eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjePracownik socjalny - pytanie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 39

  • 1. Data: 2007-04-26 13:40:42
    Temat: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: "Kama" <k...@v...pl>

    Hej,
    Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że mam
    predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako pracownik
    socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży? Wiem, że zarobki są głodowe,
    ale to praca dla satysfakcji a nie dla kasy.
    Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się podzielił swoimi doświadczeniami. Jak zacząć?
    Gdzie szukać takiej pracy?
    Pozdrawiam
    Kama

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2007-04-26 13:48:46
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: badzio <b...@n...skreslic.epf.pl>

    Patrze, patrze a tu Kama porozsypywal nastepujace haczki:
    > Gdzie szukać takiej pracy?
    Zacznij moze od osrodka pomocy spolecznej
    --
    badzio


  • 3. Data: 2007-04-26 14:22:25
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: "CZYŚCIWO" <c...@o...pl>

    Użytkownik "Kama" <k...@v...pl> napisał w wiadomości
    news:1357.000000d3.4630abda@newsgate.onet.pl...

    > Gdzie szukać takiej pracy?

    To przecież jasne, że w fabryce śrubek. Bo gdzież indziej.




    --
    CZYŚCIWO tekstylne odnawialne= brak odpadów!
    www.mewa-service.pl




  • 4. Data: 2007-04-26 16:34:01
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Marek Pawełek <m...@U...pl>

    Kama wrote:

    > Hej,
    > Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że mam
    > predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako pracownik
    > socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży? Wiem, że zarobki są głodowe,
    > ale to praca dla satysfakcji a nie dla kasy.
    > Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się podzielił swoimi doświadczeniami. Jak zacząć?
    > Gdzie szukać takiej pracy?

    Pracownik socjalny pracuje najczęściej w instytucjach samorządu
    terytorialnego tj. MOPS czy GOPS. Zapytaj w urzędzie miasta, czy gminy.
    Jeśli jest zapotrzebowanie to przyjmą Cię z otwartymi rękoma.

    > Pozdrawiam
    > Kama
    >

    Pozdrawiam, Marek Pawełek


  • 5. Data: 2007-04-26 20:30:43
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: "wektor" <w...@i...pl>


    Użytkownik "Kama" <k...@v...pl> napisał w wiadomości
    news:1357.000000d3.4630abda@newsgate.onet.pl...
    > Hej,
    > Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że
    mam
    > predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako
    pracownik
    > socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży? Wiem, że zarobki
    są głodowe,
    > ale to praca dla satysfakcji a nie dla kasy.

    Możesz pytać w mops lub gops, jak Ci radzą odpowiadający, na "otwarte
    ręce" raczej nie licz, bo trafia się tam po otwartej rekrutacji
    (konkursie).
    Podstawową przeszkodą jest fakt, że po samej pedagogice, bez
    specjalności "praca socjalna" nie mogłabyś liczyć na awans w zawodzie
    pracownika socjalnego, mogłabyś pracować zaledwie na stanowisku
    "aspirant pracy socjalnej".
    Więcej w ustawie o pomocy społecznej z dnia 12 marca 2004 r. (Dz. U.
    Nr 64, poz. 593 z późn.zm.).

    Pozdr

    --
    wa


  • 6. Data: 2007-04-27 09:19:45
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: "tomek" <t...@p...onet.pl>

    > Hej,
    > Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że mam
    > predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako pracownik
    > socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży? Wiem, że zarobki są
    > głodowe,
    > ale to praca dla satysfakcji a nie dla kasy.
    > Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się podzielił swoimi doświadczeniami. Jak
    > zacząć?
    > Gdzie szukać takiej pracy?
    > Pozdrawiam
    > Kama
    Siostra skonczyla podobnie jak Ty pedagogike, teraz pracuje w osrodku
    podobnym do MOPS w ... Irlandii za 13,5 Euro/h



  • 7. Data: 2007-04-29 12:56:27
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Kama napisał(a):
    > Hej,
    > Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że mam
    > predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako pracownik
    > socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży?
    Tak. Mam doświadczenie jako powiernik intymnych zwierzeń zdesperowanych
    pracowników MOPS, którzy przejawiają motywację odwrotną do Twojej.
    Tytaniczne wręcz starania przykładają do tego, by pracownikami
    socjalnymi nie być. Powody owej wstecznej motywacji są różne. Jeden
    opisałaś - pensje głodowe. Dodajmy, iż są to pensje nie podwyższane od
    ładnych paru lat.

    Jednym z zajęć pracownika socjalnego jest prowadzenie wywiadów z
    klientami. Na podstawie tych wywiadów, klientom przyznawana jest pomoc
    (zasiłek). Pracownik rzadko kontaktuje się z "normalnymi", w pospolitym
    tego słowa znaczeniu, ludźmi. Najczęściej są to osoby o różnych
    deficytach społecznych, intelektualnych i zaburzeniach. Czasem
    prowadzisz wywiad z alkoholikiem, czasem z osobą silnie zaburzoną lub
    chorą psychicznie. Czasem z awanturnikiem. Przeprowadzenie wywiadu to
    szutka i kawałek. Raz, że większość klientów uważa, że zasiłek im się
    należy a Ty czasem musisz podjąć decyzję o odmowie lub zmniejszeniu
    zasiłku. Dwa, że wywiad środowiskowy lub sprawdzenie warunków bytowych
    przeprowadza się, jak sama nazwa wskazuje, w miejscu bytowania.
    Pracownik musi udać się w teren - do slumsów. Jest to zatem praca o
    podwyższonym stopniu ryzyka.

    Pracownik czasem musi podjąć decyzję np. o odebraniu dziecka rodzicom.
    Ustawa nakłada na niego obowiązek odbierania świadczeń osobom, które nie
    współpracują. Konsekwencje wszystkich decyzji - w postaci agresji
    klientów - ponosi pracownik.

    Jest to zatem ciężki, słabo płatny zawód, w którym groźba wypalenia
    zawodowego jest duża. Jest to praca frustrująca, której towarzyszy masa
    trudnych emocji i dylematów. Jest to praca, w której narażona jesteś na
    agresję klientów, na dylematy pomiędzy etyką zawodową a własnymi
    emocjami, na kontakty z nieuczciwymi osobami i ciągłe poczucie, że
    pracujesz z jakimś społecznym pasożytem, który musi być utrzymywany
    przez resztę podatników. Jest to praca, w której przydaje się zarówno
    wrażliwość jak i bardzo twarda skóra, a to posiada niewiele osób.

    By odpowiedzieć na Twój post, skonsultowałem się z psychologiem,
    pracującym 10 lat z pracownikami socjalnymi. Cytuję : "dziewczyna chce
    być pracownikiem socjalnym? Gorąco jej to odradź. Lub skontaktuj z
    terapeutą".

    > Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się podzielił swoimi doświadczeniami. Jak zacząć?
    Najlepiej udać się do MOPS.
    > Gdzie szukać takiej pracy?
    J.W.

    pozdr.
    Maciek


    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 8. Data: 2007-04-30 06:02:28
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Maciek Sobczyk wrote:
    > Kama napisał(a):
    >
    >> Hej,
    >> Skończyłam pedagogikę, zawsze chciałam pracować z ludźmi, myślę że mam
    >> predyspozycję do takiej pracy. Chciałabym rozpocząć pracę jako
    >> pracownik socjalny. Czy ktoś ma doświadczenie w tej branży?

    > By odpowiedzieć na Twój post, skonsultowałem się z psychologiem,
    > pracującym 10 lat z pracownikami socjalnymi. Cytuję : "dziewczyna chce
    > być pracownikiem socjalnym? Gorąco jej to odradź. Lub skontaktuj z
    > terapeutą".
    >

    Mozna jeszcze ewentualnie doradzic przeprowadzke i wykonywanie tego
    zawodu w kraju, gdzie nie jest to zawod tak okropny jak w Polsce.
    Kontakt ze slumsami jest w tej pracy nieuknikniony, ale sa miejsca, w
    ktorych sie za to przyzwoicie placi i dba o profesjonalne wspieranie
    psychiczne pracownikow (mentorzy, sesje z psychologiem itp.)

    Z moja praca tu w NZ sasiaduje budynek, w ktorym jest osrodek prowadzacy
    m.in. szkolenia na pracownika socjalnego (poza tym zajmuja sie uczeniem
    uchodzcow angielskiego i tutejszego zycia i resocjalizacja
    mlodocianych). Zaprzyjaznilam sie z personelem, bo jadamy lunch w tym
    samym miejscu i od kilku miesiecy raz czy dwa razy w tygodniu wciagaja
    mnie po pracy do srodka na herbatke i pogaduchy i zdazylam dosc
    dokladnie wypytac o ich prace. To w ramach wyjasnienia, skad czerpie
    wiedze o rzeczach, o ktorych napisze.

    Otoz pracownik socjalny w NZ (sadze, ze generalnie w bogatych krajach
    zachodnich jest podobnie) to gosc, ktorego przydziela sie komus, kto
    sobie nie radzi w zyciu i ktory ma doprowadzic do tego, zeby delikwent
    zaczal sobie radzic. Siedzi razem z nim i zmusza do szukania pracy,
    pomagajac w tym. Uczy zarzadzania pieniedzmi i budzetowania, pokazuje,
    jak rozsadniej gospodarowac tym, co sie ma. Pilnuje, zeby lazil do
    lekarza, placil rachunki, lazil do urzedow etc., jak trzeba, to bierze
    za fraki i idzie z nim. Decyduje, na jaka terapie, kursy czy zajecia go
    wyslac i pilnuje, zeby tam lazil. A poza tym wszystkim stara sie
    przekazac motywacje i zmienic postawe zyciowa delikwenta. Z wynikow jest
    rozliczany. Ma tyle czasu na jednego podopiecznego, ze mozliwa jest
    skutecznosc w tym, co ma robic. Jedna kobieta powiedziala, ze jej
    podopieczni po jakims czasie tak maja jej dosyc, ze znajduja prace i
    zaczynaja zyc normalnie tylko po to, zeby sie pozbyc jej ze swojego zycia :D

    Aha: jesli delikwent nie wspolpracuje, moze stracic zasilek i inna pomoc.

    Oczywiscie sa slumsy, alkoholicy, agresja, jednostki o tak zjechanej
    psychice, ze trudno cokolwiek z nimi zrobic i masa frustracji, ale sa
    tez sukcesy i szef osrodka mowil mi, ze jeden taki sukces, trwale
    wyciagniecie kogos ze zlego polozenia i widzenie, jak idzie dalej przez
    zycie juz o wlasnych silach i sobie radzi potrafi dac satysfakcje i
    motywacje, ktora nie wygasa podczas kilkudziesieciu kolejnych
    beznadziejnych przypadkow. Robota jest wszedzie trudna, ale satysfakcja
    ze zmiany czyjegos zycia, czasem rownoznacznej z ocaleniem tego zycia,
    potrafi bardzo uszczesliwic. Nie zglosilabym sie do takiej pracy, ale
    rozumiem te satysfakcje i rozumiem powody, dla ktorych ktos moze chciec
    wybrac wlasnie taka kariere. Dlatego wysylanie kogos do terapeuty (z
    podtekstem: "cos jest mocno nie w porzadku z twoja psychika") tylko
    dlatego, ze chce byc pracownikiem socjalnym, wydaje mi sie nie na
    miejscu. Sadze, ze dziewczyna nie zdaje sobie po prostu sprawy z
    polskich realiow wykonywania tej pracy, ktore sa takie, jak opisales,
    ale mozliwe, ze motywacja, ktora nia kieruje jest podobna do motywacji
    kogos, kto chcialby wykonywac ten zawod w wersji opisanej przeze mnie.
    Wtedy tylko przeprowadzka.

    I.

    PS. Jest tu jeden facet, ktory ma polskie korzenie i przejmuje sie tym,
    uczy sie polskiego i chcialby pojechac na kilka lat do kraju przodkow. I
    co chcialby tam robic? To samo co tu: byc pracownikiem socjalnym. Nie
    udalo mi sie niestety wyjasnic mu, dlaczego to zly pomysl. Jesli
    zrealizuje swoje plany, to powinien kamerzysta za nim lazic i zrobic
    ciekawy film dokumentalny o wstrzasie.


    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 9. Data: 2007-05-03 08:46:12
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Immona napisał(a):
    > Mozna jeszcze ewentualnie doradzic przeprowadzke i wykonywanie tego
    > zawodu w kraju, gdzie nie jest to zawod tak okropny jak w Polsce.
    > Kontakt ze slumsami jest w tej pracy nieuknikniony, ale sa miejsca, w
    > ktorych sie za to przyzwoicie placi i dba o profesjonalne wspieranie
    > psychiczne pracownikow (mentorzy, sesje z psychologiem itp.)
    W Polsce też o to się dba. Przynajmniej w Katowicach, gdzie mieszkam,
    pracownicy socjalni mają do dyspozycji superwizora. Superwizje nie
    chronią jednak pracownika przed wypaleniem zawodowym.

    > Otoz pracownik socjalny w NZ (sadze, ze generalnie w bogatych krajach
    > zachodnich jest podobnie) to gosc, ktorego przydziela sie komus, kto
    > sobie nie radzi w zyciu i ktory ma doprowadzic do tego, zeby delikwent
    > zaczal sobie radzic. [...] A poza tym wszystkim stara sie
    > przekazac motywacje i zmienic postawe zyciowa delikwenta. Z wynikow jest
    > rozliczany. Ma tyle czasu na jednego podopiecznego, ze mozliwa jest
    > skutecznosc w tym, co ma robic. Jedna kobieta powiedziala, ze jej
    > podopieczni po jakims czasie tak maja jej dosyc, ze znajduja prace i
    > zaczynaja zyc normalnie tylko po to, zeby sie pozbyc jej ze swojego
    > zycia :D
    W Polsce, przynajmniej w teorii, jest podobnie. W praktyce: pracownik
    nie ma czasu na każdego delikwenta z osobna. Na wspieranie i motywowanie
    zwyczajnie brakuje czasu, gdyż ten pożera biurokracja i prozaiczne
    działania, takie jak wydawanie opinii i decyzji o przyznaniu świadczeń.
    Pracownik w Polsce nie opiekuje się podopiecznymi. On reguluje ilość i
    charakter pomocy otrzymywanej przez państwo, tak by pomoc była
    dopasowana do ustawy.

    > Aha: jesli delikwent nie wspolpracuje, moze stracic zasilek i inna pomoc.
    Tu podobnie. Też może stracić jeśli np. nie uczęszcza na zajęcia
    aktywizujące lub uczęszcza pijany. Nie wiem jak w NZ, ale polscy
    delikwenci doskonale potrafią tej współpracy unikać jednocześnie nie
    tracąc zasiłku. Potrafią też świetnie korzystać z pomocy - np. palą w
    piecu otrzymywanymi ubraniami dzięki czemu mogą przepić otrzymane na
    węgiel pieniądze. Świetnie trzymają się na zajęciach aktywizujących,
    mimo 2 promili alkoholu we krwi (mierzone alkomatem). Zdarza się, że
    potrafią pobić pracownika socjalnego i to w miejscu jego pracy.

    > Robota jest wszedzie trudna, ale satysfakcja
    > ze zmiany czyjegos zycia, czasem rownoznacznej z ocaleniem tego zycia,
    > potrafi bardzo uszczesliwic. Nie zglosilabym sie do takiej pracy, ale
    > rozumiem te satysfakcje i rozumiem powody, dla ktorych ktos moze chciec
    > wybrac wlasnie taka kariere.
    Wiesz, znów zacytuję wspomnianego psychologa: "rozumiem, że chce pomagać
    ludziom, ale jako pracownik socjalny nie ma na to szans. To mrzonka, że
    w miejscach takich jak poradnia czy MOPS pomaga się ludziom."
    I jeszcze: "a jeśli podejmie tą pracę, to niech szybko pojmie, że jej
    praca to nie misja i nie pomoc, bo inaczej jej zapał szybko zamieni się
    w wypał <<wypalenie>>".

    > Dlatego wysylanie kogos do terapeuty (z
    > podtekstem: "cos jest mocno nie w porzadku z twoja psychika") tylko
    > dlatego, ze chce byc pracownikiem socjalnym, wydaje mi sie nie na
    > miejscu.
    Był to cytat, więc podtekstów nie będę tłumaczył - czy takowe były i co
    mogły znaczyć. IMO caly cytat, bez cenzury, daje więcej do myślenia niż
    napisanie tylko "odradź jej to".

    > Sadze, ze dziewczyna nie zdaje sobie po prostu sprawy z
    > polskich realiow wykonywania tej pracy, ktore sa takie, jak opisales,
    > ale mozliwe, ze motywacja, ktora nia kieruje jest podobna do motywacji
    > kogos, kto chcialby wykonywac ten zawod w wersji opisanej przeze mnie.
    > Wtedy tylko przeprowadzka.
    Tylko i wyłącznie :) Bez względu na motywację, którą zdaje się, że jest
    odczuwanie satysfakcji.

    > PS. Jest tu jeden facet, ktory ma polskie korzenie i przejmuje sie tym,
    > uczy sie polskiego i chcialby pojechac na kilka lat do kraju przodkow. I
    > co chcialby tam robic? To samo co tu: byc pracownikiem socjalnym. Nie
    > udalo mi sie niestety wyjasnic mu, dlaczego to zly pomysl. Jesli
    > zrealizuje swoje plany, to powinien kamerzysta za nim lazic i zrobic
    > ciekawy film dokumentalny o wstrzasie.
    Puść mu "Cześć Tereska" i kolejno wszystkie komedie z czasów komuny.
    Niech pozna sytuację i jej historyczny kontekst. Może mu to pomoże :)

    pozdr.
    Maciek

    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 10. Data: 2007-05-03 10:55:39
    Temat: Re: Pracownik socjalny - pytanie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Maciek Sobczyk wrote:

    [...]
    > W Polsce, przynajmniej w teorii, jest podobnie. W praktyce: pracownik
    > nie ma czasu na każdego delikwenta z osobna. [...]

    Wyliczyles podobienstwa. Sadze, ze roznica polega na kasie i to jest ta
    roznica, ktora sprawia, ze tutejsi pracownicy socjalni - w kazdym razie
    ci, ktorych znam - nie sa sfrustrowani i wykonczeni. Dwie osoby zajmuja
    sie kilkoma osobami. Dwie, zeby nie zanudzic podopiecznego i zeby mialy
    komfort ulgi wynikajacej z poplotkowania (to oczywiscie nie jest wersja
    oficjalna, ale moje wlasne przypuszczenie :) ). Iloma podopiecznymi
    zajmuje sie naraz pracownik socjalny w Polsce?

    Druga roznica to calosciowa sytuacja gospodarcza. Bezrobocie w okolicach
    3% oznacza, ze nie ma problemu ze znalezieniem pracy, w kazdym razie tej
    najprostszej i nisko platnej - nisko platna oznacza tu skromne zycie, a
    nie nedze. Nie ma wiec ofiar przemian ustrojowych, bezrobocia
    strukturalnego itd. - znalezienie sie w zlej sytuacji materialnej moze
    wynikac wlasciwie tylko z problemow wewnetrznych czlowieka. Sadze, ze to
    bardzo wplywa na motywacje. Nie znam polskich podopiecznych MOPSow, ale
    wyobrazam sobie, ze wiekszosc z nich to ludzie, ktorzy nie maja szans na
    znalezienie pracy innej niz za mniej niz 1000 zl i to jeszcze w wielu
    przypadkach na czarno, nawet jakby przestali pic, zaczeli byc
    zdyscyplinowani itd. Zycie "normalne" z takim brakiem szans moze wtedy
    sie jawic czyms niewiele lepszym od ich obecnej sytuacji, nie wartym
    wysilku. Moze zabraknac argumentow do przekonywania ich do zmiany.

    >> Robota jest wszedzie trudna, ale satysfakcja ze zmiany czyjegos zycia,
    >> czasem rownoznacznej z ocaleniem tego zycia, potrafi bardzo
    >> uszczesliwic. Nie zglosilabym sie do takiej pracy, ale rozumiem te
    >> satysfakcje i rozumiem powody, dla ktorych ktos moze chciec wybrac
    >> wlasnie taka kariere.
    >
    > Wiesz, znów zacytuję wspomnianego psychologa: "rozumiem, że chce pomagać
    > ludziom, ale jako pracownik socjalny nie ma na to szans. To mrzonka, że
    > w miejscach takich jak poradnia czy MOPS pomaga się ludziom."
    > I jeszcze: "a jeśli podejmie tą pracę, to niech szybko pojmie, że jej
    > praca to nie misja i nie pomoc, bo inaczej jej zapał szybko zamieni się
    > w wypał <<wypalenie>>".

    Pytalam sie tych moich znajomych o ich motywacje i glownie byla to
    ekscytacja mierzenia sie z wielkim wyzwaniem.

    W PL wysluchalam kiedys tyrady psychologa (wtedy jeszcze studenta) na
    temat tego, ze w ogole by nie wpuszczal na studia psychologiczne
    rozegzaltowanych panienek motywowanych szlachetna checia pomagania
    ludziom, bo jedyne, co interesuje takich ludzi, to realizacja oderwanej
    od rzeczywistosci fantazji na wlasny temat. Za malo wiem, zeby sie sama
    na ten temat wypowiedziec, ale argument brzmi jak cos, nad czym sie
    warto zastanowic.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1