-
11. Data: 2009-09-26 15:31:36
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "jacem" <j...@1...pl>
Użytkownik "darnok" <d...@a...spam.ch> napisał
w wiadomości news:h9l9ia$l2i$1@inews.gazeta.pl...
> gosmo wrote:
>> No tak, ale usuwałem dwie awarie u różnych pracodawców :-/
>> Generalnie sprawę udało się załatwić polubownie za pomocą znajomego,
>> któremu wiszę skrzynkę piwa, więc aktualnie sytuacja staje się
>> hipotetyczną. Wygląda na to, że tam gdzie jest 1/2 etatu trzeba
>> złożyć wypowiedzenie aby nie wylecieć dyscyplinarnie następnym razem.
> Przeciez juz ci w tym watku wytlumaczono:
> 1. nie odbierac telefonu od pracodawcy po godzinach (no chyba ze masz
> platny dyzur)
> 2. jak juz odbierzesz to za kazdym razem jestes u rodziny 300km od
> miejsca awarii (ewentualnie regulowac odleglosc odpowiednio do czasu
> zakonczenia pracy u tego innego pracowdawcy)
Kultura i jeszcze raz kultura!
Wynika z tego jasno, że pracodawca-buc, który za nic ma zasady dobrego
wychowania, i odnosi się do pracownika w trybie rozkazującym, wiele na
tym traci.
Wystarczy grzecznie poprosić, zaproponować odpowiednią sumkę, aby
pracownik przebywający w tym czasie na pogrzebie babci 300km stąd,
pojawił się w 15min. ;-)
Mimo wszystko nie polecam odbierania telefonów z firmy po godzinach
pracy, o ile umowa nie przewiduje takich sytuacji, i nie jest to
odpowiednio wynagradzane finansowo.
J.
-
12. Data: 2009-09-26 15:42:50
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h9lcog$rao$2@nemesis.news.neostrada.pl jacem
<j...@1...pl> pisze:
> Użytkownik "darnok" <d...@a...spam.ch> napisał w
> wiadomości news:h9l9ia$l2i$1@inews.gazeta.pl...
> Mimo wszystko nie polecam odbierania telefonów z firmy po godzinach pracy,
> o ile umowa nie przewiduje takich sytuacji, i nie jest to odpowiednio
> wynagradzane finansowo.
Tak się po lekturze tego zdania zastanowiłem nad innym spojrzeniem na
odbieranie telefonów "z firmy".
Owszem, najlepiej swojego telefonu nie podawać, a jeśli się już ten błąd
popełniło to wklepać w numer szefa-natręta aby nie odbierać niepotrzebnie,
ale przecież mogą zadzwonić z numeru, którego nie znamy. I co?
Ano wg mnie nic. Mam w ręku mój aparat, moją własność, którą mogę dowolnie
rozporządzać. W słuchawce mojej własności słyszę po odebraniu połączenia
głos osoby z którą nie chcę w danym momencie rozmawiać. Naciskam na mojej
własności mój własny przycisk "rozłącz".
Czyż muszę się tłumaczyć komukolwiek ze zgodnego z prawem użycia mojej
własności? :))
Czyż nie jest to proste?
--
Jotte
-
13. Data: 2009-09-26 16:45:53
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "jacem" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
wiadomości news:h9lcns$5ds$1@news.dialog.net.pl...
> W wiadomości news:h9lcog$rao$2@nemesis.news.neostrada.pl jacem
> <j...@1...pl> pisze:
>> Użytkownik "darnok" <d...@a...spam.ch>
>> napisał w wiadomości news:h9l9ia$l2i$1@inews.gazeta.pl...
>> Mimo wszystko nie polecam odbierania telefonów z firmy po godzinach
>> pracy, o ile umowa nie przewiduje takich sytuacji, i nie jest to
>> odpowiednio wynagradzane finansowo.
> Tak się po lekturze tego zdania zastanowiłem nad innym spojrzeniem na
> odbieranie telefonów "z firmy".
> Owszem, najlepiej swojego telefonu nie podawać, a jeśli się już ten
> błąd popełniło to wklepać w numer szefa-natręta aby nie odbierać
Za starych dobrych czasów, gdy pracowałem na etacie, takie sytuacje
zdarzały się i powiedziałem sobie "dość".
Zrobiłem tak jak piszesz. Wklepałem sobie nr, spod którego do mnie
dzwoniono pod nazwą:
"Wariaci z..."(tutaj nazwa firmy).
Wyczuli co jest grane i zaczęli molestować z innego nr-ku:
Wpisałem analogicznie: "Wariaci2 z...".
I tak aż doszedłem chyba do 4 albo 5-ciu numerów.
W końcu wywalili dyrektorka oddziału (oczywiście z zupełnie innego
powodu, hehe), w którym pracowałem i sytuacja się uspokoiła.
> niepotrzebnie, ale przecież mogą zadzwonić z numeru, którego nie
> znamy.
> I co? Ano wg mnie nic. Mam w ręku mój aparat, moją własność, którą
> mogę
> dowolnie rozporządzać. W słuchawce mojej własności słyszę po
> odebraniu
> połączenia głos osoby z którą nie chcę w danym momencie rozmawiać.
> Naciskam na mojej własności mój własny przycisk "rozłącz".
Weź pod uwagę, że pracownik odbierający taki telefon zawsze ma stres,
spowodowany tym, jak zachowa się szef następnego dnia, i jakie będą tego
konsekwencje, zwłaszcza jeśli komuś zależy jednak na tej pracy.
Niestety, buracy stosują różne metody nacisku, a ludki się po prostu
boją.
> Czyż muszę się tłumaczyć komukolwiek ze zgodnego z prawem użycia mojej
> własności? :))
Dla szefa buraka, pracownik jest własnością firmy.
Logiczne w tym przypadku, że jego czasem i telefonem może swobodnie
dysponować.
Proste.
Inna sprawa, jeśli pracownik otrzymuje tel. firmowy, to już im się
absolutnie wydaje, że mogą z niego molestować pracownika o każdej porze.
> Czyż nie jest to proste?
Jak wyżej. Nie takie proste.
Proste dla kogoś, kto jest świadom swojej silnej pozycji w firmie,
wkrótce i tak zamierza odejść...itp itd...
J.
-
14. Data: 2009-09-26 17:08:09
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h9lgkk$13n$1@atlantis.news.neostrada.pl jacem
<j...@1...pl> pisze:
> Zrobiłem tak jak piszesz. Wklepałem sobie nr, spod którego do mnie
> dzwoniono pod nazwą:
> "Wariaci z..."(tutaj nazwa firmy).
> Wyczuli co jest grane i zaczęli molestować z innego nr-ku:
> Wpisałem analogicznie: "Wariaci2 z...".
> I tak aż doszedłem chyba do 4 albo 5-ciu numerów.
> W końcu wywalili dyrektorka oddziału (oczywiście z zupełnie innego powodu,
> hehe), w którym pracowałem i sytuacja się uspokoiła.
Dodam, że czasami na etapie przygotowawczo-negocjacyjnym do zatrudnienia
warto numer kontaktowy podać. W tym celu zakupujemy najtańszy telefon typu
np. Nokia 3310 za 40 zł (przyda się i na potem) oraz najtańszy starter. Po
podpisaniu umowy nasz telefon milknie. W razie pytań - odpowiadamy: ten
numer jest nieaktualny. W razie nalegania na podanie aktualnego - dziękuję,
nie skorzystam.
>> Naciskam na mojej własności mój własny przycisk "rozłącz".
> Weź pod uwagę, że pracownik odbierający taki telefon zawsze ma stres,
> spowodowany tym, jak zachowa się szef następnego dnia, i jakie będą tego
> konsekwencje, zwłaszcza jeśli komuś zależy jednak na tej pracy.
> Niestety, buracy stosują różne metody nacisku, a ludki się po prostu boją.
Takim nie można pomóc. Trudno - niech idą na straty.
>> Czyż muszę się tłumaczyć komukolwiek ze zgodnego z prawem użycia mojej
>> własności? :))
> Dla szefa buraka, pracownik jest własnością firmy.
> Logiczne w tym przypadku, że jego czasem i telefonem może swobodnie
> dysponować.
> Proste.
Równie proste jest szefa buraka z błędu wyprowadzić.
Przyciskiem "rozłącz", a w razie czego pytaniem co go obchodzi jak użytkuję
swoja własność.
> Inna sprawa, jeśli pracownik otrzymuje tel. firmowy, to już im się
> absolutnie wydaje, że mogą z niego molestować pracownika o każdej porze.
Nie szkodzi.
Nie przyjmować sprzętu (może się nie dać).
Zostawiać w firmie po zakończeniu pracy.
Wyłączać poza godzinami pracy.
Wetknąć gdzieś w jakie pudło żeby dzwonek nie przeszkadzał i olewać
>> Czyż nie jest to proste?
> Jak wyżej. Nie takie proste.
> Proste dla kogoś, kto jest świadom swojej silnej pozycji w firmie, wkrótce
> i tak zamierza odejść...itp itd...
To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie, cywilnej
odwagi, asertywności itp., itd.
Osobom o zafiksowanej postawie podległego i tchórzliwego sługi lub nawet
mentalności paraniewolnika trudno pomóc i chyba nie warto.
--
Jotte
-
15. Data: 2009-09-27 10:29:41
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "jacem" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
wiadomości news:h9lhnq$8bt$1@news.dialog.net.pl...
> W wiadomości news:h9lgkk$13n$1@atlantis.news.neostrada.pl jacem
> <j...@1...pl> pisze:
>> Zrobiłem tak jak piszesz. Wklepałem sobie nr, spod którego do mnie
>> dzwoniono pod nazwą:
>> "Wariaci z..."(tutaj nazwa firmy).
>> Wyczuli co jest grane i zaczęli molestować z innego nr-ku:
>> Wpisałem analogicznie: "Wariaci2 z...".
>> I tak aż doszedłem chyba do 4 albo 5-ciu numerów.
>> W końcu wywalili dyrektorka oddziału (oczywiście z zupełnie innego
>> powodu, hehe), w którym pracowałem i sytuacja się uspokoiła.
> Dodam, że czasami na etapie przygotowawczo-negocjacyjnym do
> zatrudnienia warto numer kontaktowy podać. W tym celu zakupujemy
> najtańszy telefon
> typu np. Nokia 3310 za 40 zł (przyda się i na potem) oraz najtańszy
> starter. Po podpisaniu umowy nasz telefon milknie. W razie pytań -
> odpowiadamy: ten numer jest nieaktualny. W razie nalegania na podanie
> aktualnego - dziękuję, nie skorzystam.
Owszem. Metoda jak najbardziej wskazana.
Przecież pracodawcy podczas rekrutacji też podają tymczasowe adresy
mailowe, tymczasowe telefony do kontaktu, a już w ogóle do niektórych
firm ciężko się dodzwonić (jako klient).
>>> Naciskam na mojej własności mój własny przycisk "rozłącz".
>> Weź pod uwagę, że pracownik odbierający taki telefon zawsze ma stres,
>> spowodowany tym, jak zachowa się szef następnego dnia, i jakie będą
>> tego konsekwencje, zwłaszcza jeśli komuś zależy jednak na tej pracy.
>> Niestety, buracy stosują różne metody nacisku, a ludki się po prostu
>> boją.
> Takim nie można pomóc. Trudno - niech idą na straty.
Taka prawda. Ludzie w korporacjach są strachem podszyci.
Podpierdala jeden drugiego w obawie o swoją skórę...ale tego typu tematy
przewijają się co pewien czas...szkoda o tym pisać. Dno i bąbelki.
A najciekawsze, że jeśli już nie ma kogo podpierdolić, zawinili
informatycy. ;-)
>>> Czyż muszę się tłumaczyć komukolwiek ze zgodnego z prawem użycia
>>> mojej własności? :))
>> Dla szefa buraka, pracownik jest własnością firmy.
>> Logiczne w tym przypadku, że jego czasem i telefonem może swobodnie
>> dysponować.
>> Proste.
> Równie proste jest szefa buraka z błędu wyprowadzić.
> Przyciskiem "rozłącz", a w razie czego pytaniem co go obchodzi jak
> użytkuję swoja własność.
Skutkuje (gdy nie ma innego wyjścia) mocne słowo, albo lewy sierpowy
(bez świadków).
>> Inna sprawa, jeśli pracownik otrzymuje tel. firmowy, to już im się
>> absolutnie wydaje, że mogą z niego molestować pracownika o każdej
>> porze.
> Nie szkodzi.
> Nie przyjmować sprzętu (może się nie dać).
> Zostawiać w firmie po zakończeniu pracy.
> Wyłączać poza godzinami pracy.
> Wetknąć gdzieś w jakie pudło żeby dzwonek nie przeszkadzał i olewać
>>> Czyż nie jest to proste?
>> Jak wyżej. Nie takie proste.
>> Proste dla kogoś, kto jest świadom swojej silnej pozycji w firmie,
>> wkrótce i tak zamierza odejść...itp itd...
> To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie,
> cywilnej odwagi, asertywności itp., itd.
Oj zależy od pozycji w firmie, i to bardzo.
> Osobom o zafiksowanej postawie podległego i tchórzliwego sługi lub
> nawet mentalności paraniewolnika trudno pomóc i chyba nie warto.
Zdziwisz się, ale to wcale nie personel najniższego szczebla przejawia
takie cechy.
Celują w tym kierownicy działów, regionalni przedst. handl., handlowcy,
kupcy, tacy których najłatwiej zastąpić innymi...
J.
-
16. Data: 2009-09-27 10:43:29
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
Użytkownik "jacem" <j...@1...pl> napisał w wiadomości
news:h9nev7$alp$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Skutkuje (gdy nie ma innego wyjścia) mocne słowo, albo lewy sierpowy (bez
> świadków).
Rozumiem, że brakuje Ci jaj, żeby się po prostu zwolnić z takiej buraczej
firmy, a nie brakuje, by szefowi zaaplikować lewy sierpowy? I Ty masz
czelność pisać o kulturze, cywilizacji i jakichś bliżej nieokreślonych
zasadach rynkowych ;-)) Wyborne ;-)
>> To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie, cywilnej
>> odwagi, asertywności itp., itd.
> Oj zależy od pozycji w firmie, i to bardzo.
Jak wyżej. Jakaż to pozycja nie pozwala na asertywność i cywilną odwagę, by
rozłączyć rozmowę telefoniczną, ale pozwala na wymierzenie szefowi
policzka?
-
17. Data: 2009-09-27 12:01:10
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "jacem" <j...@1...pl>
Użytkownik "Baloo" <b...@o...eu> napisał w wiadomości
news:h9nfn8$1sbs$1@news.mm.pl...
> Użytkownik "jacem" <j...@1...pl> napisał w wiadomości
> news:h9nev7$alp$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> Skutkuje (gdy nie ma innego wyjścia) mocne słowo, albo lewy sierpowy
>> (bez świadków).
> Rozumiem, że brakuje Ci jaj, żeby się po prostu zwolnić z takiej
> buraczej
Dawno to zrobiłem. Jestem wyłącznie na własnym rozrachunku.
>>> To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie,
>>> cywilnej odwagi, asertywności itp., itd.
>> Oj zależy od pozycji w firmie, i to bardzo.
> Jak wyżej. Jakaż to pozycja nie pozwala na asertywność i cywilną
> odwagę,
> by rozłączyć rozmowę telefoniczną, ale pozwala na wymierzenie szefowi
> policzka?
Czytaj ze zrozumieniem.
Zapytaj kogoś, kto nie widzi perspektyw na szybkie zatrudnienie w innej
firmie, po zwolnieniu z pierwszej np. ze wzgl. na wiek (po 50-tce).
I tacy pracownicy często znoszą poniżanie 30-letnich szefuńciów, którzy
właśnie zdobywają świat.
J.
-
18. Data: 2009-09-27 15:12:50
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:h9nev7$alp$1@atlantis.news.neostrada.pl jacem
<j...@1...pl> pisze:
>>>> Naciskam na mojej własności mój własny przycisk "rozłącz".
>>> Weź pod uwagę, że pracownik odbierający taki telefon zawsze ma stres,
>>> spowodowany tym, jak zachowa się szef następnego dnia, i jakie będą tego
>>> konsekwencje, zwłaszcza jeśli komuś zależy jednak na tej pracy.
>>> Niestety, buracy stosują różne metody nacisku, a ludki się po prostu
>>> boją.
>> Takim nie można pomóc. Trudno - niech idą na straty.
> Taka prawda. Ludzie w korporacjach są strachem podszyci.
Nie tylko w korporacjach - wszędzie. Cholera nie mogę znaleźć, a na jednym z
największych portali (onet, wp?) czytałem nie dalej jak 2 dni temu artykuł o
cechahch pracy w tzw. korporacjach, dość interesujący. Żałuję, że nie moge
podać linka.
>>> Dla szefa buraka, pracownik jest własnością firmy.
>>> Logiczne w tym przypadku, że jego czasem i telefonem może swobodnie
>>> dysponować.
>>> Proste.
>> Równie proste jest szefa buraka z błędu wyprowadzić.
>> Przyciskiem "rozłącz", a w razie czego pytaniem co go obchodzi jak
>> użytkuję swoja własność.
> Skutkuje (gdy nie ma innego wyjścia) mocne słowo, albo lewy sierpowy (bez
> świadków).
Nie jestem zwolennikiem metod siłowych, no chyba, że innego wyjścia naprawdę
nie ma.
Mocne słowo jak najbardziej.
A teraz opowiem dla odprężenia historyjkę żywcem z życia wziętą. Mój kumpel
(nie żaden tam "znajomy" tylko bliski kumpel) pracował sobie w serwisie
elektroniczno-komputerowym. A były to czasy, gdy komórki nie były zjawiskiem
codziennym. Toteż on miał także normalny stacjonarny telefon z sekretarką,
jeszcze taką na taśmę dyktafonową. Miał też szefa-upierda, który miał
zwyczaj dzwonić z debilnymi pytaniami typu "czy to ty robiłeś ten magnetowid
Sharpa, bo wrócił? To jutro go zrób", albo "a pamiętasz, że trzeba zrobić
rolki i sprzęgło w Grundigu i przetwornicę do Panasonica?" itd.
Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach (nie tak odległych w końcu) nie było
funkcji identyfikacji dzwoniącego - odbierałeś w ciemno. No i on się w końcu
wkurzył i nagrał sobie anons sekretarki typu "nie mogę odebrać zostaw
wiadomość, telefony od Kowalskiego (szef) mam w dupie". Przez jakiś czas
cała firma wydzwaniała do niego tylko po to aby to usłyszeć, bo mieli
polewkę. Szefina się ponoć coś tam pultał, ale został łatwo pogoniony i
dzwonić przestał.
>>> Proste dla kogoś, kto jest świadom swojej silnej pozycji w firmie,
>>> wkrótce i tak zamierza odejść...itp itd...
>> To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie, cywilnej
>> odwagi, asertywności itp., itd.
> Oj zależy od pozycji w firmie, i to bardzo.
IMO ani trochę.
>> Osobom o zafiksowanej postawie podległego i tchórzliwego sługi lub nawet
>> mentalności paraniewolnika trudno pomóc i chyba nie warto.
> Zdziwisz się, ale to wcale nie personel najniższego szczebla przejawia
> takie cechy.
Nie zdziwię się. To jest zjawisko występujące na wszystkich szczeblach.
--
Jotte
-
19. Data: 2009-09-27 15:57:27
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: Krzysztof 'kw1618' z Warszawy <a...@m...www.pl>
Dnia Fri, 25 Sep 2009 17:01:38 -0700 (PDT), darr napisał(a):
> stwierdzenie, że jesteś akurat 300 kilometrów od ich firmy bo miałeś
> właśnie wyjazd rodzinny (na przykład).
na tej czy innej grupie czytałem, że dobrą wymówką jest powiedzenie, że
właśnie jesteś nitrzeźwy bo opijałeś sukces kolegi, parapetówę, czy
pępkowe..
--
Zalaczam pozdrowienia i zyczenia powodzenia
Krzysztof 'kw1618' Warszawa - Ursynow
Kontakt z kw1618 przez grupy.3mam.net 'Kontakt'
http://foto.3mam.net/warsaw/05/slides/20090927155526
.php zakaz jazdy
rowerem w Kabatach
-
20. Data: 2009-09-27 19:34:46
Temat: Re: Pracuję w 2 firmach, żądanie stawienia się w pracy w nierealnych godzinach
Od: "jacem" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
wiadomości
>>> Takim nie można pomóc. Trudno - niech idą na straty.
>> Taka prawda. Ludzie w korporacjach są strachem podszyci.
> Nie tylko w korporacjach - wszędzie. Cholera nie mogę znaleźć, a na
> jednym z największych portali (onet, wp?) czytałem nie dalej jak 2
> dni
> temu artykuł o cechahch pracy w tzw. korporacjach, dość interesujący.
> Żałuję, że nie moge podać linka.
Chyba wiem, o który chodzi. Ale sam nie mam do niego linka.
O ile pamiętam, ktoś ładnie w blogu opisał życie "korporacyjne"
pracownika.
>> Skutkuje (gdy nie ma innego wyjścia) mocne słowo, albo lewy sierpowy
>> (bez świadków).
> Nie jestem zwolennikiem metod siłowych, no chyba, że innego wyjścia
> naprawdę nie ma.
Bez przesady. Ja też nie jestem taki porywczy.
Ale przyznaję, w szczególnych przypadkach argument siłowy oczyszcza
atmosferę.
> Mocne słowo jak najbardziej.
> A teraz opowiem dla odprężenia historyjkę żywcem z życia wziętą. Mój
> kumpel (nie żaden tam "znajomy" tylko bliski kumpel) pracował sobie w
> serwisie elektroniczno-komputerowym. A były to czasy, gdy komórki nie
> były zjawiskiem codziennym. Toteż on miał także normalny stacjonarny
> telefon z sekretarką, jeszcze taką na taśmę dyktafonową. Miał też
> szefa-upierda, który miał zwyczaj dzwonić z debilnymi pytaniami typu
Szef był właścicielem firmy czy tylko kierownikiem tzw. ZURiTu?
Domyślam się, że chodzi o wczesne lata 90-te.
W tamtym czasie, jako student, miałem praktykę w podobnym punkcie. :-)
Znam te klimaty.
> "czy to ty robiłeś ten magnetowid Sharpa, bo wrócił? To jutro go
> zrób",
> albo "a pamiętasz, że trzeba zrobić rolki i sprzęgło w Grundigu i
> przetwornicę do Panasonica?" itd. Trzeba pamiętać, że w tamtych
> czasach
> (nie tak odległych w końcu) nie było funkcji identyfikacji
> dzwoniącego
> - odbierałeś w ciemno. No i on się w końcu wkurzył i nagrał sobie
> anons
Obecnie chyba mało kto odbiera z "zastrzeżonego".
> sekretarki typu "nie mogę odebrać zostaw wiadomość, telefony od
> Kowalskiego (szef) mam w dupie". Przez jakiś czas cała firma
> wydzwaniała do niego tylko po to aby to usłyszeć, bo mieli polewkę.
> Szefina się ponoć coś tam pultał, ale został łatwo pogoniony i
> dzwonić
> przestał.
Jesli to był mały serwis napraw sprzętu RTV, to wiem jak to jest.
Zgrana brygada trzymająca sztamę może sobie pozwolić na takie numery
wobec szefa(kierownika, właściciela). On wie, że jeśli "załoga" się
"postawi", to jego zakład leży.
>>>> Proste dla kogoś, kto jest świadom swojej silnej pozycji w firmie,
>>>> wkrótce i tak zamierza odejść...itp itd...
>>> To nie zależy od pozycji w firmie, tylko od szacunku do siebie,
>>> cywilnej odwagi, asertywności itp., itd.
>> Oj zależy od pozycji w firmie, i to bardzo.
> IMO ani trochę.
Obiektywnie, z pozycji niezależnego obserwatora, nie ma wpływu.
Co innego dzieje się jednak w głowach uczestników akcji.
Grają emocje. Pospieszne kalkulowanie "co będę z tego miał, a ile mogę
na tym stracić"...To tak jak ze skokami na banji. Niby jest bezpieczne,
nic skaczącemu nie grozi, ale jednak wielu boi się.
>>> Osobom o zafiksowanej postawie podległego i tchórzliwego sługi lub
>>> nawet mentalności paraniewolnika trudno pomóc i chyba nie warto.
>> Zdziwisz się, ale to wcale nie personel najniższego szczebla
>> przejawia takie cechy.
> Nie zdziwię się. To jest zjawisko występujące na wszystkich
> szczeblach.
Miałem okazję obserwować cały przekrój menażerii "korporacyjnej".
Wierz mi. Tam gdzie pracowałem, tzw. menadżerowie kulturą i szacunkiem
dla ludzi pracy, nie grzeszyli. Jak dla mnie to zwykli szmaciarze
walczący o utrzymanie się na powierzchni szamba..
J.