eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
  • Data: 2005-04-18 07:37:38
    Temat: Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
    Od: " Marek" <m...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    To wszystko jest chore. Interwencjonizm państwowy poszedł w złym kierunku.
    Jedne strefy są kontrolowane nadmiernie, a inne mało lub wcale. Polskie
    uczelnie i ogólnie oświata, SĄ oderwane od rzeczywistości. Politycy i
    decydenci również. Ktoś pozwolił na działalność oświatową uczelniom
    prywatnym, bo na Zachodzie też takie są od zawsze. Dobra, ale dlaczego nikt
    tak naprawdę tego nie kontroluje? Czy na "Zachodzie" też jest dużo wiecej
    miejsc na uczeniach w stosunku do rzeczywistych potrzeb?

    W Polsce dziesiątki i setki tysięcy ludzi kształci się niepotrzebnie.
    Marnowane są pieniądze budżetowe w przypadku studiów państwowych i pieniądze
    uczących się w uczelniach prywatnych.

    Czy w momencie wydania zezwoleń uczelniom prywatnym, było naprawdę za mało
    informatyków? Nie sądzę. Poza tym struktura zatrudnienia i drabinka
    stanowisk, były bardziej przejrzyste. Dogmat potrzeby zatrudniania mgr inż.
    tam, gdzie wystarczył by technik, spowodował sytuację, że nie tylko ja nie
    mogę znaleźć pracodawcy, bo gdzie np. mają pracować absolwenci typu "technik
    informatyk"? Ta sytuacja generuje również konflikty, bo kiedyś było wszystko
    jasne: dyrektor i kierownik wydziału mieli wyższe, mistrz miał średnie, a
    brygadzista zawodowe. Czym teraz różnią się dyrektor, kierownik i pracownik?
    Praktycznie poza pensją niczym, bo wszyscy mają wyższe, no i wtedy
    "dlaczego on jest dyrektorem, a nie ja" i "dlaczego on jest kierownikiem, a
    nie ja" :)

    Jeżeli np. praktycznie administratorem sieci można być po kursie, to dlaczego
    teraz się wymaga mgr inż., a w drodze nadzwyczajnej łaski licencjata? Pomijam
    istnienie zdolnych samouków, bo ich bezproblemowa działalność jest równie
    przypadkowa, jak trafienie piłką do kosza przez osobę nie trenującą
    koszykówki (trener uczy automatycznego trafiania w określone miejsca na
    tablicy, więc nieatakowany zawodnik trafi prawie zawsze).

    Na zajęciach z ekonomiki przedsiębiorstw uczono mnie, że rolą inżyniera
    w gospodarce jest praca twórcza, lub najwyższe stopnie zarządzania
    wykonawstwem. Mam wrażenie, że to wszystko funkcjonowało do momentu wydania
    zezwoleń dla uczelni prywatnych.

    Moje doświadczenie zawodowe zaowocowało tym, że najczęściej potrafię szybko
    rozpoznać problem użytkownika, systemu czy sprzętu mimo, że nie mam wyższego,
    ani nawet wykształcenia kierunkowego. W czasie jak kończyłem edukację,
    struktura stanowisk była taka jak opisałem wyżej. Jeszcze 10-12 lat temu,
    mój były szef cieszył się, że zgłosił się tak doświadczony (już wtedy)
    pracownik, a teraz stoję w kolejce po pracę, a kolejne roczniki absolwentów
    uczelni stają w tej kolejce przede mną, bo jest totalna nadprodukcja
    informatyków i magia dyplomu u pracodawców.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1