eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!nntp.idg.pl!not-for-mail
    From: "MC" <m...@g...pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Czy polskie uczelnie są oderwane od rzeczywistości?
    Date: Mon, 18 Apr 2005 05:55:04 +0200
    Organization: IDG.pl --> http://www.idg.pl
    Lines: 165
    Sender: rosolzmakaro@uzytkownicy_idg
    Message-ID: <d3vb2s$ddq$1@amigo.idg.com.pl>
    References: <d3qdg7$i6b$1@inews.gazeta.pl> <426137c6$0$27739$f69f905@mamut2.aster.pl>
    <7...@n...pisz.tu> <d3u4o4$p6h$1@amigo.idg.com.pl>
    <3...@n...pisz.tu> <d3ujj4$sb7$1@amigo.idg.com.pl>
    <1...@n...pisz.tu>
    NNTP-Posting-Host: n12.idg.com.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: amigo.idg.com.pl 1113796508 13754 194.69.207.246 (18 Apr 2005 03:55:08 GMT)
    X-Complaints-To: u...@i...pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 18 Apr 2005 03:55:08 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:147284
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "Jan Kowalski" <J...@n...pisz.tu> napisał w wiadomości
    news:188855476.20050418005857@nie.pisz.tu...
    >
    > Dlaczego sie myli? Dla nich ten samochód jest najlepszy. Lepszy -
    > gorszy - poczucie subiektywne. Jeśli jest się zadowolonym - szukać
    > dziury w całym?
    >
    Bo najlepszy może być tylko jeden. To nie jest kwestia subiektywna są
    wymyślone całkiem precyzyjne mierniki. Rzadko jest kilku najlepszych,
    przynajmniej w swojej klasie. A podałem ten przykład po to, by pokazać jak
    łatwo przywiązać klienta do marki, którą nabył.

    > Co to ma wspólnego? Nie pisałem, że JA szukam klientów łatwowiernych,
    > tylko, że usiłujesz zwalić winę na sprzedawcę w każdych
    > okolicznościach.
    >
    Usiłuję i czasem mi się nawet udaje. Słabi są.

    > Klient przy szerokiej ofercie nie za bardzo daje sobie radę z wyborem
    > najlepszego rozwiązania.

    No właśnie. Jest ślepy jak świeżo narodzone kocię i daje się omamić byle
    czym.

    > Czemu nie? Klient kupujący np. telefon komórkowy *pragnie* otrzymać
    > najlepiej wyposażony model, chociażby nie potrafił zastosować nawet
    > części możliwości w praktyce.

    Wyda forsę niepotrzebnie. To sprawa etyki. Poza tym sam niedawno
    kwestionowałeś istnienie pojęcia "najlepszy". W tym przypadku masz pewnie na
    myśli najlepszy produkt "mojej" firmy. Ciekawe jak moga sobie z tym poradzić
    przedstawiciele kilku firm.

    > Uważasz, że rolą sprzedawcy jest
    > wybadanie, że jemu telefon ma służyć do dzwonienia i smsów oraz
    > przekonanie o tym klienta? To stracisz go i więcej do ciebie nie
    > przyjdzie.
    >
    A jak inaczej rozumieć to co napisałeś dwa akapity wyżej o fachowym
    doradztwie?

    > Nie rozmawiamy o wadach szkoleń i kiepskich firmach, tylko o zasadach,
    > jakie są logiczne. Temat umiejętności szkoleniowo - organizacyjnych
    > firm, to "inna bajka".
    >
    Jakie kiepskie, toż to polskie przedstawicielstwa czołówki światowej. A i
    zagraniczni także bywają niedokształceni..

    > No właśnie - nie jesteś sprzedawcą. Dobry handlowiec nie stosuje nigdy
    > metody porównawczej. Wskazuje cechy i zalety własnych produktów.

    Znam tę zasadę, niestety widzę, że coraz więcej osób od niej odchodzi.
    Jeszcze jako tako się trzyma w oficjalnej reklamie, ale ostatnio coraz
    trudniej spotkać handlowca, który sobie radzi bez porównań (często
    wyimaginowanych zresztą) z produktami konkurencji. Są tego uczeni.
    Powtarzam, nie chodzi o firmy z podwórkowego garażu, a o światowych liderów.

    > Inna sprawa, że oczywiście - musi je znać. Ale to logiczne i jeśli tak
    > nie jest, wina leży również (lub głównie) po stronie braku fachowego
    > szkolnictwa i możliwości przygotowania do zawodu.
    >
    I rekrutacji. Przykładania większej wagi do "miękkich" cech jak je nazywa
    Immona.

    > tak, bo państwowe uczelnie nie stanowią jakiejś przygniatającej
    > większości. Supienie się tylko na takich nie rozwiąże żadnego
    > problemu.
    >
    Raczej stanowią, ilościowo i jakościowo. Dobre szkoły prywatne można
    policzyć na palcach.

    > Pojęcie "edukacyjną" możesz odnieść do wcześniejszych wypowiedzi w tym
    > wątku i rozumieć jako "wlewanie do głowy uczniom klas maturalnych"
    > informacji i prognoz na temat rynku pracy w momencie, kiedy ukończa
    > oni uczelnie.
    >
    To raczej nie edukacja a właśnie informacja.

    > Jeśli faktycznie tak jest, to należy przeznaczyć więcej środków na
    > bardziej profesjonalne badania. Nie znam tematu, ale przypuszczam, że

    Badania nie bardzo mogą być bardziej profesjonalne. To tak jakbyś miał
    zastrzeżenia do analityków giełdowych o fałszywe prognozy wahań kursowych.
    Jedna i druga materia charakteryzuje się dużym stopniem niepewności i żadne
    środki temu nie zapobiegną.

    > jednak nawet jeśli są odpowiednie badania prowadzone, to po prostu ich
    > wyniki nie są właściwie przekazywane i nagłaśniane tam, gdzie być
    > powinny. A to właśnie rola państwa. Same uczelnie tego nie rozwiążą.
    >
    Miałbyś rację gdyby te prognozy się sprawdzały. Ale nie są takie i tutaj
    rynek pokazuje swoje rogi.

    > Podaj lepszy sposób na skierowanie zainteresowań myślących młodych
    > ludzi (należy ich też uczyć myśleć :)) w odpowiednią stronę, niż
    > podanie im możliwości znalezienia pracy lub bezrobocia oraz zarabianie
    > lub nie.

    Podasz im fałszywą prognozę to kto za nią weźmie odpowiedzialność? Poza tym
    procesy gospodarcze nie są deterministyczne, co najwyżej były próby
    zrobienia ich takimi w komunie. Ze znanymi skutkami.

    > Regulowanie ilości miejsc na uczelniach przez ministerstwo?
    > A na jakiej podstawie? Czy może badań? ;)
    > Nie wpominając już o czynniku korupcjogennym takiego rozwiazania...
    >
    Ministerstwo i tak pośrednio reguluje ilości miejsc na uczelniach. Przecież
    przez nie przechodzą pieniądze na ten cel do poszczególnych uczelni.

    > Wiesz, teraz opadły mi ręce na taki tekst. Ja piszę o tym, że "rynku"
    > uczelnianego nie wolno regulować sztucznie, tylko najwyżej przez
    > informowanie na temat możliwości zatrudnienia po danym kierunku. Jaki

    Ależ nie masz takiej informacji, więc co będziesz podawał?

    > cudowny środek TY natomiast proponujesz, aby uczelnie nie wypuszczały
    > stad ludzi nie mających szansy na pracę w zawodzie? "Dopuszczenie

    Rozróżnij pracę w ogóle od pracy w zawodzie. W ciasno zakreślonym zawodzie
    pracuje niewielka część absolwentów, nawet tak gruby podział zawodów na
    humanistyczne i techniczne bywa naruszany.

    > rynku" przez całkowite ignorowanie faktu, że jest dla 10% studentów
    > wystarczy miejsc pracy i na tym koniec? Bo jakoś ciągle wracasz do
    > tematu regulacji... Czy to nowa odmiana rynku?
    >
    Nie chcę brać udziału w licytacji, ale tę prognozę zatrudnienia, na której
    opierasz swoją koncepcję sterowania (tak!) z pewnością nie można zaliczyć do
    mechanizmów rynkowych. A co do ograniczania liczby studentów, aktualne
    rekordy przyjęć przecież służą ukryciu jeszcze większego strukturalnego
    bezrobocia. To dość cyniczna zagrywka zresztą. Poza tym państwo, nawet gdyby
    chciało, ma skromny wpływ na prywatne uczelnie, odbieranie koncesji niczego
    w skali masowej nie załatwi.

    > Bingo! Czyli jaki sens w uczeniu studentów ogólnej wiedzy, jeśli nigdy
    > nie będą potrafili z niej czerpać?

    Szkoła wyższa nie może uczyć wiedzy szczegółowej. Po pierwsze sama jej nie
    ma, a po drugie nie wykłada się z katedry wiedzy ulotnej, tymczasowej.
    Uczelnia robi tylko to co może. W Polsce nie jest otoczona wianuszkiem firm
    innowacyjnych jak to się zwykle spotyka. Tak to wygląda ze strony uczelni.
    Po drugie nigdy z góry nie wiesz, który ze studentów okaże się w życiu mało
    pojętny. Musi być pewien nadmiar. Z tej perspektywy ciekawie wyglądają
    Immony ścieżki kariery. Interesująca będzie ocena po latach ile z nich się
    zrealizowało, a ile to zwykłe cyniczne mydlenie oczu.

    > Ale nie powiem prezesowi takiej firmy, że sprzedawanie jego
    > pieluchomajtek do aptek wcale nie wymaga wyższego wykształcenia i
    > dobrej znajomości języka obcego... Bo się obrazi. ;)

    Co z Ciebie za doradca?

    > A poważnie (?)
    > - czy to nie Ty miałeś czasem zastrzeżenia do słabej
    > znajomości produktu od strony technicznej u PH?

    To nie jest równoznaczne z brakiem wyższego wykształcenia. Ignorancja
    potrafi znakomicie iść w parze z tytułami.

    > - nie moja wina, że jeśli pisze w ogłoszeniu "wykształcenie średnie",
    > to 80% kandydatów ma wyższe. Mam im z tego powodu odmawiać? Jeszcze
    > mnie zaskarżą w sądzie za taką "segregację" :-)).
    >
    Immona i na ten temat ma inne zdanie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1