eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeimprezy firmowe
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 74

  • 51. Data: 2005-03-14 09:18:50
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>

    Przemysław Maciuszko <s...@h...pl> napisał(a):

    > Ale słyszałeś kiedyś o meczu hokejowym? :)

    Mi nie zaimponujesz, na jednej imprezie intergracyjnej graliśmy mecz hokejowy
    używając gumowego kurczaka zamiast krążka. ;-P

    JoP

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 52. Data: 2005-03-14 09:21:51
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>

    T.Omasz <t...@f...pl> napisał(a):

    > Napisalas cos niesamowicie banalnego, z czym trudno sie nie zgodzic, wiec
    > specjalnych powodow do radosci miec nie powinnas.

    To teraz spróbujemy coś trudniejszego: nie sądzisz, że sensowne imprezy
    intergracyjne (np. takie, które proponują sami pracownicy, które nie
    ograniczają się do chlania i leżenia twarzą w sałatce, ale mają jakąś
    koncepcję), mogą być cennym narzędziem przydatnym w zarządzaniu i
    poprawiającym stosunki w firmie?

    JoP

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 53. Data: 2005-03-14 09:34:40
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>

    Dnia Mon, 14 Mar 2005 09:21:51 +0000 (UTC), Jolanta Pers
    <j...@N...gazeta.pl> napisał:

    > T.Omasz <t...@f...pl> napisał(a):
    >
    >> Napisalas cos niesamowicie banalnego, z czym trudno sie nie zgodzic,
    >> wiec
    >> specjalnych powodow do radosci miec nie powinnas.
    >
    > To teraz spróbujemy coś trudniejszego: nie sądzisz, że sensowne imprezy
    > intergracyjne (np. takie, które proponują sami pracownicy, które nie
    > ograniczają się do chlania i leżenia twarzą w sałatce, ale mają jakąś
    > koncepcję), mogą być cennym narzędziem przydatnym w zarządzaniu i
    > poprawiającym stosunki w firmie?

    Rzeczywiście trudniejsze. Co znaczy "proponują": komu i kto propozycję
    zatwierdza? Co rozumiesz przez "koncepcję"? Bo chlanie i leżenie twarzą w
    sałatce jest BARDZO sensowną koncepcją - jeśli kolegom i znajomym z tym
    dobrze.

    A fakt, że na tej imprezie kolega "diablo" z warezowej sieci p2p okazuje
    się Jackiem z zaopatrzenia, który może przyspieszyć pewne durne procedury
    w razie potrzeby i dzięki temu polepszyć wycinek pracy firmy - to jest
    skutek uboczny i niezaplanowany.

    --
    Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
    (priv: z lewej from, w środku małpa, z prawej gazeta.pl)


  • 54. Data: 2005-03-14 09:53:11
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>

    T.Omasz <t...@f...pl> napisał(a):

    > Rzeczywiście trudniejsze. Co znaczy "proponują": komu i kto propozycję
    > zatwierdza? Co rozumiesz przez "koncepcję"?

    Firma ma określony budżet na imprezy integracyjne. Co jakiś czas, każdy dział
    po kolei przedstawia swoją propozycję, po konsultacjach z resztą firmy.
    Księgowość oszacowuje koszty, zarząd zatwierdza.

    > Bo chlanie i leżenie twarzą w
    > sałatce jest BARDZO sensowną koncepcją - jeśli kolegom i znajomym z tym
    > dobrze.

    Oczywiście, jeśli ludzie mają akurat ochotę na chlanie na umór i karaoke, to
    jest chlanie na umór i karaoke, ale jeśli chcą turniej scrabble'a albo
    imprezy a la Rejs z wynajęciem statku i pływaniem po Wiśle, to mają rejs albo
    scrabble.

    > A fakt, że na tej imprezie kolega "diablo" z warezowej sieci p2p okazuje
    > się Jackiem z zaopatrzenia, który może przyspieszyć pewne durne procedury
    > w razie potrzeby i dzięki temu polepszyć wycinek pracy firmy - to jest
    > skutek uboczny i niezaplanowany.

    Niekoniecznie, w praktyce wygląda to tak, że jednak dużo rzeczy się załatwia,
    z gatunku "a co zrobić w jakiejś sprawie", którą trzeba załatwić, wymaga
    współpracy między działami, a na co dzień nie ma jak spokojnie usiąść i przez
    15 minut porozmawiać, bo ludzie pracują w innych miejscach, a sprawa jest
    średnio pilna (aczkolwiek wymagająca w końcu wypchnięcia), delikatna, czy
    jaka tam.

    JoP

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 55. Data: 2005-03-14 10:14:09
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>

    > Kiedyś w firmie, w której ładne parę lat temu pracowałem
    > zorganizowano zgodnie z nowomodą taką imprezę "integracyjną".
    [..]
    > 80% pracowników rozeszło się w ciągu może 2h. I spotkaliśmy się
    > wszyscy na rynku we Wrocku przy piwie,
    Błąd w sztuce - takie imprezy organizuje się w miejscu, gdzie
    nie ma się gdzie rozejść ;), a jednocześnie w takim, żeby ktoś, kto
    nie ma ochoty brać udziału w zorganizowanej "terapii grupowej',
    mógł po prostu spędzić czas na wypoczynku.

    > a kierownictwo + włazidupy zostali sami i nawet nie dali rady
    > zeżreć tego, co było do zeżarcia. Innym razem w firmie mojej
    > kobiety zrobiono imprę na otwarcie nowej siedziby i prawie nikt
    > nie przyszedł. Było ok. 10 (dziesięciu) osób z blisko
    > 100-osobowej firmy. I dobrze.
    I źle. Źle to po prostu świadczy o obu firmach, czyli zarówno o
    kierownictwie, jak i stosunkach panujących tam pomiędzy ludźmi.

    > Krótko - uczestniczenie w imprezach organizowanych i finansowanych
    > przez właścicieli firm nie jest ani ścigane przez prawo, ani nie
    > jest obowiązkowe. ;))
    Oczywiście. Jednocześnie to, co się dzieje na takim zorganizowanym
    przez firmę spotkaniu powinno być sygnałem alarmowym dla właściciela
    lub prezesa firmy. Informacją, że firma jest źle prowadzona.
    W średniej firmie, gdzie pracuje mój znajomy (Niemcy), coroczne
    spotkanie pracowników (z rodzinami) jest bardzo popularne i długo,
    miło wspominane... Brak tego spotkania byłby chyba obrazą dla
    wszystkich.

    > Ale - cholera - trzeba się szanować panie i panowie, bawmy się i
    > odpoczywajmy w odpowiednim towarzystwie, nie zaniżajmy poziomu.
    Współczuję pracy z ludźmi 'zaniżającymi poziom'.

    > Należy oddzielić pracę od życia prywatnego.
    Ot, właśnie. Mam przyjemność pracować zwykle z ludźmi nie traktującymi
    pracy jako zła koniecznego i potrafiącymi utrzymać przyjemną
    atmosferę. Wspólne wyjazdy - pomimo znacznego oddalenia biur -
    najczęściej inspirowane i przygotowywane są przez pracowników
    (niezależnie, czy na umowie o pracę, agencyjnej, czy zlecenia)
    we własnym zakresie, a kierownictwo to zaproszeni goście. Po
    prostu ludzie dobrze się ze sobą czują, a ich rodziny nie chcą
    pozostawać poza nawiasem i nalegają, żeby wziąść udział w firmowym
    życiu towarzyskim męża/żony.
    Na imprezach firmowych (nieobowiązkowych) nikogo nie brakuje. Nawet
    urlopy ludzie planują sobie tak, żeby nie kolidowały z terminem.

    Nie rozumiem dość histerycznej reakcji na hasło 'impreza firmowa',
    bez oglądania się na to, jaka atmosfera panuje w firmie. Być może
    miałem szczęście nie trafiać na tragiczne firmy, jakich obraz wyłania
    się po przeczytaniu tego wątka. Ale nie jestem pewny, czy zawsze winę
    ponosi tu firma... Jeżeli wynika to z nastawienia do miejsca gdzie się
    pracuje (dla zasady) - takiego pracownika chciałbym się szybko pozbyć.
    Za dużo czasu spędza się w pracy, żeby jeszcze dodatkowo robić to w
    niechętnym i wrogo nastawionym środowisku. A czasem wystarczy jedna
    osoba, żeby dużo zepsuć, zanim zgrany zespół się jej pozbędzie.

    J.K.
    --
    Dla handlowców posiadających DG oraz studentów
    kilka ofert zleceń na stronie www.zapraszam.pl
    Niestety, ofert umów o pracę - obecnie nie ma.


  • 56. Data: 2005-03-14 10:42:32
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>

    Dnia Mon, 14 Mar 2005 09:53:11 +0000 (UTC), Jolanta Pers
    <j...@N...gazeta.pl> napisał:

    > T.Omasz <t...@f...pl> napisał(a):
    >
    >> Rzeczywiście trudniejsze. Co znaczy "proponują": komu i kto propozycję
    >> zatwierdza? Co rozumiesz przez "koncepcję"?
    >
    > Firma ma określony budżet na imprezy integracyjne. Co jakiś czas, każdy
    > dział
    > po kolei przedstawia swoją propozycję, po konsultacjach z resztą firmy.
    > Księgowość oszacowuje koszty, zarząd zatwierdza.

    Dziękuję, postoję, na browara mnie stać. Niech mnie zarząd w d. pocałuje,
    przy pomocy księgowości. Chodzi o to, by spotkac kolegow i znajomych
    (czasami przyjaciol).
    I gówno zarządowi i księgowości do tego, czy ja, Zosia, Jacek i Placek
    wolimy smak i zapach sałatki, w której leżymy, czy tez operę.

    >> A fakt, że na tej imprezie kolega "diablo" z warezowej sieci p2p okazuje
    >> się Jackiem z zaopatrzenia, który może przyspieszyć pewne durne
    >> procedury
    >> w razie potrzeby i dzięki temu polepszyć wycinek pracy firmy - to jest
    >> skutek uboczny i niezaplanowany.
    >
    > Niekoniecznie, w praktyce wygląda to tak, że jednak dużo rzeczy się
    > załatwia

    To nie jest spotkanie kolegow, tylko przedluzone godziny pracy.

    --
    Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
    (priv: z lewej from, w środku małpa, z prawej gazeta.pl)


  • 57. Data: 2005-03-14 11:00:12
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>

    Dnia Sun, 13 Mar 2005 23:21:03 +0100, Immona
    <c...@W...zpds.com.pl> napisał:


    >> Czekam z niecierpliwością na podanie źródeł tej kompilacji.
    >>
    > "organizowanie czasu wolnego pracownikom przez firme prowadzi do tego,
    > że wujek Stefan [...] następnym razem będzie
    > widziany na własnym pogrzebie..."
    > "Szef to szef, koledzy z pracy to koledzy z pracy"
    > "pracuję dla
    > pieniędzy, a bliskie relacje rezerwuję dla rodziny, przyjaciół, kolegów.
    > "
    > "Imprezowanie z udziałem szefa nie jest imprezowaniem"
    > "do pracy sie chodzi pracowac.. po pracy sie zapomina o pracy.. ja mam
    > takie podejscie.."
    > I.
    > PS. dajemy juz wstawke [flame] do naglowka czy jeszcze nie?

    OK, dorzuciłaś wyrywanie półzdań z kontekstu - poddaje się.

    JAKI FLAME!!?!?!?!?! super wątek na usenet.gazeta.pl!! :D



    --
    Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
    (priv: z lewej from, w środku małpa, z prawej gazeta.pl)


  • 58. Data: 2005-03-14 11:24:19
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:1188899230.20050314111409@nie.pisz.tu Jan Kowalski
    <J...@n...pisz.tu> pisze:

    >> 80% pracowników rozeszło się w ciągu może 2h. I spotkaliśmy się
    >> wszyscy na rynku we Wrocku przy piwie,
    > Błąd w sztuce - takie imprezy organizuje się w miejscu, gdzie
    > nie ma się gdzie rozejść ;), a jednocześnie w takim, żeby ktoś, kto
    > nie ma ochoty brać udziału w zorganizowanej "terapii grupowej',
    > mógł po prostu spędzić czas na wypoczynku.
    To było, jak pisałem sporo lat temu. Organizatorzy pewnie podchwycili
    bezkrytycznie gdzieś zasłyszany pomysł, że jak się z personelem zaimprezuje,
    to potem jest fajnie, więc tak zrobili ;)

    > W średniej firmie, gdzie pracuje mój znajomy (Niemcy), coroczne
    > spotkanie pracowników (z rodzinami) jest bardzo popularne i długo,
    > miło wspominane... Brak tego spotkania byłby chyba obrazą dla
    > wszystkich.
    >> Ale - cholera - trzeba się szanować panie i panowie, bawmy się i
    >> odpoczywajmy w odpowiednim towarzystwie, nie zaniżajmy poziomu.
    > Współczuję pracy z ludźmi 'zaniżającymi poziom'.

    Uważam, że lepiej jest jak grupa towarzyska dobiera swój skład sama i w
    sposób naturalny. Co to za relaks, kiedy rozmowy są przedłużeniem tych z
    pracy, każdy uważa co przy kim mówi itp. itd. Może przesadzam, ale wydaje mi
    się, że w takim firmowym "spędzie" zawsze znajdzie się ktoś lub coś, co
    poziom tego wypoczynku zaniży.

    >> Należy oddzielić pracę od życia prywatnego.
    > Ot, właśnie. Mam przyjemność pracować zwykle z ludźmi nie traktującymi
    > pracy jako zła koniecznego i potrafiącymi utrzymać przyjemną
    > atmosferę.
    (...)
    A ja mam to szczęście, że moje hobby jest jednocześnie moją pracą. Przy tym
    mam komfort, że pracuję raczej indywidualnie, nie w jakimś ścisłym zespole.
    Jednak staram się aby istniała wyraźna granica między życiem zawodowym a
    prywatnym. Część towarzystwa, w którym funkcjonuję to znajomi z pracy moi i
    mojej kobiety. Jednak imprezy organizujemy sobie sami, z własnej potrzeby
    bycia razem.

    > Za dużo czasu spędza się w pracy, żeby jeszcze dodatkowo robić to w
    > niechętnym i wrogo nastawionym środowisku. A czasem wystarczy jedna
    > osoba, żeby dużo zepsuć, zanim zgrany zespół się jej pozbędzie.
    To prawda. A czasem pozbycie się takiej osoby jest prawie niemożliwe.
    Bo to szef jest.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 59. Data: 2005-03-14 12:03:36
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>

    Dnia Mon, 14 Mar 2005 11:14:09 +0100, Jan Kowalski
    <J...@n...pisz.tu> napisał:

    >> Należy oddzielić pracę od życia prywatnego.
    > Ot, właśnie. Mam przyjemność pracować zwykle z ludźmi nie traktującymi
    > pracy jako zła koniecznego i potrafiącymi utrzymać przyjemną
    > atmosferę.

    Zapewniam, że mimo jak najgorszego zdania o firmie, w której się pracuje i
    kiepskiej atmosfery w pracy, mozna się spotkać z ludźmi z pracy po pracy.
    Prywatnie. Z ludźmi o wspólnych zainteresowaniach, fajnych cyckach lub
    mocnej głowie. Z ludźmi. Nie z "pracownikami jednej firmy".

    > Na imprezach firmowych (nieobowiązkowych) nikogo nie brakuje. Nawet
    > urlopy ludzie planują sobie tak, żeby nie kolidowały z terminem.

    Ta nieobowiązkowość jest mocno problematyczna.
    Jeżeli firma organizuje lub wspiera jakieś spotkania, to motywem
    uczestnictwa staje się nie wyłącznie spotkanie ludzi uznawanych przez
    siebie za fajnych, ale np. także dodatkowe atrakcje za friko. I grono
    przestaje łączyć koleżeństwo - właśnie z powodu tego doboru. I zaczynają
    się rozmowy półsłużbowe, a wówczas nieobecność na tego typu imprezie to
    strata, z punktu widzenia kariery w firmie.

    W dodatku, gdy obecni są szefowie, ekipa przestaje zachowywać się
    naturalnie. Nie oszukujmy się. A cały czas mówię o czysto rozrywkowych
    imprezach, a nie np. o szpiegowanym team-buildingu itp.

    > Nie rozumiem dość histerycznej reakcji na hasło 'impreza firmowa'

    Nie histerycznej, tylko zdystansowanej.

    > bez oglądania się na to, jaka atmosfera panuje w firmie.

    Atmofera w firmie ma tu niewiele do rzeczy.

    > Ale nie jestem pewny, czy zawsze winę
    > ponosi tu firma... Jeżeli wynika to z nastawienia do miejsca gdzie się
    > pracuje (dla zasady) - takiego pracownika chciałbym się szybko pozbyć.
    > Za dużo czasu spędza się w pracy, żeby jeszcze dodatkowo robić to w
    > niechętnym i wrogo nastawionym środowisku. A czasem wystarczy jedna
    > osoba, żeby dużo zepsuć, zanim zgrany zespół się jej pozbędzie.

    Nieobowiazkowe spotkania, na które jeśli ktoś nie przybywa, staje się z
    początku podejrzany, potem czarną owcą, a potem dostaje wymówienie??
    Pięknie, pięknie.

    --
    Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
    (priv: z lewej from, w środku małpa, z prawej gazeta.pl)


  • 60. Data: 2005-03-14 12:53:14
    Temat: Re: imprezy firmowe
    Od: Kira <c...@e...pl>


    Re to: T.Omasz [Mon, 14 Mar 2005 13:03:36 +0100]:


    > Prywatnie. Z ludźmi o wspólnych zainteresowaniach,
    > fajnych cyckach lub mocnej głowie. Z ludźmi. Nie z
    > "pracownikami jednej firmy".

    A w tej firmie to niby co pracuja, malpy...? Mi sie przez
    ostatnie ladne pare lat zawsze wydawalo, ze ja jednak gdzie
    bym nie pracowala to z ludzmi...

    > Jeżeli firma organizuje lub wspiera jakieś spotkania, to
    > motywem uczestnictwa staje się nie wyłącznie spotkanie
    > ludzi uznawanych przez siebie za fajnych, ale np. także
    > dodatkowe atrakcje za friko. I grono przestaje łączyć
    > koleżeństwo - właśnie z powodu tego doboru.

    Ja tam mam znajomych ktorzy sa znajomymi bez wzgledu na to
    czy akurat trwaja godziny pracy czy nie. Moze Ty masz sobie
    inaczej, nie wnikam -- ale dziwi mnie, ze Twoim zdaniem
    atrakcje jakos przeszkadzaja w kolezenstwie...?

    Przeciez jak po godzinach sobie z kumplami wyskakuje do
    knajpy to wlasnie po to zeby jakies atrakcje miec. Wiec
    gdzie ta roznica w zasadzie?

    > I zaczynają się rozmowy półsłużbowe, a wówczas nieobecność
    > na tego typu imprezie to strata, z punktu widzenia kariery
    > w firmie.

    Zgadza sie. Tak samo jest jesli np. szef pali a Ty nie,
    a czesc rzeczy obgadje sobie z ludzmi w palarni. Ma takie
    prawo? Ma. A czy Ty z tego powodu zaczniesz palic to juz
    Twoja prywatna brocha.

    > W dodatku, gdy obecni są szefowie, ekipa przestaje
    > zachowywać się naturalnie. Nie oszukujmy się.

    Ja sie nie oszukuje, ja naocznie pare razy stwierdzilam
    ze obejrzenie sobie szefa w slipkach albo bikini i lekki
    spor na temat tego czy bierzemy skutery czy zaglowke,
    atmosfere momentalnie rozluznia :)

    > Atmofera w firmie ma tu niewiele do rzeczy.

    Atmosfera w firmie ma cholernie duzo do rzeczy. I jesli
    chodzi o wspolne wyskoki gdziestam, i w codziennej pracy.

    > Nieobowiazkowe spotkania, na które jeśli ktoś nie przybywa,
    > staje się z początku podejrzany, potem czarną owcą, a potem
    > dostaje wymówienie??
    > Pięknie, pięknie.

    Wiesz, nie wiem jak w fabryce, ale ja u siebie faktycznie
    niekoniecznie chcialabym miec gbura ktory non stop daje mi
    do zrozumienia ze firme i ludzi to on ma w... no wlasnie,
    i przychodzi tylko po forse.

    W pracy spedza sie jednak tak z 1/3 zycia, i lepiej zeby
    to bylo chociaz w przyblizeniu przyjemne.


    Kira

    --
    /O)\ Przygarnij 2-letnia sunke z Warszawy...!
    \(O/ Szczegoly na www.cyber-girl.net (PopUp)

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1