eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeBrak pracy czy... (długie) › Re: Brak pracy czy... (dłuuuuuuugie)
  • Data: 2002-05-29 06:21:43
    Temat: Re: Brak pracy czy... (dłuuuuuuugie)
    Od: Paweł Pollak <p...@m...ic.com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "wiola" napisała w wiadomości
    > I wielu z moich znajomych równiż to robiła, niestety sytuacja w naszym
    kraju
    > jest chora, poza większymi, międzynarodowymi firmami nikt nie zatrudniania
    > absolwentów. W UK ogłoszeń dla graduets pojawia sie na jednym portalu
    > internetowym przynajmniej kilkanaście dziennie. Ktoś kto tam skończył
    > uniwerek owszem nie ma zagwarantowanej pracy, ale ma 500krotnie większą
    > szansę na jej zdobycie niż w Polsce, tam inwestuje się w młodgo
    pracownika,
    > tutaj niestety nikogo na to nie stać.Tam skonczenie szkoły jest pozytywnie
    > skorelowane z szansą dostania pracy zgodnej z kwalifikacjami, w Polsce
    > niestety nie.

    I teraz pytanie: dlaczego w UK jest tak dobrze, a w Polsce tak źle? Winni
    temu pracodawcy? A może jednak (obecni) pracobiorcy-związkowcy, którzy
    kodeksu pracy bronią jak niepodległości i potencjalny pracodawca dobrze się
    zastanowi, zanim przy takim kodeksie zatrudni pracownika, a spora grupa
    rezygnuje, wychodząc ze zdroworozsądkowego założenia,
    że nie należy nakładać pętli na własną szyję.


    > Natomiast irytuja mnie wypowiedzi sugerujące, że bezrobocia w Polsce nie
    ma
    > (konstrukt wymyslony przez beznadziejnych pracowników i leniwych
    > absolwentów, aby usprawiedliwić sowoja niezaradność), ze każdy kto nie ma
    > pracy to życiowy nieudacznik nie mogący się odnaleźć w nowej polskiej.
    > rzeczywistości.....

    Jeśli pijesz do moich wypowiedzi, to odsyłam do odnośnych fragmentów, w
    których wyraźnie napisałem, że nie twierdzę, że bezrobocia nie ma. Natomiast
    w mojej opinii przeważają bezrobotni. W Polsce nie publikuje się danych, ile
    jest wolnych miejsc pracy. W Niemczech mimo ponad 4 milionów bezrobotnych
    jest 1,5 miliona wolnych miejsc pracy! Bardzo jestem ciekaw, jak te relacje
    kształtują się w Polsce. Zasiłek jest niższy, więc pewnie nieco lepiej, ale
    wolnych miejsc pracy jest sporo, tylko że takiemu bezrobotnemu z zamiłowania
    a to pensja nie pasuje, a to do pracy miałby za daleko (a już nie daj Boże,
    jak musiałby się przeprowadzić), a to praca za ciężka, no i po co w ogóle
    pracować, jak można wziąć kuroniówkę i z koleżkami piwko pod budką popijać.

    A teraz trochę przykładów, które tak uwielbiają przeciwnicy pracodawców:

    Przykład 1: Dziewczyna (młoda, w szkole hotelowej) prosi, żeby znaleźć jej
    pracę. Znajdujemy. W McDonaldsie. Przyjmują, wszystko pięknie ładnie. Ile
    przepracowała? Jeden dzień. Tak, nie pomyliłem się. Jeden. Dlaczego? Bo
    szefowa na nią krzywo patrzyła i ona więcej tam nie pójdzie.

    Przykład 2: Inna młoda dziewczyna, bezrobotna, niemal na kolanach płacze,
    żeby znaleźć jej "jakiekolwiek zajęcie za jakiekolwiek pieniądze". Kolega
    potrzebuje sprzątaczki. Jedziemy, umawiamy się. Posprzątała, zapłacone.
    Pytamy, czy jej odpowiada. Tak, odpowiada. Będzie przychodzić. Już się
    więcej nie pokazała, co gorsza nie zadzwoniła, żeby powiedzieć, że
    rezygnuje... Kolega dostał furii i zaprzysiągł, że w życiu nie da pracy
    bezrobotnemu.

    Przykład 3: Koleżanka uczy w szkole w-f, czasu ma od groma, z pieniędzmi
    gorzej. Prosi, żeby jak będzie ogłoszenie w gazecie o pracy dorywczej, to
    jej podrzucić. Podrzucamy (już wyselekcjonowane bez żadnych długopisów i
    wydawnictw pod 0-700). Nawet nie zadzwoniła, nie mówiąc o tym, żeby poszła
    gdzieś dorobić.

    Przykład 4: Koleżanka koleżanki z przykładu 3 pracuje w sklepie. Pytam, do
    kiedy ma umowę. Szef chce ją na stałe, ale jak tylko wyrobi sobie zasiłek,
    to rzuca, bo po co pracować, jak nie musi?

    Przykład 5: Przykładu piątego nie będzie, ale mógłbym tak długo.

    I proszę mi nie pisać, że jak człowiek chce zarobić tylko na kosmetyki czy
    papierosy, to z definicji mniej się przykłada. To jest kwestia mentalności.
    Hostessa, która zapomina przyjść na promocję, do "poważnej" pracy też się
    będzie spóźniać. Greg, który bardzo poważnie potraktował rachmistrzowanie,
    będzie dobrym pracownikiem.

    Paweł

    --
    Czy za książki trzeba przepłacać?
    www.szwedzka.pl



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1