eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeBrak pracy czy... (długie)Re: Brak pracy czy... (długie)
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
    pl!news.tpi.pl!not-for-mail
    From: No Name <v...@w...pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Brak pracy czy... (długie)
    Date: Mon, 27 May 2002 01:06:01 +0200
    Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
    Lines: 86
    Message-ID: <3...@w...pl>
    References: <3...@m...to> <3...@n...dialog.net.pl>
    <3...@w...pl> <acrl9e$agk$3@okapi.ict.pwr.wroc.pl>
    NNTP-Posting-Host: wh0a112a127.osowa.gda.osk.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.tpi.pl 1022454463 25856 212.244.103.136 (26 May 2002 23:07:43 GMT)
    X-Complaints-To: u...@t...pl
    NNTP-Posting-Date: Sun, 26 May 2002 23:07:43 +0000 (UTC)
    X-Accept-Language: pl, en-us, en
    User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Win98; pl-PL; rv:1.0rc1) Gecko/20020417
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:49707
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik Roman Kubik napisał:
    >> Nie raz widziałem, jak szefuńcio stękał, że nie ma kasy na wypłatę, a kupował
    >>sprzęt nurkowy, surfingowy, sadził ogród wokół firmy albo wyposażał się
    >>w rydwan menadżerski za 200 000, zwany przez pospólstwo samochodem.

    > moze szefuncio wyraznie rozgraniczyl finanse firmowe od prywatnych
    > i byl przez wiele lat zapobiegliwy i odlozyl na te 200KM ?

    może dostał kasę od cioci, a firmę prowadzi, bo lubi ludzi i chce dać im
    zarobić, żeby nie spożywać samemu alkoholu w gastronomie, może...
    Ciekawe, jak się rozgranicza finanse firmowe od prywatnych, jak samochód
    jest firmowy i wliczany w koszty.

    > nie ma obowiazku dokladac do firmy...
    > moze zarobil juz tyke, ze mu firma wisi?

    Wyłata wynagrodznia wynika z umowy i jest obowiązkiem; nie zależy od
    tego, co komu wisi; Wywiązywanie się z umów jest jedną z podstaw
    prowadzenia biznesu - chyba, że się jest oszustem.

    > Zreszta jesli zalozyl firme po to, zeby zarobic na sprzet nurkowy,
    > to jego prawo realizowac te cele, nawet jesli pracownikom sie to nie
    > podoba...

    Ma prawo się nie podobać, ponieważ to są pieniądze z ich wypłaty, więc
    kradzione; działanie takie podlega karze z kilku kodeksów.
    Mało co kogo obchodzi, po co szef założył firmę. Jest to akurat
    jedna z tych spraw, które wszyscy, oprócz szefa mają prawo mieć w głębokim
    poważaniu.

    > Jak szefuncio sobie pogrywa z pracownikami to predzej czy pozniej oni
    > sobie z nim pograja. Nikt nie ma obowiazku pracowac dla niego...

    Żyć też nie ma obowiązku, nie o abstrakcyjne obowiązki tu chodzi, a o
    rozstrzygnięcie, czy tego rodzaju ludziom przysługuje miano szui i
    powinni być darzeni ogólną pogardą, czy też mają być traktowani jak
    ludzie godni.

    > Jego firma splajtuje. To nie jest nieszczescie na skale kosmiczna.
    > To jest wynik jego dzialania. A pracownicy widzac kierunek "rozwoju"
    > jego firmy moga sie w kazdej chwili ewakuowac.

    Widzę, że jesteś zwolennikiem poglądu, że praca, to coś takiego jak
    młotek albo telewizor. Kupuje się, sprzedaje, można coś zrobić z dnia na
    dzień, wszystko prosto, łatwo i przyjemnie. Pracownicy "widząc kierunek
    rozwoju" - oszustwo ma to do siebie, że nie jest widoczne. Miałem okazję
    pracować w firmie, która była piękna i bogata - pewnego dnia zachwała
    się jak Titanic - skąd niby pracownicy mieli wiedzieć, co się dzieje?
    Może mieli upić i zgwałcić główną księgową i torturowac ją, by ujawniła,
    co wie?

    > Businessmen nie ma obowiazku tworzyc ani utrzymywac miejsc pracy,
    > ale jesli mysli rozsadnie, to jednak bedzie do tego dazyl.
    > Jak nie mysli rozsadnie, to i tak splajtuje.

    Co to znaczy, że ktoś myśli rozsądnie? Wystarczy być przeciętnym w
    interesach, ale doskonałym w okradaniu firmy i kontrahentów - bankructwo
    nie jest przypisane z definicji przygłupom i krętraczom.
    W sprawie miejsc pracy, co to buzzinesmen nie ma obowiąsku ich tworzyć,
    najlepiej ujął to szef Dilberta: "Gdybyśmy ograniczyli koszty do zera(w
    domyśle zwolnili wszystkich pracowników, etc.)moglibyśmy mieć czysty
    zysk, bez jakiejkolwiek sprzedaży".

    > Wiec ja nie widze powodu do darcia szat nad cudza glupota
    > ani do zagladania w kieszenie kazdemu wlascicielowi Merca
    > i upadajacej firmy...

    Każdemu nie, wystarczy temu, który trzyma tam pieniądze wierzycieli i
    twierdzi, że ich nie ma.

    > Wszystkim co twierdza, ze on jest krwiopijca wykorzystujacym niecnie
    > biednych ludzi proponuje zakladanie wlasnych businessow.

    To co piszesz jest racjonalizacją zastanej sytuacji, czyli: albo się
    dostosuj, albo zrób coś swojego. Człowiek jest elastyczną istotą i
    podobno byli ludzie szczęśliwi nawet w obozach koncentracyjnych - nie
    zmienia to faktu, że nie były to pięciogwiazdkowe hotele. Piszę tu o
    tym, że część biznesów polega na nakłonieniu ludzi do pracy za pół darmo
    i ich wydymaniu i takim pokierowaniu sprawami, żeby nie mogli tej
    sytuacji zmienić. Ta swoboda decydowania o sobie, o której piszesz jest
    możliwa dla nielicznych, dla większości ceną jest brak życia osobistego,
    alkoholizm, utrata poczucia sensu, tego co się robi. Mam wielu znajomych
    w stolicy i niestety wiem, jak to wygląda.

    Dogbert

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1