eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZ pamiętnika młodego pingwina bez szans na przeżycie.Z pamiętnika młodego pingwina bez szans na przeżycie.
  • Data: 2004-09-02 16:01:30
    Temat: Z pamiętnika młodego pingwina bez szans na przeżycie.
    Od: "Pingwin" <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Najpierw harakterystyka:
    ------------------------
    Młody, zdolny, ponoć inteligentny (być może to plotki), chętny do nauki,
    wedle papierów i tego co o nim mówią infromatyk (bez wyższego, a tylko
    Technik). Mówiąc krótko gość jakich wielu.

    Historia:
    ---------
    Historia zaczyna się standardowo. Po kilku latach bezowocnego szukania pracy
    w swojej mieścinie wyjechałem do miasta... hmmm.. Kraków zaproszony na
    rozmowę jako telemarketer. Rozmowa była owocna i zostałem przyjęty (umowa o
    pracę na czas 3 miesięcy za najniższą). Po krótkim przeszkoleniu posadzono
    mnie na niewygodnym fotelu przy biurku z komputerem (z ery kamienia łupanego
    i bez CRM) oraz telefonem (o dziwo normalnym, a nie takim dla
    telemarketerów), jako bazę potencjalnych klientów dając łącze do internetu
    (i radź sobie sam). Produkt który miałem sprzedawać nie był tani, średnio
    100 tys. zł za sztukę. Zacząłem dzwonić, po kilku rozmowach nauczyłem się
    zatrzymywać klientów na słuchawce (w sposób jak najbardziej nie nachalny),
    omamiony wizją kokosów z prowizji pracowałem po 10-12 godzin na dobę. W
    sumie pracę organizowałem sobie przez kilka dni wyszukując potencjalnych
    klientów, aby potem kolejny spędzić na słuchawce. W sumie w czasie miesiąca
    wykonywałem po 300 rozmów "zaczepnych" nie licząc tych z klientami, którzy
    wydali się zainteresowani. Minęło pół roku, żadnej sprzedaży, choć z kilkoma
    klientami dogadywaliśmy szczegóły umowy, już czułem zapach tych kilkunastu w
    sumie jaki wyliczyłem tysięcy złotych z prowizji, aż tu nagle przyszedł szef
    i powiedział, że zbyt długo nie ma efektów i mnie zwolnił. W tym czasie
    podupadłem troszkę na zdrowiu (za najniższą wynająć lokum, dojechać do pracy
    i przeżyć to sztuka), wracając do domu straciłem przytomność (lekarze
    orzekli krańcowe wycieńczenie organizmu), a na pamiątkę o cudownej firmie
    zostały mi wrzody, nie licząc złych wspomnień. I znów jestem bez pracy, bez
    grosza przy duszy, bogatszy o 6 miesięcy doświadczeń jako telemarketer z
    drugiej ligi.
    Zapomniałbym, jakiś miesiąc po moim odejściu zadzwonił do mnie (na moją
    wysłużoną cegłę tj. komórkę jeden klient z którym rozmawiałem blisko przez 3
    miesiące, chciał kupić produkt (sztuk dwie), po tym co mu opowiedziałem
    zrezygnował... Idę już, bo mnie wyganiają od tego komputera, może kiedyś
    opowiem coś więcej (jak się własnego łącza dorobię, znaczy o ile się
    dorobię).Tak na marginesie plany o studiach po raz kolejny <piiip> strzelił,
    może to i lepiej bo na studia to ja już za stary jestem (ponoć).

    ps. mamusia źle mnie wychowała, bo na uczciwego człowieka, a powinna na
    cwaniaka i oszusta, tym jakoś lepiej w Polsce idzie.

    No dobra już idę...

    --
    Pingwin

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1