eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy to wolna amerykanka i musisz byc na kazde skinienie pracodawcy › Re: Re: Re: Czy to wolna amerykanka... - długie!
  • Data: 2005-09-04 22:36:12
    Temat: Re: Re: Re: Czy to wolna amerykanka... - długie!
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > > Jakos nie biezesz pod uwage mojego twierdzenia, ze nie
    > > bedziesz miala mozliwosci zaprezentowac sie pracodawcy
    >
    > No nie biore, bo mam takie skrzywienie, ze jesli JA cos
    > od kogos chce to nie czekam az mnie laskawie zaprosi tylko
    > dzwonie, umawiam sie i ide pogadac.

    Ciekawe w ilu przypadkach uda Ci się umówić.

    Widzę ofertę na sekretarkę, z podanym bardzo oszczędnym
    zakresem wymagań. Dzwonię, aby upewnić się co do owych
    i żeby zagaić co i jak, jak będzie prowadzona rekrutacja,
    od kiedy praca, jaka umowa, czy umowa na etat, czy pół
    (warto się pytać, bo potem przy ostatniej rozmowie się dopiero
    okazuje). Przy okazji chcę się upewnić, czy chcę tam kandydować
    i dać możliwość pracodawcy zapamiętania mnie.
    A w słuchawce słyszę: "To nie umie pani czytać?!! Przecież tam
    wszystko 'pisze'!" - "Ależ oczywiście, że umiem, natomiast prosiłabym
    o chwilę rozmowy o innych aspektach państwa oferty..." itd.
    Po czym, na moje pytania, słyszę odpowiedź, że wszystkiego się
    dowiem, jeśli będą zainteresowani moją ofertą = jak przyślę papiery
    i będą chcieli ze mną rozmawiać.

    Pojedyńczy przypadek???

    Ostatnio wymusiłam osobiste spotkanie z pracodawcą (po wysłaniu
    papierów), mimo że mnie nie zapraszał - powiedziałam, że akurat będę
    w danym mieście, chociaż nie było to prawdą - pojechałam tam
    ze względu na to właśnie stanowisko.
    Moim szczęściem pracodawca pomylił mnie - jak się potem okazało
    - z osobą kandydującą na zupełnie inne stanowisko i tylko dlatego udało
    mi się wkręcić. Jak się zorientował, to mimo uśmiechu i stosowania przeze
    mnie "technik psychologicznych" w celu zainteresowania go moją osobą,
    a co za tym idzie, możliwości szerszego (dłuższego) przedstawienia się,
    pracodawca - nie patrząc mi w oczy - powtarzał, że oni mają tu bardzo
    dużo chętnych i jak będą chcieli, to poproszą mnie na rozmowę, a teraz
    dziękuje.
    Myślisz, że dałam się zbyć? Tylko co można poradzić, jeśli:
    1) ktoś nie ma żadnej ochoty z Tobą rozmawiać i czeka aż będzie mógł
    tę rozmowę zakończyć?
    2) opowiadasz już bardzo prostym językiem o swoich kwalifikacjach,
    a i tak ta osoba (dyrektor) nie wie o co chodzi, bo po prostu nie stara
    się Ciebie słuchać?


    Jak będziesz prowadzić swój eksperyment, to skup się na mniejszych
    miejscowościach niż Zielona Góra, bo to może Ci dać jakieś pojęcie
    o czym piszą Krzysztof i Marek.

    --
    Koziorozec

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1