-
21. Data: 2004-11-09 12:21:17
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Józek" <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cmq9uh$tnr$1@amigo.idg.com.pl...
> Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
> news:cmq232$4mm$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>
> Słusznie, bo para idzie albo w gwizdek, albo w tłoki, a państwo i jego
> agendy rozrywane partykularyzmami nie potrafi zmniejszyć zapotrzebowania
> na
> gwizdanie.
>
Ja tyko dodam że najwyższy czas aby przestać się czarować i podać
prawdziwą przyczynę 20% bezrobocia.
To co się tu pisze jest tylko zamazywaniem rzeczywistości, w nawet
powiedziałbym próba zrzucenie winy za kryzys na biednych i bezrobotnych.
Bezrobotny to : leń, nieuk, młody, niedoświadczony, próżny,
nieprzystosowany, za stary, mało mobilny, niechętny i trzy miliony innych
wad.
Józek
-
22. Data: 2004-11-09 12:28:55
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Immona" <n...@z...com.pl>
Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cmq9b4$p5m$1@amigo.idg.com.pl...
> Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
> news:cmq38i$clk$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > Owszem. I o tym kandydat musi przekonac pracodawce. Proces przekonywania
> to
> > wlasnie autoprezentacja.
> >
> Nie zgadzam się. Kandydat nie ma przekonywać pracodawcy, to pracodawca ma
> sprawdzić przydatność nowej osoby do swoich celów. Inaczej proces
rekrutacji
> zaczyna koncentrować się na pozorach.
W obecnych warunkach rekrutacja jest zwykle konkursem. nie przychodzi jeden
kandydat, zeby pracodawca binarnie sprawdzil czy sie nadaje - "tak/nie", ale
kilku, kilkunastu, czasem wiecej. Zwykle, od biedy wiekszosc z nich robote
wykona, ale pracodawca chce wybrac z nich tego najlepszego, a oni konkuruja
ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego zakresu,
umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza, kogo
sie wybierze, sa cechy osobowosciowe - wsrod wykwalifikowanych chce sie
najbardziej pracowitego, samodzielnego, zaangazowanego, zorganizowanego,
umiejacego sie dogadywac z innymi ludzmi, pasujacego do kultury firmowej. Te
"miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach jak
programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie nazwal
"umiejetnosc pracy".
> > Nie sprawimy, ze ktos w mig opanuje jakas umiejetnosc lub stanie sie
> > czlowiekiem latwo uczacym sie, jesli nim nie byl - ale osobom
posiadajacym
> > te cechy mozna pomoc w opanowaniu przekonywania innych, ze sie je
posiada.
> >
> Powtarzam, wykwalifikowany kadrowiec sam potrafi rozpoznać możliwości
> kandydata, przecież to nie jest żadna umiejętność z dziedziny magii.
Amator
> musi zwracać uwagę na pozory, do których owa "autoprezentacja" należy.
Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a ten
niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.
Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to dostanie
punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.
Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
"twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie nadaje.
>
> > Czyli: uczyc tez przedsiebiorcow, jak zatrudniac. I co by mialo zawierac
> > takie szkolenie? (wiem, co zawieraja istniejace szkolenia na ten temat -
> > ciekawe, co powinno zawierac wedlug Ciebie).
> >
> Nie my pierwsi borykamy się z tym problemem, wiec myślę, że jest jakaś
> literatura na ten temat. Jako zwolennik uczenia się z książek a nie na
> błędach najchętniej odesłałbym Ciebie do literatury, niestety to nie moja
Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo: co
wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie rekrutacji,
jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja
opinie, ze te bledy popelniaja, tak mocno, ze przypuszczam, ze masz
wyrobiona opinie na temat szczegolow i chetnie te opinie poznam.
I.
-
23. Data: 2004-11-09 12:46:08
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Józek" <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
> W obecnych warunkach rekrutacja jest zwykle konkursem. nie przychodzi
> jeden
> kandydat, zeby pracodawca binarnie sprawdzil czy sie nadaje - "tak/nie",
> ale
> kilku, kilkunastu, czasem wiecej. Zwykle, od biedy wiekszosc z nich
> robote
> wykona, ale pracodawca chce wybrac z nich tego najlepszego, a oni
> konkuruja
> ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
> wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
> zakresu,
> umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza,
> kogo
> sie wybierze, sa cechy osobowosciowe - wsrod wykwalifikowanych chce sie
> najbardziej pracowitego, samodzielnego, zaangazowanego, zorganizowanego,
> umiejacego sie dogadywac z innymi ludzmi, pasujacego do kultury
> firmowej. Te
> "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach
> jak
> programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
> zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
> nazwal
> "umiejetnosc pracy".
> Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a
> ten
> niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.
> Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
> wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to
> dostanie
> punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.
>
> Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
> czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
> kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
> "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
> czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie
> nadaje.
> Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo:
> co
> wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie
> rekrutacji,
> jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja
> opinie, ze te bledy popelniaja, tak mocno, ze przypuszczam, ze masz
> wyrobiona opinie na temat szczegolow i chetnie te opinie poznam.
>
> I.
>
>
I z tej to właśnie deklaracji już jasno wynika że Tobie wcale nie zależy
na zmniejszenie bezrobocia. Że szukasz jakich jeszcze metod można użyć aby
Twoje łowienie dało lepsze efekty. Szkoda że nie napisałaś że jeszcze że
kandydaci mają wymagania.
Józek
-
24. Data: 2004-11-09 13:14:03
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>
On 2004-11-08, Immona <n...@z...com.pl> wrote:
>
> Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
> news:slrncov2au.jid.arturcz@blabluga.hell.pl...
> > Lepsze i skuteczniejsze będzie pobudzenie gospodarki tak, aby drobna
> > (i nie tylko) przedsiębiorczość była bardziej opłacalna. Czyli
> > zmniejszenie obciążeń pt. ZUS i podatki. Czyli polityka. Wszelkie inne
> > działania to nawet nie protezy, tylko zwykłe mydlenie oczu i udawanie,
> > że rząd coś robi. Bo od takiego czy innego programu miejsc pracy nie
> > przybędzie.
> Masz sporo racji. Tyle, ze ja nie zadaje tego pytania po to, zeby sobie po
> prostu podyskutowac
Mam tego świadomość. Co nie wpływa na moją opinię. Ale żeby nie było,
że wiecznie marudzę, to rzucę kilka pomysłów. Niektóre nieco utopijne,
ale niech tam... Może coś się z tego urodzi.
Mamy cel: zmniejszenie bezrobocia. Środek: trzeba tych ludzi gdzieś
zatrudnić. Zatrudnić można w Polsce lub za granicą.
Zacznijmy od tego drugiego.
Ktoś pisał o kursach językowych. Fajny pomysł, ale jaka gwarancja(*) na to,
że taki ktoś po kursie faktycznie przynajmniej spróbuje poszukać pracy
za granicą? Druga kwestia, to wiedza fachowa. Czy polskie uprawnienia - różne,
od operatorów wózków widłowych począwszy, na uprawnieniach budowlanych czy
elektrycznych (SEP) skończywszy są uznawane za granicą? Jeżeli tak, to
można pomyśleć o tym, żeby pokrywać koszta(*) takich szkoleń/egzaminów.
Wydaje mi się, że sensowne byłoby nawiązanie pracy z agencjami pośrednictwa
pracy zza granicy (dalej będę pisał a.z. - agencja zagraniczna). Począwszy
już od zweryfikowania takiej agencji (co już wykluczy możliwość oszwabienia
bezrobotnego przez "lewą" agencję).
Znów, wróćmy do uprawnień. Jeżeli nie są uznawane, to można pomyśleć
o tym, żeby wysłać takiego potencjalnego pracownika na szkolenie zagraniczne
aby przeszedł stosowny kurs i miał uprawnienia tam. Oczywiście wymagana jest
znajomość sytuacji na rynku pracy, aby wiedzieć, czy po ukończeniu
ichniejszego kursu i zdaniu egzaminu człowiek ma szansę dostać pracę.
Ewentualnie inne szkolenia organizowane (nawet u nas, nie tak dawno
było ogłoszenie o rzeźnikach) w razie potrzeby.
(*) tę kwestię rozwinę szerzej przy omawianiu sytuacji w Polsce.
Przejdźmy do sytuacji w Polsce.
Uważam, że tutaj szkolenia podnoszące kwalifikacje mają średni sens.
Nowe miejsca pracy są tworzone stosunkowo rzadko. Częściej zdarza się
sytuacja, że dane miejsce pracy jest zwalniane. Szkolenia podnoszące
kwalifikacje czy aktywizujące sprawią tylko tyle, że zamiast Kowalskiego
dostanie pracę Iksiński. Co niewątpliwie jest dobre dla Iksińskiego,
ale bezrobocia jako takiego nie zmniejszy.
Myślę, że warto rozważyć przypadek, gdy osoba z rejonu o dużym bezrobociu
znalazła pracę w odległym miejscu. Można by pomóc jej (i rodzinie)
w przeprowadzce. Na zasadzie zapomogi, albo kredytu na preferencyjnych
warunkach.
Można spróbować polepszyć jakość kanału komunikacyjnego pomiędzy pracodawcą
a szukającym pracy. Serwis ze skatalogowanymi ofertami pracy, dostępny
za darmo terminal w każdym urzędzie pracy (tia... to mi trochę przypomina
"celem naszego perspektywicznego planu jest mieszkanie dla każdej polskiej
rodziny" - czyje to hasło, pamięta ktoś?). Po to, aby umożliwość migrację
z regionów o wysokim bezrobociu tam, gdzie pracę znaleźć łatwiej.
Jeżeli przyjęcie do pracy wymaga specjalistycznego szkolenia, to gdy
pracownik pochodzi z rejonu o wysokim bezrobociu refundacja kosztów
szkolenia, gdy pracownik przepracuje więcej niż ileśtam.
Można opłacić moderatora pl.praca.oferowana, który w ramach obowiązków
służbowych miałby dostosowanie ogłoszenia do warunków technicznych
i merytorycznych :)
Ponownie, można pomyśleć o dotacjach lub preferencyjnych kredytach
dla tworzących nowe miejsa pracy.
Więcej pomysłów nie mam.
> A na soc.polityka nie podoba mi sie atmosfera,
Nie dziwię się :) Tutaj czasem bywa gorąco, ale w porównaniu z psp to mamy
piknik :)
Pozdrawiam
Czesiu
--
[...] ja też od czasu do czasu kupuję w knajpie małże tylko po to,
żeby jeszcze raz się przekonać, że nadal ich nie lubię ;)
/Wrota/
-
25. Data: 2004-11-09 13:15:36
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "MC" <m...@g...pl>
Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
> wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
zakresu,
> umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza, kogo
To nie tak. Kadrowa ocenia te osoby po równo, bo się zwyczajnie nie zna. Nie
mówię, że to łatwe, ale nie wierzę, że nie można po kilku fachowych
pytaniach czy testach utworzyć rankingu.
> "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach jak
> programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
Ale miękkie nie powinny przeważyć nad "twardymi". A to zdajesz się
sugerować.
> zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
nazwal
> "umiejetnosc pracy".
>
Nie wszyscy muszą pracować według jednego wzorca.
> Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a ten
> niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.
Co nieco przegiełąś z tym przykładem. Kandydat nie ma, bo nie będzie
współpracować z kadrowcem. To tylko wygodni kadrowcy tak sądzą
dowartościowując przy okazji swoje ego.
> Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
> wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to
dostanie
> punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.
>
Nie wystarczy współpracować, trzeba jeszcze mieć coś od siebie do dodania.
> Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
> czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
> kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
> "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
> czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie nadaje.
>
Dobrze opisałaś typową procedurę , następuje formalna ocena tych "twardych"
i szczegółowa analiza "miękkich". W efekcie przewagę w ocenie uzyskują te
drugie. Dokładnie odwrotnie niż powinno być. Nie wycofuje żadnego z
negatywnych określeń, to amatorska i przypadkowa kwalifikacja.
> >
> Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo:
co
> wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie
rekrutacji,
> jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja
Dziękuję już za samą zmianę orientacji, wcześniej chyba miałaś na myśli
programy dla bezrobotnych, być może udało mi sie zwrócić uwagę na błedy
drugiej strony. Myślę, że jak na dyletanta wystarczajaco precyzyjnie
wyraziłem swoją opinię. Kadrowym brakuje rzetelnej wiedzy i mam wątpliwości
czy nauczanie w trybie kursów wieczorowych będzie w stanie wypełnić tę lukę.
Trzeba wrócić na studia, przestać być zaufaną dyrektora i zaczać mieć coś od
siebie do powiedzenia. Amen.
-
26. Data: 2004-11-09 13:21:17
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Immona" <n...@z...com.pl>
Użytkownik "Józek" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cmqe52$s3i$1@news.onet.pl...
> I z tej to właśnie deklaracji już jasno wynika że Tobie wcale nie zależy
> na zmniejszenie bezrobocia. Że szukasz jakich jeszcze metod można użyć aby
> Twoje łowienie dało lepsze efekty. Szkoda że nie napisałaś że jeszcze że
> kandydaci mają wymagania.
Ja nie zatrudniam nikogo. Nie jestem kadrowcem ani szefem. Juz kiedys
tlumaczylam, ze jestem pracownikiem najemnym.
Fajna teoria spiskowa.
I.
-
27. Data: 2004-11-09 13:28:24
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>
On 2004-11-09, Józek <s...@p...onet.pl> wrote:
> Po tym "relikcie" już nic nie zostało, i zrzucanie po 15 latach winy na
> socjalizm jest co najmniej jakąś paranoją.
> Podobnie wygląda wysokość tych danin, to równie ma marginalne znaczenie na
> bezrobocie. Policz jaka jest różnica międzi podatkiem 15 a 20%.
> Co można z taką różnicą zrobić, iści na piwo?
5% "fte czy wefte", co za różnica - oto typowo polskie podejście.
To ja mam dla Ciebie propozycję. Skoro 5% nic dla Ciebie nie znaczy, to
oddaj mi co miesiąc 5% Twoich dochodów. Tak przez rok.
A skoro już o piwie mowa. Za zaoszczędzone na zmniejszonym podatku kupisz
sobie to jedno piwo. Podobnie, jak wielu Tobie podobnych (no well, mnie też
można tu wliczyć). Będzie to oznaczało zwiększenie ruchu w lokalnej knajpie.
Zwiększone zyski knajpy, w pewnym momencie zatrudnią kogoś do pomocy barmanowi.
I nawet przy tym przysłowiowym piwie można stworzyć jedno miejsce pracy.
Sam piszesz:
> Choć bym niewiem jak pragnął skosztować twojego produktu, chociażby ten
> produkt nie był obciążony żadnym podatkiem a będzie kosztował więcej od
> przysłowiowego grosza to jak go nie skosztuje bo nie mam tegoż grosza.
Jak Ci zmniejszą obciążenia o te 5%, to będziesz miał. Niewiele, ale zawsze
coś. Choćby pójdziesz na piwo. Albo kupisz czekoladę dziecku.
Pozdrawiam
Czesiu
--
[17:14] <Sirocco_> Usilowalam przejrzec lastloga ale pogubilam sie
w dlugosciach penisa dobrze odzywionych szacunkow...
-
28. Data: 2004-11-09 13:37:06
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>
On 2004-11-09, Józek <s...@p...onet.pl> wrote:
> Ja tyko dodam że najwyższy czas aby przestać się czarować i podać
> prawdziwą przyczynę 20% bezrobocia.
> To co się tu pisze jest tylko zamazywaniem rzeczywistości, w nawet
> powiedziałbym próba zrzucenie winy za kryzys na biednych i bezrobotnych.
> Bezrobotny to : leń, nieuk, młody, niedoświadczony, próżny,
> nieprzystosowany, za stary, mało mobilny, niechętny i trzy miliony innych
> wad.
Czy to ostatnie zdanie odnosi się do pierwszego? Jeżeli tak, to w takiej
sytuacji pozostało nam tylko gorzko zapłakać nad losem społeczeństwa
i całe fundusze na walkę z bezrobociem przeznaczyć na siły policyjne,
aby było komu tłumić zamieszki bezrobotnych.
Jeśli nie, to oświeć nas, proszę, i podaj nam prawdziwą przycznę 20%
bezrobocia.
Pozdrawiam
Czesiu
--
Obyś webmasterem został
/przekleństwo Czesia/
-
29. Data: 2004-11-09 13:58:23
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Immona" <n...@z...com.pl>
Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
news:slrncp1gkr.94j.arturcz@blabluga.hell.pl...
> Mam tego świadomość. Co nie wpływa na moją opinię. Ale żeby nie było,
> że wiecznie marudzę, to rzucę kilka pomysłów. Niektóre nieco utopijne,
> ale niech tam... Może coś się z tego urodzi.
Dziekuje Ci za wysilek :) cos z tego powyciagam do przekazania.
>
> Mamy cel: zmniejszenie bezrobocia. Środek: trzeba tych ludzi gdzieś
> zatrudnić. Zatrudnić można w Polsce lub za granicą.
>
> Zacznijmy od tego drugiego.
widzisz, odplyw kadr za granice nie jest mile widziany przez panstwo i
dlatego trudno jest oczekiwac wsparcia w programach majacych spowodowac
utrate kapitalu ludzkiego, w ktory panstwo zainwestowalo (bezplatne
wyksztalcenie). Taka propozycja raczej nie przejdzie jako niepatriotyczna i
niepoprawna, a kursy jezykowe trzeba organizowac pod szyldem zwiekszenia
mozliwosci zatrudnienia na miejscu.
> Myślę, że warto rozważyć przypadek, gdy osoba z rejonu o dużym bezrobociu
> znalazła pracę w odległym miejscu. Można by pomóc jej (i rodzinie)
> w przeprowadzce. Na zasadzie zapomogi, albo kredytu na preferencyjnych
> warunkach.
B. dobry pomysl. Polskie spoleczenstwo jest malo mobilne.
>
> Można spróbować polepszyć jakość kanału komunikacyjnego pomiędzy
pracodawcą
> a szukającym pracy. Serwis ze skatalogowanymi ofertami pracy, dostępny
> za darmo terminal w każdym urzędzie pracy (tia... to mi trochę przypomina
> "celem naszego perspektywicznego planu jest mieszkanie dla każdej polskiej
> rodziny" - czyje to hasło, pamięta ktoś?). Po to, aby umożliwość migrację
> z regionów o wysokim bezrobociu tam, gdzie pracę znaleźć łatwiej.
Maja byc na pocztach w malych miasteczkach zainstalowane terminale z
dostepem do bazy ofert WorkService. Pomysl Work Service'u, ministerstwo
dofinansowuje. Mam nadzieje, ze to pojdzie szybko i sprawnie. Praca czasowa
nie kazdego urzadza, ale to ma pozwolic jechac do miasta juz nie w ciemno,
tylko od razu z zarobkiem, dzieki czemu mozna sie "zaczepic", co jest
najtrudniejsze w wiekszosci przypadkow.
Problem moze lezec w strachu przed komputerem u czesci spoleczenstwa. (nie
zartuje, zjawisko wystepuje).
>
> Jeżeli przyjęcie do pracy wymaga specjalistycznego szkolenia, to gdy
> pracownik pochodzi z rejonu o wysokim bezrobociu refundacja kosztów
> szkolenia, gdy pracownik przepracuje więcej niż ileśtam.
uhm.
> Można opłacić moderatora pl.praca.oferowana, który w ramach obowiązków
> służbowych miałby dostosowanie ogłoszenia do warunków technicznych
> i merytorycznych :)
Kasa dla moderatora-osoby fizycznej nie przejdzie, pieniadze dla instytucji,
ktora cos doklada do swoich zadan, przejdzie. Wiec by trzeba, zeby moderator
zostal pracownikiem odpowiedniej instytucji lub jednostki. Watpie, zeby sie
zgodzil, bo to bedzie znaczylo, ze bedzie sie musial rozliczac z wykonywania
obowiazkow, a to moze byc trudne do przelkniecia dla obecnej moderacji.
Jesli nie bedzie moderowac dobrze i sprawnie, to co - wylatuje z roboty? Ale
przeciez pl.praca.oferowana nie jest wlasnoscia tego urzedu czy instytucji,
dla ktorej by pracowal, wiec pozbywajac sie go instytucja sie pozbywa takze
pozytywnego wplywu na ppo. Chyba, zeby instytucja zyskala takze prawo do
zatrudnienia moderatora wedle wlasnego uznania, na przejrzystych zasadach
oczywiscie. Ale tego chyba obecna "grupa trzymajaca wladze" nie odstapi.
wiem, ze pytanie bylo zartobliwe,ale gdybanie jest ciekawe.
I.
-
30. Data: 2004-11-09 14:26:15
Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
Od: "Immona" <n...@z...com.pl>
Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cmqg3g$76h$1@amigo.idg.com.pl...
> Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
> news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >
> > ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
> > wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
> zakresu,
> > umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza,
kogo
>
> To nie tak. Kadrowa ocenia te osoby po równo, bo się zwyczajnie nie zna.
Nie
> mówię, że to łatwe, ale nie wierzę, że nie można po kilku fachowych
> pytaniach czy testach utworzyć rankingu.
A kto ma na to czas? Wiekszosc rekrutacji to nie rekrutacje na stanowisko
Wybitnego Specjalisty, ale na stanowisko zwiazane z praca, ktora setki osob
sa w stanie wykonac. Np.: obsluga klienta albo prace biurowe. Jesli dajmy na
to pracownik ma umiec
- przygotowac w Wordzie oferte handlowa
- odpowiedziec sensownie na telefon z zapytaniem o oferte
- zalatwiac sprawy zwiazane z dawaniem ogloszen, odpowiadaniem na
korespondencje, przekazywaniem informacji komu trzeba
(czyli typowe biuro handlowe)
to jesli on poza tym ma jakies inne, niesamowite kwalifikacje, to to nie
jest atut, bo osoba nadkwalifikowana bedzie sfrustrowana na stanowisku nie
odpowiadajacym jej ambicjom i bedzie szukac innej pracy nie angazujac sie w
pelni w te. Madra firma nie zatrudnia osoby majacej za wysokie kwalifikacje
na stanowisku, z ktorego nie ma sciezki rozwoju mogacej swoimi perspektywami
zapewnic odpowiednia motywacje temu pracownikowi.
Mamy wiec 20 osob, ktore umieja zrobic wszystko powyzsze i nie ma miedzy
nimi duzych roznic w doswiadczeniu. Nie ma sensu robic konkursu, kto ladniej
odpowie na telefon, bo roznice beda niewielkie. Kazdy sie nadaje, kogo
wziac?
Rozmawia sie z nimi i bierze sie tego, kto zrobi najlepsze wrazenie. Jesli
szef czy kadrowa ma z tym czlowiekiem sie regularnie widywac, miec kontakt,
komunikowac sie, to wybiera tego, z kim ten kontakt bedzie najbardziej
przyjemny i sprawnie przebiegajacy.
> > "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach
jak
> > programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
>
> Ale miękkie nie powinny przeważyć nad "twardymi". A to zdajesz się
> sugerować.
W wiekszosci przypadkow ma sie n ofert osob, ktore maja te twarde wymagania
spelnione, przy czym nadkwalifikacje, jak we wspomnianym przykladzie, nie sa
atutem, tylko przeciwnie. Wtedy wygrywa ten z lepszymi "miekkimi".
>
> > zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
> nazwal
> > "umiejetnosc pracy".
> >
> Nie wszyscy muszą pracować według jednego wzorca.
Tak i w roznych branzach jest rozna kultura rekrutacji. Jak do znajomej
agencji reklamowej na rozmowe przyszedl facet w garniturze, to wszyscy na
niego spojrzeli jak na idiote i z gory wiedzieli, ze on tam nie pasuje. Sa
firmy, w ktorych z gory odpada ten, kto nie przyjdzie w garniturze. Tak wiec
wzorce sa bardzo rozne, ale zawsze sa.
> > Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
> > czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
> > kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
> > "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
> > czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie
nadaje.
> >
> Dobrze opisałaś typową procedurę , następuje formalna ocena tych
"twardych"
> i szczegółowa analiza "miękkich". W efekcie przewagę w ocenie uzyskują te
> drugie. Dokładnie odwrotnie niż powinno być. Nie wycofuje żadnego z
> negatywnych określeń, to amatorska i przypadkowa kwalifikacja.
Bo "miekkie" zdolnosci maja olbrzymie znaczenie dla sukcesu firmy i HRowcy
to wiedza. Tak juz jest. Sukces to "twarde" + "miekkie". Pracuje sie w
zespole, ma sie kontakt z ludzmi, chocby ze swoim szefem. Komunikatywnosc,
umiejetnosc postepowania w sytuacjach konfliktowych, zdolnosc zorientowania
sie w sytuacji, odpowiednie podejscie do ludzi sa potrzebne wszedzie i na
pracowniku posiadajacym te cechy firma wiecej zarabia niz na takim, ktory ma
te same "twarde" umiejetnosci, ale nie umie sie poruszac wsrod ludzi.
Wydajnosc cierpi na nieporozumieniach, konfliktach i niedobrej atmosferze.
Tylko wtedy, gdy masz takie "twarde" umiejetnosci, ktore sa rzadkie i
poszukiwane, mozesz sobie olac "miekkie".
I.