eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeOdwolanie do sadu pracy pracodawcyRe: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
  • Data: 2006-03-30 21:34:41
    Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
    Od: "Immona" <c...@n...gmailu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    psd napisal:

    >
    >> Zapytalabym.
    >>
    >Jako Immona, a nie jako pracodawca. Oni nie są tacy dobrzy jak ty. Syszalem
    >o tym, że dzielą wszystkie aplikacje na 2 polowy, jedna rzucili do kosza, bo
    >firma nie potrzebuje pechowcow. My tutaj dyskutujemy o tym, jakbysmy robili.
    >Tym czasem oni nie dyskutuja, tylko robia. Pewnie dlatego nigdy nie
    >zostaniemy pracodawcami.

    Ja akurat zamierzam w wieku 30-35 lat zalozyc swoja firme - po zdobyciu
    odpowiedniego doswiadczenia. A w rodzinie mam jednego czy dwoch pracodawcow -
    firmy zatrudniajace po kilka osob i to czesto sposrod znajomych, ale zawsze.
    Jesli chodzi o sama DG, to wsrod moich najblizszych osob istnieje znaczna
    przewaga osob z DG - i to nie na zasadzie samozatrudnienia u jednego
    pracodawcy, tylko najczesciej dorabiania uslugami do etatu bedacego z innej
    bajki. Tak wiec nie jestem tak zupelnie zielona w temacie. Jesli przejrzysz
    archiwa grupy, to zobaczysz, ze moja przedostatnia praca byla w organizacji
    pracodawcow, gdzie mialam kontakt z ludzmi zatrudniajacymi setki i tysiace
    osob. Powiem Ci tyle, ze masz falszywe wyobrazenia w kilku sprawach.

    Po pierwsze, jeden przedsiebiorca bedzie drugiego, oskarzonego przez pracownika
    o lamanie KP, bronil tylko wtedy, gdy to jego prywatny kumpel. W innym
    przypadku on sie raczej zdenerwuje na nieuczciwa konkurencje - przeciez to jest
    niezgodne z prawem obnizanie sobie kosztow, przez co on, przestrzegajacy prawa,
    jest mniej konkurencyjny na rynku. Jesli sam nie przestrzega prawa, to tez
    woli, zeby innych raczej do przestrzegania prawa zmusic, zeby nie mieli lepszej
    pozycji konkurencyjnej. Znajomy inspektor z PIPu mowi, ze ilosc zgloszen nie od
    pracownikow, ale od przedsiebiorcow - donosow na konkurenta - jest znaczaca.
    Tak wiec z solidarnoscia pracodawcow przeciwko pracownikowi wytykajacemu
    naruszenie prawa jest znacznie gorzej, niz myslisz. Solidarnosc to jest wtedy,
    jak komus pracownicy urzadzaja strajk albo jak rzad chce wprowadzic jakis glupi
    przepis. Albo jak jest fajna impreza.


    "Wilczy bilet" polegajacy na poinformowaniu wszystkich z branzy/regionu, ze nie

    poleca sie zatrudniac danej osoby to cos, co sie zdarza wlasciwie tylko wtedy,
    gdy pracownik zrobil cos takiego, ze dostal dyscyplinarke i wielce wkurzyl
    pracodawce, ktorego narazil na straty. W innym przypadku po prostu nikomu sie
    nie chce poswiecac czasu na przekazywanie tej informacji; przecietny
    przedsiebiorca ma mnostwo innych rzeczy na glowie. Jakby mi pracownik np.
    przyszedl do pracy pijany i zbluzgal albo molestowal seksualnie klienta, co by
    poskutkowalo utrata duzego kontraktu, to tez bym zrobila bardzo duzo, zeby gosc
    do konca zycia nie mogl znalezc roboty.

    Teraz, jesli chodzi o sprawy mentalnosciowe. Zetknelam sie i mialam okazje
    pogadac z bardzo duza liczba przedsiebiorcow, roznej "wielkosci".
    Ludzie, ktorych firma wymaga zatrudniania nisko wykwalifikowanych ludzi, czesto
    ulegaja zgorzknieniu i wscieklosci na pracownikow jako takich, gdy doswiadcza
    kilku problemow typu kradzieze, pijanstwo, olewanie roboty, uciekanie na
    falszywe zwolnienia lekarskie itp. Wlasciciel malej firmy czesto poswieca tej
    firmie cale swoje zycie i caly swoj majatek, a jego zaangazowanie w nia ma
    czasem charakter porownywalny z zarliwoscia religijna - pracownik dzialajacy na
    szkode firmy lub nie dosc angazujacy sie w dzialanie na jej korzysc powoduje u
    takiego czlowieka nieopanowana wscieklosc, ktora ja doskonale rozumiem.
    Niektorzy z nich dochodza do wniosku, ze skoro druga strona zachowuje sie nie
    fair, to im tez wolno i ze ci ludzie, ktorych zatrudniaja, sa tacy
    beznadziejni, ze nie zasluguja na dobre traktowanie. Czesto czesc z nich
    rzeczywiscie nie zasluguje, tylko ze jak przyjdzie ktos normalny, to ci
    wlasciciele moga tego w swoim stereotypie juz nie zauwazyc. Pracownicy to zlo
    konieczne, szkoda, ze jeszcze nie wymyslono maszyn zastepujacych te okreslona
    robote. Z taka postawa stykalam sie wsrod niektorych mniejszych przedsiebiorcow
    potrzebujacych nisko i srednio-wykwalifikowanych pracownikow (co nie oznacza
    tylko zawodow robotniczych - ktos, kto umie tylko php lub studiowal tylko
    filozofie, lub ukonczyl studia na zlej uczelni na jakims mglistym biznesowym
    kierunku, tez jest w dzisiejszych realiach nisko wykwalifikowany.)

    Nie dotyczy to oczywiscie wszystkich malych firm, sa takie, gdzie stosunki
    szef-pracownicy sa niemal rodzinne.

    W
    wiekszych firmach nie ma juz tego emocjonalnego podejscia do "wlasnej firmy",

    jest chlodna kalkulacja biznesowa. Chce sie jak najkorzystniejszego ukladu.
    Rynek jest brutalny, wlasciciel nauczyl sie juz zwykle wykorzystywac okazje.
    Jesli nie upomnisz sie o swoje, na talerzu Ci nie podadza, chyba ze to jest
    taki rynek, ze konkurencja moze Ci zaproponowac to i Cie podkupic. Jesli
    przynosisz duze zyski, jestes cennym zasobem. Jesli wiesz o tym i
    wykorzystujesz to do negocjacji na zasadzie rowny z rownym, zostajesz uznany za
    de facto partnera w biznesie. Jesli jestes niesmialy, jestes uwazany za frajera
    i bardzo sie ciesza, ze Ciebie maja.

    Reasumujac, nie rob z pracodawcow jakiejs innej rasy o mrocznej
    charakterystyce. To sa normalni ludzie, tyle ze robiacy biznes. Niektorzy maja
    problemy emocjonalne, inni sa stabilni, niektorzy maja wysoki poziom kultury
    osobistej, inni sa chamami, jak to bywa wsrod ludzi. Jedyne ich skrzywienie
    polega na tym, ze jesli nie postepujesz jak rowny partner w kontakcie z nimi,
    beda Cie uwazali za zasob. Nie musi to oznaczac zlego traktowania, ale jestes
    wtedy zasobem, a nie partnerem do dyskusji. I wlasciwie jak widze takie stado
    wystraszonych ludkow, ktorzy uwazaja, ze miedzy nimi a ludzmi prowadzacymi
    biznes jest jakas przepasc, ktora nie pozwala normalnie sie odezwac do tych
    ludzi, normalnie o nich myslec i normalnie ich traktowac, to czuje w sobie
    krwiozerczego kapitaliste, ktory by ich chetnie wykjorzystal i wyrzucil, bo
    moze by zmadrzeli.

    Przepraszam za slowotok :)

    I.



    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1