-
41. Data: 2003-11-21 23:48:08
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>
On Fri, 21 Nov 2003 12:49:02 +0100
"Zirak\(aka dip\)" <z...@g...pl> wrote:
> Male firmy sa ok, ale pokaz mi kogos kto chcialby w nich pracowac?
> Zawsze przeciez lepiej w wiekszej - w malej szef bedzie mial zly
> dzien i nic nie podskoczyc...
> Oczywiscie kwestia gustu - dlatego napisalem o sobie.
male firmy maja swoje zalety.
zwykle, jesli fima sie rozwija, masz lepsze perspektywy na awans i
osiagniecie czegokolwiek. w duzej najczesciej mas zjuz sztywno ustalony
porzadek dziobania, zasady awansu i generalnei jestes malym trybikiem w
maszynie.
rowniez, jesli cos sie p. to latwiej dotrzec do wlasciciela i go
przekonac, niz w duzej korporacji.
ja po pracy w molochowatej korporacji (SUN) zdecydowanie wole prace w malych
firmach.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
42. Data: 2003-11-21 23:48:08
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>
On Fri, 21 Nov 2003 12:49:02 +0100
"Zirak\(aka dip\)" <z...@g...pl> wrote:
> Male firmy sa ok, ale pokaz mi kogos kto chcialby w nich pracowac?
> Zawsze przeciez lepiej w wiekszej - w malej szef bedzie mial zly
> dzien i nic nie podskoczyc...
> Oczywiscie kwestia gustu - dlatego napisalem o sobie.
male firmy maja swoje zalety.
zwykle, jesli fima sie rozwija, masz lepsze perspektywy na awans i
osiagniecie czegokolwiek. w duzej najczesciej mas zjuz sztywno ustalony
porzadek dziobania, zasady awansu i generalnei jestes malym trybikiem w
maszynie.
rowniez, jesli cos sie p. to latwiej dotrzec do wlasciciela i go
przekonac, niz w duzej korporacji.
ja po pracy w molochowatej korporacji (SUN) zdecydowanie wole prace w malych
firmach.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
44. Data: 2003-11-22 00:28:15
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
> Mógłby być ładny, oryginalny kawałek kodu wykonany gdzieś kiedyś dla
kogoś.
> Ten styl, który odróżnia osobę z talentem od średniaka łatwo rozróżnić
nawet
> po niewielu liniach kodu i jest nie do podrobienia. Moim zdaniem
oczywiscie.
Bardzo dobry pomysl. Ale daj mi gwarancje, ze ten kawalek kodu napisal
czlowiek, ktory podaje sie za autora. Wiesz - kandydaci nie chca ufac
pracodawcom. A kto powiedzial, ze pracodawcy maja ufac kandydatom?
> Jakoś jest bardzo malo ogłoszeń w których żada się się inowacyjności,
> głównie chodzi o praktykę. A ta może być różna.
Problem polega na tym, ze praktyka daje sie latwiej zweryfikowac niz
"otwartosc umyslu".
> Wiadomo, że niektórych
> struktur nie da sie poprawić właśnie z powodu fatalnej praktyki
obciążajacej
> jej członków.
To prawda. Taki problem nie ma prostego rozwiazania (przynajmniej
"na pierwszy rzut oka").
Na szczescie sie z nim nie spotkalem.
> > Bzdura. Bujda na resorach. Rozumiem, ze pracowales cale zycie
> > w budzetowce, popijajac kawe 10 razy dziennie?
>
> Nie spodziewałem sie argumentów na takim poziomie.
Argument jest jeden - stres jest duzym dyskomfortem dla czlowieka,
ale ma jedna zalete - nakreca do dzialania. Oczywiscie nie wszystkich.
Spotkalem sie kiedys nawet z opinia, ze praca bez stresu nigdy nie
osiagnie takiej wydajnosci jak przy niewielkim stresie - i wydaje mi
sie, ze jest to prawda (przynajmniej to pokazuje praktyka).
Co prawda daleki jestem od dozowania ludziom stresu, kiedy go
jest za malo - to by byla manipulacja. Wyrecza mnie rzeczywistosc,
dajaca tyle stresu, ze starcza dla wszystkich i jeszcze zostaje.
Byc moze istnieja takze takie oazy spokoju (nazwane przeze mnie
symbolicznie budzetowka), ale moim zdaniem praca w nich nie daje
zadnych perspektyw, jest nudna i monotonna, i w dodatku slabo
platna.
> > Ale firmy uslugowe lub handlowo-uslugowe nie moga w
> > dzisiejszych czasach pozwolic sobie na labe.
>
> Kto mówi o labie?
Przeslyszalem sie ;-)
> > Popracuj w serwisie albo supporcie jakiejs firmy, i pokombinuj
> > troche, jak supportowac dwa problemy na raz, szukajac jednoczesnie
> > rozwiazania trzeciego problemu, i wiedzac, ze od tego czy rozwiazesz
> > ten problem zalezy los kontraktu na 1.5mln$ (przypadek praktyczny)..
>
> Na to odpowiedź znajdziesz w drugiej części posta Piotra Hosowicza.
Ok, do kapitalizmu trzeba dorosnac - i musza to zrobic obie strony.
Ale wiesz, dorastanie trwa, a dzisiaj jest po prostu dzisiaj, i nikt tego
nie
zmieni od zaraz.
Tak wiec, zamiast sie obrazac na pracodawcow, moze pracobiorcy tez
czasem spojrzeli by na siebie krytyczniej? Obydwu stronom wyszlo by
to na dobre.
> > Wiesz, wszystko zalezy od poczucia odpowiedzialnosci - jesli chcesz
> > byc bylejakim pracownikiem, mozesz miec wszystko w dupie - praca
> > 8-16, nic za darmo, to sie nie da, tamto tez sie nie da.... Tak jak za
> > komuny. Bedziesz na tym samym stanowisku do konca zycia.
>
> Dzięki za wyjaśnienie terminu "dynamiczna firma". Oczywiście duzo sie da,
> ale części rzeczywiście się nie da, jest być może na to za wczesnie lub za
> późno i wymyślanie na tę okoliczność łamliwej protezy niewiele pomoże.
Dalej
> jestem zdania, ze lepsza jest systematycznośc niz zrywy, bo to drugie to
> maskowanie bylejakości. Moze dlatego tak to widzę, bo sam mam z tym
kłopoty.
Wiesz, moim zdaniem systematycznosc jest malo mozliwa przy pracy typu
"call" -
serwis, support. Chyba, ze uda Ci sie usystematyzowac klientow - nie jedna
firma juz sie na tym wylozyla. Realia sa takie, ze to klienci dyktuja
warunki,
a ze klientom przewrocilo sie w glowie, firmom ciezko pracowac normalnie.
Konkurencja tez tutaj doklada swoje trzy grosze, buntujac klienta jak tylko
sie da.
> > Nikt nie myli (poza toba). Nie interesuja mnie profesjonalne metody,
> > po ktorych zatrudniony rewelacyjny gosc nie umie wydukac ani slowa i
> > robi sie czerwony gdy prezes go zapyta, na kiedy skonczy swoj kawalek
> > roboty.
>
> W takim razie inaczej rozumiemy słowo profesjonalizm.
Dokladnie na to wyglada. Profesjonalizm to nie tylko merytoryka.
Przypomina mi sie taka analogia ze szkoly, gdy uczen systematyczny i
sumienny nie umial sprzedac swojej wiedzy - tracil "jezyk w gebie", za co
obrywal oczywiscie dwoje (sorry - teraz to jedynki ;-) ). Natomiast inny,
walkon, czasem sie nauczyl, zglosil, zarobil kilka dobrych stopni i
wychodzil
na tym lepiej od tego systematycznego. No i sam powiedz - biorac stopnie
ucznia jako kryterium oceny - ktory z nich byl lepszym profesjonalista?
Nie sztuka duzo umiec. Sztuka umiec to jeszcze sprzedac.
> > Moim zdaniem calkowicie sprawdza sie weryfikacja w zaaranzowanych
> > sytuacjach, ktore sa "chlebem powszednim firmy".
> > I wiesz, zatrudnilem tak juz 8 osob (caly moj dzial) i nadal nie uwazam,
> > zebym musial cos zmienic w tej "metodyce".
> >
> Ciekaw jestem czy wychowałeś nastepcę.
Mam kandydata, ale poniewaz stolek jakos mi sie nie podwyzsza, a i pozyc
jeszcze troche by wypadalo, pozostaje nadal kandydatem ;-)
A bez zartow - w obecnej chwili kazdy z chlopakow moglby mnie zastapic.
> Czasem jednak słuzą do badania rynku. I wtedy są lipne.
Jestem przekonany, ze to znikomy procent ofert.
> Niestety nad tą
> działalnością unosi sie cos w rodzaju odpowiedzialności zbiorowej i jesli
> jeden daje frajerskie ogłoszenie, to odór przyepia się do wszystkich.
Wiesz, to mi przypomina: zabierzmy poslom i senatorom diety, to
bezrobotnym sie poprawi. Chyba tylko humor. Nie ta skala!
> Sam
> dokonałeś uogólnienia w tym stylu pisząc w inauguracyjnym poście "Wszyscy
> pisza, ze sytuacja w Polsce zla, bo Rzad to,
> Rzad tamto."..
A to mialo byc zlosliwe. Nie wyszlo mi?
> > Urzedow? Rozjasnisz?
> >
> Oczywiście. Odpowiedz sobie sam na pytanie dlaczego w stolicy jest
najwięcej
> firm, centrale przenoszą sie do Warszawy, albo przynajmniej budują tu
> solidne przyczółki? Bo tu jest dostęp do urzedów i urzędników. Powiesz, że
> procesy biznesowe mogą być aterytorialne? Niewiele jest takich
samodzielnych
> rodzynków jak Intel w Gdańsku. A losy Optimusa czy jtt? Prowincja
plajtuje,
> centrala rośnie w siłe. Taka specyfika. To jedna strona medalu.
Generalnie sie zgadzam. W Warszawie jest najlatwiej.
> Druga to taka, ze prowadzenie biznesu wymaga troche innych umiejętności
niż
> gdzie indziej. Zwykle jak coś potrafisz to zakładasz firmę, u nas
zakladasz
> firme, jak chcesz sobie zmienic stopę podatkową. Biznesowanie wymaga
> szczególnych umiejętności lawirowania miedzy przepisami i urzędnikami,
więc
> nic dziwnego, ze prezesi uczą sie przede wszystkim tego fachu. Siła rzeczy
> nie moga być konkurencyjni w świecie międzynarodowym, bo tam ten fach nie
> jest potrzebny.
Zapachnialo gorycza, choc przyznaje, ze masz sporo racji. Nie zgodze sie
jednak
z tym, ze w "swiecie miedzynarodowym" nie potrzeba tego fachu. Potrzeba, i
nawet
niektorzy sie wykladaja bardziej (Enron) lub mniej (Ahold). Zupelnie tak jak
u nas,
tylko z wieksza kultura.
> Więc mamy tego podwójnego Nelsona za sprawą którego na swieczniki wychodzą
> osoby z innymi talentami niż powinny.
Wiesz, sweczniki sa takie jakie sa - i nadal uwazam, ze trzeba miec talent
zeby wyjsc
na swiecznik.
PiotrG
-
43. Data: 2003-11-22 00:28:15
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
> Mógłby być ładny, oryginalny kawałek kodu wykonany gdzieś kiedyś dla
kogoś.
> Ten styl, który odróżnia osobę z talentem od średniaka łatwo rozróżnić
nawet
> po niewielu liniach kodu i jest nie do podrobienia. Moim zdaniem
oczywiscie.
Bardzo dobry pomysl. Ale daj mi gwarancje, ze ten kawalek kodu napisal
czlowiek, ktory podaje sie za autora. Wiesz - kandydaci nie chca ufac
pracodawcom. A kto powiedzial, ze pracodawcy maja ufac kandydatom?
> Jakoś jest bardzo malo ogłoszeń w których żada się się inowacyjności,
> głównie chodzi o praktykę. A ta może być różna.
Problem polega na tym, ze praktyka daje sie latwiej zweryfikowac niz
"otwartosc umyslu".
> Wiadomo, że niektórych
> struktur nie da sie poprawić właśnie z powodu fatalnej praktyki
obciążajacej
> jej członków.
To prawda. Taki problem nie ma prostego rozwiazania (przynajmniej
"na pierwszy rzut oka").
Na szczescie sie z nim nie spotkalem.
> > Bzdura. Bujda na resorach. Rozumiem, ze pracowales cale zycie
> > w budzetowce, popijajac kawe 10 razy dziennie?
>
> Nie spodziewałem sie argumentów na takim poziomie.
Argument jest jeden - stres jest duzym dyskomfortem dla czlowieka,
ale ma jedna zalete - nakreca do dzialania. Oczywiscie nie wszystkich.
Spotkalem sie kiedys nawet z opinia, ze praca bez stresu nigdy nie
osiagnie takiej wydajnosci jak przy niewielkim stresie - i wydaje mi
sie, ze jest to prawda (przynajmniej to pokazuje praktyka).
Co prawda daleki jestem od dozowania ludziom stresu, kiedy go
jest za malo - to by byla manipulacja. Wyrecza mnie rzeczywistosc,
dajaca tyle stresu, ze starcza dla wszystkich i jeszcze zostaje.
Byc moze istnieja takze takie oazy spokoju (nazwane przeze mnie
symbolicznie budzetowka), ale moim zdaniem praca w nich nie daje
zadnych perspektyw, jest nudna i monotonna, i w dodatku slabo
platna.
> > Ale firmy uslugowe lub handlowo-uslugowe nie moga w
> > dzisiejszych czasach pozwolic sobie na labe.
>
> Kto mówi o labie?
Przeslyszalem sie ;-)
> > Popracuj w serwisie albo supporcie jakiejs firmy, i pokombinuj
> > troche, jak supportowac dwa problemy na raz, szukajac jednoczesnie
> > rozwiazania trzeciego problemu, i wiedzac, ze od tego czy rozwiazesz
> > ten problem zalezy los kontraktu na 1.5mln$ (przypadek praktyczny)..
>
> Na to odpowiedź znajdziesz w drugiej części posta Piotra Hosowicza.
Ok, do kapitalizmu trzeba dorosnac - i musza to zrobic obie strony.
Ale wiesz, dorastanie trwa, a dzisiaj jest po prostu dzisiaj, i nikt tego
nie
zmieni od zaraz.
Tak wiec, zamiast sie obrazac na pracodawcow, moze pracobiorcy tez
czasem spojrzeli by na siebie krytyczniej? Obydwu stronom wyszlo by
to na dobre.
> > Wiesz, wszystko zalezy od poczucia odpowiedzialnosci - jesli chcesz
> > byc bylejakim pracownikiem, mozesz miec wszystko w dupie - praca
> > 8-16, nic za darmo, to sie nie da, tamto tez sie nie da.... Tak jak za
> > komuny. Bedziesz na tym samym stanowisku do konca zycia.
>
> Dzięki za wyjaśnienie terminu "dynamiczna firma". Oczywiście duzo sie da,
> ale części rzeczywiście się nie da, jest być może na to za wczesnie lub za
> późno i wymyślanie na tę okoliczność łamliwej protezy niewiele pomoże.
Dalej
> jestem zdania, ze lepsza jest systematycznośc niz zrywy, bo to drugie to
> maskowanie bylejakości. Moze dlatego tak to widzę, bo sam mam z tym
kłopoty.
Wiesz, moim zdaniem systematycznosc jest malo mozliwa przy pracy typu
"call" -
serwis, support. Chyba, ze uda Ci sie usystematyzowac klientow - nie jedna
firma juz sie na tym wylozyla. Realia sa takie, ze to klienci dyktuja
warunki,
a ze klientom przewrocilo sie w glowie, firmom ciezko pracowac normalnie.
Konkurencja tez tutaj doklada swoje trzy grosze, buntujac klienta jak tylko
sie da.
> > Nikt nie myli (poza toba). Nie interesuja mnie profesjonalne metody,
> > po ktorych zatrudniony rewelacyjny gosc nie umie wydukac ani slowa i
> > robi sie czerwony gdy prezes go zapyta, na kiedy skonczy swoj kawalek
> > roboty.
>
> W takim razie inaczej rozumiemy słowo profesjonalizm.
Dokladnie na to wyglada. Profesjonalizm to nie tylko merytoryka.
Przypomina mi sie taka analogia ze szkoly, gdy uczen systematyczny i
sumienny nie umial sprzedac swojej wiedzy - tracil "jezyk w gebie", za co
obrywal oczywiscie dwoje (sorry - teraz to jedynki ;-) ). Natomiast inny,
walkon, czasem sie nauczyl, zglosil, zarobil kilka dobrych stopni i
wychodzil
na tym lepiej od tego systematycznego. No i sam powiedz - biorac stopnie
ucznia jako kryterium oceny - ktory z nich byl lepszym profesjonalista?
Nie sztuka duzo umiec. Sztuka umiec to jeszcze sprzedac.
> > Moim zdaniem calkowicie sprawdza sie weryfikacja w zaaranzowanych
> > sytuacjach, ktore sa "chlebem powszednim firmy".
> > I wiesz, zatrudnilem tak juz 8 osob (caly moj dzial) i nadal nie uwazam,
> > zebym musial cos zmienic w tej "metodyce".
> >
> Ciekaw jestem czy wychowałeś nastepcę.
Mam kandydata, ale poniewaz stolek jakos mi sie nie podwyzsza, a i pozyc
jeszcze troche by wypadalo, pozostaje nadal kandydatem ;-)
A bez zartow - w obecnej chwili kazdy z chlopakow moglby mnie zastapic.
> Czasem jednak słuzą do badania rynku. I wtedy są lipne.
Jestem przekonany, ze to znikomy procent ofert.
> Niestety nad tą
> działalnością unosi sie cos w rodzaju odpowiedzialności zbiorowej i jesli
> jeden daje frajerskie ogłoszenie, to odór przyepia się do wszystkich.
Wiesz, to mi przypomina: zabierzmy poslom i senatorom diety, to
bezrobotnym sie poprawi. Chyba tylko humor. Nie ta skala!
> Sam
> dokonałeś uogólnienia w tym stylu pisząc w inauguracyjnym poście "Wszyscy
> pisza, ze sytuacja w Polsce zla, bo Rzad to,
> Rzad tamto."..
A to mialo byc zlosliwe. Nie wyszlo mi?
> > Urzedow? Rozjasnisz?
> >
> Oczywiście. Odpowiedz sobie sam na pytanie dlaczego w stolicy jest
najwięcej
> firm, centrale przenoszą sie do Warszawy, albo przynajmniej budują tu
> solidne przyczółki? Bo tu jest dostęp do urzedów i urzędników. Powiesz, że
> procesy biznesowe mogą być aterytorialne? Niewiele jest takich
samodzielnych
> rodzynków jak Intel w Gdańsku. A losy Optimusa czy jtt? Prowincja
plajtuje,
> centrala rośnie w siłe. Taka specyfika. To jedna strona medalu.
Generalnie sie zgadzam. W Warszawie jest najlatwiej.
> Druga to taka, ze prowadzenie biznesu wymaga troche innych umiejętności
niż
> gdzie indziej. Zwykle jak coś potrafisz to zakładasz firmę, u nas
zakladasz
> firme, jak chcesz sobie zmienic stopę podatkową. Biznesowanie wymaga
> szczególnych umiejętności lawirowania miedzy przepisami i urzędnikami,
więc
> nic dziwnego, ze prezesi uczą sie przede wszystkim tego fachu. Siła rzeczy
> nie moga być konkurencyjni w świecie międzynarodowym, bo tam ten fach nie
> jest potrzebny.
Zapachnialo gorycza, choc przyznaje, ze masz sporo racji. Nie zgodze sie
jednak
z tym, ze w "swiecie miedzynarodowym" nie potrzeba tego fachu. Potrzeba, i
nawet
niektorzy sie wykladaja bardziej (Enron) lub mniej (Ahold). Zupelnie tak jak
u nas,
tylko z wieksza kultura.
> Więc mamy tego podwójnego Nelsona za sprawą którego na swieczniki wychodzą
> osoby z innymi talentami niż powinny.
Wiesz, sweczniki sa takie jakie sa - i nadal uwazam, ze trzeba miec talent
zeby wyjsc
na swiecznik.
PiotrG
-
45. Data: 2003-11-22 00:33:41
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
[...]
> Tak więc jak życiu jest raz tak raz tak. Nie sugeruj, że wszyscy staraący
się o
> pracę są nastawieni wg Twego opisu.
Oczywiscie ze masz racje (i w tym, co wycialem tez).
Moj post mial byc przeciwwaga do tych postow, w ktorych wszyscy
pracodawcy sa tytulowani krwiopijcami i wyzyskiwaczami.
Stad forma mojego postu - ironiczna ekstrema ;-)
PiotrG
-
46. Data: 2003-11-22 00:33:41
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
[...]
> Tak więc jak życiu jest raz tak raz tak. Nie sugeruj, że wszyscy staraący
się o
> pracę są nastawieni wg Twego opisu.
Oczywiscie ze masz racje (i w tym, co wycialem tez).
Moj post mial byc przeciwwaga do tych postow, w ktorych wszyscy
pracodawcy sa tytulowani krwiopijcami i wyzyskiwaczami.
Stad forma mojego postu - ironiczna ekstrema ;-)
PiotrG
-
47. Data: 2003-11-22 00:44:47
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "MC" <m...@g...pl>
Uzytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisal w
wiadomosci news:20031121154241.3fc82460.ninka@pierdol.ninka.net
.usun...
> w poprzednim poscie wyjasnil juz, co mial na mysli.
> to sa bardzo dobre metody sprawdzania _rzeczywistego_ poziomu wiedzy
> kandydata.
ok, ale jak to pogodzic z tym co napisalas tutaj:
>skutecnzosc rozmowy kwalifikacyjnej w pozniejszym prognozowaniu
>"dobrosci" pracownika to ledwie kilkanascie procent.
>test (czyli wykonanie czegos na proboe) - to juz kilkadziesiat procent.
>najlepsze w ogole jest przyjecie na umowe probna.
>tak wynika z badan psychologow spolecznych i sa one wiarygodne.
Te bardzo dobre metody to tylko kilkadziesiat (20 czy 80) procent i sadze,
ze to efekt jakiegos uogólnienia. Wez tez pod uwage róznice w
umiejetnosciach krajowych i us-owych headhunterów.
> NOWE bedzie wszystko, z czym kandydat sie styka pierwszy raz.
> w nowej pracy to normalne.
W tym sensie w starej tez moze byc nowe, tyle, ze szukajac takiej osoby nie
kladzie sie nacisku na praktyke a raczej na ogólne wyksztalcenie. Takich
ogloszen jest bardzo malo.
>moze byc co najwyzej mniejszy lub wiekszy stres, ale jakis zawsze
>bedzie.
>jak nie termin, to klient co wstal lewa noga, albo kolega, ktory ma zly
>dzien etc.
Chyba nie taki stres mial na mysli PiotrG.
> najlepsze w ogole jest przyjecie na umowe probna.
No wlasnie, ale wtedy musisz miec pojedynczych kandydatów a nie caly tlum.
-
48. Data: 2003-11-22 00:44:47
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "MC" <m...@g...pl>
Uzytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisal w
wiadomosci news:20031121154241.3fc82460.ninka@pierdol.ninka.net
.usun...
> w poprzednim poscie wyjasnil juz, co mial na mysli.
> to sa bardzo dobre metody sprawdzania _rzeczywistego_ poziomu wiedzy
> kandydata.
ok, ale jak to pogodzic z tym co napisalas tutaj:
>skutecnzosc rozmowy kwalifikacyjnej w pozniejszym prognozowaniu
>"dobrosci" pracownika to ledwie kilkanascie procent.
>test (czyli wykonanie czegos na proboe) - to juz kilkadziesiat procent.
>najlepsze w ogole jest przyjecie na umowe probna.
>tak wynika z badan psychologow spolecznych i sa one wiarygodne.
Te bardzo dobre metody to tylko kilkadziesiat (20 czy 80) procent i sadze,
ze to efekt jakiegos uogólnienia. Wez tez pod uwage róznice w
umiejetnosciach krajowych i us-owych headhunterów.
> NOWE bedzie wszystko, z czym kandydat sie styka pierwszy raz.
> w nowej pracy to normalne.
W tym sensie w starej tez moze byc nowe, tyle, ze szukajac takiej osoby nie
kladzie sie nacisku na praktyke a raczej na ogólne wyksztalcenie. Takich
ogloszen jest bardzo malo.
>moze byc co najwyzej mniejszy lub wiekszy stres, ale jakis zawsze
>bedzie.
>jak nie termin, to klient co wstal lewa noga, albo kolega, ktory ma zly
>dzien etc.
Chyba nie taki stres mial na mysli PiotrG.
> najlepsze w ogole jest przyjecie na umowe probna.
No wlasnie, ale wtedy musisz miec pojedynczych kandydatów a nie caly tlum.
-
50. Data: 2003-11-22 00:45:36
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
> Tez tak myslem, ale doswiadczenie wskazuje, ze lepiej w duzej, albo w
malej
> ktora jest corka duzej. Przyklad z zycia, mala firma zwalnia - masz 1
> miesiac odprawy i do widzienia. Zwalnia duza firma (Siemens Monachium),
masz
> odprawe 14 miesiczna w ramach tzw. zmiany zawodu. Przyklady mozna mozyc,
> oczywiscie jest te Eron (?) gdzie pracownicy stracili swoje fundusze
> emerytalne wraz z upadkiem firmy.
Reasumujac - nie ma reguly. I w malej, i w duzej firmie mozesz miec niefart.
> Oczywiscie, ze mowi, ale jak potrzebujesz
> programisty-admina-serwisowca-wdrozeniowca-z-prawem-
jazdy to raczej za
duzo
> z LM nie wyczytasz. Bo na pewno taki gosc bedzie chcial sie specjalizowac
a
> nie byc chlopcem do wszystkiego.
Ok. Niech sie specjalizuje, jesli rynek pracy mu na to pozwoli. Ech,
tesknota za starym
przez ciebie przemawia...
> > ;-) Nie rozumiesz. Tu nie jest wazna srednia - wazne jest to, jak
kandydat
> > reaguje na takie pytanie i jak potrafi przedstawic swoje osiagniecia
i/lub
> > niepowodzenia.
>
> Ok O oceny mozna zapytac, ale i tak nie wniesie to duzo. Z drugiej
strony -
> o ile studiowales to wiesz kto mial zwykle najlepsze oceny... ;)
Jak pisalem - moge (i chce) pytac kandydata o wszystko, co bedzie dla niego
klopotliwe (oczywiscie z wyjatkiem rzeczy, o ktore pytac nie moge, np. zycie
osobiste). Interesuje mnie nie tresc jego odpowiedzi, lecz sposob, w jaki ta
tresc przekaze.
> Eeee no w pracy ma byc stres? Przeciez pracodawcy sa tacy dobrzy, tylko
> pracobiorcy leniwi i glupi.
I telewizje daja ogladac ;-)
> Mam wolnosc, ale rozmowa o prace jest szczegolnym wydarzeniem i po prostu
> nie mozna sie na nia ubrac tak jak na dyskoteke.
Sorry za szczerosc - dla kogo jest szczegolnym wydarzeniem? Dla Ciebie.
Dla mnie jest koniecznoscia oderwania sie od codziennych obowiazkow.
> Ja juz prace mam, i jak bym szukal nowej to takze poszedlbym w garniturze
na
> rozmowe.
I prawidlowo - kandydat powinien. Ale nie dla tego, ze tak wypada. Tylko i
wylacznie dla tego, ze to zwieksza jego szanse (np. w porownaniu z
"obwiesiem"
o identycznej merytoryce i cenie). Jest to po prostu oczywiste - tak
nakazuje
instynkt samozachowawczy.
> Przeciez nie chcesz doradzic szukajacym pracy, by kazdy szedl na rozmowe w
> tym co sie najlepiej czuje byle bylo czyste i schludne. Ja bym zawsze
> doradzal lepiej wygladac bardziej oficjalnie, niz zostac posadzonym o
> lekkcewazenie...
Slusznie - patrz powyzej.
> > Chyba, ze jestes wysokiej klasy specjalista, ale z tresci Twojego postu
> > wnioskuje, ze niestety nie.
>
> Hmm czemu tak osobiscie? Urazilem Cie?
Nie ;-)
Fajnie sie dyskutuje ;-)
Pod slowem "ty" ukrylem cala rzesze poszukujacych pracy. Sorry wiec, ze bez
Twojej zgody zrobilem z Ciebie przedstawiciela ogolu, ale tak to w zyciu
bywa ;-)
> F.
PiotrG
>
>
>
-
49. Data: 2003-11-22 00:45:36
Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
> Tez tak myslem, ale doswiadczenie wskazuje, ze lepiej w duzej, albo w
malej
> ktora jest corka duzej. Przyklad z zycia, mala firma zwalnia - masz 1
> miesiac odprawy i do widzienia. Zwalnia duza firma (Siemens Monachium),
masz
> odprawe 14 miesiczna w ramach tzw. zmiany zawodu. Przyklady mozna mozyc,
> oczywiscie jest te Eron (?) gdzie pracownicy stracili swoje fundusze
> emerytalne wraz z upadkiem firmy.
Reasumujac - nie ma reguly. I w malej, i w duzej firmie mozesz miec niefart.
> Oczywiscie, ze mowi, ale jak potrzebujesz
> programisty-admina-serwisowca-wdrozeniowca-z-prawem-
jazdy to raczej za
duzo
> z LM nie wyczytasz. Bo na pewno taki gosc bedzie chcial sie specjalizowac
a
> nie byc chlopcem do wszystkiego.
Ok. Niech sie specjalizuje, jesli rynek pracy mu na to pozwoli. Ech,
tesknota za starym
przez ciebie przemawia...
> > ;-) Nie rozumiesz. Tu nie jest wazna srednia - wazne jest to, jak
kandydat
> > reaguje na takie pytanie i jak potrafi przedstawic swoje osiagniecia
i/lub
> > niepowodzenia.
>
> Ok O oceny mozna zapytac, ale i tak nie wniesie to duzo. Z drugiej
strony -
> o ile studiowales to wiesz kto mial zwykle najlepsze oceny... ;)
Jak pisalem - moge (i chce) pytac kandydata o wszystko, co bedzie dla niego
klopotliwe (oczywiscie z wyjatkiem rzeczy, o ktore pytac nie moge, np. zycie
osobiste). Interesuje mnie nie tresc jego odpowiedzi, lecz sposob, w jaki ta
tresc przekaze.
> Eeee no w pracy ma byc stres? Przeciez pracodawcy sa tacy dobrzy, tylko
> pracobiorcy leniwi i glupi.
I telewizje daja ogladac ;-)
> Mam wolnosc, ale rozmowa o prace jest szczegolnym wydarzeniem i po prostu
> nie mozna sie na nia ubrac tak jak na dyskoteke.
Sorry za szczerosc - dla kogo jest szczegolnym wydarzeniem? Dla Ciebie.
Dla mnie jest koniecznoscia oderwania sie od codziennych obowiazkow.
> Ja juz prace mam, i jak bym szukal nowej to takze poszedlbym w garniturze
na
> rozmowe.
I prawidlowo - kandydat powinien. Ale nie dla tego, ze tak wypada. Tylko i
wylacznie dla tego, ze to zwieksza jego szanse (np. w porownaniu z
"obwiesiem"
o identycznej merytoryce i cenie). Jest to po prostu oczywiste - tak
nakazuje
instynkt samozachowawczy.
> Przeciez nie chcesz doradzic szukajacym pracy, by kazdy szedl na rozmowe w
> tym co sie najlepiej czuje byle bylo czyste i schludne. Ja bym zawsze
> doradzal lepiej wygladac bardziej oficjalnie, niz zostac posadzonym o
> lekkcewazenie...
Slusznie - patrz powyzej.
> > Chyba, ze jestes wysokiej klasy specjalista, ale z tresci Twojego postu
> > wnioskuje, ze niestety nie.
>
> Hmm czemu tak osobiscie? Urazilem Cie?
Nie ;-)
Fajnie sie dyskutuje ;-)
Pod slowem "ty" ukrylem cala rzesze poszukujacych pracy. Sorry wiec, ze bez
Twojej zgody zrobilem z Ciebie przedstawiciela ogolu, ale tak to w zyciu
bywa ;-)
> F.
PiotrG
>
>
>