eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeRekrutacja w IT [b.dlugie]Rekrutacja w IT [b.dlugie]
  • Data: 2008-04-22 15:43:59
    Temat: Rekrutacja w IT [b.dlugie]
    Od: qrak <a...@b...ccc> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Taka refleksja i poniekad zastanowienie mnie naszly, ze Polska to kraj
    samych megamozgow. Opisze to moze z wlasnych doswiadczen.

    Jako ze komputerami interesowalem sie jeszcze w podstawowce, tak mi to
    pozostalo. Fakt faktem, bylem "inny", bo zamiast grac, to wolalem uczyc
    sie kodowania (moj pierwszy jezyk to C) metoda prob i bledow, oraz z
    opaslych ksiazek, na ktore tracilem cale swoje owczesne kieszonkowe... W
    1997r doszedl Linuks... Jakos na tamte czasy system byl bardziej
    skomplikowany niz teraz, bo nie mial wsparcia biznesu i byl robiony
    metoda: byle by bylo (wiele zwisow niestabilnego jajka zaliczylem, wiele
    nocy na rekompilacji niekompatybilnych pakietow itd)... Komputer
    traktowalem typowo hobbystycznie, ale na tyle powaznie, ze programowaniu
    pod Linuksem poswiecalem kazda wolna chwile... Doszlo do tego, ze znajomi,
    ktorzy studiowali na dobrych politechnikach, do mnie przychodzili po rady,
    a niektorym kopary opadaly, ze zamiast Windowsa mam Linuksa
    zainstalowanego i ze wogole umialem go zainstalowac i obslugiwac. Zycie
    tak sie niefortunnie potoczylo, ze nie poszedlem na studia. Aktualnie
    prowadze mala siec radiowa na wsi i nie ukrywam, ze jakies tam
    doswiadczenie kilkuletnie mam, co nie znaczy, ze jestem omnibusem, ale tez
    nie jestem lamerem, ktory nie ma pojecia, jak myszke obslugiwac. Mam
    doswiadczenie z upierdliwymi klientami, gdy N-K nie dziala, albo onet jest
    zawalony i nie wyswietlaja sie wszystkie fotki... Jako ze interes ten
    robiony byl bardziej na wlasne potrzeby, a nie z checi zysku, to przyszla
    pora na poszukanie pracy, bo siec juz sama sobie funkcjonuje i nie jest
    potrzebny calodobowy nadzor z mojej strony.

    Zatem wyslalem gdzie niegdzie swoje CV. Odezwalo sie kilka firm i tu sie
    zaczyna polska rzeczywistosc.

    Jedna z najwiekszych firm kurierskich szukala kogos na admina w swoim
    lokalnym oddziale. Zostalem zaproszony na test. Pytania nie byly
    skomplikowane, a wrecz banalne. Przyznaje sie, ze w teorii jestem lewus i
    wiekszosci odpowiedzi po prostu nie pamietalem, zatem myslalem, ze na tyle
    chetnych na to stanowisko i na tyle podstawowych bykow, jakie popelnilem,
    moge spokojnie zasnac, wiedzac ze i tak nikt ze mna nie bedzie chcial
    gadac... Tak sie zlozylo, ze zostalem zaproszony na kolejne spotkanie.
    Oznajmiono mi, ze moj wynik byl najlepszy O_o Po drugim etapie, a raczej
    juz po rozmowie... po kilku dniach telefon i ... niestety, ale nie
    przyjelismy Pana, bo Pan z taka wiedza i takim doswiadczeniem zechce nas
    szybko opuscic, a my szukamy kogos na stale. (Nie minelo pol roku, a
    szukali ponownie jelenia na to samo stanowisko).

    Inna sytuacja. Firma bodajze powermedia(?)... Korespondencja z dzialem
    rekrutacji, ze nie usmiecha mi sie jechac do Wrocka tylko po to, zeby ktos
    mnie sobie obejzal i ze jesli maja ochote ze mna porozmawiac, to wstepna
    rozmowe mozemy przeprowadzic przez tel. Napisalem tez, ze nie mam wyzszego
    wyksztalcenia i angielski _w_mowie_ u mnie jest na b. niskim poziomie.
    Pani mile mi odpisala, ze ona wierzy w moje umiejetnosci, ale oni maja
    taki profil, ze przyjmuja tylko ludzi, ktorzy sa po studiach i doradzila
    mi, zebym chociaz zaczal studiowac... Loozik, tylko zebym szedl na studia,
    musze miec za co ;)

    I jeszcze inna sytuacja. Kilka lat temu aplikowalem do RINF...
    Pofatygowalem sie do Katowic, by rozwiazac jakies testy na kodera. Okazalo
    sie, ze poszlo mi calkiem spoko (pomimo, ze nie bylem przygotowany i ze
    mialem 2lata przerwy w kodowaniu). Na sam koniec test z anglika... Wyszlo
    ... nic nie wyszlo, bo powiedzialem milej Pani jeszcze zanim jechalem na
    ten test, ze w mowie u mnie jest kiepsko i ze nie bede kaleczyl jej uszu.
    Zaproponowala mi czas 1mies. na nauke i zebym sie zglosil... taaaa a
    interes sam bedzie sie krecil, a faktury same sie wypisza, a podatki same
    sie podlicza, a klienci z checia pogadaja z automatyczna sekretarka etc.
    Niedawno zadzwonil jakis facet - tez z RINF. No to ja mu prosto z mety:
    nie mam wyzszego, angielski tylko w formie pisanej, wiedza bardziej
    praktyczna i hobbystyczna niz uczelniana/na potrzeby korporacyjne i czy mu
    to odpowiada. Alez jak najbardziej i chce mi przeslac testy. Mialy byc to
    testy z administracji i z C/C++. jako ze mialem kiedys wolne popoludnie,
    to zajzalem na ten pierwszy-administracje.

    SUCK! 60 pytan, wszystko po angielsku i czas odpowiedzi (bacznosc!) 30!!!
    min :/ Dodam, ze pytania praktycznie bez sensu. Aktualnie od kilku lat
    siedze sobie na *BSD i z Linuksem nie mialem zadnej stycznosci, a nawet
    jesli, to w takim Debianie (i jego pochodnych) nie ma oficjalnie RPM'a!!!
    W tym tescie bylo kilka pytan o opcje rpm'a :/ No trzymajcie mnie! bylo
    tez jeszcze kilkanascie innych pytan, ktore normalnie w zyciu sa do
    niczego nie potrzebne, bo w UN*X podstawa jest __man___ Nie rozumiem tez,
    co ta firma chciala osiagnac, dajac 30min na rozwiazanie testu. Test na
    odpornosc? Test na znajomosc angielskiego? Test na szybkosc reakcji i
    podejmowania decyzji? Tyle, ze administrator zanim cos zrobi, to musi sie
    zastanowic! Kiedy wreszcie zacznie sie w tym kraju fachowe podejscie do
    tego co sie robi? Pozostalych testow nawet nie chcialo mi sie otwierac, bo
    nie mam czasu na takie bzdury, by tracic pol godziny tylko po to, zeby
    zdazyc przeczytac 60% pytan.

    I tak wlasnie sobie siedze, pisze to... i sie zastanawiam, czy wszedzie
    tak jest? Jakos znudzila mi sie Polska i powaznie zastanawiam sie nad
    wyjazdem (na poczatek na zmywak, zeby przypomniec sobie jezyk) za granice.
    Nie oczekuje stanowiska niewiadomo kogo... Moge sobie spokojnie pracowac
    nawet jako "idz, przynies, pozamiataj" - wiadome, ze od czegos trzeba
    zaczynac i dopiero piac sie po szczeblach, jednoczesnie inwestujac w
    siebie (dalsze szkolenia/studia itd), tylko czy w tym kraju jest sens
    jeszcze wysylac CV i tracic cenne bajty na i tak zapchanych polskich
    laczach?

    --
    Pozdrawiam

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1