eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo za paranoja w tym kraju szukac pracy???Re: Co za paranoja w tym kraju szukac pracy???
  • Data: 2005-07-06 11:40:24
    Temat: Re: Co za paranoja w tym kraju szukac pracy???
    Od: "Maciek Sobczyk" <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:dagcr8$lvi$1@news.dialog.net.pl...
    > W wiadomości news:dagbpt$e18$1@inews.gazeta.pl Maciek Sobczyk
    > <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> pisze:
    >
    > > Wyraźnie jest powiedziane, iż jest to informacja "nie do
    > > rozpowszechniania".
    > To nie tak. Jeśli rekruter _w_trakcie_ rozmowy kwalifikacyjnej podaje
    jakąś
    > informację dodając: "ale proszę to zatrzymać dla siebie", to jest
    > niezobowiązujące, gdyż interlokutor nie mógł zadecydować czy chce tę
    > informację usłyszeć i czy zgadza się na dyskrecję.
    > Rekruter powinien podanie
    > informacji poprzedzić prośbą o dyskrecję i uzyskać zgodę (lub nie). I w
    > zależności od tego informację podać albo się powstrzymać. W przeciwnym
    razie
    > uczestniczy w prowokacji tak samo, jak "podstawieniec".

    Chociaż nie zostało to powiedziane wprost - przypuszczam, że w taki sposób
    jest przekazywana owa ściśle tajna informacja. Rekruter prosi o zachowanie
    tajemnicy, inaczej test traci sens. Z pewnością rekruter dąży do zawarcia
    wspomnianej umowy dżentelmeńskiej. Można więc wywnioskować, że test bada
    raczej skłonność do ulegania wpływom społecznym - regule bycia konsekwentym,
    ale to może za daleko idący wniosek. Ot, tak sobie dumam.

    > > Mimo, iż kandydat faktycznie nie ma żadnych
    > > zobowiązań, to jednak pracodawca może poszukiwać osób absolutnie
    > > dyskretnych i nikt mu tego nie zabroni.
    > Nigdzie nie pisałem o zabranianiu. Napisałem jak oceniam takie metody.

    Ja mam uczucia mieszane co do skuteczności metody, natomiast kwestii
    etycznych nie roztrząsam. Z mojego punktu widzenia - pracodawca może
    posłużyć się taką metodą, traktując ją jako skuteczną.

    > > Kwestie zobowiązań jak również
    > > umów dżentelmeńskich zostawiłbym jako nieistotne.
    > Jak dla kogo. Jeśli należysz do ludzi, którzy dżentelmeńskie (ja rzekłbym
    po
    > prostu -uczciwe) postępowanie uważają za nieistotne, to je zostaw.

    Jak już napisałem - kwestii etycznych nie roztrząsam w tym przypadku, więc i
    na temat własnego kręgosłupa i uczciwości rozpisywać się nie będę. Z tego to
    powodu również nie wartościuję, kiedy wygadanie tajnej informacji jest
    beee - czy po zawarciu niepisanej umowy dżentelmeńskiej czy po podpisaniu
    własną krwią zobowiązania, czy po usłyszeniu prośby - proszę o tajemnicę.

    > Czy w związku z tym mógłbym spytać, czy zgodziłbyś się spełnić rolę
    > "podstawionego" kandydata?

    I tutaj muszę się już osobiście ustosunkować, czego nie chciałem, ale ok.
    Nie zgodziłbym się na to z przyczyn etycznych. Powody: 1 - wątpię w
    skuteczność metody, więc nie byłbym pewien czy kandydata należy odsiać czy
    nie. 2 - osobiście nie przepadam za podobnymi badaniami, co nie oznacza że
    ich nie robię. Wprost przeciwnie - jest taka metoda oceny pracowników albo
    diagnozy deficytów - "mistery shopping".

    Polska kretyńska kala językowa to "tajemniczy klient". Jak sama nazwa
    wskazuje, bada się tym czymś pracowników obsługi klienta, sprzedaży etc.
    Metoda polega na wcieleniu się w rolę np. klienta chcącego dokonać zakupu
    (ewent. drugiego asesora obserwującego sytuację obsługi) i przeprowadzenie
    możliwie najwierniejszej założonemu scenariuszowi sytuacji pozorowanego
    kupna. Różnica jest jednak zasadnicza - nie robi się tego po to
    (przynajmniej nie zgodziłbym się zrobić to w tym celu) aby odsiać
    pracownika. Robi się to standardowo aby:

    (1) - zdiagnozować słabe strony pracownika, aby podciągnąć je poprzez
    coaching lub szkolenie,
    (2) - sprawdzić skuteczność odbytych szkoleń,
    (3) - sprawdzić zgodność obsługi z przyjętymi w firmie procedurami obsługi
    klienta.

    W takich celach, które uważam za jak najbardziej pozytywne, z chęcią podejmę
    się badania. W innych zdecydowanie nie.

    Owszem, zdarzają się też ofiary. Tak było np. z pracownikiem, który zlał
    totalnie ale to totalnie klienta, czyli mnie i moją "żonę" (żonę tylko na
    czas badania). Szkoda gadać, jak nas obsłużył i bardzo dobrze się stało, że
    został wylany. Może ktoś inny, bardziej odpowiedni na to stanowisko a
    szukający pracy, zajął jego miejsce.


    pozdrawiam
    Maciek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1