-
241. Data: 2005-09-21 18:37:15
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Piotr <s...@r...com>
Koziorozec napisał(a):
> Praca na etacie, gdzie tylko uczestniczysz w zatrudnianiu pracownika
> to zupełnie inna 'para kaloszy' niż prowadzenie firmy i kalkulacja,
> ile można zapłacić pracownikowi.
Ilu pracowników zatrudniałaś/rekrutowałaś i na jakich stanowiskach? Bo
twoje podejście do wynagradzania jest jak u karbowego z hipermarketu.
Może to sprawdza się przy zatrudnianiu sprzątaczek czy kasjerek ale w
przypadku choć trochę lepiej wykwalifikowanych pracowników już nie.
Chcąc mieć dobrego i zaangażowanego pracownika trzeba mu uczciwie
zapłacić. A prócz płacy ważny jest też szacunek dla podwładnych,
człowiek który ma poczucie krzywdy nie będzie przykładał się do
wykonywanej pracy.
> 1000 zł dla sprzątaczki za 8 godzin pracy to więcej niż w moim
> 40 tys. mieście zarabia sprzedawca w sklepie. Więcej niż dostanie
> sekretarka z wykształceniem wyższym - która się zatrudnia w małej
> firmie prywatnej. Kasjer banku zarabia 1500-1600 zł brutto -
> do rewelacji to nie należy, a chętnych na takie stanowisko jest nadmiar.
Dziś specjalnie spytałem ile zarabiają ludzie w jednej z firm
sprzątających - mają ok. 1000zł na rękę (ale na umowach jest sporo
mniejsza kwota)
> Masz jakieś stare doświadczenia z państwowych jednostek!
To akurat dzieje się w niektórych małych firmach prywatnych i S.A.
> Która firma pozwala sobie na utrzymywanie pracownika, który
> kradnie albo przychodzi na kacu?
Co do skacowanych - przyzwolenie na to jest w niektórych firmach
nieoficjalnym "bonusem". Zresztą nawet gdy chodzi o wykwalifikowanych
robotników to okazuje się że wcale nie tak łatwo znaleźć chętnego na
pracę za minimum, wobec tego takie firmy przyjmują różnych podpadziochów
i tolerują w pewnym zakresie ich wybryki.
A kradzieże nie tak łatwo znowu udowodnić i upilnować co zostało zużyte
na potrzeby firmy a co wyniesione..
> Takie sytuacje to mogą się
> jeszcze zdarzyć w jakiejś państwowej instytucji.
Jak widać zdarzają się nie tylko tam. Z państwowymi instytucjami staram
się mieć jak najmniej do czynienia więc się na ich temat nie wypowiadam.
> Niektórzy tak zarabiają przez większość życia.
> Nie patrz na pensje w Warszawie, Krakowie itp.
Piszę o Łodzi czyli Polsce B.
pozdrawiam
Piotr
-
242. Data: 2005-09-21 22:06:25
Temat: Re: [troche OT] Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Immona [Wed, 21 Sep 2005 17:55:37 +0200]:
> w sumie to zaczynamy gledzic OT, ale biorac pod uwage ilosc
> watkow tego typu, zwlaszcza informatycznych, na tej grupie,
> chyba nam wybacza.
Tez tak sadze... ;)
> (Drugi dzien urlopu, a mi juz zaczyna energia buzowac.
> Zaczynam sie bac, co moge zrobic podczas tych swoich
> trzymiesiecznych wakacji.)
Hehe a ja mam wprost przeciwnie, nic mi sie nie chce robic
ostatnio. Pogoda taka, w sen zimowy zapadam.
> Mamy takiego przyjaciela rodziny. O, tu na przyklad doradza:
> http://www.travelbit.pl/relacje/relacje.php?tom=VI&i
d=10.
O! Fajne to jest. I chyba juz wiem co bedzie nastepne :]
Aczkolwiek jesli mowi, ze wymiana pieniedzy w Chinach nie jest
problemem i nie wymaga formalnosci... To ja nie wiem jak on to
robi :) Koniki maja sie na szczescie swietnie.
> Teraz ma firme organizujaca wycieczki dla spragnionych wrazen
Tzn? ;) Dzikimi trasami ich ciaga? ;)
> ale w dawnych czasach jezdzil niskobudzetowo, wrecz wariacko
> i robil u nas w domu pokazy slajdow z tych wypraw ze swoim
> komentarzem.
A wiesz, ze fotki to akurat jest cos, czego z tych wycieczek
chyba nigdy nie przywiozlam... Troche rysunkow, jakies lokalne
przedmioty, owszem, ale aparat zawsze mi sie wydawal zbednym
elementem ekwipunku.
> Jak Cie kiedys najdzie mysl na podroznicze szalenstwa do malo
> popularnych zakatkow swiata, daj znac, a Ci dam namiary.
> Zgromadzil olbrzymia wiedze o przezyciu :)
O, to moze mi powie o co chodzi z tymi dolarami ;> Nie wiem czy
to zjawisko powszechne, ale jakos tak bylo, ze sprzedac mozna je
bylo wszedzie i zawsze, zakupy za nie zrobic tak samo, ale juz
z kupnem -- same problemy. Co oni z nimi robia, zjadaja? ;) Tzn.
rzecz jasna nie mowie o bankach... ;)
> Po prostu kultura kolektywizmu. Mam w tym pewna praktyke, choc
> nie w tak radykalnej postaci. Chetnie bym sie sprawdzila, jak
> bym zareagowala na cos takiego. Moze kiedys bede miala okazje.
> Oby okazja byla ograniczona czasowo :)
Lepiej zeby tak ;) Moze sie zdrowo rzucic na mozg jak dluzej
potrwa... ;>
> Pomysl podrozy czy przeniesienia sie do Chin za chlebem?
Przeniesienia sie metoda niskobudzetowa...
> Oni maja taka mentalnosc, nastawiona na prace, kolektywizm,
> poswiecenie dla grupy i wyksztalcenie, ze z tym naplywajacym
> do nich kapitalem rzeczywiscie urosna w mocarstwo.
Tu mozesz miec racje. To narod wyjatkowo dumny ze swojego kraju,
niezaleznie chyba od prowincji, i jestem przekonana, ze mogliby
naprawde duzo zdzialac. Widze tam jednak pare przeszkod, m. in.
bardzo solidny system klasowy. Kontrast miedzy wielkimi miastami
i prowincja jest tak potezny, ze to nawet nie wyglada na jeden
kraj... Ba, ten kontrast jest juz swietnie widoczny na obrzezach
samych miast. Ale fakt, lacza ich potezne wiezi, czesciowo jeszcze
wywodzace sie z tradycji, czesciowo z 'urobienia' przez wladze.
Sama nie wiem. Zobaczymy pewnie...
> Od tak dawna czytuje tamtejsze fora - z powodu osobistego
> zainteresowania tematem - ze moglabym walnac ciekawy artykul,
> po dopytaniu sie ludzi z tych forow o kilka szczegolow.
Ja troche inaczej do tego podchodze. Lubie Chiny takie, jakie
sa, zaluje ze nie moglam ich poznac przed wszystkimi zmianami,
jakie wprowadzili jeszcze komunisci. No ale nic, nie mozna miec
wszystkiego, nie? ;)
Mozesz mi podrzucic adresy tych forow?
> Tych Indian bardzo zainteresowaly wlosy na jego nogach,
> poniewaz oni ich nie maja. Obsiedli go i zaczeli mu je skubac,
> bo to bylo tak interesujace i niezwykle.
Hihi tego nie przerobilam ;) Ale chetnie zobaczylabym na zywo ;)
> I nie wie, co robic, bo to juz zupelnie inny Obiekt i zastosowanie
> do niego poprzednich przykladow nie jest oczywiste. Buddysci zen
> powinni sie zachwycic :)
Podrzuc ktoremus ;) Chociaz oni chyba maja dokladnie odwrotnie.
Tzn., jesli cos sie ogolnie nadaje do zastosowania, to daje sie
to tez rozciagnac na wszystko ;)
> A wiesz, ze stale ceny wymyslili amisze?
A teraz juz wiem ;) Interesujace w sumie. Faktycznie, bez cen
mozna sie zdrowo nagadac zeby dowolna pierdule kupic. Jako
czlowiek zachodu, czasami wole machnac reka i przeplacic ;P
Kira
-
243. Data: 2005-09-22 08:17:27
Temat: Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: " Q." <q...@g...pl>
Poczytajcie sobie ciekawy artykuł na temat bezrobotnych zatrudnianych za
minimalne pensje http://mojefinanse.interia.pl/news?inf=668782
Qba
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
244. Data: 2005-09-22 09:23:28
Temat: Re: [troche OT] Re: Taki tam wniosek, wnioski absolwenta...
Od: "Immona" <m...@s...pl>
Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
news:dgslgk$fu$1@inews.gazeta.pl...
>
> Re to: Immona [Wed, 21 Sep 2005 17:55:37 +0200]:
>
>> Teraz ma firme organizujaca wycieczki dla spragnionych wrazen
>
> Tzn? ;) Dzikimi trasami ich ciaga? ;)
http://www.odyssei.com/pl/travel-article/657-3.html
http://www.republika.pl/toubkal/img/blanc/blanc.htm
http://eksplor.linia.pl/dhaulagiri.html
masz tam tez nazwe firmy. W katalogach znajdziesz kontakt, ale trudno tam
zastac kogos, kto nie jest na wyprawie. Jest to tez przyklad malej obecnosci
w Necie bez szkody dla marketingu - od lat nie ma strony firmowej. Nadaje
sie tez na kanoniczny przyklad czerpania zarobku z zyciowej pasji i to w
bardzo hardcorowej wersji :)
>> ale w dawnych czasach jezdzil niskobudzetowo, wrecz wariacko
>> i robil u nas w domu pokazy slajdow z tych wypraw ze swoim
>> komentarzem.
>
> A wiesz, ze fotki to akurat jest cos, czego z tych wycieczek
> chyba nigdy nie przywiozlam... Troche rysunkow, jakies lokalne
> przedmioty, owszem, ale aparat zawsze mi sie wydawal zbednym
> elementem ekwipunku.
Jak ktos podrozuje zawodowo, to zdjecia sa jednym ze sposobow finansowania
wycieczki lub zdobywania sponsorow na kolejne - wystawy, sprzedaz jako
ilustracje do ksiazek geograficznych i przyrodniczych, jako material
ilustracyjny do wlasnych ksiazek opisujacych wyprawy. W tym wydaniu niewiele
to ma wspolnego z Japonczykami robiacymi namietnie zdjecia nie widzac nawet
tego, co fotografuja :)
>> Oni maja taka mentalnosc, nastawiona na prace, kolektywizm,
>> poswiecenie dla grupy i wyksztalcenie, ze z tym naplywajacym
>> do nich kapitalem rzeczywiscie urosna w mocarstwo.
>
> Tu mozesz miec racje. To narod wyjatkowo dumny ze swojego kraju,
> niezaleznie chyba od prowincji, i jestem przekonana, ze mogliby
> naprawde duzo zdzialac. Widze tam jednak pare przeszkod, m. in.
> bardzo solidny system klasowy.
Ale wlasnie teraz zaczyna sie awans spoleczny chlopow - przyjezdzaja do
miast pracowac u wyzyskiwacza w fabryce i zaharowuja sie na smierc
odkladajac kazdy grosz na edukacje dla syna. Czesc ich synow pojdzie sie
ksztalcic, przejdzie do wyzszej klasy spolecznej. System klasowy jest ok,
jesli przez prace i zdolnosci mozna sie wspinac w gore, a dzieki naplywowi
inwestycji w tej chwili wlasnie taka mozliwosc jest, choc jeszcze nie w
ciagu jednego zycia, lecz kilku pokolen.
>> Od tak dawna czytuje tamtejsze fora - z powodu osobistego
>> zainteresowania tematem - ze moglabym walnac ciekawy artykul,
>> po dopytaniu sie ludzi z tych forow o kilka szczegolow.
>
> Ja troche inaczej do tego podchodze. Lubie Chiny takie, jakie
> sa, zaluje ze nie moglam ich poznac przed wszystkimi zmianami,
> jakie wprowadzili jeszcze komunisci. No ale nic, nie mozna miec
> wszystkiego, nie? ;)
>
> Mozesz mi podrzucic adresy tych forow?
http://bbs.chinadaily.com.cn/ - tu jest sporo, General jest najbardziej
zywe. Sporo wulgaryzmu i rasizmu, ale mozna sie dogrzebac do bardzo
ciekawych i egzotycznych watkow.
I.