eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeJak się nie dać zwolnić › Re: Jak się nie dać zwolnić
  • Data: 2009-03-03 14:57:42
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:goinha$oqr$2@atlantis.news.neostrada.pl Jurek M
    <m...@1...pl> pisze:

    >> A jaką nieporadnością wykazuje się mieszkaniec małej miejscowości, w
    >> którym jest jeden strategiczny pracodawca?
    >> Albo osoba 50+? Nieporadnie żyje tak długo?
    > Nie muszę pisać, że nasz status zależny jest od nieskończonej liczby
    > czynników i okoliczności.
    > Ale niektóre są wyraźnie zależne od nas samych.
    > Choćby miejsce zamieszkania.
    Tylko w pewnym stopniu i nie zawsze.

    > Zdrowie w pewnym stopniu też, ale nie
    > koniecznie. 50-cio latek z małej miejscowości też kiedyś był młody,
    > podejmował takie, a nie inne decyzje.
    Owszem. Np. podejmował decyzję o walce z komuną, choćby przez wstąpienie i
    działanie w opozycji jako szeregowy członek.
    No i powalczył, a teraz beneficjenci jego działań wywalają go na bruk...
    Odlicz sobie te 50-parę do tyłu. Jakie urodzony wtedy młodziak miał
    możliwości?
    Poza tym przecież człowiek 50+ to nie starzec, to człowiek w sile wieku,
    wiele jeszcze może dokonać.

    > ZUS zdaje się zatrudnia specjalną 'policję', która
    > ma za zadanie kontrolować 'oszustów' (?).
    Owszem. ZUS niekiedy kontroluje zwolnienia, ale generalnie tylko te
    długotrwałe (oraz cykliczne, ciągłe), kiedy sami zaczynają za nie płacić. Do
    tego dość wyrywkowo. Nie jest specjalnie trudno przy odrobinie pomyślunku
    kontroli takiej uniknąć lub przejść ją pomyślnie. Warto w tym zakresie
    współpracować z zaufanym lekarzem.

    >> Jak ci ktoś walnie auto, to naprawiasz na koszt ubezpieczonych (w tym
    >> swój). Taki mechanizm nosi nazwę solidaryzmu społecznego.
    > Ale przy założeniu odpowiednio niskiego prawdopodobieństwa wystąpienia
    > "szkody". Nikt nie ubezpieczy na życie osoby śmiertelnie chorej na raka.
    To zależy od przedmiotu i zakresu ubezpieczenia.
    Auto np. mu ubezpieczą, zresztą nawet nie mają jak się o chorobie
    dowiedzieć.

    > Jeśli procent takich zdarzeń znacząco wzrasta w krótkim okresie czasu
    > (bo nawet składek nie są w stanie radykalnie podnieść), system się
    > sypie i już nie spełni swojej roli.
    > Np. za kierowców wyłudzających AC płacą wszyscy pozostali.
    Tak działa każdy sytem oparty na zasadzie solidaryzmu. Co więcej płacą oni
    także za samego ubezpieczyciela.
    Tyle, że są ubezpieczenia obowiązkowe i dobrowolne.

    > Tak jak i za pasażerów na gapę.
    No, tu to trochę inaczej jest jednak.

    > Tow. ubezp. odpowiednio podwyższy składki, zapłacą wszyscy w imię
    > solidaryzmu ;)
    Tylko w przypadku ubezpieczeń obowiązkowych i braku alternatywy.
    Czyli jak w ZUSie. :)

    >>> Jeśli tak jak ty to określasz, nasze
    >>> życie to nieustanna walka o byt, niech "giną" ci słabsi, którzy nie
    >>> potrafią się przystosować, którzy kombinują, przekraczają obowiązujące
    >>> zasady, kradną, idą na skróty... Wspierajmy raczej tych, z którymi los
    >>> obszedł się okrutnie, nie z ich winy. Bo przecież chcemy być ludźmi,
    >>> nieprawdaż?
    >> Nie sposób się z tym nie zgodzić.
    >> Tylko ty wkraczasz w sferę idei, a ja mówię o przyziemnych realiach.
    > Stworzeniu takiego, a nie innego systemu przyświeca jakaś idea.
    A lepiej, żeby przyświecał pragmatyzm i realizm na niewzruszalnej bazie
    człowieczeństwa.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1