eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjegodzina rozpoczecia i zakonczenia pracyRe: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
  • Data: 2009-03-10 08:05:43
    Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości

    >> się, pojechałby sam. Za nadgodziny i dojazd miałem zapłacone zgodnie z
    >> ustaleniami. I było ok.
    > Uczciwe reguły, nieprzekraczanie ich jednostronnie to komfort pracy, bardzo
    > cenny i chyba dość deficytowy.

    Na początku zatrudnienia zawsze występuje 'próba sił' m. pracownikiem, a jego
    przełożonym.
    Zarówno jeden jak i drugi, testują na ile jeden w stosunku do drugiego mogą
    sobie pozwolić.
    Ja np. testowałem, jak bardzo mogę się 'spóźniać' do pracy, bo lubię mieć czas
    ruchomy (widełki), w zależności od potrzeb danego dnia. No cóż, umowa
    przewidywała czas pracy w godz. 8-16.
    W końcu stanęło na tym, że w określone dni mogłem przyjść do firmy na drugą
    zmianę, po 14, co było korzystne również dla pracodawcy.
    Pewnych zasad nie da się zapisać w umowie i dlatego niektóre ustalenia przyjmują
    formę umowy ustnej. I to w porządku, pod warunkiem trzymania się ustalonych
    reguł.
    Trafisz na chama bez zasad, wtedy jest to nie możliwe. Mało tego, dobrze wówczas
    rejestrować wszystkie kontakty z takim osobnikiem. ;)

    > to nowy zwierzchnik. No i się zaczęło. Sytuacje zupełenie kuriozalne, np.
    > sobota jestem w drodze na jakiś weekendowy wypad, a tu telefon, że coś
    > potrzeba extra na poniedziałek. Olewam, oczywiście. W poniedziałek jakieś
    > pretensje. Olewam. Ale to nie jeden raz. Poza tym telefony w czasie prywatnym
    > z głupimi pytaniami.

    W dużej mierze takie zachowanie (a właściwie brak zachowania) idzie w parze z
    brakiem życia prywatnego (rodzinnego), innych zainteresowań, niezwiązanych z
    pracą.
    On tego po prostu nie czuł, że tak nie wypada, nie nalezy robić.
    Przez moje życie zawodowe kilku takich typów się przewinęło, i to nie tylko w
    relacji podwładny-przełożony, ale również klient-usługodawca.
    Zdarzyło się raz, że klient wytrzasnął tel. stacjonarny i dzwoni po 22, bo
    komórka nie odpowiadała, a on miał małe pytanko...hmmm...niby klient nasz Pan,
    ale bez przesady. :)

    > Nie mogłem zmienić numeru, bo sporo osób zamawiających u mnie różne usługi go
    > znało, często dzwoniono z czyjegoś polecenia więc nie mogłem (czyt. nie
    > opłacało mi się) także nie odbierać nieznanych numerów. Uwagi nie działały,
    > zawsze sytuacja była "bardzo strasznie ważna".

    Czy jest na to sposób? Może odpłacać upierdliwemu szefowi pięknym za nadobne? ;)
    Dzwonić z byle pierdołą o różnych porach dnia i nocy...z tym, że on może nawet
    nie zauważyć różnicy (skoro ma wyprany mózg...), bo cała doba to dla niego dzień
    pracy. ;)

    > własnością jest czas poza godzinami pracy. Fochy, obraza, itp. Olałem.
    > A potem on też odszedł, sekretarce kazałem o mój nr zapomnieć, a następcy na
    > pytanie o telefon powiedziałem krótko, że nie jestem zainteresowany
    > udostępnieniem kontaktu.

    Zastanawiające, że tacy goście 'rotują' tak szybko...

    W sumie ten ostatni zapłacił za błędy poprzednika, bo mógł to być całkiem
    przyzwoity człowiek.


    Jurek M.



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1