eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjemoja historia - jak informatyk z poznania pracuje i zyje w szwajcarii › Re: moja historia - jak informatyk z poznania pracuje i zyje w szwajcarii
  • Data: 2009-08-18 06:41:55
    Temat: Re: moja historia - jak informatyk z poznania pracuje i zyje w szwajcarii
    Od: "Michał Jankowski - fotografialodz . com" <d...@r...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Wiem, że szacunek może być trochę nieaktualny, bo ceny żywności w
    Polsce wzrosły od mojego wyjazdu (czerwiec 2008). Jednak gotując
    samemu, mając 3 warzywniaki pod domem i bar mleczny w odległości 10
    minut rowerem, dało się jeść smacznie i za grosze.

    Do restauracji chadzam z rzadka i wpada to u mnie do kategorii
    "rozrywka" a nie "jedzenie". Podobnie jak piwo ;)

    > nie zyje sie po to aby egzystowac, czasami trzeba tez pozwolic sobie na
    > chociaz male przyjemnosci.

    To przecież pisałem. Raz na rok wakacje na innym kontynencie, do tego
    jakiś mniejszy wyjazd w Europie, średnio co 2-3 weekendy wypad w góry
    czy gdzieś indziej za miasto. To wszystko mieściło się w opisanym
    budżecie.

    Tyle, że ja mam do tematu specyficzne podejście. Nie spędzam wakacji w
    kilkugwiazdkowych hotelach, tylko głównie z plecakiem na grzbiecie,
    śpiąc i jedząc w miejscach dla "lokalsów" w dzikich krajach ;)

    > dla singla mozna wyzyc za taka kase, ale z rodzina...

    No, mowa była o sytuacji gdy nie ma dzieci na utrzymaniu.

    > ps... jak piszesz ze nie jest tak rozowo to po co wyjechales , cos Cie tam
    > trzymalo , kasa ? mogles wracac odrazu a jednak tego nie zrobiles. A tak
    > pewnie masz pare grosza na koncie ktory Ci pozwoli rozpoczac godny start w
    > Polsce bez minusa na koncie.

    Jak nie masz rodziny na głowie, a ktoś Ci proponuje kilkukrotnie
    większe pieniądze i przeprowadzkę nad Morze Śródziemne, to co robisz?
    Jedziesz i ewentualnie wracasz rozczarowany ale z nowym
    doświadczeniem, czy siedzisz na tyłku i do końca życia wypominasz
    sobie, że nie spróbowałeś?

    Pojechałem, pomieszkałem, popracowałem. Rok mi wystarczył, by
    stwierdzić, że życie w obleganej przez turystów okolicy wcale nie jest
    takie piękne i że wyczerpałem znane mi sposoby by poza nudną rutyną
    pracy i mieszkania robić tu coś interesującego. No i wracam w zasadzie
    "od razu" gdy to sobie uświadomiłem. Za dwa tygodnie pakuję swój
    dobytek do "12-letniego gruchota", jadę do Polski i cholernie się z
    tego powodu cieszę :)

    --
    mihau
    ----------------------------------------------------
    ------------------------

    nie no ok rozumiem Cie w 100%,ja tez mialem wyjechac tylko rozne sprawy
    poszly inaczej niz sobie zaplanowalem
    ja wogole tego nie neguje tego typu wyjazdow zarobkowych, tylko wszyscy
    narzekaja jak tam jest strasznie zle,
    bo samotnosc(co jest zrozumiale) itd , ale wiekszosc jednak pracuje i
    dorabia sie na ten "start zyciowy" nawet na 12 letni smochod :)

    u nas musialbys chyba dluzej na niego pracowac (odkladac)

    Pozdrawiam






Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1