-
71. Data: 2002-12-09 08:30:53
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
>
> To nowobogaccy tylko się przechwalają...
> Pozwól im choć przez 3 miesiące być bogatymi,niech się nacieszą swoimi
> sukcesami...Żyli w biedzie,to niech pobędą panami chociaż przez chwilę
> lub w swoich urojeniach ;-)
Wiesz, nowobogaccy to ci którzy z dnia na dzień stali sie bogaci bo wygrali
na przykład w Lotto, a mnie nigdy niczego nie brakowało z tą różnicą że dwa
lata temu to ja biegałam do ojca po pieniądze bo mi na jedzenie brakło (jak
jeszcze pracowałam w banku na etacie) a teraz jak starzy potrzebują to ja
idę i im daję. Więc model w jakim zostało sie wychowanym rzutuje w dużej
mierze na to do czego dążysz.
> Człowiek naprawdę bogaty to cicho siedzi,bo się boi złodziei w swoim
> domu,któregoś dnia zastać...(lub kontrolera z Urzedu Skarbowego)
>
>Taaaak, nasz model polskiego korupcyjnego myslenia. A co mi niby zrobi US
skoro płace im takie podatki że szlag mnie trafia, a zodziei to się boi i
biedny i bogaty
Pozdrawiam
Ania
-
72. Data: 2002-12-09 08:35:42
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
> No to jest rewelacja. W wolnym tłumaczeniu brzmi tak:
> Jest Ci dobrze? Udało Ci się?
> Nie przejmuj się, kiedyś podwinie Ci się noga.
Nooo jak masz za duzo (czyli dwie miski zupy ) to musisz oddać albo zgubić
żeby inni znów mogli byc zadowoleni. Bo nie zdązylismy wyruść (chyba co
niektórzy) z myślenia soclalistycznego bo dalej wszyscy chcą żeby było po
równo. A co do powinięcia nogi to masz rację wszystko się moze zdarzyć,
jakiś rok temu połamałam kręgosłup w wypadku samochodowym i do tej pory nie
mogę sobie okien umyć (tylko nie mówcie że mam sprzątaczkę bo nie mam) więc
fortuna kołem się toczy...
>
> Dlaczego, jak ktoś napisze, że mu się powiodło, to nikt nie spyta "w jaki
> sposób", "co zrobił", tylko każdy snuje czarne wizje na przyszłość. To
jest
> właśnie brak pozytywnego myślenia.
>
>Dokąłdnie, nikogo nigdy nie interesuje skąd się coś ma tylko że się to ma.
A od myslenia wszystko się zaczyna, ja gapiłąm sie w sufit zanim wymyśliłam
w końcu co będę robić choć wtedy przez myśl mi nie przeszo że rzucę dla tego
etacik w banku a przyszło mi to bez żadnych trudności.
Ania
>
-
73. Data: 2002-12-09 08:42:31
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
>
> Dobrze ze to ujelas w kontekscie bo inaczej moglbym uznac to za obraze. Ja
> np. malo co nie stracilem dorobku calego zycia mojego i moich rodzicow,
> udalo nam sie tego uniknac, jestem jeszcze w tarapatach finansowych ale
juz
> wiem ze moge nie pracowac do konca zycia. W swoim zawodzie nie pracuje, na
> razie szukam pracy. Aktualnie pracuje za marne dla mnie pieniadze z nudow,
> poniewaz uwazalem ze lezenie w domu bardzo mi szkodzi na zdrowiu
psychicznym
> ;). Jednak rozumiem ludzi, ktorzy pracy nie moga znalezc. Fakt jest faktem
> ze sporo osob sie zalamuje, ale faktem jest tez sytuacja na rynku, gdzie
na
> jedno ogloszenie o prace przychodzi po tysiac aplikacji. Pracodawcy czest
> spcjalnie zawyzaja wymagania(znam takich), aby liczba chetnych byla w
miare
> do przetrawienia.
>
> Oczywiście Leszku masz po czesci rację ale ja chcę tylko udowodnić że znam
taką samą jak ty liczbe osób którzy mimo że mają pracę albo mogą ją mieć
nie starają się o to. Ja nie raz sama byłam gotowa iść poskarżyć na kasjera
w banku albo na panią na poczcie bo nadal zdarzają się ludzie którzy nie
moga się zdobyc na minimum uprzejmości i rzetelności w swojej pracy a tym
samym ja mam poczucie że ni eszanują ani swojej pracy ani mojego czasu.
Oczywiście sytuacja na rynku pracy jest niekorzystna ale powiem Ci jedno od
10 lat jest tak samo! Nie zdążyłes się przyzwyczaić że to już się nie
zmieni? Czy wy wszyscy wierzycie nadal w cuda że pan Kołodko zrobi nam z
tego kraju Eldorado? sami musicie zacząć to robić. Nie będę nikogo
przewidywać że pieniądze lerzą na ulicy, ale jak ostatnio oglądałam
wiadomości i usłyszałam że ceny ziemi podskoczą w strefie "B" gdzie jest
tylko dwu letni okres przejściowy to kupiłam działke na mazurach za psie
pieniądze, i daję sobie łapę prawą uciąć że za dwa lata sprzedam ją za 300%
ceny. Który bank da mi taki procent? I co? Nie da się? Trzeba tylko myslenie
uruchomić!
Pozdrawiam
Ania
-
74. Data: 2002-12-09 08:51:14
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
> Najbardziej to kombinują pracodawcy, bo kombinują jak korzystać z pracy
> kilku, a czasem i kilku tysięcy osób. Gdyby ludzie nie kombinowali jak
> zarobić, a się nie narobić, to wydajność by nie rosła, a po mięso
> chodzilibyśmy do lasu, zamiast do sklepu.
Zdroworozsądkowe myślenie podpowiada kazdmu zdrowemu czowiekowi żeby nakłady
były jak najmniejsze a zyski jak największe, prawda? Tylko jesli to robi
pracodawca to - "kombinuje" a jeśli pracownik wykorzystuje pracpodawcę i
siedzi pół roku na chorobowym spacerując po mieście (bo wolno mu chodzić)
to - "tylko broni się przed aparatem władzy totalitarnej" :-)))
>
> > Ktos tu wspominal o
> > szczesciu - one faktycznie tez ma znaczenie. Oczywiscie nie wszystko
> > zalezy od jego posiadania lub braku, ale jednak. Ktos komu sie udalo
moze
> > czasem o tym zapominac.
>
> Nawet jeżeli zapomni, to nie powinien odsądzać od czci i wiary tych,
> którym się nie udało. Mojemu dziadkowi upaństwowili po wojnie firmę wraz
> z kontem w banku. Część środków przeznaczyli na rozwój aparatu
> represji, ale jakąś tam, może, na podwaliny pod obecną telekomunikację,
> drogi, elektrownie itd. Z zasobów tych korzystają także ludzie sukcesu,
> nie wyłaczając tych, którzy uważają prawo własności za święte. Kradzione
> nie tuczy, a jak donosi prasa dżentelmenowi nie wypada być opasłym.
>
> Pzdr: Dogbert
>
Po pierwsze rozpamiętywanie krzywd poprzedniego systemu nic tu nie ma do
rzeczy a po drugie to nikt nie potepia tych którym sie nie udało, bo moja
rodzinę tez targały złośliwości losu i nikogo to nie omija, tylko ze ja
zamiast kupowac sobie ciuchy albo super auto wolę kupić większe mieszkanie
niż szpanować pod starym blokiem bryką o którą muszę się martwić że mi
ukradną. Tu jest różnica pomiędzy niektórymi ludżmi, wiecie że po pierwszym
etapie reformy górnictwa w 1998 roku kiedy górnikom dali nieboyczne
odprawy - 70% z nich przejadłą je i przepiła i teraz są bezrobotni?
Ania
-
75. Data: 2002-12-09 08:54:55
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
>
> > Nie widzę w nich wrogów, ale oni na siłę próbują ludzi bez pracy
spisywać na
> > margines społeczny !!!
Poprawka: nie ludzi bez pracy, tylko "ludzi bez pracy na kanapach przed
telewizorem z piwem w ręku"
>
>
> Nic się nie przejmuj...Ze *szczurami* nie warto dyskutować,szkoda nerw.
> Szczur to myśli tylko o tym,żeby zagryźć z premedytacją.
Wiesz... nikogo nie zagryzłam, nikomu nie ukradłam, nikomu nie zabrałam
roboty, nikogo nie oczerniłam więc nie wiem skąd takie wnioski? Aaaaa no
tak. typowo polskie myślenie: sam nie zje a drugiemu nie da.
>
> *Jest takie powiedzenie:dzisiaj na wozie,jutro pod wozem...lub
> odwrotnie*
> Bardzo prawdziwe w naszych czasach...Taki minister,czy dyrektor dzisiaj
> np. "pracuje",a jutro... zanim się spostrzeże jest zwalony ze
> stołka...Dzisiaj ktoś ma swoją firmę,która dobrze prosperuje,ale jutro
> może już zdarzyć się jakieś nieszczęście...Nikt nie jest prorokiem,czy
> jasnowidzem,żeby temu zapobiec,nikt nie powinien być taki pewny
> siebie,pewny swojego jutra...
>
> Pozdrawiam,
> --
> Kaja
Jakbym chciała codziennie się bać że jutro mnie szlag trafi albo że
zamieszkam w piwnicy to pierwsze co bym sobie kupiła to nie mieszkanie ale
grobowiec z kwaterą!
Pozdrawiam
Ania
-
76. Data: 2002-12-09 08:55:36
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
Użytkownik "TS" <f...@o...pl> napisał w wiadomości
news:at0pas$cr9$1@sunflower.man.poznan.pl...
> > *Jest takie powiedzenie:dzisiaj na wozie,jutro pod wozem...lub
> > odwrotnie*
>
> Bravo. Jesteś już blisko.
> Wersja "odwrotnie" jest właśnie "myśleniem pozytywnym".
>
> > Bardzo prawdziwe w naszych czasach...Taki minister,czy dyrektor dzisiaj
> > np. "pracuje",a jutro... zanim się spostrzeże jest zwalony ze
> > stołka...Dzisiaj ktoś ma swoją firmę,która dobrze prosperuje,ale jutro
> > może już zdarzyć się jakieś nieszczęście...Nikt nie jest prorokiem,czy
> > jasnowidzem,żeby temu zapobiec,nikt nie powinien być taki pewny
> > siebie,pewny swojego jutra...
>
> Święte słowa, ale odwróć to.
> Taki bezrobotny, jutro może zostać dyrektorem, albo ministrem...Dzisiaj
ktoś
> jest nieszczęśliwy, ale jutro może mieć świetnie prosperującą firmę...Nikt
> nie jest prorokiem, nikt nie powinien być tak niepewny siebie, niepewny
> jutra.
>
> Ty starasz się być prorokiem, ale przewidujesz jedynie klęski i zmory
> okrutne. Nie jesteś DOBRĄ wróżką :-(
>
> --
> ______________________
> Pozdrawiam
> TS
>
>:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))) Amen!
-
77. Data: 2002-12-09 08:56:38
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
Użytkownik "Soph" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:31093-1039284376@as1-55.poznan.dialup.inetia.pl
...
> Użytkownik "Beata" <b...@o...pl> napisał w wiadomości
>
> > widzisz wrogów? I jeszcze jedno dlaczego ta grupa nie jest dla takich
> > ludzi - ostateczne praca.dyskusje (czyżby nie można było dyskutować np.
> jak
> > zmienić pracę za 8000 zł na lepszą - widzisz w tym coś złego)?
>
> Mozesz mi powiedziec czy znalazlas cos takiego w poscie Ani ? Niech
poda
> przyklady jak doszla do tego co ma , a nie tylko chwali sie ile ma. To
chyba
> da wiecej tym "nieudacznikom" jak ich tutaj sie ciagle nazywa. Czy sie
myle
> ?
>
> Pozdrawiam
> Soph
A zapytałeś? Bo narazie to od Ciebie słysze same oszczerstwa więc nie sądze
jakobyś to włąsnie Ty był osobą która potrafiłaby wykorzystać to w
jakikolwiek sposób.
Ania
> --
> 1.Mathematics is the language of nature.
> 2.Everything around us can be represented and understood through numbers.
> 3.If you graph these numbers, patterns emerge. Therefore: There are
patterns
> everywhere in nature.
>
-
78. Data: 2002-12-09 09:06:28
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
> Co do niektórych wypowiedzi Adama, to nie komentuję. Nadal uważam, że to
> dobrze, iż się pojawił. Nie podoba mi się jego styl, tego nie ukrywam, po
> prostu lubię, gdy ktoś wpada i wywołuje wsztrąs - mamy wtedy ostrą
dyskusję, z
> której coś może wyniknąc.
Zawsze to jakiś glos któremu można się sprzeciwić więc robi się ciekawiej
>
> > Jęczą także ludzie zamożni, właściciele firm - usmiechnięci i ufni w
> > życie bywają również ludzie, którym nie wystarcza do pierwszego.
>
> Ależ o to właśnie chodzi. Ktoś tu kiedyś napisał, że zaczął robić to, co
lubi.
> Kasa z tego marna ale tak szczęśliwy nie był do tej pory nigdy. W tym
rzecz, by
> mieć taki priorytet, bo wtedy "się da", nawet bez kasy. Nie ograniczam
"nie da
> się" do pracy i zarobków, chodzi mi o ogólne podejście do życia. Jeśli
ktoś ma
> kupę kasy ale nadal złorzeczy, to nie ma tak naprawdę tego czegoś, co
nadaje mu
> sens. Ninka ma swoje przekonania (dzięki nim przeszła chyba już wszystkie
> możliwe branże), tamten ktoś swoją pasję, na której zarabia marnie, ale
> przynajmniej się jej oddaje.
Wiecie, nie wiem nawet czy to lubię, praca jak praca. Ale mój mąż jest
zapalonym informatykiem i po to żby mógł robić to co lubi za 700zł ja musze
zarabiać kilka tysięcy, ale wole jak wraca usmiechniety z pracy niż jak
wrcał zielony z gabinetu kieronika którym zdążył byc kilka miesięcy.
>
> > Czynnikiem niezbędnym do osiągnięcia sukcesu finansowego ( o ile się go
> > nie dziedziczy) jest wiara, konsekwencja i działanie - nie stoją one w
> > sprzeczności z krytyczną oceną rzeczywistości.
>
> "Miej w głowę w chmurach, nogami bądź twardo na ziemi" - złoty środek.
Mnie
> irytują ci, którzy nogami są na ziemi, a głową głęboko pod nią. Bez wiary,
bez
> konsekwencji, bez działania. Jeżeli ktoś zarabia niewiele ale mimo to w
jakiś
> sposób się spełnia (przecież praca i kasa to tylo środki do celu), to
nigdy nie
> będzie miał za złe komuś innemu, kto ma lepszy samochód, większe
mieszkanie i
> bardziej płaski telewizor, gdyż to nie będą jego priorytety. Co więcej,
będzie
> cieszył się razem z nim, doskonale rozumiejąc bieg drugiej osoby do
własnego
> spełnienia. Wkurza mnie to, że gdy w tłumie ludzi (tramwaj, autobus)
zaczynasz
> się uśmiechać, rozmawiasz z kimś żywo, to do reszty ludzi musisz przebijać
się
> wielkim młotem, by ktoś choć na chwilkę się uśmiechnął. Gdy kupisz sobie
coś,
> co cię cieszy (film, zestaw audio, samochód) to próbując podzielić z kimś
tę
> radość ("chodź, posłuchamy/oglądniemy/przejedziemy się") często odbierany
> jesteś jak bufon, nowobogacki zarozumialec.
>
No dokładnie. Moi sąsiedzi nadal mysla że ojciec mi kupił pierwsze
mieszkanie! Górno prawda (przepraszam) sprzedałam samochód i zarobiłam. Więc
zawiść ludzka nie zna granic bo nieźle się musiałam z tego mieszkania
tłumaczyć w US w zeszłym roku. A co do pieniądzy, to są tylko liczby, nic
więcej, pomagają mi się jeszcze uczyć, pomagają mi iść na piowo wieczorem i
pomagaja mi wyzywić kota. Nie jeżdże na wczasy bo oszczędam na nowe meble, a
dumna jestem z tego że nie żyję na kredyt, lepiej mieć "0" niż "-1"
> > Co do amerykańskiego uśmiechu i stierdzenia, że czuję się świetnie,
> > nawet jak mam raka - powiem tylko tyle, że często jest to sztuczne,
> > wręcz karykaturalne - facet wieczorem jest z Tobą na ty, zna cała Twoją
> > rodzinę, wie na co choruje świnka morska córki i jest mu niezmiernie
> > przykro z tego powodu - zaś następnego dnia nie pamięta nawet, kim
> > jesteś. Jeśli coś nie płynie z serca - niech adwersarz wsadzi to sobie w
> > dupę. Lub za Kazikiem: "weź nie pierdol, to mnie nudzi".
>
> USA to zupełnie inna kultura. To cywilizacja pionierów, którzy na początku
> jeszcze gdy jedynymi prawami były prawa silniejszego, musieli umieć
przekonać
> do siebie i swoich celów innych mieszkańców: Joego z farmy 20 mil dalej,
Stana
> z jakiegoś tam Stanville itp. W USA większość inicjatyw płynie od dołu,
więc
> ludzie muszą umieć pozyskać sobie poparcie. Dlatego w ich kontaktach jest
tyle
> serdeczności. Nawet, jeśli jest często sztuczna, to wolę ją niż nasze,
równie
> sztuczne, tępe zacięcie na twarzy. Sztuczności w kontaktach z ludźmi nie
> unikniesz, zwłaszcza na początku, pierwsze wymiany zdań nie są rozmową dla
> rozmowy, tylko sposobem nazwiązania kontaktu. A w jaki sposób chcesz
nawiązać
> kontakt, jeśli ktoś odruchowo odwraca wzrok?
>
> Zdrówko
> --
> Michał Gancarski
>
Dokładnie, lepiej zyć w śród ludzi niż wśród zatwardziałych mumii bez twarzy
-
79. Data: 2002-12-09 09:08:56
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
>
> > Więc nie mówicie mi że nie ma się z czego cieszyć ani
> > być z siebie dumnym. Włąsciwie to właśnie o to chodzi, bo dla mnie to
żadna
> > frajda jak szef będzie ze mnie dumny, wolę żeby był dumny ojciec.
> > Pozdrawiam
> > Ania
>
> Ależ Aniu, powtórzę jeszcze raz: w Polszcze nie można być dumnym. NIE
WOLNO i
> już! Od razu znajdzie się zgraja, która będzie próbować ściągnąć cię w
dół,
> miast próbować równać do ciebie.
>
> Zdrowie!
>
> --
> Michał Gancarski
>
Ha! Michale Amen! Przyzwyczaiłam się do tego że moje kolezanki na studiach
przyjeżdżają na zjazd wypoczete i pełne energii do zabawy, a ja sama idę na
wykłądy bo sama też za to płacę. A co do "wszechobecnych tępicieli" to masz
racje zawsze powiedzą Ci że masz beznadziejnego tego mercedesa a oni
woleliby BMW, hihih komedia!
Twoje zdrowie
Ania
-
80. Data: 2002-12-09 09:10:06
Temat: Re: sposób na nicnierobienie
Od: "Ania" <l...@p...onet.pl>
Użytkownik "Wrangler" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:astdfv$o35$1@news.tpi.pl...
> > Ależ Aniu, powtórzę jeszcze raz: w Polszcze nie można być dumnym. NIE
> WOLNO i
> > już! Od razu znajdzie się zgraja, która będzie próbować ściągnąć cię w
> dół,
> > miast próbować równać do ciebie.
>
> Trochę pokory i skromności każdemu się przyda, nawet temu co jest w grupie
> 5% najbogatszych Polaków. A Wy często o tym zapominacie !
>
> Wrangler
>
Nie jestem nawet w grupie średniobogatych polaków bo nie wiem jakie rzędy
wielkości wchodzą w grę. A co do pokory to gospodarka centralnie planowana
był chyba dla Ciebie zbawienna
Ania