-
51. Data: 2008-04-26 17:37:56
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: qrak <a...@b...ccc>
Dnia 22-04-2008 o 20:40:58 Sławomir Kawała <s...@a...net>
napisał(a):
> On wto, 22 kwi 2008 o 15:43 GMT, qrak wrote:
> (...)
>
> Pare uwag ;)
>
> 1. Bez angielskiego w IT bedzie w ogole ciezko cos znalezc.
OK, zgadzam sie, ale jesli w ogloszeniach pisze:
Wymagania:
-bla bla bla
-znajomosc j. angielkskiego na poziomie rozumienia dokumentacji technicznej
-bla bla bla
To chyba wiadomym jest, ze nie wymaga sie tego angielsiego w formie
mowionej! Umiem na tyle angielski, by nie zmuszac sie jedynie do polskich
podrecznikow.
Dodam, ze przeciez dawniej nie bylo masy ksiazek o programowaniu, a pomimo
wszystko swietnie sie doczytywalem w MS Help i przebrnalem przez help
Borlanda dot. OWL i VCL. To samo aktualnie-wiele problemow, na jakie
natrafiam np. ze zle dzialajacymi uslugami/sprzetem itp jest w wiekszosci
opisane na grupach angielsko jezycznych. Czasami nawet sam skrobne kilka
zdan. Jesli chodzi o wymowe, to nie ukrywam, ze podstawy jeszcze pamietam,
ze sluchu tez cos zrozumiem, wiec to wcale nie oznacza, ze nie znam tego
jezyka wogole. Chodzi mi o sam fakt formulowania ogloszen i pozniejszych
oczekiwan wobec kandydata.
Analogiczna sytuacja jest a propos zle sprecyzowanych stanowisk. Zazyczaj
szuka sie administratora UNIX, a pozniej okazuje sie, ze to ma byc
Redhatowiec.
Dla mnie RH wcale nie stwarza problemow - kwestia przyzwyczajen... (inna
sprawa, ze dyskusyjne jest nazywanie Linuksow Uniksami, ale to NTG).
> 2. Bez skonczonych studiow (coraz czesciej wymagaja kierunkowych
> w ogloszeniach: mat/inf) w Polsce bedzie ciezko.
>
...
Tu sie zgodze, ze studia SA potrzebne, ale jak wczesniej napisalem - nie
aplikuje na stanowisko np. admina w onecie. Poza tym, z checia pojde na
studia, jak tylko zaczne zarabiac :) Aktualnie z DG wychodze na zero, bo
to co zarobie, to idzie w rozwoj infrastruktury i dlatego chce uciekac z
tego biznesu, bo to skarbonka bez dna :)
> Co do samych rekrutacji...
>
>
> Widzisz niestety wiele firm nie ma w zwyczaju prowadzic rekrutacji
> w sposob dla technika oczywisty - siadamy przy komputerze / routerze
> / serwerze / whatever i zadanko praktyczne do rozwiazania, do tego
> jakies testy dot. stanowiska etc - life is brutal, trzeba sie
> dostosowywac, popracowac nad swoja prezencja, doborem slow itd.
> - umiejetnosci praktyczne na rozmowie okazuja sie nie najwazniejsze!
>
Z autopsji pamietam dwa przypadki:
(1) Pewna duuuza firma na Slasku (powiazana z FIAT) szukala programsty.
Umowilem sie zatem na spotkanie i najpierw przyszlo dwoch programistow. Na
miejscu okazalo sie, ze szukaja kogos od VB. Ja im na to, ze znam perfecto
C, daje sobie swietnie rade w C++, a i Delphi tez znalem, bo
niejednokrotnie przerabialem komponenty z Delphi do Buildera. Byli gotowi
mnie zatrudnic do siebie od razu, ale warunek byla babka z kadr... Jak
uslyszala, ze nigdy nie kodowalem w VB, tak stwierdzila, ze nie mamy o
czym gadac ;)
(2) Firma poszukiwala admina. Multum ludzi po niezlych uczelniach itd...
Zostalem tylko ja i jakis koles. Bylem w szoku, ze po tak prostym tescie
zostalo nas tylko tylu. Na drugim spotkaniu panowie z centrali wyjasnili
mi, ze to bedzie raczej praca jako HelpDesk/Admin. Praca wg. mnie nie
wydawala sie trudna, wrecz przeciwnie, na poczatek idealna dla mnie, bo
mozna bylo by sie jeszcze wiele tam nauczyc. Na drugiej rozmowie typowie
techniczne pytania... bla bla bla... i pytania "Skad pan to wie?", a ja im
na to, ze po prostu albo gdzies wyczytalem i utkwilo mi w pamieci, albo ze
sam mialem takie problemy. Ja te odpowiedzi znalem z palca, oni musieli
meczyc sie kilka dni, jak sami powiedzieli, zeby niektore probemy
rozwiazac... Przyjeli jednak kogos innego, bo jak to stwierdzili - "za
szybko bede im chcial uciec, a oni szukaja kogos na stale". Pomijam juz
kwestie, ze jak szukam pracy, to raczej na minimum rok, bo nie usmiecha mi
sie rozwiazywac dz. gosp. tylko po to, zeby sie pobawic. Mysle, ze ci
panowie bardziej obawiali sie o swoje posady, bo zauwazyli kogos, kto ma
jakies pojecie o tym, o czym moze sami nie mieli...
> Moja rada dot. rozmow - byc pewnym siebie, znac swoja wartosc, nie
> podchodzic do sprawy na zasadzie, ze jak sie nie dostane to swiat sie
> zawali ;)
>
Alez tak wlasnie robie :) Na kazde spotkanie jade na luzie i nigdy nie
nastawiam sie, ze to bedzie to. Po prostu-jak juz jade, to wlasnie po to,
by nabrac doswiadczenia w tego typu negocjacjach, jak rowniez dowiedziec
sie co nieco, jak faktycznie kierowac swoje zainteresowania oraz co
powinienem jeszcze sie nauczyc, by na kolejnym spotkaniu nie odpowiadac
"nie wiem".
Dzisiaj juz wiem, ze z checia sie przestawie na platforme Windows Server,
bo tam nie ma jeszcze takiej konkurencji, a i biznes jakos woli MS (ale to
tylko MOJE obserwacje i przemyslenia). Nie ma tam glupich pytan, ze jako
admin uniksa mam znac wszystkie polecenia rpm. Tam jest po prostu WU ;D
... i RESET
Pozdrawiam
--
Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie!
-
52. Data: 2008-04-26 18:32:36
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: qrak <a...@b...ccc>
Dnia 26-04-2008 o 10:25:12 nemrod <m...@g...com> napisał(a):
> witam,
>
> Mam podobny profil i spostrzeżenia więc się wypowiem ;)
>
> Generalnie się zgadzam z Twoją definicją dobrego admina (brak wiedzy
> encyklpoedycznej ale umiejętność rozwiązania problemu), jednak w
> korporacjach, do których starowałeś to nie ma znaczenia, czy potrafisz
> sam skompilować kernel, czy znasz bsd, czy inne egzotyczne systemy.
> Tam liczy się czas.
Akurat z tym jajkiem to nieporozumienie, bo to akurat umie dzisiaj
wiekszosc gimnazjalistow, wiec pominmy juz ten nieszczesny kernel ;)
> Zgadzam się, że ogłoszenia typu "Zatrudnimy admina od linuksa" są
> nieporozumieniem ale jeżeli takie ogłoszenie daje Rinf, czy inny
> moloch to spokojnie można założyć, że chodzi im o red hata, a w takim
> przypadku Twoja wiedza, z całym szcunkiem, nie jest specjalnie
> ineresująca - masz znać polecenia rpm i nikogo nie interesuje to co
> myślisz o tym systemie.
>
Tylko widzisz... Przed zobaczeniem tych testow, mialem dluzsza rozmowe z
gosciem z tej firmy i mowilem mu, czym sie aktualnie zajmuje, co umiem, a
czego nie umiem. Mogl i on mnie uprzedzic, ze beda to pytania z
RH/sed/awk itp BA! Nawet mu na samym starcie powiedzialem, ze angielskiego
nie umiem (co mija sie z prawda, ale po prostu tak mu powiedzialem). Co w
zamian otrzymalem? 30 min na przeczytanie 60 pytan po angielsku, ktore
stricto z administracja _uniksa_ niewiele maja.
> Tak na marginesie - przerabiałem testy Rinfa i mimo 10 letniej
> praktyki z linuksem wypadłem średnio (wysypałem m.in. się na pytaniach
> odnośnie sed'a) - uważam, podobnie jak Ty, że te testy są o kant dupy
> potłuc, zwłaszcza, że w ciągu kilku lat od tych testów co jakiś czas
> uprzejma Pani z Rinf dzwoni do mnie z ofertą pracy (która nijak się ma
> do zawartości tych testów).
>
Ot, caly Rinf ;) Nie dziwie sie, ze Siemens padl ;D (joke)
> Na podstawie własnych spostrzeżeń mogę stwierdzić, że źle szukasz - z
> tego co napisałeś jesteś "rasowym" adminem a szukasz pracy gdzie nie
> ma to znaczenia. Pamiętaj, że duże firmy informatyczne mają bardzo
> wąskie specjalizacje - np. Administrator hp-ux nie musi umieć "zarobić
> kabla" - od tego jest sprzętowiec, podobnie jak administrator Oracle
> nie musi umieć kompilować kernela w red hacie.
>
Nie twierdze, ze kazdy na wszystkim powinien sie znac - jak napisales, do
zarabiania kabli moze sa i inne osoby, ale czasami te podstawy trzeba
jednak chociaz troche znac :) Nawet to nieszczesne vi powinno sie chociaz
umiec obsugiwac, bo sa np. urzadzenia, ktore maja jakiegos linuksa
zaszytego, gdzie nie ma "cudnego" mc i trzeba wszystko "z palca" robic.
Tyle, ze vi jest wszedzie, a rpm to wymysl RH i pochodnych tej dystrybucji.
> Proponuję, żebyś składał podania do działów stricte administracyjnych
> (inżynier systemów), tam najprędzej Twoja wiedza okaże się przydatna i
> co więcej, dużo łatwiej będzie Ci wyrobić certyfikaty (wąska
> specjalizacja) a to dużo daje. Tyle, że musisz liczyć się z tym, że
> zaczniesz jako młodszy administrator/inzynier - co będzie widoczne
> głównie na pasku wypłaty. Jednak to będzie odskocznia wyżej, jeżeli
> się sprawdzisz. To tak z autopsji. (przepracowałem niecały rok w
> sporej korporacji jako młodszy inżynier systemów i po uzupełnieniu cv
> o tą pozycję, w jakiś magiczny sposób jestem zapraszany na większą
> liczbę rozmów i generealnie dopiero teraz mogę stwierdzić, że mogę
> wybrać pracodawcę zgodnego z moim profilem zainteresowań).
>
Pogratulowac :)
Co do poszukiwan, szukam gdzie sie da - taka prawda. Jak juz wspomnialem,
nie znam zbytnio rynku korporacyjnego i ich wymagan. Wiem tez(a
przynajmniej wydaje mi sie), ze do specjalizowanych zadan, trzeba miec
kilka fakultetow skonczonych, to na takie stanowiska nawet nie aspiruje.
Ot, chce zaczac od np. HelpDesk/ jakiejs pomniejszej administracji.
Sam tez od czasu do czasu odrzucam propozycje, bo nie czuje sie na silach.
Bodajze rok temu dostalem propozycje administracji serwerownia w Gdansku.
Ale jak facet powiedzial, ze to 50 maszyn i ze mialbym nad nimi wszystkimi
miec piecze, to mnie to troche przerazilo :)
> Inna sprawa, że podobnie jak któryś z przedmówców, powinieneś rozważyć
> rozszerzenie działalności, którą już prowadzisz - może się okazać, że
> po kilku latach bycia sobie szefem, możesz mieć problem z
> odnalezieniem się w hierarchii korporacyjnej.
>
Jestem tuz przed 30ka i nie ukrywam, ze na wlasnym garnuszku nabawilem sie
jedynie wrzodow ;)
Tak, kilka lat temu bardzo chcialem pracowac na swoim i byc sobie Panem i
wladca, lecz nie snilo mi sie to nawet w najgorszych koszmarach, jaki to
trudny kawalek chleba. Pamietanie o wszystkim, dopilnowanie zeby wszystko
chodzilo i swiadomosc, ze za kazdy namniejszy blad odpowiedzialny jestem
tylko ja (nawet jesli to nie moja wina). Do tego wyniszczajaca konkurencja
wielkich firm i nasz polski galimatias prawno fiskalny... bleeee ...
Naprawde chce popracowac nawet te 12h i miec kolejne 12 przynajmniej na
spokojny sen :) A do tego przynajmniej spokojne nerwy, ze tego 1-go bede
mial kase na koncie, a na wlasnym rachunku, zazwyczaj tej kasy nie masz ;)
Jesli chodzi o korporacyjnosc, to na codzien mam do czynienia ze swoimi
klientami, ktorzy czasami do przyjemnych nie naleza (klient nasz pan).
Zatem i skulic ogon potrafie, jak i w sciemnianiu tez juz jakas wprawe
nabralem ;)
I najwazniejsze - mieszkam na wsi, wiec rynek praktycznie pozbawiony
zapotrzebowania na moje uslugi (moze poza serwisowaniem, ale dzis
gimnazjalisci robia to za piwo;) )
> ps. warto znać vi - jest w każdym systemie ;) (a w takim hp-ux,
> jego znajomośc ułatwia poruszanie się w shell'u)
>
hehehe o tym wlasnie napisalem wyzej ;)
--
Pozdrawiam
Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie!
-
53. Data: 2008-04-26 19:11:08
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: "Z" <a...@o...pl>
"keczerad" <k...@p...fm> wrote in message
news:futhrm$b7m$1@mx1.internetia.pl...
> Miros/law L. Baran pisze:
>> Widziałem trochę takich systemów i fakt, że nawet ja byłbym w stanie to
>> lepiej zaprojektować (nie mówię o programowaniu) trochę mnie przeraża.
>
> nie obraz sie, ale jak ktos mowi ze potrafiłby to lepiej zaprojektowac to
> sie po prostu wychwala, co innego zobaczyc jak to sie zrobilo i
> skrytykowac a co innego projektowac od poczatku, byc pod presja czasu,
> miec na karku szefa, klienta i co najmneij 100 przeszkod ktorych nie da
> sie przeskoczyc tylko trzeba obejsc. Projekt informatyczny to niestety nie
> jest budowa mostu i nie da sie przewidziec wszystkiego.
>
>
Jesli masz na mysli projekt polegajacy na tworzeniu oprogramowania, to ja
zawsze myslalem, ze komputer to automat skonczony...
Jesli masz na mysli projekt polegajacy na wdrozeniu (projekt
organizacyjno-techniczny), to masz oczywiscie racje - nie da sie wszystkiego
przewidziec.
Tak sie sklada, ze program komputerowy niczym sie nie rozni od mostu (tylko,
ze nikt jeszcze nei zbudowal 5-poziomowego mostu nad delta rzeki,
zahaczajacego o zatoke i 3 jeziora). Tak wiec DA SIE zrobic go tak, zeby
wszystko przewidziec. Tylko to mloda dziedzina i jeszcze do tego nie
dojrzala. Poczatki budownictwa tez opieraly sie na debugowaniu (czyt.
wchodzi 500 niewolnikow na most, i jak sie nie zawali, to jest ok, jak sie
zwali, to kolejni niewolnicy buduja nastepny). Dochodzi do tego jeszcze
zasada Pareto - odpicowanie ostatnich 20% stanowiloby 80% kosztow, wiec
lepiej odpuscic ;)
pozdr
-
54. Data: 2008-04-26 19:53:56
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: Any User <u...@a...pl>
> Tak sie sklada, ze program komputerowy niczym sie nie rozni od mostu (tylko,
> ze nikt jeszcze nei zbudowal 5-poziomowego mostu nad delta rzeki,
> zahaczajacego o zatoke i 3 jeziora). Tak wiec DA SIE zrobic go tak, zeby
> wszystko przewidziec. Tylko to mloda dziedzina i jeszcze do tego nie
> dojrzala. Poczatki budownictwa tez opieraly sie na debugowaniu (czyt.
> wchodzi 500 niewolnikow na most, i jak sie nie zawali, to jest ok, jak sie
> zwali, to kolejni niewolnicy buduja nastepny). Dochodzi do tego jeszcze
> zasada Pareto - odpicowanie ostatnich 20% stanowiloby 80% kosztow, wiec
> lepiej odpuscic ;)
Ja może sprecyzuję:
W przypadku mostów mamy dość rygorystyczne prawo, które nie pozwala
bezkarnie zbudować "ekonomicznego" mostu, który nie jest pozabezpieczany
na różne sposoby i wykonany w 100%.
W przypadku programu komputerowego natomiast, prawo na to pozwala. Można
więc zgodnie z Pareto zbudować program, olewając wiele rzeczy, błędów
itp., które nie powinny w normalnym przypadku wystąpić tylko dlatego, że
tak są skonstruowane inne części programu, tak ma być program użytkowany
itp.
Należy też sobie zdać sprawę z tego, że zarówno mosty, jak i programy
komputerowe, konstruuje się dla kasy - i spełnia się te wymagania,
których spełnienie jest niezbędne, aby tą kasę zarobić.
Spełnianie wymagań zbędnych czasem bywa dobrą inwestycją, ale pod
warunkiem, że mamy zarówno bardzo dobrą wiedzę techniczną nt. niedomagań
w kodzie programu, oraz jednocześnie jakąś wiedzę nt. przyszłości
biznesowej tego programu.
Taką wiedzę jednak posiadać może co najwyżej szef kilkuosobowej firemki
programistycznej, realizującej programy pod większego klienta. W
większej firmie połączenie tych dwóch dziedzin wiedzy jest nierealne.
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
-
55. Data: 2008-04-26 20:22:08
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: keczerad <k...@p...fm>
Miros/law L. Baran pisze:
> Pewne rzeczy da się przewidzieć, trzeba tylko mieć odpowiednią wiedzę.
nie da sie przewdzic wszystkiego, kto projektuje to wie takie rzeczy,
pewne rzeczy tak ale nie przewidzisz wszystkiego.
> I nie, jawnej głupoty nie wypada zwalać na szefów, klientów i presję.
> (Jawnej głupoty jak w przypadku decyzji o zaimplementowaniu czegoś w
> rodzaju relacyjnej bazy danych na plikach w formacie CSV -- bo przecież
> obsługa plików tekstowych jest szybka).
No cóż jak to mówią takie jest życie a kazdy orze jak moze :).
PS. Widze ze nie wszyscy zrozumieli przyklad mostu, a wiec aluzja
polegala na tym ze jak sie postawi most to on stoi i najwyzej dziure
mozna zalac w jezdni, a nie zmieniac sposob zamocowania podpor, czy tez
z mostu wiszacego nagle robimy most zwodzony ;), natomiast projekt
informatyczny zyje zyciem uzytkownika i na poczatku dajemy gotowy
projekt klientowi a potem to od chce to i tamto, zeby program/aplikacje
ulepszyc nam dac zarobić a samemu zaoszczedzic pieniadze na oszczednosci
czasu pracy pracownika. Tak wogole szanowni koledzy przyklad mostu jest
na kazdym szkoleniu odnośnie metodologii prowadzenia projektu
informatycznego, takze sie zlapaliśmy ;).
--
keczerad
http://www.e-mo.com.pl
sklep w (X)HTML wraz z modulem do Subiekta GT
cennik Action do osCommerce
-
56. Data: 2008-04-29 22:41:02
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: "Waldek M." <w...@l...localdomain>
Dnia Thu, 24 Apr 2008 22:55:30 +0200, keczerad napisał(a):
> nie obraz sie, ale na studiach ucza teoretycy, takze z praktyka maja
> raczej nie duzo wspolnego a ucza wszedzie jak polska dluga i szeroka
> systemow eksperckich ;).
Jakoś skończyłem studia, a systemów eksperckich nikt we mnie nie
wmuszał. Politechnika.
Powiem tak - porządne studia jednak coś dają. Choćby słuchać
o wielu rzeczach teoretycznie, to i tak może się okazać,
że coś tam z tego w głowie zostaje... choćby zasady projektowania
pewnych rzeczy, możliwe podejścia / rozwiązania.
Na przykładzie: kolega przenosił się do innej firmy. Wykształcenie
miał humanistyczne, potem doszkalał się zaocznie.
Tak się darzyło, że przejąłem jego pracę.
No i o ile bardzo cenię jego pracowitość, pewne pomysły
i ciężką pracę - o tyle dalsze rozwijanie produktu, którego
pierwszą wersję zbudował, było koszmarem. Masy błędów koncepcyjnych,
masa kodu zupełnie niepotrzebnego (który można było
zastąpić jedną funkcją biblioteczną)... Niby wszystko
działało, ale gdzie nie tknąć - rozłaziło się w szwach.
> PS. Teoria oczywiście jest potrzebna, no ale praktyka wymagana.
Ja bym powiedział, że vice versa. Chyba że chodzi o nawalanie
młotem w kamienną ścianę, tam rzeczywiście bardziej liczy
się krzepa ;)
Pozdrawiam,
Waldek
-
57. Data: 2008-04-29 22:42:42
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: "Waldek M." <w...@l...localdomain>
Dnia 24 Apr 2008 14:49:49 +0200, Wojciech Bancer napisał(a):
> A po politechnice śląskiej? Bo akurat US to ma słaby poziom kierunków
> informatycznych.
Cóż... IMHO prof. Kozielski trzyma(ł?) zawsze wysoki poziom
przedmiotu "Bazy danych"...
Pozdr.
Waldek
-
58. Data: 2008-04-30 08:31:42
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>
On 2008-04-29, Waldek M. <w...@l...localdomain> wrote:
[...]
>> A po politechnice śląskiej? Bo akurat US to ma słaby poziom kierunków
>> informatycznych.
>
> Cóż... IMHO prof. Kozielski trzyma(ł?) zawsze wysoki poziom
> przedmiotu "Bazy danych"...
No w zeszłym roku jeszcze na uczelni się trzymał. :)
A były też i obierki: Oracle i SQL Server (MS).
--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl
-
59. Data: 2008-04-30 16:49:05
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: nemrod <m...@g...com>
On 26 Kwi, 18:32, qrak <a...@b...ccc> wrote:
> Akurat z tym jajkiem to nieporozumienie, bo to akurat umie dzisiaj
> wiekszosc gimnazjalistow, wiec pominmy juz ten nieszczesny kernel ;)
Niby racja, tyle, że śmiem twierdzić, iż "jakość" tej kompilacji
pozostawia wiele do życzenia - co znacząco wpływa na cene całej usługi
(no ale tego potencjalny zleceniodawca nie zauważa)
(...) w ciągu kilku lat od tych testów co jakiś czas
> > uprzejma Pani z Rinf dzwoni do mnie z ofertą pracy (która nijak się ma
> > do zawartości tych testów).
>
> Ot, caly Rinf ;) Nie dziwie sie, ze Siemens padl ;D (joke)
a żeby było zabawniej, to właśnie dzisiaj zadzwonił kolejna Pani z
Rinf z prośbą o uzupełnienie profilu, bo dawno go nie uaktualniałem -
na moje stwierdzenie, że to nie ma sensu bo nie jestem zaowolony z ich
usług, usłyszałem, że to dlatego że nie uaktualniałem profilu ...
> Nie twierdze, ze kazdy na wszystkim powinien sie znac - jak napisales, do
> zarabiania kabli moze sa i inne osoby, ale czasami te podstawy trzeba
> jednak chociaz troche znac :) Nawet to nieszczesne vi powinno sie chociaz
> umiec obsugiwac, bo sa np. urzadzenia, ktore maja jakiegos linuksa
> zaszytego, gdzie nie ma "cudnego" mc i trzeba wszystko "z palca" robic.
> Tyle, ze vi jest wszedzie, a rpm to wymysl RH i pochodnych tej dystrybucji.
to co jest a to co powinno być ... (tak dla jasności zgadzam się z
Tobą w tej kwestii i co więcej zauważyłem, że ten, który zna podstawy,
na dłuższą metę wygrywa - jednak ta "dłuższa meta" bywa baaardzo
długa :) )
> Sam tez od czasu do czasu odrzucam propozycje, bo nie czuje sie na silach.
niesłusznie - mało prawdopodobne, że nowy pracodawca zostawi Cię
samemu sobie (przynjamniej na początku), grunt to bycie szczerym na
rozmowie (odnośnie tego co się umie)
> Bodajze rok temu dostalem propozycje administracji serwerownia w Gdansku.
> Ale jak facet powiedzial, ze to 50 maszyn i ze mialbym nad nimi wszystkimi
> miec piecze, to mnie to troche przerazilo :)
szkoda, że Cię przeraziło - pare tygodni stresu zanim byś to ogarnął
ale za to jaka praktyka ... (poza tym j.w. - nie sądzę, żeby od razu
puścili Cię samego - a jeżeli nawet to od czego jest internet)
> Jestem tuz przed 30ka (...)
to tak jak ja (niestety) ;)
> Tak, kilka lat temu bardzo chcialem pracowac na swoim i byc sobie Panem i
> wladca, lecz nie snilo mi sie to nawet w najgorszych koszmarach, jaki to
> trudny kawalek chleba. Pamietanie o wszystkim, dopilnowanie zeby wszystko
> chodzilo i swiadomosc, ze za kazdy namniejszy blad odpowiedzialny jestem
> tylko ja (nawet jesli to nie moja wina). Do tego wyniszczajaca konkurencja
> wielkich firm i nasz polski galimatias prawno fiskalny... bleeee ...
> Naprawde chce popracowac nawet te 12h i miec kolejne 12 przynajmniej na
> spokojny sen :) A do tego przynajmniej spokojne nerwy, ze tego 1-go bede
> mial kase na koncie, a na wlasnym rachunku, zazwyczaj tej kasy nie masz ;)
> Jesli chodzi o korporacyjnosc, to na codzien mam do czynienia ze swoimi
> klientami, ktorzy czasami do przyjemnych nie naleza (klient nasz pan).
Ja właśnie myślę nad otworzeniem działalności (w której taka wiedza
jak moja czy Twoja będzie kluczowa) i to co piszesz nie napawa
otuchą :/ (zwłaszcza, że spodziewam się tego co napisałes)
> Zatem i skulic ogon potrafie (...)
Pogratulować, bo ja nie umiem :/ (tak więc czeka mnie jeszcze nauka
tej "umiejętności")
> I najwazniejsze - mieszkam na wsi, wiec rynek praktycznie pozbawiony
> zapotrzebowania na moje uslugi (moze poza serwisowaniem, ale dzis
> gimnazjalisci robia to za piwo;) )
Ty masz chyba jakiś uraz do tych gimnazjalistów :)
--
Pozdrawiam
> Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie!
moja wątroba ma inne zdanie :P
-
60. Data: 2008-04-30 16:56:59
Temat: Re: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
Od: nemrod <m...@g...com>
On 26 Kwi, 10:29, "Miros/law L. Baran" <b...@h...pl> wrote:
> PT nemrod pisze:
>
> > Generalnie się zgadzam z Twoją definicją dobrego admina (brak wiedzy
> > encyklpoedycznej ale umiejętność rozwiązania problemu), jednak w
> > korporacjach, do których starowałeś to nie ma znaczenia, czy potrafisz
> > sam skompilować kernel, czy znasz bsd, czy inne egzotyczne systemy.
> > Tam liczy się czas.
>
> Liczą się też podstawy. Jeśli kandydat na administratora na pytanie 'co
> właściwie robi polecenie kill' albo 'jakie dane są przechowywane w
> inode' robi wielkie oczy...
>
> Jubal
>
oczywiście, że podstawy są ważne i jeżeli kandydat na pytanie o
polecenia, które wymieniłeś nie potrafi sensownie odpoweidzieć to nie
ma o czym mówić. Jednak pytania w teście wspomnianego Rinf'a (i
zapewne nie tylko) w dużej mierze nijak się mają do administracji
Unix'em (chociażby ten nieszczęsny rpm). Temat sprowdza się do tego,
że duże firmy szukają pracowników o konkretnym profilu, a testy są
jednakowe dla wszystkich (przynajmniej w temacie administracji
systemami).
--
Pozdrawiam