eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCos w rodzaju podsumowaniaRe: Cos w rodzaju podsumowania
  • Data: 2002-11-25 15:24:48
    Temat: Re: Cos w rodzaju podsumowania
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik leszek <s...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:art3bo$ba6$...@n...gazeta.pl...
    [...]
    > Popełniasz podstawowy błąd, bo zakładasz, że wszyscy mogą wykonywać taką
    samę
    > pracę, na tych samych warunkach i tak samo skutecznie.


    Nie wiem z czego wyciągasz taki wniosek. Jeśli np. ktoś zatrudniał
    dotychczas
    2 piekarzy, to teraz musiałby ich zatrudniać w mniejszym wymiarze
    i przyjąć jeszcze jednego na część etatu (ale też piekarza). Jeśli ten nowy
    byłby
    na początku mniej wydajny, to mógłby mu mniej płacić.


    > Proponowane przez
    > ciebie rozwiązanie dotyczy tylko prostych, kiepsko płatnych i mało
    > skomplikowanych zajęć. Tam gdzie rzeczywiście dajemy ogłoszenie, wybieramy
    > kilka osób, szybko wdrażamy do pracy i lecimy.


    Dlaczego tylko prostych zajęć? Nie tak dawno na tych łamach toczyła
    się dyskusja wskazująca jak trudno znaleźć teraz pracę w zawodzie
    informatyka. A więc to rozwiązanie bardzo by również do tego zawodu
    pasowało.


    > A co począć z etatami wymagającymi określonych kwalifikacji. Czy naprawde
    > uważasz, że na przykład w kancelarii prawniczej ograniczamy tydzień pracy
    do
    > 30 godzin, dajemy ogłoszenie i od pierwszego następnego miesiąca
    zatrudniamy
    > dwóch nowych prawników na pozostałe 10 godzin i wszystko jest cacy ?


    A dlaczego nie? Dzięki temu nie marnowaliby się młodzi prawnicy po studiach.
    Sam znam jednego takiego, który 2 lata temu skończył studia z wyróżnieniem
    i do tej pory nie może znaleźć pracy w swoim zawodzie.


    > Pza tym pamiętaj, że dodatkowe etaty to dodatkowe koszty dla pracodawcy i
    to
    > bardzo duże. Sama biurokratyczna obsługa etatów to dużo kosztuje.


    Nie wydaje mi się, żeby zwiększenie np. z 4 do 5 etatów powodowało
    jakiś drastyczny wzrost kosztów obsługi. Ale nawet jeśli jakiś by był, to ja
    traktuję to w kategoriach mniejszego zła, bo obecne bezrobocie uważam
    za coś porównywalnego z klęską żywiołową.


    > Poza tym
    > takie rozwiązane oznacza cywilizacyjny regres. Jeśli tę samą pracę ma
    > wykonywać większa liczba osób, to znaczy że wydajność pracy drastycznie
    się
    > obniża. A jeśli wydajność pracy się zmniejsza, to tak samo szanse na
    wyjście
    > z kryzysu się zmniejszają. Jakikolwiek rozwój cywilizacyjny może się
    odbywać
    > tylko poprzez zwiększanie wydajności.


    To chyba nieporozumienie. Wydajność pracy by się zmniejszyła, gdyby
    większa liczba osób pracowała przez taki sam czas. A ja przecież proponuję,
    żeby większa liczba osób pracowała w krótszym czasie, tak żeby sumaryczna
    liczba roboczogodzin się nie zmieniła. I oczywiście w miarę rozwijania się
    gospodarki, i zwiększania się zapotrzebowania na siłę roboczą,
    dopuszczalny czas pracy byłby podwyższany.


    > Obawiam, że gdyby wprowadzać takie rozwiązania, to do tego trzeba by
    dołąćzyc
    > bardzo skomplikowane ustawodawstwo dotyczące wyjątków od tych reguł,
    > oznaczało by to masę dodatkowych kosztów i problemów. Efekt natomiast
    byłby
    > mizerny i dochodziło by do paradoksów, bo nagle okazałoby się, że jest
    masa
    > stanowisk niemożliwych do obsadzenia. Jeśli w jakiejś branzy chcesz
    > powiększyć zatrudnienie o 10 %, to znaczy że musisz znaleźć 10 procent
    więcej
    > ludzi znających się na takiej pracy. W jednych zawodach jest to proste,
    zaś w
    > innych trudniejsze, zaś w jeszcze innych wymaga wielu lat na wykształcenie
    > odpowiedniej liczby specjalistów.


    Na końcu mego postu napisałem, że w praktyce takie prawo musiałoby być
    bardziej skomplikowane, np. różny maksymalny czas pracy dla różnych
    zawodów i regionów kraju. Czyli w zawodach, w których już teraz
    brakuje specjalistów nie byłoby żadnych ograniczeń.

    Zdaję sobie sprawę, że to rozwiązanie pociągałoby za sobą określone
    kłopoty i nawet koszty dla pracodawców, np. nowoprzyjęci pracownicy
    byliby na początku mniej wydajni. Ale po pierwsze, pracodawcy
    mogliby to sobie rekompensować mniej im w tym okresie płacąc,
    a po drugie - jak napisałem wyżej - uważam te kłopoty za mniejsze zło
    od obecnego szalejącego bezrobocia.

    Pozdrawiam
    Artur





Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1