-
151. Data: 2005-04-17 07:18:33
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d3lc9r$e0o$1@amigo.idg.com.pl...
> Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w
> wiadomości
> news:d3et8b$g0h$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>
>> Inni gracze tez maja swoich fachowcow. Fachowiec plus popularny poglad
>> zwykle daje lepsze efekty niz fachowiec i niepopularny poglad. A wyborcy
>
> Nie przyjmuje do wiadomości takiego wyjaśnienia. Przecież poglądy
> włąścicieli firm mogą być wspierane finansowo w znacznie większym stopniu
> od
> konkurencyjnych. A za tym mogą iść dużo lepsi fachowcy i dużo większe
> budzety. Chyba, że ta strona i środowisko reklamowe w całosci nie potrafi
> rożróznić lepszych od gorszych, co w skrytości ducha podejrzewam. Zresztą
> zdrowa demokracja właśnie opiera się na rzeszy właścicieli, co prawda
> drobnych, ale zawsze.
Wlasnie z drobnymi jest problem. Duze firmy rozumieja potrzebe zaangazowania
i co wazniejsze, maja zasoby _ludzkie_, zeby to zaangazowanie uskuteczniac.
Praca lobbingowa polega na duzej ilosci spotkan, konferencji, negocjacji -
ktos musi na to poswiecac swoj czas, przygotowywac sie do tego. W Polsce
maly biznes to bardzo czesto de facto samozatrudnienie sie wspolnie z
innymi - bo prawdziwy biznes to cos takiego, ze inni pracuja, ty zarzadzasz,
ewentualnie nawet do zarzadzania zatrudniasz kogos i tylko dogladasz, czas
wolny poswiecajac na realizacje zainteresowan lub budowanie kolejnego
biznesu. A u nas szefowie malych firm pracuja po kilkanascie godzin na dobe.
Pozostaly czas wola poswiecic rodzinie niz dzialalnosci spolecznej, co jest
w pelni zrozumiale. Same pieniadze niewiele wbrew pozorom zalatwia,
potrzebny jest czas ludzi i to nie jakichkolwiek, ktorych mozna sobie
zatrudnic. Sa rzeczy, ktore w sposob przyciagajacy uwage i wiarygodny moga
wyjsc tylko z ust prezesa co najmniej sredniej spolki, ktora sam zbudowal.
Oczywiscie np. ja moge mowic, ze prezesi mowia to a to, ale bedzie to mialo
wtedy mniejsza wiarygodnosc i sile przebicia. A ci odpowiedni ludzie - nie
maja czasu.
Do tego, wiecej wysilku poswieca sie na lobbing, czyli na docieranie z
pogladami i argumentacja do decydentow, elity itd., a nie do mas - i to
docieranie do elit jest dosc skuteczne, elity rozumieja, niestety sa w
niewoli wyborcow i nie zawsze moga zrobic to, co uwazaja sami za pozyteczne
dla kraju, strach o stolek jest zwykle silniejszy. Czasem mam wrazenie, ze
na masach postawiono krzyzyk odnosnie wiary, ze zrozumieja, ze w ich
rzeczywistym interesie jest stworzenie przyjazniejszego srodowiska dzialania
dla pracodawcow przez rezygnacje z niektorych przywilejow, ktore hamuja
normalizacje rynku pracy. Jesli w Polsce wiekszosc ludzi nie potrafi
rozpoznac najkorzystniejszej wersji kredytu sposrod wszystkich podanych,
zrozumiec tresci umowy czy instrukcji, to ciezko oczekiwac zrozumienia
makroekonomii.
I.
-
152. Data: 2005-04-17 08:04:21
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>
Dnia Sun, 17 Apr 2005 09:18:33 +0200, Immona
<c...@W...zpds.com.pl> napisał:
> Do tego, wiecej wysilku poswieca sie na lobbing, czyli na docieranie z
> pogladami i argumentacja do decydentow, elity itd., a nie do mas - i to
> docieranie do elit jest dosc skuteczne, elity rozumieja, niestety sa w
> niewoli wyborcow i nie zawsze moga zrobic to, co uwazaja sami za
> pozyteczne
> dla kraju, strach o stolek jest zwykle silniejszy.
Mam BARDZO silne wątpliwości, czy lobbystom biznesowym chodzi o dobro
kraju.
Zazwyczaj jest to po prostu dobro jednej branży kosztem innych branż lub
kosztem konsumentów.
> Czasem mam wrazenie, ze
> na masach postawiono krzyzyk odnosnie wiary, ze zrozumieja, ze w ich
> rzeczywistym interesie jest stworzenie przyjazniejszego srodowiska
> dzialania
> dla pracodawcow przez rezygnacje z niektorych przywilejow, ktore hamuja
> normalizacje rynku pracy. Jesli w Polsce wiekszosc ludzi nie potrafi
> rozpoznac najkorzystniejszej wersji kredytu sposrod wszystkich podanych,
> zrozumiec tresci umowy czy instrukcji, to ciezko oczekiwac zrozumienia
> makroekonomii.
Jestem przeciwny stwarzaniu przyjaznego środowiska dla przedsiębiorców -
gdy słyszę cos takiego, zawsze zastanawiam się, czy w tym wypadku chodzi
po prostu o protekcjonizm, albo pytam "o konkretnie których
przedsiębiorców chodzi?".
A kodeks pracy należałoby po prostu zneutralizować - przy pomocy
jednozdaniowej ustawy: "Przepisy wymienione w kodeksie pracy obowiązują, o
ile umowa nie stanowi inaczej".
--
Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
<prywatnie pisz do mnie na serwer pocztowy gazeta.pl>
-
153. Data: 2005-04-17 08:04:41
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>
> maly biznes to bardzo czesto de facto samozatrudnienie sie wspolnie z
> innymi - bo prawdziwy biznes to cos takiego, ze inni pracuja, ty
> zarzadzasz, ewentualnie nawet do zarzadzania zatrudniasz kogos i
> tylko dogladasz, czas wolny poswiecajac na realizacje zainteresowan
> lub budowanie kolejnego biznesu. A u nas szefowie malych firm
> pracuja po kilkanascie godzin na dobe.
Szefowie dużych firm mają zwykle problem ze znalezieniem odpowiednich
osób do zarządzania. Dla małych to problem bez wyjścia. Chyba.
Masz jakiś pomysł?
Tak przy okazji: byłem świadkiem przejęcia w ciągu roku firmy (małej -
kilka sklepów) przez osobę przyjętą do pomocy. No i jak tu szukać do
pracy mądrzejszych od siebie? ;)
> Jesli w Polsce wiekszosc ludzi nie potrafi rozpoznac
> najkorzystniejszej wersji kredytu sposrod wszystkich podanych,
> zrozumiec tresci umowy czy instrukcji,
(czy treści ogłoszenia o pracę :))
> to ciezko oczekiwac zrozumienia makroekonomii.
No właśnie. Mikro też.
J.K.
--
====== kilka ofert zatrudnienia: www.zapraszam.pl/praca/ ======
1 września o 12.00 Warszawa, Meissnera 5 - otwarcie jubileuszowej
wystawy artysty Bronisława Tomeckiego: www.zapraszam.pl/exlibris/
-
154. Data: 2005-04-17 08:19:11
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "T.Omasz" <t...@f...pl> napisał w wiadomości
news:opspc91jkpz2c1mg@blaster...
>
> Mam BARDZO silne wątpliwości, czy lobbystom biznesowym chodzi o dobro
> kraju.
> Zazwyczaj jest to po prostu dobro jednej branży kosztem innych branż lub
> kosztem konsumentów.
W wiekszosci przypadkow tak, ale gdy chodzi o rynek pracy, potrzeby
pracodawcow z roznych branz maja bardzo duza czesc wspolna i jest to ten
przypadek, kiedy dobro grupy interesu jest tez dobrem kraju, poniewaz w
interesie kraju lezy zmniejszenie bezrobocia.
> Jestem przeciwny stwarzaniu przyjaznego środowiska dla przedsiębiorców -
> gdy słyszę cos takiego, zawsze zastanawiam się, czy w tym wypadku chodzi
> po prostu o protekcjonizm, albo pytam "o konkretnie których
> przedsiębiorców chodzi?".
O wszystkich :). Nie chodzi o protekcjonizm, ale o zmniejszenie obciazen i
przeszkod hamujacych rozwoj, czyli zeby panstwo sie mniej mieszalo do
pewnych rzeczy. Na przyklad duza przeszkoda jest trudnosc w zatrudnieniu
pracownika na sama prowizje bez wymogu zakladania przez niego wiazacej sie z
kosztami DG. Sa osoby, ktore by chcialy byc w ten sposob zatrudnione, a
handlowcy sa potrzebni w kazdej branzy. Jest tez w ogole trudnosc w
zatrudnianiu ludzi na krotkie okresy czasu lub z mozliwoscia latwego
wywalenia, jak sie nie sprawdzi. Sa umowy zlecenia/dziela, ale ich
zastosowanie do pracy, ktora ma charakter przewidziany do zastosowania umowy
o prace (stale godziny pracy, zaleznosc sluzbowa itd.) jest niezgodne z
prawem.
>
> A kodeks pracy należałoby po prostu zneutralizować - przy pomocy
> jednozdaniowej ustawy: "Przepisy wymienione w kodeksie pracy obowiązują, o
> ile umowa nie stanowi inaczej".
Przegiecie, nawet w najbardziej liberalnych krajach nie funkcjonujace.
Istnieje pewien podstawowy zestaw interesow _obu_ stron, ktore musza byc
chronione, zeby nie doszlo do zdeformowania gospodarki przez naduzycia
(latwe przy niskim poziomie wiedzy). Przeciez nawet w prawie cywilnym
dajacym duza swobode umow sa klauzule o niekorzystnym rozporzadzeniu mieniem
lub o naruszeniu "zasad wspolzycia spolecznego". Jestem za liberalizacja,
ale nie az taka.
I.
-
155. Data: 2005-04-17 08:29:08
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Jan Kowalski" <J...@n...pisz.tu> napisał w wiadomości
news:1487803688.20050417100441@nie.pisz.tu...
>> maly biznes to bardzo czesto de facto samozatrudnienie sie wspolnie z
>> innymi - bo prawdziwy biznes to cos takiego, ze inni pracuja, ty
>> zarzadzasz, ewentualnie nawet do zarzadzania zatrudniasz kogos i
>> tylko dogladasz, czas wolny poswiecajac na realizacje zainteresowan
>> lub budowanie kolejnego biznesu. A u nas szefowie malych firm
>> pracuja po kilkanascie godzin na dobe.
>
> Szefowie dużych firm mają zwykle problem ze znalezieniem odpowiednich
> osób do zarządzania. Dla małych to problem bez wyjścia. Chyba.
> Masz jakiś pomysł?
Na rozwiazanie w skali makro nie mam pomyslu. Wydaje mi sie jednak, ze jest
to bardziej problem braku zaufania (zrozumialego) niz braku ludzi. BTW np.
ja za rok czy dwa (po obrosnieciu w troche wiecej doswiadczenia) spokojnie
bym wziela zarzadzanie mala firma z pewnych okreslonych branz za minimalna
krajowa plus procent od wypracowanego zysku/przychodu (zaleznie od sytuacji
poczatkowej firmy) albo nawet od wzrostu jej zysku/przychodu czy za udzialy.
W branzach, z ktorymi mam od kilku lat kontakt i obserwacje zarzadzania na
zywo, czulabym sie gotowa teraz. Ale nikt ze mna takiej umowy nie nawiaze,
podejrzewam, ze ani za te 2 lata, ani za 5. Po prostu zestaw kompetencji w
tej dziedzinie jest trudny do udowodnienia tak, zeby druga strona kontraktu
uznala ryzyko za dostatecznie male. Bezposrednim dowodem/doswiadczeniem moze
byc tylko prowadzenie wlasnej firmy - ale jesli ktos odniesie w tym sukces,
to nie szuka innego zajecia, jesli poniosl kleske, to udowodnil brak
kompetencji. Ewentualnie takim doswiadczeniem jest bycie menedzerem w
ktoryms z gigantow zatrudniajacych menedzerow - no ale tacy, fakt, do malej
firmy nie pojda.
>
> Tak przy okazji: byłem świadkiem przejęcia w ciągu roku firmy (małej -
> kilka sklepów) przez osobę przyjętą do pomocy. No i jak tu szukać do
> pracy mądrzejszych od siebie? ;)
:) Jak to sie odbylo? Ta osoba startowala z pozycji pracownika zatrudnionego
na umowe o prace?
I.
-
156. Data: 2005-04-17 09:45:45
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>
Dnia Sun, 17 Apr 2005 10:19:11 +0200, Immona
<c...@W...zpds.com.pl> napisał:
>
> U?ytkownik "T.Omasz" <t...@f...pl> napisa? w wiadomo?ci
> news:opspc91jkpz2c1mg@blaster...
>
>>
>> Mam BARDZO silne w?tpliwo?ci, czy lobbystom biznesowym chodzi o dobro
>> kraju.
>> Zazwyczaj jest to po prostu dobro jednej bran?y kosztem innych bran? lub
>> kosztem konsumentów.
>
> W wiekszosci przypadkow tak, ale gdy chodzi o rynek pracy, potrzeby
> pracodawcow z roznych branz maja bardzo duza czesc wspolna i jest to ten
> przypadek, kiedy dobro grupy interesu jest tez dobrem kraju, poniewaz w
> interesie kraju lezy zmniejszenie bezrobocia.
A w interesie przedsiębiorców nie leży, ponieważ zmniejszenie bezrobocia
podwyższa koszty pracy i zmniejsza dostępność kandydatów na pracowników.
Ale zostawmy to (chwilowo).
Interesy grupowe są - niejako z definicji - sprzeczne z dobrem ogólnym.
Jeśli ktoś twierdzi, że chce zniesienia ograniczeń kodeksowych _w celu_
zmniejszenia bezrobocia, to jest to dla mnie zwykłe mydlenie oczu
publiczności.
>> Jestem przeciwny stwarzaniu przyjaznego ?rodowiska dla przedsi?biorców -
>> gdy s?ysz? cos takiego, zawsze zastanawiam si?, czy w tym wypadku chodzi
>> po prostu o protekcjonizm, albo pytam "o konkretnie których
>> przedsi?biorców chodzi?".
>
> O wszystkich :). Nie chodzi o protekcjonizm, ale o zmniejszenie obciazen
> i
> przeszkod hamujacych rozwoj, czyli zeby panstwo sie mniej mieszalo do
> pewnych rzeczy. Na przyklad duza przeszkoda jest trudnosc w zatrudnieniu
> pracownika na sama prowizje bez wymogu zakladania przez niego wiazacej
> sie z
> kosztami DG. Sa osoby, ktore by chcialy byc w ten sposob zatrudnione, a
> handlowcy sa potrzebni w kazdej branzy. Jest tez w ogole trudnosc w
> zatrudnianiu ludzi na krotkie okresy czasu lub z mozliwoscia latwego
> wywalenia, jak sie nie sprawdzi. Sa umowy zlecenia/dziela, ale ich
> zastosowanie do pracy, ktora ma charakter przewidziany do zastosowania
> umowy
> o prace (stale godziny pracy, zaleznosc sluzbowa itd.) jest niezgodne z
> prawem.
>
>>
>> A kodeks pracy nale?a?oby po prostu zneutralizowa? - przy pomocy
>> jednozdaniowej ustawy: "Przepisy wymienione w kodeksie pracy
>> obowi?zuj?, o
>> ile umowa nie stanowi inaczej".
>
> Przegiecie, nawet w najbardziej liberalnych krajach nie funkcjonujace.
Po prostu _konsekwentna_ likwidacja ograniczeń nałożonych na _obie_
strony. Dość łagodnie zaproponowana - zwracam uwagę - bo nie postulowałem
likwidacji KP, tylko uczynienie go fakultatywnym. Podejrzewam, że przez
jakiś czas i tak większość umów kończyła by się formułą "w sprawach
nieuregulowanych niniejszą umową zastosowanie mają przepisy KP".
> Istnieje pewien podstawowy zestaw interesow _obu_ stron, ktore musza byc
> chronione, zeby nie doszlo do zdeformowania gospodarki przez naduzycia
> (latwe przy niskim poziomie wiedzy). Przeciez nawet w prawie cywilnym
> dajacym duza swobode umow sa klauzule o niekorzystnym rozporzadzeniu
> mieniem
> lub o naruszeniu "zasad wspolzycia spolecznego". Jestem za liberalizacja,
> ale nie az taka.
Powtórzę to, co napisałaś wyżej: "Są osoby które by chciały być w ten
sposób zatrudnione [tylko tu wstaw barierę kodeksowa inną niż wymienione
przez Ciebie]"
Przepisy kodeksu pracy są, nawiasem pisząc, w wielu miejscach współzależne
z przepisami podatkowymi.
--
Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
<prywatnie pisz do mnie na serwer pocztowy gazeta.pl>
-
157. Data: 2005-04-17 10:18:07
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "T.Omasz" <t...@f...pl> napisał w wiadomości
news:opspdeqjfhz2c1mg@blaster...
> Dnia Sun, 17 Apr 2005 10:19:11 +0200, Immona
> <c...@W...zpds.com.pl> napisał:
>> W wiekszosci przypadkow tak, ale gdy chodzi o rynek pracy, potrzeby
>> pracodawcow z roznych branz maja bardzo duza czesc wspolna i jest to ten
>> przypadek, kiedy dobro grupy interesu jest tez dobrem kraju, poniewaz w
>> interesie kraju lezy zmniejszenie bezrobocia.
>
> A w interesie przedsiębiorców nie leży, ponieważ zmniejszenie bezrobocia
> podwyższa koszty pracy i zmniejsza dostępność kandydatów na pracowników.
> Ale zostawmy to (chwilowo).
Nie zostawmy :). Zbyt wysokie bezrobocie jest korzystne wlasciwie tylko dla
branz zatrudniajacych duze ilosci nisko wykwalifikowanych pracownikow za
niewielka place - np. supermarketow, bo moga oferowac zle warunki i bez
problemu wymieniac pracownikow. Dla przedsiebiorcow z branz wymagajacych
kwalifikacji lub firm chcacych znalezc zaangazowanego pracownika bezrobocie
powoduje problemy typu przylazenie na rekrutacje mnostwa ludzi szukajacych
jakiejkolwiek pracy, a nie takich, ktorzy swiadomie wybrali branze i firme;
wysokie bezrobocie oznacza tez problemy ze zbytem produktow, bo
spoleczenstwo jest ubozsze, a rozwoj gospodarczy -przez nie wykorzystanie
zasobow ludzkich gospodarki - wolniejszy, do tego panstwo w takiej sytuacji
szuka nowych metod obskubania pracujacych i przedsiebiorcow podatkami na
utrzymanie tej rzeczy bezrobotnych, przez co rosna koszty pracy i pracodawce
stac na zatrudnienie mniejszej ilosci ludzi. Pracownicy chcieliby miec
bezrobocie bliskie 0%, firmy w okolicach kilku czy dziesieciu, ale
generalnie sie zgadzaja, ze 20% to za duzo.
> Interesy grupowe są - niejako z definicji - sprzeczne z dobrem ogólnym.
> Jeśli ktoś twierdzi, że chce zniesienia ograniczeń kodeksowych _w celu_
> zmniejszenia bezrobocia, to jest to dla mnie zwykłe mydlenie oczu
> publiczności.
Dobrze: nie w celu, ale bylby to skutek uboczny - pozytywny i dla wiekszosci
spoleczenstwa bardzo wazny. Celem z punktu widzenia przedsiebiorcow jest
oczywiscie wzrost zyskow dzieki zmniejszeniu pienieznych i niepienieznych
kosztow pracy.
I.
-
158. Data: 2005-04-17 12:20:34
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>
> ja za rok czy dwa (po obrosnieciu w troche wiecej doswiadczenia)
> spokojnie bym wziela zarzadzanie mala firma z pewnych okreslonych
> branz za minimalna krajowa plus procent od wypracowanego
Tylko ilu jest takich ja Ty, co potrafiliby i chcieli na takich
warunkach?
> W branzach, z ktorymi mam od kilku lat kontakt i obserwacje zarzadzania na
> zywo, czulabym sie gotowa teraz. Ale nikt ze mna takiej umowy nie nawiaze,
> podejrzewam, ze ani za te 2 lata, ani za 5.
A to ja chętnie. Zająłbym się wyłącznie szkoleniami ludzi i sprzedażą.
Ale za daleko jesteś...
Tylko dlaczego? Przecież jeśli miałabyś rozkręcić dobrze małą firmę,
to znacznie lepiej dla Ciebie byłoby zrobić to dla siebie... Niewielka
różnica przy małych inwestycjach, a w Twojej branży i Twoimi
kontaktami to sprawa zupełnie realna.
W tym właśnie problem z szukaniem zarządzającego dla małej firmy. Po
co ktoś "dobry" miałby to robić dla Ciebie a nie dla siebie. A z kolei
jeżeli "ze strachu" przed własnymi inwestycjami, to takiego też nie
chcę. Mam ryzykować zamiast niego?
> Po prostu zestaw kompetencji w tej dziedzinie jest trudny do
> udowodnienia tak, zeby druga strona kontraktu uznala ryzyko za
> dostatecznie male.
Do przeskoczenia ;).
> Bezposrednim dowodem/doswiadczeniem moze byc tylko prowadzenie
> wlasnej firmy - ale jesli ktos odniesie w tym sukces, to nie szuka
> innego zajecia, jesli poniosl kleske, to udowodnil brak kompetencji.
Co było do udowodnienia.
> Ewentualnie takim doswiadczeniem jest bycie menedzerem w ktoryms z
> gigantow zatrudniajacych menedzerow - no ale tacy, fakt, do malej
> firmy nie pojda.
No więc właśnie. Jak widzisz - małe szanse dla zmiany trybu życia
szefa małej firmy :(
>> Tak przy okazji: byłem świadkiem przejęcia w ciągu roku firmy (małej -
>> kilka sklepów) przez osobę przyjętą do pomocy. No i jak tu szukać do
>> pracy mądrzejszych od siebie? ;)
> :) Jak to sie odbylo? Ta osoba startowala z pozycji pracownika
> zatrudnionego na umowe o prace?
Tak - właśnie jako zarządca. Po śmierci właściciela, dla jego
małżonki. Najpierw pojawiła się szansa na gwałtowne "przyspieszenie"
ale nie można było pozyskać kapitału z banku (?), więc propozycja
dokapitalizowania przy wejściu do spółki na dobrych (dla wchodzącego)
warunkach. Potem - jak to bywa (?) w małych firmach - zachwianie
stabilności finansowej i - właściwie szantaż. Dziś firma znakomicie
prosperuje, ale bez pierwotnego właściciela.
J.K.
--
====== kilka ofert zatrudnienia: www.zapraszam.pl/praca/ ======
1 września o 12.00 Warszawa, Meissnera 5 - otwarcie jubileuszowej
wystawy artysty Bronisława Tomeckiego: www.zapraszam.pl/exlibris/
-
159. Data: 2005-04-17 13:20:52
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>
> Dla przedsiebiorcow z branz wymagajacych kwalifikacji lub firm
> chcacych znalezc zaangazowanego pracownika bezrobocie powoduje
> problemy typu przylazenie na rekrutacje mnostwa ludzi szukajacych
> jakiejkolwiek pracy, a nie takich, ktorzy swiadomie wybrali branze
> i firme;
i rodzaj wykonywanego zawodu. W wątku o bazach kandydatów sugerowałem
właśnie możliwość usunięcia tych wad - obecnie najdroższego czynnika
związanego z rekrutacjami i wszelkimi zależnościami wynikającymi z
tego.
> wysokie bezrobocie oznacza tez problemy ze zbytem produktow, bo
> spoleczenstwo jest ubozsze, a rozwoj gospodarczy -przez nie
> wykorzystanie zasobow ludzkich gospodarki - wolniejszy, do tego
> panstwo w takiej sytuacji szuka nowych metod obskubania pracujacych
> i przedsiebiorcow podatkami na utrzymanie tej rzeczy bezrobotnych,
> przez co rosna koszty pracy i pracodawce stac na zatrudnienie
> mniejszej ilosci ludzi.
A to wszystko można udowodnić przez proste relacje do krajów znacznie
bardziej rozwiniętych. Prostą analizą.
>> Interesy grupowe są - niejako z definicji - sprzeczne z dobrem
>> ogólnym. Jeśli ktoś twierdzi, że chce zniesienia ograniczeń
>> kodeksowych _w celu_ zmniejszenia bezrobocia, to jest to dla mnie
>> zwykłe mydlenie oczu publiczności.
> Dobrze: nie w celu, ale bylby to skutek uboczny - pozytywny i dla
> wiekszosci spoleczenstwa bardzo wazny. Celem z punktu widzenia
> przedsiebiorcow jest oczywiscie wzrost zyskow dzieki zmniejszeniu
> pienieznych i niepienieznych kosztow pracy.
Najprościej jak można powiedzieć: duże interesy w biednym kraju mają
silne nachylenie w kierunku mafijnym. Również powiązanym z władzami,
co widać na załączonych obrazkach sensacji multimedialnych.
Przedsiębiorca "typowy" może bogacić się "normalnym trybem" wyłącznie
w bogatym środowisku.
Czy nie czas w końcu zapomnieć w dyskusjach o epoce kapitalizmu
przedwojennego?
J.K.
--
====== kilka ofert zatrudnienia: www.zapraszam.pl/praca/ ======
1 września o 12.00 Warszawa, Meissnera 5 - otwarcie jubileuszowej
wystawy artysty Bronisława Tomeckiego: www.zapraszam.pl/exlibris/
-
160. Data: 2005-04-17 13:51:19
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Jan Kowalski" <J...@n...pisz.tu> napisał w wiadomości
news:102622999.20050417142034@nie.pisz.tu...
>> W branzach, z ktorymi mam od kilku lat kontakt i obserwacje zarzadzania
>> na
>> zywo, czulabym sie gotowa teraz. Ale nikt ze mna takiej umowy nie
>> nawiaze,
>> podejrzewam, ze ani za te 2 lata, ani za 5.
>
> A to ja chętnie. Zająłbym się wyłącznie szkoleniami ludzi i sprzedażą.
> Ale za daleko jesteś...
> Tylko dlaczego? Przecież jeśli miałabyś rozkręcić dobrze małą firmę,
> to znacznie lepiej dla Ciebie byłoby zrobić to dla siebie... Niewielka
> różnica przy małych inwestycjach, a w Twojej branży i Twoimi
> kontaktami to sprawa zupełnie realna.
Nie mam kapitalu w tej chwili. Wbrew pozorom, jakie moze stwarzac moje
entuzjastycznosc, jestem ostrozna i planujaca z marginesem bezpieczenstwa.
Nie mam teraz kasy, zeby utrzymac biznes na dokladaniu do niego przez 1,5
roku, a mysle o branzy, w ktorej rentownosc pojawia sie po roku przy dobrym
zarzadzaniu. Jakbym sie uparla zaczynac teraz, to prywatny inwestor w sp. z
o.o., czyli pieniadze w zamian za udzialy, znalazlby sie, ale po co dzielic
sie tak dalece zyskami z wlasnego, gdy jestem zadowolona z obecnego etapu
zycia zawodowego i mam plany zgromadzenia tej kasy przez 4-5 lat? A poniewaz
jakosc jest mi droga, nie chce stawac przed problemami np. koniecznosci
oszczedzania na najlepszych materialach biurowych i promocyjnych.
> W tym właśnie problem z szukaniem zarządzającego dla małej firmy. Po
> co ktoś "dobry" miałby to robić dla Ciebie a nie dla siebie. A z kolei
> jeżeli "ze strachu" przed własnymi inwestycjami, to takiego też nie
> chcę. Mam ryzykować zamiast niego?
Mysle, ze sa ludzie, ktorzy sa na etapie zbierania wlasnego kapitalu, bo nie
chca zaczynac w zbyt partyzanckich warunkach i dla nich by to byla dobra
szkola i z tych powodow by mogli chciec poswiecic swoj czas.
>> Ewentualnie takim doswiadczeniem jest bycie menedzerem w ktoryms z
>> gigantow zatrudniajacych menedzerow - no ale tacy, fakt, do malej
>> firmy nie pojda.
>
> No więc właśnie. Jak widzisz - małe szanse dla zmiany trybu życia
> szefa małej firmy :(
Ale juz w "malych srednich" widywalam to. Jest taka jedna, z ktora
wspolpracuje w jednym projekcie. Mam kontakt z dwoma menedzerami -
wlasciciele pojawiaja sie czasami dogladac, a tak to zajmuja sie swoja
podstawowa praca w szkolnictwie, ktora nie jest zbyt dochodowa, ale ja
lubia, jak przypuszczam.
Uczelnie zle ksztalca na kierunku "zarzadzanie". Zarzadzanie to powinna byc
"przedsiebiorczosc". Absolwent zarzadzania powinien byc czlowiekiem gotowym
zatrudnic sie w taki wlasnie sposob, przez kilka lat ze swojego procentu od
zysku uzbierac kapital na rozpoczecie wlasnego biznesu, a po drodze odciazyc
wlasciciela takiej malej czy sredniej firmy. Niestety absolwent po tym
kierunku, jesli nic poza nauka nie robil, jest absolutnie nie przygotowany
do takiej roli. Studiowalam na innym kierunku, ale widzialam program i
mielismy z zarzadzaniem sporo wspolnych zajec. Ogolnie, to nauczanie jest
ukierunkowane na niepolskie warunki (amerykanskie podreczniki, case studies
z innych realiow) i raczej na prace w koncernie niz na zarzadzanie mala
firma. Biblia tego przedmiotu, amerykanski podrecznik Griffina o
zarzadzaniu, tematem przedsiebiorczosci i malych firm w fazie ich wzrostu i
wdzierania sie na rynek zajmuje sie w jednym rozdziale na dwadziescia pare.
Reszta rozdzialow jest ciekawa i dobra, ale szanse wprowadzenia w zycie tej
wiedzy bedzie miala mala czesc absolwentow, ktorzy trafia do takich
koncernow jak P&G.
I.