-
71. Data: 2005-09-14 15:17:26
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Matrix <m...@x...com>
Kira napisała:
> Dopiero zaczynasz przeciez, na zdobywanie doswiadczenia jeszcze
> sporo czasu masz, zanim bedziesz faktycznie specjalista. Musisz
> zgarnac najpierw do kupy wszystko, czym dysponujesz i wymyslic,
> gdzie i jak zrobic z tego sensowny uzytek.
swiete slowa "dopiero zaczynam"
> Ale jakies pisales, prawda? Nawet cos krotkiego ale uzytecznego,
> na wlasne potrzeby czy komustam po znajomosci? Piszesz o tym w CV,
> opowiadasz o tym na rozmowie, podajesz gdzie mozna to zobaczyc?
zgadza sie pisalem byly to niewielkie programiki, czasem tylko na
wlasny uzytek czasem tylko "tak dla jaj" zeby sprawdzic jakies
rozwiazanie, czasem komus na zaliczenie
> O czym jest Twoja stronka www? Albo komu strony robiles i jakie?
zrobiłem pare stron ale niekomercyjnie, byly to projekty uczelniane na
zaliczenie, moja stronka a raczej miejsce na serwerze traktuje jako
pole do testowania tego co mi sie udalo w photoshopie i notatniku
zrobic i sama zawartosc bardzo czesto sie zmienia, z racji ze mam
teraz wiecej czasu mam zamiar to zmienic w niedlugim okresie czasu i
stworzyc cos konkretnego
> Tu bym byla ostrozna, jak trafisz na taka z 50 kompami, a kazdy
> z innego przedzialu czasu i z innymi smieciami, to sie przekonasz
> co to znaczy "potrafic" ;) Ja w podobnej sytuacji stwierdzilam,
> ze jednak paru umiejetnosci jeszcze mi brak :)
no ja tez jestem ostrozny piszac ze nie jestem w tym specjalista i ze
w takim czy innym przypadku musialbym pare rzeczy doczytac czy tez
odszukac w sieci bo wiem ze nie wiem wszystkiego a praca to przeciez
tez forma nauki zawsze spotyka sie z czyms czego sie nie zna i trzeba
dopiero poznac
> I prawdopodobnie wlasnie w tym hobby z nudow okazesz sie de facto
> najlepszy ;) Zazwyczaj tak wlasnie jest.
zabawy w photoshopie nie traktuje powaznie, to nie jest to co
chcialbym robic w zyciu od taka odskocznia od innych rzeczy
> A w powyzszych zabraklo mi bardzo wlasnie tej jednej rzeczy:
> O ktorej umiejetnosci z tej listy mozesz uczciwie powiedziec,
> ze jestes w niej lepszy niz Twoj przecietny rowiesnik?
> Bo to bedzie wlasnie to, w czym powinienes szukac pracy.
to jest trudne pytanie, nie znam na nie odpowiedzi bo nie wiem kogo
masz na mysli, czy to ma byc ktos kto skonczyl ten sam kierunek
studiow co ja czy ktos zupelnie inny a majacy tylko tyle samo lat co ja ?
Pozdrawiam
M A T R I X
-
72. Data: 2005-09-14 15:42:58
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On Wed, 14 Sep 2005 16:37:26 +0200, Michał wrote:
>A urwać się, a urywać się regularnie to nie to samo. Po drugie ja miałem
>tylko jedną grupę, więc się nie dało. Innego prowadzącego, co za tym
>idzie, też nie było.
A tam się nie da ;-) Kiedyś łaziłem po uczelni z pewną studentką (inny
"oddział" organizacji studenckiej nie miał pomysłu co ze mną zrobić,
to się poszwędałem po ichniej uczelni), która jako jedna z nielicznych
kończyła wydział fizyki i która po raz n-ty urywała się z laborki.
Potrafiła wszystko skutecznie zorganizować i przez ileś tam lat
zaliczała wszystko dosyć skutecznie tzn. była na 5. roku, a jej
kierunek (fizyka jakaś tam ;-) ) co roku kończyło kilka osób, a
zaczynało coś koło 200.
>> Bo tyle jest ono warte.
>
>Może nie do końca, ale u mnie na studiach zabrakło przedmiotu jak,
>nazwijmy to "przygotowanie do rynku pracy", ewentualnie "prawo pracy"
>(hehe, nawet nie wiem jak to nazwać ;-) ).
Na zachodzie chyba też czegoś takiego nie ma (nie słyszałem), jednak
raz byłem na wykładzie (1. rok informatyki), w czasie którego
zaproszony przez wykładowcę absolwent tejże uczelni opowiadał o swojej
pracy w IBM. Prosty sposób na przebicie murów uczelni łbem biznesu.
Również niektóre zajęcia mają bardziej interesującą formę np.
konferencji (cały semestr przygotowuje się esej, robi się jakieś
badania, pisze aplikację - a wszystko ma mieć formę rozprawy naukowej,
do tego egzamin). Aha, konferencja była sfinansowana przez jakąś firmę
(chyba też IBM).
Inżynieria oprogramowania, to też była inżynieria oprogramowania na
której omawiano obecne modele zarządzania projektem i robiono
symulacje poszczególnych procesów, a nie nudny wykład na temat okresu
prehistorycznego.
Na sieciach ludzie ganiali po uczelni z laptopami, badali sieć
bezprzewodową i pisali o sposobach jej usprawnienia. Inni analizowali
bezpieczeństwo sieci bezprzewodowych w danej okolicy, dostępność
usługi telefonii trzeciej generacji w danym mieście itp.
Nie wszystko jest jednak różowe. Np. mają tam biura karier, ale ludzie
tam pracujący, mówiąc łagodnie, są bardzo mało pomocni. W Polsce
miałem o wiele lepsze doświadczenia. Poza tym nic tak nie uczy, jak
praca w firmie nad danym projektem.
>Chętnie bym zrezygnował z
>któregoś przedmiotu specjalistycznego na rzecz czegoś takiego.
A było sobie działać w jakiejś organizacji studenckiej. Mają tam
szkoleń od zarąbania i wysyłają też ludzi w Polskę (wynajdą informację
o jakimś darmowym szkoleniu nawet na końcu świata ;-)).
Jakbyś się trochę zainteresował, to by Cię nauczyli technik
prezentacji, negocjacji itp. - niestety ja nie miałem okazji z żadnego
szkolenia skorzystać, bo się w tym czasie zajmowałem czymś innym.
>> Tak się dogadałeś, to tak miałeś.
>
>No tak, ale o praktykę też nie jest łatwo. Jak się już znajdzie, to
>trudno lekką ręką odpuścić.
Chłopie, to jest firma, a nie uniwerek! Tam są ludzie, którzy muszą
być elastyczni inaczej ich rynek by już dawno zgwałcił i zostawił pod
płotem. Było zorganizować wszystko samemu, powiedzieć jakie zyski będą
mieli z Twojej działań i by się pewnie zgodzili, żebyś im już tylko
więcej dupy nie zawracał ;-)
>> Oj uważaj, uważaj. Pamiętam jak kumpel powiedział "prawdę" pani
>> Uczycielce, że nauczycielami to zostają głównie osoby, które się gdzie
>> indziej do niczego nie nadają, co zostało przyjęte przez resztę klasy,
>> z głośnym pomrukiem oznaczającym poparcie, za fakt nie podlegający
>> dyskusji.
>> Zatem uważaj, bo będziesz się potem z depresji leczył ;-)
>
>Dlatego na samą myśl, że będę musiał dostaję ścisku przewodu
>pokarmowego. A podobno ostatnio sporo schudłem ;-).
A to dobrze, przystosujesz przewód pokarmowy do nauczycielskiej
pensyjki ;-)
--
pozdrawiam
Bremse
-
73. Data: 2005-09-14 16:00:31
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Matrix [Wed, 14 Sep 2005 17:17:26 +0200]:
> swiete slowa "dopiero zaczynam"
No tego etapu i tak sie pominac nie da, wiec wykorzystaj ten
kawalek czasu odpowiednio zeby po 40 nie obudzic sie z mysla,
ze dalej w sumie zaczynasz ;)
> zgadza sie pisalem byly to niewielkie programiki, czasem tylko na
> wlasny uzytek czasem tylko "tak dla jaj" zeby sprawdzic jakies
> rozwiazanie, czasem komus na zaliczenie
Ale pytanie brzmialo: rozmawiasz o tym? Pokazujesz je jakos?
> zrobiłem pare stron ale niekomercyjnie
A co za roznica czy komercyjnie? Dobry kawalek roboty jest dobry
niezaleznie od tego czy robiles go za pieniadze czy nie.
> mam zamiar to zmienic w niedlugim okresie czasu i stworzyc cos
> konkretnego
No i tym tez nie zapomnij sie pochwalic, jesli stanowisko bedzie
pokrewne do tego co tam zrobisz.
> zabawy w photoshopie nie traktuje powaznie, to nie jest to co
> chcialbym robic w zyciu od taka odskocznia od innych rzeczy
Nom, ja przez wieksza czesc zycia na ten przyklad nie chcialam
miec w pracy kontaktu z ludzmi, a wylacznie ze sprzetem... ;)
Nie bede sie wyrazac co mi z tego wyszlo, ale nie moge nijak
powiedziec ze niezadowolona jestem :)
> to jest trudne pytanie, nie znam na nie odpowiedzi bo nie wiem
> kogo masz na mysli, czy to ma byc ktos kto skonczyl ten sam
> kierunek studiow co ja czy ktos zupelnie inny a majacy tylko
> tyle samo lat co ja
Ogolnie. Statystyczny. Moze byc inna odpowiedz w obu tych
przypadkach, np. ogolnie jestes znacznie lepszy od rowiesnikow
w programowaniu, ale od kolegow ze studiow przykladowo akurat
w jednym jezyku. Albo wrecz w szybkim pisaniu programow "na
ostatnia chwile" ;) Niekoniecznie musi to byc kompetencja
stricte zawodowa, te niezawodowe tez mozna wykorzystac, zwlaszcza
jesli idzie je z zawodowymi jakos polaczyc.
Kira
-
74. Data: 2005-09-14 16:11:55
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Witiia <w...@p...onet.pl>
Dnia 2005-09-14 15:19, Użytkownik Matrix napisał:
> nalezalem do uczelnianego kola zainteresowan, mam doswiadczenie ale tzw.
> "prywatne" tzn nie poparte zadnym papierkiem a jak wiadomo wlasnie ten
> papierek jest istota tego wszystkiego, organizacje studenckie to sa
Nie zawsze najważniejszy jest ten papierek. Ja na Twoim miejscu pisałbym
wszystkie doświadczenia, nawet jeśli nie masz na nie papieru.
Żadko kiedy ktoś prosi o okazanie umów-zlecenia itp.
Za to pytają się konkretnie, czym zajmowałeś się, co robiłeś.
I jeśli tutaj będziesz miał co powiedzieć, to już pierwszy plus.
Piszesz, że nie masz kasy na jeżdżenie po rozmowach. Wiec musisz je
jakoś zarobić. Pomyśl, co masz, co umiesz.
Ja kiedyś dorabiałem przepisując prace magisterskie. Nie miałem nawet
drukarki. Poszukałem na mieście i bez problemu znalazłem sprzedawcę ze
sklepu komputerowego, który za 20gr drukował mi stronę pracy.
Wystarczyło trochę przedsiębiorczości by zarobić ok. 300zł/mc.
W Radomiu jest masa studentów, więc są i klienci na te usługi.
Dodatkowo jeśli byłeś pilnym uczniem, to bez problemu będziesz mógł
udzielać korki, pisać prace zaliczeniowe innym studentom
Przez pół roku zarobisz tyle, że będziesz miał na parę miesięcy szukania
pracy.
Po prostu trzeba trochę pomyśleć i wykorzystać to, co masz, a czego inni
nie mają. Masz czas i jakąś wiedzę - inni tego nie mają.
Znasz się na komputerach? Udzielaj usług i porad komputerowych.
Oczywiście wszystko na czarno - bo jak przy tych złodziejskich podatkach
niby wystartować? A jak Ci dobrze pójdzie, to jeszcze sam kiedyś
założysz firmę i będziesz innych zatrudniał.
Głowa do góry
--
Witiia
-
75. Data: 2005-09-14 16:15:15
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Michał <m...@g...pl>
Bremse napisał(a):
> On Wed, 14 Sep 2005 16:37:26 +0200, Michał wrote:
>
>
>>A urwać się, a urywać się regularnie to nie to samo. Po drugie ja miałem
>>tylko jedną grupę, więc się nie dało. Innego prowadzącego, co za tym
>>idzie, też nie było.
>
> A tam się nie da ;-) Kiedyś łaziłem po uczelni z pewną studentką (inny
> "oddział" organizacji studenckiej nie miał pomysłu co ze mną zrobić,
> to się poszwędałem po ichniej uczelni), która jako jedna z nielicznych
> kończyła wydział fizyki i która po raz n-ty urywała się z laborki.
No właśnie po co się decydować na studia i potem się urywać z zajęć?
Jaki w tym sens? Po co zaaczynać studia techniczne i zajmować się
później robieniem kariery w organizacji studenckiej? Czy to nie
zdobywanie doświadczenia na nieco innym polu?
> tam pracujący, mówiąc łagodnie, są bardzo mało pomocni. W Polsce
> miałem o wiele lepsze doświadczenia. Poza tym nic tak nie uczy, jak
> praca w firmie nad danym projektem.
Czyli zajęcia jakie by nie były, są niewiele warte. A o tym co jest
warte zazchodu i co zaowocuje na przyszłość powinni też mówić na studiach.
> A było sobie działać w jakiejś organizacji studenckiej. Mają tam
> szkoleń od zarąbania i wysyłają też ludzi w Polskę (wynajdą informację
> o jakimś darmowym szkoleniu nawet na końcu świata ;-)).
> Jakbyś się trochę zainteresował, to by Cię nauczyli technik
> prezentacji, negocjacji itp. - niestety ja nie miałem okazji z żadnego
> szkolenia skorzystać, bo się w tym czasie zajmowałem czymś innym.
No właśnie ja nie potrzebuję szkoleń, umiejętności negocjacji bo to nie
moja działka. Może jedynie na poziomie podstawowym, żeby umieć o siebie
zadbać podczas rozmowy.
>>>Oj uważaj, uważaj. Pamiętam jak kumpel powiedział "prawdę" pani
>>>Uczycielce, że nauczycielami to zostają głównie osoby, które się gdzie
>>>indziej do niczego nie nadają, co zostało przyjęte przez resztę klasy,
>>>z głośnym pomrukiem oznaczającym poparcie, za fakt nie podlegający
>>>dyskusji.
>>>Zatem uważaj, bo będziesz się potem z depresji leczył ;-)
>>
>>Dlatego na samą myśl, że będę musiał dostaję ścisku przewodu
>>pokarmowego. A podobno ostatnio sporo schudłem ;-).
>
> A to dobrze, przystosujesz przewód pokarmowy do nauczycielskiej
> pensyjki ;-)
Nawet nie o to chodzi. Tak tragicznie to nawet nie jest. Bardziej nie
odpowiada mi brak satysfakcji z wykonywania takiej pracy. Bo jaka
przyjemność uczenia młodzieży, która uważa się za torturowaną? A ja nie
umiem robić czegoś, jak adresat moich wysiłków ma mnie w d....
Temat autorytetu jakim cieszy się nauczyciel to zupełna sprawa.
Można po prostu zatańczyć i nawet zaśpiewać (czy jak to szło) z nadmiaru
optymizmu :-).
Pozdrawiam
Michał
-
76. Data: 2005-09-14 16:18:27
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: CanoE <c...@n...lubie.spamu.org>
>suma:690-790zl
i tyle proponuje wlasnie wiekszosc firm we Wroclawiu absolwentom na
reke :) - czyli glodowa pensja na przetrwanie ...
CanoE
_______________________________
www.ap.end.pl
-
77. Data: 2005-09-14 16:44:27
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>
Użytkownik "Matrix" napisał w wiadomości
> wyslalem setki cv, nie otrzymalem jednak zadnej
> odpowiedzi i wcale nie pisze ze chce super ekstra
> hiper posadke za niewiadomo jakie pieniadze,
> poprostu prace w zawodzie i nie wolam z miejsca
> minimum 2000 zl na reke
Ale z Twoich wypowiedzi wynika, że tak do końca
nie wiesz, co chcesz robić. Ogólne stwierdzenie, że
chcesz pracować w zawodzie - informatyka, to tak,
jakbyś chciał powiedzieć 'dajcie cokolwiek'.
Informatyka to nie jest dzisiaj wąska dziedzina;
trzeba się w czymś specjalizować.
Nawet na studiach informatycznych wybierasz
jakąś specjalność: sieci, programowanie itp.
Z Twoich postów mam obraz osoby, która twierdzi,
że jest dobra (bo się pilnie uczyła), ale nie wie z czego.
Nawet wyliczając to, co znasz - piszesz o tym, jakby
to było 'ee, takie nic, tak sobie tylko grzebałem...'.
I stąd może wynikać to, że nie otrzymujesz odpowiedzi
na 'setki cv'.
Musisz nauczyć się sprzedawać, bo inni Cię wyprzedzą.
Jeśli nie masz specjalnych predyspozycji w jakimś
kierunku w informatyce, to należałoby się zastanowić,
co chciałbyś robić i starać się zdobyć w tym doświadczenie
poprzez uczestnictwo w projektach (również bezpłatnie),
staranie się o pracę w firmach, gdzie możesz takie
doświadczenie zdobyć, samodzielnie 'drążąc' temat.
Jeśli faktycznie się tak dobrze uczyłeś to postaraj się
o staż w programach typu 'Grasz o staż', organizowane
przez "Gazetę Wyborczą" i większe firmy.
--
Koziorozec
-
78. Data: 2005-09-14 17:49:35
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Witiia <w...@p...onet.pl>
Dnia 2005-09-14 15:49, Użytkownik Kira napisał:
> Alez to jest bardzo proste:
> - ci, ktorzy najpierw zdobyli doswiadczenie a potem szukali
> pracy, w przyszlosci beda specjalistami;
w większości przypadków nie można zdobyć doświadczenia bez pracy
> - ci, ktorzy najpierw szukaja pracy zeby potem dopiero w niej
> zdobyc doswiadczenie, beda petentami Urzedow Pracy.
Właśnie Ci potem nie mają problemów z pracą
--
Witiia
-
79. Data: 2005-09-14 19:05:45
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Paweł 'Styx' Chuchmała <s...@h...t15.ds.pwr.wroc.pl>
W artykule <dg96de$ptr$1@dami.news.tkdami.net>
Matrix napisał(a):
> a nie biora bo urzad pracy nie ma kasy, i to samo powiedzieli mi w
> firmach w ktorych staralem sie o staz i w urzedzie pracy
Znaczy co Ci w firmach powiedzieli? Że pieniędzy nie mają? A rozmawiałeś z
nimi o darmowym stażu?
> branza to IT, i nie w kazdym miescie bo nie kazde miasto to Warszawa
> sa wielkie firmy ktore z checia wezma studenta na praktyke i to w
> niepelnym wymiarze godzin
j.w. Chodzi o doświadczenie, a nie o papierek.
Pozdr,
--
Paweł 'Styx' Chuchmała
styx at irc dot pl
-
80. Data: 2005-09-14 19:06:04
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: WAM <n...@n...nopl.pl>
On Wed, 14 Sep 2005 15:32:02 +0200, Sebastian Rusek <z...@e...pl>
wrote:
>to była malutka firemka prowadząca kursy komputerowe a ja właściciela
>znałem tylko przez kumpla, który był przez niego uczony więc nie ma tu co
>mówić o znajomościach.
rotfl :)
WAM
--
Sylwester 2005!
Może nad morze?
http://www.nadmorze.pl