eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeKto to jest informatyk?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 171

  • 121. Data: 2005-05-12 16:07:06
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Marek [Thu, 12 May 2005 14:31:06 +0000 (UTC)]:


    > Ja jestem nietypowy, ale to się poznaje przy bliższym kontakcie.
    > Z LM na jedną stronę tego nie widać.

    No to malo nietypowy jestes :) Ja z tych co lepszych
    numerantow pamietam np:

    Dziewczyne, ktora na rozmowe "umowila sie" sama wpadajac
    nam do firmy prosto z ulicy, ba!, z gitara pod pacha, z
    kolczykiem w nosie (i paroma w uszach), dzinsach plus
    dosc obcislej koszulce (wszystko czarne). Od progu sie
    szeeeroko usmiechnela i powiedziala ze ona bardzo nas
    przeprasza ze tak z biegu, ale wlasnie jej znajoma
    powiedziala ze szukamy a ona NIE MOGLA przepuscic takiej
    okazji wiec jest :D Wrazenie zrobila piorunujace, ale
    fakt ze normalnie w pracy wygladala potem juz zupelnie
    inaczej i rzeczywiscie byla dobra. A charakterek caly czas
    miala i dalej ma taki sam, co jak dla mnie jest swietne.

    Grafika, ktory przyniosl w ramach wlasnego portfolio
    swoj "zyciorys" wlasnie w formie graficznej, z paroma
    zabawnymi scenkami z poszczegolnych miejsc pracy ;)
    Nie powiem, fajne to bylo :)

    WannaBe-Handlowca, ktory z kolei nie mial kompletnie
    zadnego doswiadczenia zawodowego, ale zrobil sobie
    bardzo fajny prospekt reklamowy... wlasnej osoby ;)
    I rzeczywiscie, zawieral on duzo interesujacych dla
    nas informacji, zrobiony byl na prawde profesjonalnie
    i faktycznie swietnie zastepowal CVke.

    W sumie pare jeszcze takich osob, moze nie az _tak_
    specyficznych ale wartych zainteresowania, mialam juz
    okazje poznac. I zwykle cos fajnego z tego wychodzilo
    w dalszej perspektywie.

    Prawdziwego oryginala widac na pierwszy rzut oka ;)

    > Nie kazdy np. do opornego komputera mówi, że jak
    > nie ulegnie, to pójdę po młotek.
    >
    > Albo schodząc z szychty, mówię do opornego komputera,
    > że nazajutrz przyjdę ze śrubokrętem z lodówki i wsadze
    > mu go w bebechy.
    >
    > Wbrew pozorom to mi często pomaga. Komputer też człowiek :)

    O, zebys wiedzial... ;> Moje Szczescie zawsze ze swoim gada
    i nie wiem, czy nie sa to bardziej interesujace rozmowy niz
    z kumplami ;P A w klubie mielismy lebka, ktory jak zaczynal
    cos robic przy kompie to cala okolica zostawiala wszystko co
    akurat robila zeby posluchac...
    "Ty no, on sie na mnie uwzial! Patrz, ja mu tak a ten co???
    No?? I czy to normalne jest?? Szlag by go, ma ktos pod reka
    mlot pneumatyczny, nie bedzie ze mnie maszyna drwila???" ;)

    > Bo jak racjonalnie wyjasnisz fakt, że mój osobisty PC, który
    > przez kilka lat zachowywał się normalnie, w moim ostatnim
    > dniu w pracy - zachowywał się jak potłuczony?.

    Lubil Cie :D Jak sam mowisz -- komp tez czlowiek... ;>

    > Najlepszy doradca nic nie poradzi jeżeli zwyczajnie nie
    > biorą do pracy powyżej pewnego wieku, poniżej pewnego
    > wykształcenia lub z pewnymi szczegółami anatomicznymi.
    > Siła złego na jednego.
    > I Herkules dupa, gdy ludzi kupa.

    Doradca w moim mniemaniu powinien byc czlowiekiem, ktory
    orientuje sie na rynku pracy, ma pojecie o tym czego od
    kogo beda oczekiwac i potrafi osobie, ktorej doradza,
    pokazac jak te wlasnie cechy wyeksponowac, jakich nabyc
    i co robic zeby byc bardziej "atrakcyjnym" pracownikiem.

    Krotko mowiac, gosc posiadajacy doradce powinien miec od
    reki lepszy start niz ten, ktory go nie ma. Od tego chyba
    doradcy sa zeby pokazac _jak_, no nie?

    Skoro ci doradcy Ci kompletnie nie pomogli, to po co oni
    wlasciwie sa? Zostaw ich i szukaj swojej metody.

    > Ależ ja takich pierdoł nie piszę :))

    Nie no, nie podejrzewalam Cie o to nawet :>

    > Jeżeli doradcy tak sugerują, i młodzi (i nie tylko)
    > gniewni tak faktycznie piszą, to mój LM powinien
    > zaowocować większą ilości zaproszeń - bo jest inny :)

    Widzisz, sek w tym ze my tu tylko teoretyzujemy. CV
    i LM musi byc konkretnie dopasowany do konkretnego
    stanowiska, i ja nie wiem co Ty do kogo piszesz. Tak
    ze w szczegoly sie nie wglebiam, nie mam podstaw...

    > Wszystko i wszyscy nie mogą przynosić dochodu.
    > Gdyby tak założyć, to wszystkich nieprodukcyjnych, a zwłaszcza
    > poprodukcyjnych trzeba by zagazować.

    Zle kombinujesz. Trzeba z nich zrobic produkcyjnych
    albo efektywnych. To nadal kwestia organizacji. Poza
    tym trzeba tez troche zracjonalizowac finansowanie,
    bo w sektorach panstwowych to ono... coz. Sam wiesz.

    >> - Czemu jest lepszy od pozostalych 79?
    > On nie zna pozostałych 79 i nie wie czy jest lepszy
    > czy gorszy.

    Powinien za to znac swietnie _swoje_ mocne punkty, takie
    ktorych wiekszosc ludzi nie posiada. I na ich podstawie
    okreslic siebie jako pracownika. I te wlasnie cechy ma
    mi pokazac i podkreslic.

    > Jeżeli siłą rzeczy powie, że lepszy to może być pic,
    > który spowoduje odwalenie może z 10 innych, którzy
    > też by się nadawali, a mogli przejść chociaż do II etapu.

    Nie no, jesli napisze "jestem najlepszy" to nigdzie dalej
    nie przejdzie, zapewniam ;) Ale jezeli w ogloszeniu jak
    byk stoi "wymagany biegly angielski" a ja wsrod setek
    tekstow "znam bardzo dobrze angielski" przeczytam nagle
    "swoj angielski szlifowalem przez 6 miesiecy w USA" to
    ta osoba juz mnie zainteresuje znacznie bardziej.

    >> - Dlaczego chce u mnie pracowac?
    > Bo chce w tym pracować, a u ciebie jest wakat - jeżeli
    > mówi/pisze co innego, to jest bajer :))

    A to mi mowi tylko ze jest to desperat, a z takimi to
    ja nie chce miec do czynienia. Zakladam tu, ze nie
    mowimy o stanowisku kopacza rowow tylko o kims, kto
    ma jakiestam umiejetnosci i sprecyzowana wizje siebie.

    Tu nie chodzi o peany na czesc firmy tylko o to, czy ten
    czlowiek sie orientuje co my robimy. Np.: chce pracowac
    w banku. Czemu? Bo studiowalem XYZ, interesuje mnie to,
    a wiem ze robicie ABC, w ktorym widze sie za 5 lat i
    chce miec z tym kontakt.

    >> - Co z jego umiejetnosci bedzie tu najbardziej przydatne?
    > To ty musisz wiedzieć!

    Ja to wiem. I chce wiedziec czy on tez to wie.

    > To nie tak. Albo mylisz szukanie pracy ze sportami
    > ekstremalnymi, albo szukasz jasnowidzów, którzy zgadną
    > do czego potrzebujesz pracownika.

    Przeciez pisze w ogloszeniu kogo szukam i do czego. Jak
    siedza w branzy to nie powinni musiec sie w ogole nad
    takimi kwestiami zastanawiac. A jesli nie siedza tylko
    udaja ze siedza, to wlasnie na tym etapie to wychodzi.

    > Jak się tobie nie chce robić rekrutacji, to je zlecaj
    > komuś innemu :)

    Mylisz rekrutacje z podciaganiem na sile potencjalnych
    pracownikow pod wlasne wymagania ;)


    Kira


  • 122. Data: 2005-05-12 16:37:10
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Immona [Thu, 12 May 2005 16:37:43 +0200]:


    > Z tym bogactwem to nie do konca tak.

    Do konca. Tyle, ze nie mowie o "dres, fura, skora komora"
    ale wlasnie o tym:

    > rozumiala konwencje oficjalnego ubioru i ich koniecznosc
    > na swoim stanowisku, ale nie mogla sobie odmowic ich
    > przekraczania czubkiem stopy, dawaniu otoczeniu malego
    > sygnalu, ze _nie_sa_ bezbarwnymi eurokratami, tylko
    > wprost przeciwnie.

    To jest dokladnie to. Bo zauwaz, ze wiekszosc takich
    startujacych, zaraz po studiach czy dopiero kariere
    zaczynajacych, jest jak wycieta z jednego szablonu.
    I wlasnie po takich delikatnych dziwactwach widac,
    kto faktycznie jest kim.

    > Z tumiwisizmem (rany, ale sie rozpisuje, ale wrocilam
    > wlasnie z konferencji i musze odreagowac)

    Odreagowuj ;) Na mnie mozesz :D

    > to tez nie tak. To przekonanie wyglada na filmowe wzorce :D

    Niezupelnie. Powiem Ci o co mi chodzi: ja mam doswiadczenia
    raczej z konkretnych jakichstam negocjacji czy ustalen, a tam
    jak od reki pokaze "orrrrrany alez mi zalezy!" to tym samym
    pokazuje tej drugiej osobie ze ma nade mna przewage. I kazdy
    ciut inteligentniejszy od malpy momentalnie taka informacje
    wykorzysta z korzyscia dla siebie.

    Tak ze owszem, zalezy mi, ale bez przesady, spokojnie, ja
    mam cos fajnego i Wam tez na tym zalezy... ;)

    > oczywiscie emocjonalne zaangazowanie filtrujesz przez
    > powsciagliwosc w okazywaniu go, ale dobrze, zeby wystawalo.
    > Tematy na topie to zwiekszanie innowacyjnosci unijnej
    > gospodarki i dowodzenie, ze naprawde to mamy wiekszy potencjal
    > od Amerykanow, radzenie sobie z roznicami kulturowymi,
    > podnoszenie z upadku regionow upadlych (np. w Polsce post-PGRy),
    > wszelkiego rodzaju wspolpraca miedzynarodowa [...]

    O kurcze, brzmi... cudnie :) Hihi. Az zaczynam zalowac, ze
    mialam kontakt z UE tylko przez fundusze... ;> Moze Wam tam
    trzeba jakiejs "mlodej, kreatywnej, gotowej na wyzwania"? ;)
    Albo, z braku laku, na przyklad mnie... ;>

    Tak w ogole to mam wrazenie, ze niezle sie tam bawisz?

    > Kontakt z Batorym mialam w liceum i to nie z osobami
    > decyzyjnymi. Tym chetniej uslysze od Ciebie wrazenia,
    > jesli bedziesz miec z nimi do czynienia.

    Pozyjemy zobaczymy. Na razie mamy ogolny zarys tego, co
    bedziemy robic (i komu, bo chodzi o ten projekcik zwiazany
    z udowadnianiem urzednikom ze nie wszystko jednak moga).
    Jak cos ciekawego zacznie sie dziac, to dam Ci znac.

    > to, co ja napisalam, to byly w niemal 100% obserwacje na
    > obcokrajowcach z duzym stazem w unijnych instytucjach.

    Z takimi nie mialam do czynienia. I zaluje.


    Kira


  • 123. Data: 2005-05-12 17:26:56
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Przemysław Maciuszko <s...@h...pl>

    Daniel Rychcik <m...@u...mat.uni.torun.pl> wrote:

    > Ale mówi się "administracja sunami" albo wręcz "sunem" :)

    Ach Ci Francuzi...

    --
    Przemysław Maciuszko
    Zurich based


  • 124. Data: 2005-05-12 19:12:18
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl>

    Dnia Thu, 12 May 2005 12:26:42 +0000 (UTC), " Marek"
    <m...@g...pl> wklepał(-a):

    >Też tak uważam.
    >Z moim średnim technicznym (technik elektryk specjalność masz.i urządz.
    >elektr.) + 25 lat praktyki w informatyce jako serwisant, helpdesk,
    >operator mainframe, programista i admin + 1 strona CV kursów + 1,5 strony
    >pracodawców, obowiązków i osiągnięć + pół strony znajomości systemów
    >i aplikacji, mam jedną rozmowę na rok - w stolicy kraju kwitnącego ziemniaka.

    No dobrze, ale co z tych umiejętności w obecnych czasach jest aktualne i
    przydatne? Ta branża bardzo szybko idzie do przodu i jakiś kurs sprzed 5 lat
    teraz może być bezużyteczny. Próbowałeś przefiltrować swoje CV pod tym kątem?

    Zresztą już ci kiedyś radziłem - szukaj pracy w firmach/instytucjach, które mają
    jakieś stare programy lub zamierzają zmigrować na coś nowszego (i potrzebują
    przenieść dane ze starego systemu).

    --
    Sławomir Szyszło mailto:s...@p...onet.pl
    FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/
    FAQ pl.comp.www.nowe-strony http://www.faq-nowe-strony.prv.pl/


  • 125. Data: 2005-05-12 20:15:01
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Robert Sander <r...@o...pl>

    Marek napisał(a):
    >
    <ciach opis pracy Marka>

    Opisujesz swoja prace jako cos wyjatkowego - musiales zrobic na juz,
    nadgodziny, rownolegle kilka zadan itp.
    Tymczasem dla absolwenta taka praca jest norma, on innej nie zna
    chyba ze ogladal Alternatywy 4 lub pracuje w instytucji panstwowej.
    Jezeli to pominiemy to co zostanie? Znajomosc dbf, ktore sa coraz
    rzadziej wykorzystywane, excel, troche doswiadczenia.

    Pytales kiedys o zawod technika informatyki - moje zdanie jest takie,
    ze jak ktos ledwo skonczyl taka szkole to powinien szukac pracy w innym
    zawodzie, jak dal rade w technikum to i studia da rade skonczyc przy
    obecnej podazy uczelni o b. zroznicowanym poziomie.

    Robert


  • 126. Data: 2005-05-12 21:42:32
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>

    Dnia Thu, 12 May 2005 16:05:42 +0200, Kira <c...@-...pl>
    napisał:

    > Nie ma jakiegos realnego powodu, dla ktorego musi byc tak,
    > ze niektorzy znajduja prace w tydzien a inni siedza na tym
    > bezrobotnym po pare lat. Prawda?

    To wyglada troche inaczej. W zalozonym przykladzie przeskakujesz dzieki
    elekwencji i dobrym wyeksponowaniu umiejetnosci 199 osob - odchodza z
    kwitkiem.
    To nie oznacza, ze konkurowalas z 199 osobami. Konkurowalas z kilkoma -
    numer 2, 3, 4 moza az do 10 - gora do 50. Te osoby, gdyby ciebie nie bylo,
    wylonilyby sposrod siebie zwyciezce rekrutacji.
    Pozostale 150 osob, nawet sie o nia nie otrze. Chociazby z przyczyn
    takich, ze rekrutujacy maja z gory jakies zalozenia dotyczace stanowiska,
    o ktorych nie pisza w ogloszeniach, bo albo sa niezgodne z prawem
    (dyskryminacja), albo wydaja sie im oczywiste.
    Ja np. juz wiele razy spotykalem sie z tym, ze gdy odpowiadam na
    ogloszenie "osoba do biura" to slysze - "ale tylko kobiety" bez
    jakiejkolwiek szansy na przedstawienie mojej osoby i z kategorycznym
    protestem na dostarczenie CV.
    Podobnych ograniczen jest wiele i na nich polega wstepny odsiew dokumentow
    przy rekrutacji.
    Zwlaszcza na stanowiskach "ogolnych".

    Ostatnia prace dostalem (przy mniejszym bezrobociu no i ja bylem
    30-parolatkiem) odpowiadajac na ogloszenie "osoba do ksiegowosci".
    Dyrektor ze mna porozmawial, powiedzial ze ta praca nie jest dla mnie, bo
    szukaja "bla, bla, bla".
    Po 2-ch tygodniach zadzwonili do mnie z firmy i okazalo sie, ze po
    rozmowie ze mna, tak czlowiekowi przypasowalem swoimi umiejetnosciami i
    doswiadczeniami do problemow, z ktorymi borykal sie w firmie, ze okreslil
    przewidywany zakres obowiazkow i wymogl na centrali zgode na takie
    stanowisko - pomysl nasunal mu sie w rozmowie ze mna. pracowalem tam 5
    lat, pod 3-a kolejnymi dyrektorami, stopniowo coraz glebiej wchodzac w
    inne, typowo informatyczne obowiazki.
    Teraz nie ma takich rozmow, szefowie rozmawiaja glownie ze scisle
    dobranymi pod stanowisko kandydatami i mniej sie liczy uniwersalnosc a
    bardziej specjalizacja.
    moje proby dotarcia do szczecinskich szefow firm tak, zeby ich soba
    zainteresowac, jak dotad koncza sie fiaskiem. Osob w podobnej sytuacji, o
    specjalizacjach dobrych dla jednego zakladu jest duzo.
    --
    pzdr. Krzysztof
    ## Szczecin - szukam pracy:##
    ##CV## http://kch.spec.pl ##
    ogloszenia o pracy grupa news alt.pl.praca.oferowana


  • 127. Data: 2005-05-12 21:47:56
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>

    Dnia Thu, 12 May 2005 14:31:06 +0000 (UTC), Marek
    <m...@g...pl> napisał:

    > Wbrew pozorom to mi często pomaga. Komputer też człowiek

    :)))

    Tez to masz??:)) najlepsze jest jak sie podchodzi do zle dzialajacego
    komputera, odsowa usera, siada na jego miejsce i pokazuje mu, ze wszystko
    dziala :)). A potem sie tlumaczy czlowiekowi (i tak faktycznie jest), ze
    mu sie wierzy, ze komputer dziala nieprawidlowo, ale on tak reaguje jak
    jestes w poblizu. :)) Naturalnie usterka w koncu sie pojawia, ale jej cykl
    w twojej obecnosci jest wyraznie rzadszy :))

    --
    pzdr. Krzysztof
    ## Szczecin - szukam pracy:##
    ##CV## http://kch.spec.pl ##
    ogloszenia o pracy grupa news alt.pl.praca.oferowana


  • 128. Data: 2005-05-12 21:48:07
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
    news:d6010j$eih$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > Re to: Immona [Thu, 12 May 2005 16:37:43 +0200]:

    >
    >> to tez nie tak. To przekonanie wyglada na filmowe wzorce :D
    >
    > Niezupelnie. Powiem Ci o co mi chodzi: ja mam doswiadczenia
    > raczej z konkretnych jakichstam negocjacji czy ustalen, a tam
    > jak od reki pokaze "orrrrrany alez mi zalezy!" to tym samym
    > pokazuje tej drugiej osobie ze ma nade mna przewage. I kazdy
    > ciut inteligentniejszy od malpy momentalnie taka informacje
    > wykorzysta z korzyscia dla siebie.

    Nie no, oczywiscie, pokazywac, ze na przedmiocie negocjacji nam zanadto
    zalezy, nigdzie nie wolno. Ale w unijnych negocjacjach ta zasada jest
    zlagodzona, poniewaz dzieli sie kase... cudza. Nikt nie doplaca, nie ma tego
    strachu o bledne wydanie wlasnej kasy. Ustala sie zasadniczo ile sensownej w
    ramach projektu pracy i jakiej kto chce/moze wykonac i ile by za to chcial,
    ewentualnie "co ciekawego mozemy zrobic zbierajac do kupy nasze sily, zeby
    bylo pozyteczne i zgodne z unijnymi priorytetami tak, zeby dostac
    dofinansowanie".

    >> oczywiscie emocjonalne zaangazowanie filtrujesz przez
    >> powsciagliwosc w okazywaniu go, ale dobrze, zeby wystawalo.
    >> Tematy na topie to zwiekszanie innowacyjnosci unijnej
    >> gospodarki i dowodzenie, ze naprawde to mamy wiekszy potencjal
    >> od Amerykanow, radzenie sobie z roznicami kulturowymi,
    >> podnoszenie z upadku regionow upadlych (np. w Polsce post-PGRy),
    >> wszelkiego rodzaju wspolpraca miedzynarodowa [...]
    >
    > O kurcze, brzmi... cudnie :) Hihi. Az zaczynam zalowac, ze
    > mialam kontakt z UE tylko przez fundusze... ;> Moze Wam tam
    > trzeba jakiejs "mlodej, kreatywnej, gotowej na wyzwania"? ;)
    > Albo, z braku laku, na przyklad mnie... ;>

    Nie wiem, jak bys to zniosla. Musialabys sie jednak inaczej ubrac. ;)

    Wolontariusze swoja droga zwykle sa mile widziani, ale ich sie nie wysyla na
    fun negocjacyjny, tylko papierkowa robote daje i sprawdza ich wytrwalosc.
    Teraz by sie bardzo ktos do ankiet przydal, bo ankietujemy. Choc ona, ta
    robota papierkowa, tez bywa kreatywna. Na przyklad takie cos: kilka
    projektow unijnych, w ramach kazdego z ktorych jest zwrot czesci kosztow
    utrzymania pomieszczen (czynsz, sprzatanie, media) - zsumowana ilosc kasy na
    zwrot tych kosztow jest wyzsza i to znacznie od rzeczywistych kosztow
    utrzymania calosci pomieszczen. Ponakladac sobie tych zwrotow na siebie
    otrzymujac zwrot wiecej niz 100% nie wolno, bo to nielegalne i audyt wykryje
    to bez trudu. Przeniesienie sie do bardziej reprezentacyjnej siedziby
    odpada. Jak nie zmarnowac nadmiaru? Sa co najmniej 3 poprawne i legalne
    pomysly na to. Jakby ktos wymyslil wiecej, to bede pod wrazeniem.

    >
    > Tak w ogole to mam wrazenie, ze niezle sie tam bawisz?
    >

    Tak, dzieki ilosci kontaktow z ludzmi na poziomie. Rownowazy mi to w pelni i
    z nadmiarem te nudniejsze i bardziej mozolne momenty, ktore sie jak wszedzie
    zdarzaja.

    I.



  • 129. Data: 2005-05-13 02:30:46
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl> napisał(a):

    > No dobrze, ale co z tych umiejętności w obecnych czasach jest aktualne i
    > przydatne? Ta branża bardzo szybko idzie do przodu i jakiś kurs sprzed 5 lat
    > teraz może być bezużyteczny. Próbowałeś przefiltrować swoje CV pod tym
    kątem?
    >
    Tego się nie da przefiltrować :)
    To jest pewien zestaw szkoleń, które bądź są uniwersalne na tyle, że są
    aktualne również teraz (Projektowanie Systemów Relacyjnej Bazy Danych czy
    Budowa i zarządzanie sieciami komputerowymi), bądź sygnalizują osobie
    znającej temat, że kandydat ma podstawy do używania współczesnych narzędzi,
    bo używał x lat podobne w zastosowaniu i składni (dBase III Plus czy Clipper),
    bądź uzasadniają osobie rekrutującej, dlaczego technik elektryk był
    programistą i administratorem sieci (Szkolenie administratorów systemu SERAT
    czy DRS3000 System Administration Course).

    Teoretycznie można założyć bezużyteczność kursów starszych niż 5 lat,
    ale ponieważ z przyczyn obiektywnych ostatnie szkolenie odbyłem 6 lat temu,
    to nie zostanie nic do autoprezentacji.
    Tak na zdrowy rozum, to trzeba przecież jakoś uzasadnić w CV, dlaczego
    z powodzeniem pracowałem 25 lat w informatyce bez wykształcenia wyższego,
    a nawet bez jakiegokolwiek wykształcenia informatycznego.

    Przecież, jak uczy doświadczenie np. Maryli Rodowicz - sukcesy można
    mieć niekoniecznie w wyuczonym zawodzie :)

    Moje CV jest tak przemyślane i ułożone, że wskazuje na rozwój technika
    elektryka od serwisanta do administratora sieci - szkolenia+doświadczenie
    zawodowe.

    Nie jest tak prosto ułożyć CV osoby, która tyle lat siedziała po uszy
    w informatyce bez zwyczajowego wykształcenia, a wiedzę zdobywała na kursach,
    bądź samodzielnie.

    Nie bez znaczenia jest też rok rozpoczęcia pracy. Nie pamiętam czy w 1977
    był już kierunek informatyczny, ale pamietam, że współpracownicy z wyższym
    byli głównie po wydziałach matematycznym, elektrycznym lub pedagogicznym.

    Średniej szkoły w tym kierunku nie było na pewno, ale jak ktoś przyszedł
    do pracy w informatyce, to miał najczęściej technikum łączności - a więc
    tzw. niskie prądy :))

    Skoro za informatykę zabrał się energetyk :) to uważam, że w CV musi być
    widoczna jakaś logiczna rozwojowa droga zawodowa.

    Z gołym dyplomem technika elektryka mógłbym z równym (nie)powodzeniem
    startować na ekonomistę (bez szkoły ekonomicznej), na nauczyciela (bez szkoły
    pedagogicznej), czy na mechanika samochodowego (bez szkoły o kierunku
    mechanika samochodowego).

    Nie sądzę, żeby CV wyglądało lepiej po odchudzeniu do samego wypunktowania,
    że tam pracowałem jako serwisant, tam jako operator mainframe, tam jako
    programista, a tam jako administrator sieci.
    Odchudziłoby się wprawdzie do jednej strony, ale osoba rekrutująca popukała
    by się w czoło - gdzie ten elektryk się pcha na stare lata? Do informatyki?
    Niech lepiej idzie na prezydenta :))


    > Zresztą już ci kiedyś radziłem - szukaj pracy w firmach/instytucjach, które
    maj
    > ą
    > jakieś stare programy lub zamierzają zmigrować na coś nowszego (i potrzebują
    > przenieść dane ze starego systemu).
    >
    Rada dobra. Sam na to wpadłem już dawno temu tyle, że jest pewien problem,
    który przerobiłem doświadczalnie w trakcie wysyłania papierów do firm,
    które są na tyle leciwe, że mogą mieć leciwe systemy :)

    Firmy, które mają stare programy i będą je jeszcze jakiś czas używać,
    bądź mają zamiar zmigrować na nowe systemy, tak cienko przędą,
    że albo z wlasnej inicjatywy wprowadziły szlaban na przyjmowanie nowych
    pracowników, albo organ założycielski im ten szlaban załozył, bądź mają
    własnych informatyków, którzy doskonale znają od lat te systemy i nowych
    ludzi nie przyjmą - bo po co.

    Pisanie co jakiś czas w nadziei, że się coś zwolniło, jest też jak na razie
    bezskuteczne, bo ludzie, którzy budowali podstawy informatyki w takich
    firmach są góra w podobnym wieku co ja, więc do emerytury mają jeszcze daleko.
    Mają umowy na czas nieokreślony, a żadnych ruchów nie będą wykonywać, bo
    wiedzą, że to byłyby ruchy samobójcze, bo po zwolnieniu się mieliby
    podobne do mnie szanse na ponowne zatrudnienie.

    I to jest problem, bo ludzie często o dużej wiedzy, duzym doświadczeniu,
    dużych zasługach dla rozwoju informatyki, siedzą teraz w strachu i
    oczekiwaniu na dotrwanie do emerytury, bo w 40 czy 50-latków prywatni
    pracodawcy nie chcą inwestować, a firm państwowych ubywa szybciej szybciej
    niż pracowników po 40-stce.

    Problem dotyczy zresztą nie tylko firm państwowych.

    Kolega jest w podobnym wieku co ja. Pracował w banku, który jest w likwidacji.
    Udało mu się dostać pracę w innym banku, o ile pamiętam dlatego, że dyrektor
    jednego banku polecił go dyrektorowi drugiego banku. Jak się kiedyś
    widzieliśmy, to pracował na cały etat w nowej pracy i na pół etatu w
    likwidowanym banku. Teraz ma problem, bo ten nowy bank też się zaczyna sypać.
    Jeżeli się rozleci, to kolega ma świadomość, że będzie miał podobne problemy
    co ja obecnie, bo tak jak ja mało pasuje do obecnych standardów
    rekrutacyjnych.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 130. Data: 2005-05-13 10:49:28
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Marek [Fri, 13 May 2005 02:30:46 +0000 (UTC)]:


    Wiesz, im wiecej Cie czytam, tym bardziej dochodze do
    przekonania, ze Ty juz sobie ustaliles na trwale:
    - Wiem to co wiem
    - Jak ktos mnie nauczy to sie naucze
    - Sam nie zrobie bo sie nie da i koniec, mimo ze ludzie
    mi podpowiadaja w jaki sposob mogloby sie dac
    - Powyzsze nie maja zwiazku z moim brakiem pracy, tylko
    ten piekielny rynek sie na mnie uwzial i koniec

    Z takim podejsciem na moje oko to mozesz tej pracy szukac
    nastepne 3 lata i efekt bedzie mniej wiecej taki sam...

    No ale to Twoje zycie w sumie.


    Kira

strony : 1 ... 12 . [ 13 ] . 14 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1