eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjePracownik socjalny - pytanieRe: Pracownik socjalny - pytanie
  • Data: 2007-05-03 10:55:39
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Immona <c...@n...gmailu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Maciek Sobczyk wrote:

    [...]
    > W Polsce, przynajmniej w teorii, jest podobnie. W praktyce: pracownik
    > nie ma czasu na każdego delikwenta z osobna. [...]

    Wyliczyles podobienstwa. Sadze, ze roznica polega na kasie i to jest ta
    roznica, ktora sprawia, ze tutejsi pracownicy socjalni - w kazdym razie
    ci, ktorych znam - nie sa sfrustrowani i wykonczeni. Dwie osoby zajmuja
    sie kilkoma osobami. Dwie, zeby nie zanudzic podopiecznego i zeby mialy
    komfort ulgi wynikajacej z poplotkowania (to oczywiscie nie jest wersja
    oficjalna, ale moje wlasne przypuszczenie :) ). Iloma podopiecznymi
    zajmuje sie naraz pracownik socjalny w Polsce?

    Druga roznica to calosciowa sytuacja gospodarcza. Bezrobocie w okolicach
    3% oznacza, ze nie ma problemu ze znalezieniem pracy, w kazdym razie tej
    najprostszej i nisko platnej - nisko platna oznacza tu skromne zycie, a
    nie nedze. Nie ma wiec ofiar przemian ustrojowych, bezrobocia
    strukturalnego itd. - znalezienie sie w zlej sytuacji materialnej moze
    wynikac wlasciwie tylko z problemow wewnetrznych czlowieka. Sadze, ze to
    bardzo wplywa na motywacje. Nie znam polskich podopiecznych MOPSow, ale
    wyobrazam sobie, ze wiekszosc z nich to ludzie, ktorzy nie maja szans na
    znalezienie pracy innej niz za mniej niz 1000 zl i to jeszcze w wielu
    przypadkach na czarno, nawet jakby przestali pic, zaczeli byc
    zdyscyplinowani itd. Zycie "normalne" z takim brakiem szans moze wtedy
    sie jawic czyms niewiele lepszym od ich obecnej sytuacji, nie wartym
    wysilku. Moze zabraknac argumentow do przekonywania ich do zmiany.

    >> Robota jest wszedzie trudna, ale satysfakcja ze zmiany czyjegos zycia,
    >> czasem rownoznacznej z ocaleniem tego zycia, potrafi bardzo
    >> uszczesliwic. Nie zglosilabym sie do takiej pracy, ale rozumiem te
    >> satysfakcje i rozumiem powody, dla ktorych ktos moze chciec wybrac
    >> wlasnie taka kariere.
    >
    > Wiesz, znów zacytuję wspomnianego psychologa: "rozumiem, że chce pomagać
    > ludziom, ale jako pracownik socjalny nie ma na to szans. To mrzonka, że
    > w miejscach takich jak poradnia czy MOPS pomaga się ludziom."
    > I jeszcze: "a jeśli podejmie tą pracę, to niech szybko pojmie, że jej
    > praca to nie misja i nie pomoc, bo inaczej jej zapał szybko zamieni się
    > w wypał <<wypalenie>>".

    Pytalam sie tych moich znajomych o ich motywacje i glownie byla to
    ekscytacja mierzenia sie z wielkim wyzwaniem.

    W PL wysluchalam kiedys tyrady psychologa (wtedy jeszcze studenta) na
    temat tego, ze w ogole by nie wpuszczal na studia psychologiczne
    rozegzaltowanych panienek motywowanych szlachetna checia pomagania
    ludziom, bo jedyne, co interesuje takich ludzi, to realizacja oderwanej
    od rzeczywistosci fantazji na wlasny temat. Za malo wiem, zeby sie sama
    na ten temat wypowiedziec, ale argument brzmi jak cos, nad czym sie
    warto zastanowic.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1