobocie uważam
    > za coś porównywalnego z klęską żywiołową.

    Nie jest tak. Większa liczba osób generuje dodatkowe koszty. Pojawiają się
    dodatkowe problemy - słyszałeś chyba o prawie Parkinsona. Sam zresztą chyba
    zgodziłeś sie z poglądem, że jednak oznacza to dodatkowe koszty. A kto za to
    zapłaci ? Pracodawca ? A z czego, jak jest to mała firma i ledwo starcza na
    koszty. W małej firmie każdy dodatkowy koszt czy podatek to tragedia. Często
    trzeba od razu zwalniać ludzi.

    >
    >
    > > Poza tym
    > > takie rozwiązane oznacza cywilizacyjny regres. Jeśli tę samą pracę ma
    > > wykonywać większa liczba osób, to znaczy że wydajność pracy drastycznie
    > się
    > > obniża. A jeśli wydajność pracy się zmniejsza, to tak samo szanse na
    > wyjście
    > > z kryzysu się zmniejszają. Jakikolwiek rozwój cywilizacyjny może się
    > odbywać
    > > tylko poprzez zwiększanie wydajności.
    >
    >
    > To chyba nieporozumienie. Wydajność pracy by się zmniejszyła, gdyby
    > większa liczba osób pracowała przez taki sam czas. A ja przecież proponuję,
    > żeby większa liczba osób pracowała w krótszym czasie, tak żeby sumaryczna
    > liczba roboczogodzin się nie zmieniła. I oczywiście w miarę rozwijania się
    > gospodarki, i zwiększania się zapotrzebowania na siłę roboczą,
    > dopuszczalny czas pracy byłby podwyższany.

    Rzeczywiście masz rację. Ale nie da rady - jeśli większa liczba osób ma
    wykonywać taką samą ilość pracy, to jednak jest to jednak zmniejszenie
    wydajności.

    >
    >
    > Na końcu mego postu napisałem, że w praktyce takie prawo musiałoby być
    > bardziej skomplikowane, np. różny maksymalny czas pracy dla różnych
    > zawodów i regionów kraju. Czyli w zawodach, w których już teraz
    > brakuje specjalistów nie byłoby żadnych ograniczeń.
    >
    > Zdaję sobie sprawę, że to rozwiązanie pociągałoby za sobą określone
    > kłopoty i nawet koszty dla pracodawców, np. nowoprzyjęci pracownicy
    > byliby na początku mniej wydajni. Ale po pierwsze, pracodawcy
    > mogliby to sobie rekompensować mniej im w tym okresie płacąc,
    > a po drugie - jak napisałem wyżej - uważam te kłopoty za mniejsze zło
    > od obecnego szalejącego bezrobocia.
    >

    Wiele firm mogłoby nie udźwignąć tych kosztów i nawet przejściowego spadku
    wydajności. W efekcie liczba miejsc pracy wcale by się tak znacznie nie
    zwiększyła.

    Jeśli chcesz znać moje zdanie na ten temat, to uważam że w dłuższej
    perspektywie rzeczywiście dojdzie do skrócenia dnia pracy, na przykład
    będziemy pracować cztery dni w tygodniu, a nie pięć. Ale to może za wiele lat
    i nie w warunkach kryzysu.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1