eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjezwrot kosztów dojazdu na rozmow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 40

  • 11. Data: 2006-03-26 00:50:29
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:1mznb3z4zq61y$.dlg@iska.from.poznan>
    Lia <i...@p...org> pisze:

    > Ja w tej sytuacji zainwestowałabym najpierw w profesjonalnego HRowca.

    To inwestuj, jeśli Cię na to stać.

    > Wtedy odpadnie problem zapraszania na rozmowe 50-100 kandydatów.

    Niech więc zostanie choćby i 20. Jakie to ma znaczenie?
    Nie każdą firmę stać na zwrot kosztów podróży.
    A nawet jeśli, to każda ma swoją politykę finansową i nikomu nic do tego.
    Zresztą nie o tym traktuje wątek, lecz o tym, czy wypada prosić o zwrot
    kosztów podróży.
    Moim zdaniem nie wypada i tyle.

    > Za każdym razem kiedy byłam zapraszana na rozmowe w innym mieście
    > zwracano mi koszty dojazdu. Bez pytania. Ot, tak po prostu.

    No to świetnie. A gdyby nie zwrócono, to poprosiłabyś o te pieniądze?
    Bo mi przez gardło nie przeszłaby taka prośba.

    > I nawet umawiano się na taką godzinę, żeby to _mi_ pasowało.
    > Ale rzeczywiście to były poważne firmy, a ja nie miałam być
    > sekretarką.

    A jak to się ma do tematu wątku?

    --
    PozdrawiaM


  • 12. Data: 2006-03-26 00:54:03
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:e049ms$ifm$1@inews.gazeta.pl>
    Przemysław Maciuszko <s...@h...pl> pisze:

    > Nixe <n...@f...peel> wrote:
    >> Naprawdę? I w jaki sposób kwalifikuje się takie koszty w księgowości?
    >> Zastanawiam się, czy w ogóle można to podciągnąć pod koszty firmy.

    > Szczerze? Nie interesuje mnie to jako pracownika.

    A mnie jako pracodawcę nie musi interesować fakt, iż kandydat (bo nie
    rozmawiamy o pracowniku) oczekuje zwrotu kosztów podróży. Prawda?

    > Mogą to być nawet wydatki reprezentacyjne.

    Widzisz, sęk w tym, że nie mogą, bo nie kwalifikuje się to jako koszty
    reprezentacji.

    > Jednakże skoro firmie na mnie zależy, to nie widzę powodu, aby nie
    > dokonać takiej refundacji.

    Ależ to nie od firmy zależy, lecz od przepisów.
    I obawiam się, że zwrot kosztów podróży osobie, która nie pracuje w firmie
    nie jest możliwy w legalny sposób.
    Osobie zatrudnionej można to natomiast zwrócić w postaci np. premii
    uznaniowej.

    >> Wyobrażasz sobie zwrot kosztów podróży dla 50-100 kandydatów?

    > Przecież nie mówimy o zwrocie kosztów dla wszystkich.

    Wydawało mi się, że mowa jest o zwrocie kosztów dla kandydatów do pracy, a
    nie dla osoby_już_zatrudnionej.

    > Można dokonać wstępne interview telefoniczne (tak jak to robi
    > większość firm w Europie Zachodniej

    No ale my jeszcze jesteśmy sto lat za Murzynami i u nas nawet w dużych
    korporacjach rekrutację przeprowadza się na miejscu.

    >> Bo ja niekoniecznie.
    >> Za znaczki, koperty, papier i tusz do drukarki też powinni zwracać?

    > Znaczki i koperty nie kosztują kilkaset złotych.

    Ale nikt nikomu nie każe szukać pracy w innym mieście i ponosić takich
    kosztów, prawda?
    No na litość boską ;-) Niedługo dojdzie do tego, ze kandydaci będą żądać
    refundacji kosztów za garnitur i fryzjera.

    >> Rozumiem, że Ty zawsze zwracasz koszty kandydatom :>

    > Nie. Natomiast jeśli musiałbym wydać kilkaset złotych lub więcej na
    > podróż, to jak najbardziej zasugerowałbym pokrycie kosztów przez
    > pracodawcę.

    A ja nie. Powtarzam - dla mnie to po prostu żenujące.
    Nikt przecież nie każe mi szukać pracy w innym mieście.
    Jadę tam na własne ryzyko i za własne pieniądze.

    --
    PozdrawiaM


  • 13. Data: 2006-03-26 05:36:10
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: CZYŚCIWO <czysciwo@@op.pl>

    Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
    news:e04ogp$1r9$1@news.mm.pl...

    > Bo mi przez gardło nie przeszłaby taka prośba.

    Bo podchodzisz do tego "od dupy strony".
    To nie jest "prośba" tylko wstępne warunki handlowe jednej ze stron siadającej
    do negocjacji o szczegółowych warunkach przyszłej współpracy.
    Szwalnie też szukają zbytu na swoje usługi, ale bardzo często każą sobie płacić
    za wykonanie próbek, które pokażą jakość wykonania przyszłemu (ewentualnie)
    klientowi.
    Oczywistym jest, że jak się nie ma klientowi nic szczególnego do zaoferowania to
    wtedy jest gardło ściśnięte.

    --
    CZYŚCIWO
    W Niemczech taka bieda, że już polskie szmaty piorą www.mewa.prv.pl



  • 14. Data: 2006-03-26 07:15:02
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: Tomasz Motyliński <m...@w...pl>

    marghe23 in <e03g60$p0q$1@nemesis.news.tpi.pl> wrote:

    > Mam pytanie czy waszym zdaniem wypada zapytać się potencjalnego pracodawcy
    > o możliwość zwrotu kosztów podróży

    Porządne firmy zwracają koszty związane z relokacją już zatrudnionego
    pracownika, ale nigdy nie spotkałem się ze zwracaniem kosztów poniesionych
    przez kandydata na pracownika w związku z dojazdem na rozmowę
    kwalifikacyjną (pytałem się siostry - ona księgowa) i uzyskałem odpowiedź,
    że ciężko byłoby te "koszty" zaksięgować (o ile jest to w ogóle możliwe).

    Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że raz rozmowa kwalifikacyjna przyjechała
    do mnie. Po dwóch rozmowach telefonicznych, pan zaproponował mi, że skoro
    ja mam nogę w gipsie to on nie będzie mnie fatygował przez pół polski, a
    jako, że często jeździ w "te" strony to możemy się umówić u mnie wmieście.
    Spotkaliśmy się w następnym tygodniu i miłej kawiarnianej atmosferze takowa
    rozmowa się odbyła. Niestety później nie porozumieliśmy się co do
    wynagrodzenia, Pan oferował troszkę za mało, aby mi się to opłacało, a on z
    kolei jako, że miał firmę praktycznie na starcie nie był w stanie więcej mi
    zaoferować.

    --
    Tomasz Motyliński
    "Linux jest dla leniwych, raz zainstalowany działa wiecznie"




  • 15. Data: 2006-03-26 07:35:52
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Przemysław Maciuszko w news:e0435p$k8q$1@inews.gazeta.pl napisał(a):
    >
    > Na Zachodzie w większości przypadków (jeśli firma sensowna i poważna)
    > nie ma problemów ze wzrotem kosztów podróży na rozmowę kwalifikacyjną.

    Zwrot kosztów nie świadczy o sensowności i powadze firmy. To są zwykłe
    interesy. Firma zwraca ponieważ traktuje to jako swoistą inwestycję. Jeśli
    chcą ściągnąć specjalistę nawet z daleka to liczą się z kosztami. W Polsce
    jeżeli firma stanie przed podobnym dylematem to zrobi podobnie. Jeżeli nie
    ma większych problemów z kapitałem ludzkim to nie będzie ponosić dodatkowych
    kosztów ponieważ przedsiębiorstwa z definicji nie są instytucjami
    charytatywnymi, ale maszynkami do robienia pięniędzy dla ich właścicieli.

    Inna kwestią jest czy w Polsce potencjalni pracodawcy zdają sobie sprawę z
    tego co im się bardziej opłaca. Niektórzy nie potrafią patrzeć
    przyszłościowo.



    pozdrawiam
    Greg


  • 16. Data: 2006-03-26 08:23:00
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: Przemysław Maciuszko <s...@h...pl>

    Nixe <n...@f...peel> wrote:

    > A mnie jako pracodawcę nie musi interesować fakt, iż kandydat (bo nie
    > rozmawiamy o pracowniku) oczekuje zwrotu kosztów podróży. Prawda?

    Oczywiście.

    > Ale nikt nikomu nie każe szukać pracy w innym mieście i ponosić takich
    > kosztów, prawda?

    Wiesz. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wyszłaś jeszcze (jako
    pracodawca) z etapu "przecież to pracownikowi zależy na mnie, a nie mi na
    pracowniku".
    I to niestety pokutuje w prawie każdej Twojej wypowiedzi w tym wątku.

    > A ja nie. Powtarzam - dla mnie to po prostu żenujące.

    Dla niektórych pójście do szefa i porozmawianie o podwyżce, jest też
    żenujące.

    > Nikt przecież nie każe mi szukać pracy w innym mieście.
    > Jadę tam na własne ryzyko i za własne pieniądze.

    Bla, bla, bla.
    Tak - już to wiemy. Przecież to tylko pracownikowi zależy na pracy *sigh*
    (i tak - czytając takie wypowiedzi jak Twoja, utwierdzam się tylko w
    przekonaniu, że polskie firmy są sto lat za Murzynami)


    --
    Przemysław Maciuszko


  • 17. Data: 2006-03-26 09:36:23
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: Lia <i...@p...org>

    Dnia 2006-03-26 02:50:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
    przyrody grupowicz *Nixe* skreślił te oto słowa:


    >> Ja w tej sytuacji zainwestowałabym najpierw w profesjonalnego HRowca.
    > To inwestuj, jeśli Cię na to stać.

    Luz, przy własnej firmie w najgorszym wypadku sama się tym zajmę. Bo wiem,
    że zapraszanie na rozmowe 50-100 kandydatów to glupota i brak szacunku dla
    swojego i cudzego czasu.

    >
    >> Wtedy odpadnie problem zapraszania na rozmowe 50-100 kandydatów.
    >
    > Niech więc zostanie choćby i 20. Jakie to ma znaczenie?

    Takie, że ma sie problem z przeprowadzeniem rekrutacji. Albo się nie wie
    czego sie chce.

    > Nie każdą firmę stać na zwrot kosztów podróży.

    Hmmm... to rzeczywiscie lepiej w takiej sytuacji omijac firme z daleka...
    bo sie okaże, że na opłacanie ZUSu też nie stać, a za chwilę, że nie stać
    na wypłacenie pensji.

    > A nawet jeśli, to każda ma swoją politykę finansową i nikomu nic do tego.

    Oczywiście. W końcu to firma się pokazuje, z takiej a nie innej strony.

    > Zresztą nie o tym traktuje wątek, lecz o tym, czy wypada prosić o zwrot
    > kosztów podróży.
    > Moim zdaniem nie wypada i tyle.

    Prosić - rzeczywiscie głupio.
    IMO należy na początku spytać, czy firma praktykuje zwrot kosztów dojazdu i
    w jakim zakresie. I to jest normalne pytanie. Tak samo normalne, jak każde
    pytanie pracodawcy skierowane do kandydata.

    >
    >> Za każdym razem kiedy byłam zapraszana na rozmowe w innym mieście
    >> zwracano mi koszty dojazdu. Bez pytania. Ot, tak po prostu.
    >
    > No to świetnie. A gdyby nie zwrócono, to poprosiłabyś o te pieniądze?
    > Bo mi przez gardło nie przeszłaby taka prośba.

    Prosić nie.
    Ale po wstepnej rekrutacji via telefon, i otrzymaniu zaproszenia na rozmowy
    z kimś wyżej niż z panią z HR pytanie o koszty jest czymś zupełnie
    normalnym.

    >
    >> I nawet umawiano się na taką godzinę, żeby to _mi_ pasowało.
    >> Ale rzeczywiście to były poważne firmy, a ja nie miałam być
    >> sekretarką.
    >
    > A jak to się ma do tematu wątku?

    A tak... żeby pokazać róznice między firmami a "firmami". Każda ma swoją
    politykę finansową i kulturę organizacyjną, której nikomu nic do tego. Może
    poza specjalistami, którzy zechcą lub nie sprzedać tej firmie swoje uslugi.


    --
    Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

    nie wie nic o usenecie, kto nie pisał na teście /KAnusia/


  • 18. Data: 2006-03-26 10:31:11
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:e05j14$pbm$1@inews.gazeta.pl>
    Przemysław Maciuszko <s...@h...pl> pisze:

    Nixe:
    >> Ale nikt nikomu nie każe szukać pracy w innym mieście i ponosić
    >> takich kosztów, prawda?

    > Wiesz. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wyszłaś jeszcze (jako
    > pracodawca) z etapu "przecież to pracownikowi zależy na mnie, a nie
    > mi na pracowniku".

    Widzisz, tak się składa, że w naszej obecnej, polskiej rzeczywistości są to
    fakty, a nie moje wrażenia.
    I owszem - na pewnym etapie to pracownikowi zależy na mnie. Wtedy to ja mogę
    stawiać warunki.
    Jeśli dochodzimy do etapu, że to mnie zaczyna na nim zależeć, to siłą rzeczy
    sytuacja jest odwrotna.
    Niemniej jednak żaden proces rekrutacyjny nie zaczyna się od tego drugiego
    etapu.

    >> A ja nie. Powtarzam - dla mnie to po prostu żenujące.

    > Dla niektórych pójście do szefa i porozmawianie o podwyżce, jest też
    > żenujące.

    Wybacz, ale kompletnie nie widzę analogii.

    --
    PozdrawiaM


  • 19. Data: 2006-03-26 10:33:12
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    W wiadomości <news:2mfb3mhwpjo0$.dlg@iska.from.poznan>
    Lia <i...@p...org> pisze:

    > Luz, przy własnej firmie w najgorszym wypadku sama się tym zajmę. Bo
    > wiem, że zapraszanie na rozmowe 50-100 kandydatów to glupota i brak
    > szacunku dla swojego i cudzego czasu.

    Na jedną rozmowę i owszem.
    Niemniej jednak rekrutacji nie przeprowadza się raz w ciągu całego istnienia
    firmy i nie na jedno stanowisko.
    Z kolei rozłożenie nawet 50 osób na cały tydzień rekrutacji, przy naborze na
    pewne stanowiska nie jest niczym szczególnym.

    >> Niech więc zostanie choćby i 20. Jakie to ma znaczenie?

    > Takie, że ma sie problem z przeprowadzeniem rekrutacji.

    Jasne. Aż dziw bierze, że z taką wiedzą nie zostałaś jeszcze najbardziej
    wziętym head-hunterem w Polsce.

    >> Nie każdą firmę stać na zwrot kosztów podróży.

    > Hmmm... to rzeczywiscie lepiej w takiej sytuacji omijac firme z
    > daleka... bo sie okaże, że na opłacanie ZUSu też nie stać, a za
    > chwilę, że nie stać na wypłacenie pensji.

    Wybacz, ale to argumentacja godna Stokrotki, więc nawet nie chce mi się
    komentować.
    Kolejna osóbka (po JoP), która wie wszystko w temacie prowadzenia finansów
    firmy :>
    Może więc podpowiesz w jaki sposób zakwalifikować koszty związane z podróżą
    osoby nie zatrudnionej w firmie i jak je rozliczyć z US? Chętnie się dowiem
    i wykorzystam w przyszłości.

    > Prosić - rzeczywiscie głupio.

    Zatem przeczytaj sobie pierwszy post w tym wątku i zastanów się dlaczego
    odpowiedziałam tak, a nie inaczej.

    >>> I nawet umawiano się na taką godzinę, żeby to _mi_ pasowało.
    >>> Ale rzeczywiście to były poważne firmy, a ja nie miałam być
    >>> sekretarką.

    >> A jak to się ma do tematu wątku?

    > A tak... żeby pokazać róznice między firmami a "firmami".

    ROTFL.
    Znaczy się sekretarki pracują jedynie w 'firmach', natomiast w firmach nie
    istnieje takie stanowisko?
    Dobrze też wiedzieć, że Bosch Rexroth, Parker, Pall, Phillips czy Eaton to -
    wg Twoich kryteriów - jedynie 'firmy'.
    Bo wiesz - oni też nie zwracają kosztów podróży :>

    --
    PozdrawiaM


  • 20. Data: 2006-03-26 11:18:40
    Temat: Re: zwrot kosztów dojazdu na rozmow
    Od: Lia <i...@p...org>

    Dnia 2006-03-26 12:33:12 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
    przyrody grupowicz *Nixe* skreślił te oto słowa:


    >> Luz, przy własnej firmie w najgorszym wypadku sama się tym zajmę. Bo
    >> wiem, że zapraszanie na rozmowe 50-100 kandydatów to glupota i brak
    >> szacunku dla swojego i cudzego czasu.
    >
    > Na jedną rozmowę i owszem.
    > Niemniej jednak rekrutacji nie przeprowadza się raz w ciągu całego istnienia
    > firmy i nie na jedno stanowisko.

    No to w czym problem, bo przeciez nie musisz płacić jednorazowo 50-100
    osobom, prawda?


    > Z kolei rozłożenie nawet 50 osób na cały tydzień rekrutacji, przy naborze na
    > pewne stanowiska nie jest niczym szczególnym.

    50 osób umawiać na rozmowy face-to-face po to, żeby wybrac sobie jednego
    pracownika - cóż... głupota.

    >
    >>> Niech więc zostanie choćby i 20. Jakie to ma znaczenie?
    >
    >> Takie, że ma sie problem z przeprowadzeniem rekrutacji.
    >
    > Jasne. Aż dziw bierze, że z taką wiedzą nie zostałaś jeszcze najbardziej
    > wziętym head-hunterem w Polsce.

    To nie dziw. To kwestia tego w jakiej branży chce się pracowac. Mi w HR
    przestało się chciec jakiś czas temu...

    >
    >>> Nie każdą firmę stać na zwrot kosztów podróży.
    >
    >> Hmmm... to rzeczywiscie lepiej w takiej sytuacji omijac firme z
    >> daleka... bo sie okaże, że na opłacanie ZUSu też nie stać, a za
    >> chwilę, że nie stać na wypłacenie pensji.
    >
    > Wybacz, ale to argumentacja godna Stokrotki, więc nawet nie chce mi się
    > komentować.

    Serio?
    Bo jakby mi firma powiedziała, że nie zwracają, bo ich na to nie stać to
    nie łudziłabym się, że firmę stać na mnie.

    > Kolejna osóbka (po JoP), która wie wszystko w temacie prowadzenia finansów
    > firmy :>
    > Może więc podpowiesz w jaki sposób zakwalifikować koszty związane z podróżą
    > osoby nie zatrudnionej w firmie i jak je rozliczyć z US? Chętnie się dowiem
    > i wykorzystam w przyszłości.

    Podpowiem - dopytaj się swojego doradcy księgowego.
    Bo pewnie Cię nie stać na skorzystanie z mojej wiedzy ;>

    >
    >> Prosić - rzeczywiscie głupio.
    >
    > Zatem przeczytaj sobie pierwszy post w tym wątku i zastanów się dlaczego
    > odpowiedziałam tak, a nie inaczej.

    Odpowiedziałaś, że nie wypada, bo sam pomysł co by firma za to płaciła jest
    pozbawiony sensu i podstaw.
    A ja pisze, że głupio prosić - bo przy prowadzeniu rozmów nie jest się
    petentem tylko partnerem. I się o to pytasz na początku (i na podstawie
    uzyskanych informacji podejmujesz decyzje czy nadal jestes zainteresowana
    prowadzeniem rozmów czy nie), a nie prosisz jak o jałmużnę.
    Mam nadzieję, ze zauważasz subtelną róznicę.

    >
    >>>> I nawet umawiano się na taką godzinę, żeby to _mi_ pasowało.
    >>>> Ale rzeczywiście to były poważne firmy, a ja nie miałam być
    >>>> sekretarką.
    >
    >>> A jak to się ma do tematu wątku?
    >
    >> A tak... żeby pokazać róznice między firmami a "firmami".
    >
    > ROTFL.
    > Znaczy się sekretarki pracują jedynie w 'firmach', natomiast w firmach nie
    > istnieje takie stanowisko?

    Znaczy masz problem z wnioskowaniem.

    > Dobrze też wiedzieć, że Bosch Rexroth, Parker, Pall, Phillips czy Eaton to -
    > wg Twoich kryteriów - jedynie 'firmy'.
    > Bo wiesz - oni też nie zwracają kosztów podróży :>

    No popatrz - Phillips, i owszem zwraca(ł). Choć pewnie nie osobom
    pracującym w sekretariacie. Bo cóż takiego może zaoferowac kandydatka na
    sekretarke mieszkająca 300 km od firmy czego nie mogą zaoferowac miejscowe
    kandydatki?
    Jak zwykle - ocena kosztów i zysków. Dla Twojej firmy to wydatek nie mający
    racji bytu, czy to z racji filozofii czy z racji sytuacji finansowej. Ale
    to nie oznacza, że coś takiego nie jest praktykowane. I owszem, jest. I nie
    ma nic niestosownego w spytaniu czy firma zwraca koszty dojazdu. Ale to
    przy umawianiu się na rozmowę, a nie po odbyciu tejże.

    A, jak dla mnie EOT, bo się nie łudzę, ze ponoć właścicielke firmy
    pracującej w sekretariacie tej firmy przekonam, że wydawanie pieniedzy na
    jeszcze-nie-pracowników ma jednak sens.

    --
    Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@j...org

    nie wie nic o usenecie, kto nie pisał na teście /KAnusia/

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1