eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeKorporacje: Szczury już nie chcą biegać
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 21. Data: 2005-03-09 20:14:21
    Temat: Re: [OT] Korporacje: Szczury już nie chc? biegać
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Marcin" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:d0nkp3$afv$1@inews.gazeta.pl...
    > Jan Kowalski <J...@n...znasz.go> napisał(a):
    >
    >> >> Bo TV juz spisalem na straty i od kilku lat nie korzystam z tego
    >> >> wynalazku..
    >> >> pokusze sie nawet o stwierdzenie, ze to medium jakim jest telewizja
    >> >> ma pewien swoj target, do ktorego ja nie naleze.
    >
    >> > Milo spotkac na Sieci kolejna osobe zyjaca bez telewizji. Powoli
    >> > przestaje sie czuc dziwologiem. :)
    >
    > Też się dołączam do klubu.
    > Raz na 2 miesiące oglądam jakiś film, a wiadomości tak ze 2 razy na rok i
    > to nie w całości ...
    > Po prostu mam wrażenie, że tv oddala od rzeczywistości.
    >

    TV odbiera wrazliwosc i wlasna inicjatywe w tworzeniu tresci. Wszystko jest
    podane na tacy i przerysowane, ludzie oczekuja emocji, wiec sie je wytwarza
    uderzajac w ich otepiale zmysly przesadzonymi obrazami. Dzieje sie za
    szybko, by - jak przy czytaniu - tworzyc sobie wlasny obraz i przemyslenia.
    Czlowiek popada w bezmyslnosc, przestaje byc uwazny.

    U nas w domu kupuje sie filmy w Empiku i oglada sie je z kompa :) Wlasciwie
    to szkoda, ze na komercyjne wypozyczanie trzeba kupowac inne kopie niz te,
    ktore mamy, bo podejrzewam, ze istnieje pewna ilosc osob sfrustrowana
    niedostepnoscia dobrego starego kina w istniejacych wypozyczalniach. :)

    I.



  • 22. Data: 2005-03-09 20:26:52
    Temat: Re: [OT] Korporacje: Szczury już nie chc? biegać
    Od: "mangha" <R...@d...pl>


    "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> wrote
    >
    > TV odbiera wrazliwosc i wlasna inicjatywe w tworzeniu tresci. Wszystko
    jest
    > podane na tacy i przerysowane, ludzie oczekuja emocji, wiec sie je
    wytwarza
    > uderzajac w ich otepiale zmysly przesadzonymi obrazami. Dzieje sie za
    > szybko, by - jak przy czytaniu - tworzyc sobie wlasny obraz i
    przemyslenia.
    > Czlowiek popada w bezmyslnosc, przestaje byc uwazny.
    >
    > U nas w domu kupuje sie filmy w Empiku i oglada sie je z kompa :)
    Wlasciwie
    > to szkoda, ze na komercyjne wypozyczanie trzeba kupowac inne kopie niz te,
    > ktore mamy, bo podejrzewam, ze istnieje pewna ilosc osob sfrustrowana
    > niedostepnoscia dobrego starego kina w istniejacych wypozyczalniach. :)

    I myślisz że brak telewizora uchroni Cię przed spraniem mózgu? ;) Telewizor
    to tylko narzędzie, a to, jak go używasz, zależy wyłącznie od Ciebie.
    Oczywiście możesz odciąć się od jakiegoś fragmentu rzeczywisości, jeśli go
    nie akcepujesz, albo boisz się go, ale ja na przykład nie wyobrażam sobie
    grać na PS2 z podpiętym monitorem albo oglądać filmy na komputerze głównie z
    powodów ergonomicznych i narkoleptycznych ;-)
    Ja mam duży telewizor i jak będzie mnie stać na plasme 72", to kupie sobie
    jeszcze wiekszy ;-)) i nie mam otępiałego umysłu, nie popadłam w
    bezmyślność.
    A jak widać po Tobie, brak tego narzędzia przed tym nie chroni ;-)
    Oczywiście żartuję ;))


    --
    mangha
    ....................................................
    ........
    "Wait," he says... ... do I look like a waiter?
    I'm a soldier, not some love-starved twit!



  • 23. Data: 2005-03-09 20:42:14
    Temat: Re: [OT] Korporacje: Szczury już nie chc? biegać
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "mangha" <R...@d...pl> napisał w wiadomości
    news:d0nm7b$fup$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    > "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> wrote

    > I myślisz że brak telewizora uchroni Cię przed spraniem mózgu? ;)
    > Telewizor
    > to tylko narzędzie, a to, jak go używasz, zależy wyłącznie od Ciebie.

    Oczywiscie, "zlem" nie jest sam odbiornik, ale program TV. W wiekszosci to
    odmozdzajaca sieczka. Jesli sie trafi cos lepszego, to i tak jest przerywane
    idiotycznymi reklamami, wsrod ktorych perelka tez sie zdarza rzadko.

    Chyba jestesmy bardzo OT. EOT?

    I.



  • 24. Data: 2005-03-10 05:56:48
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: Marek Barbaszyński <m...@i...com.pl>

    mangha wrote:
    > "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> wrote in message
    > news:slrnd2r3al.kct.arturcz@blabluga.hell.pl...
    >> Witam,
    >> Dość długi artykuł w Polityce przedstawiający ciemne strony pracy
    >> w korporacjach.
    >> http://polityka.onet.pl/artykul.asp?DB=162&ITEM=1217
    836&M=RA&MP=1
    >
    > Ten przykład z super expresem jest dobry -pokazuje, jak trudno ludziom
    > zmieniać stare nawyki nawet w pracy. A jedyne, co w pracy pewne, to
    > zmiana. Załoga SE pokazała nieelastyczność.

    A może jednak wprowadzana zmiana była po prostu bez sensu?

    [...]

    > Praca w jednym pomieszczeniu - w tzw. open space, to
    > idealna sprawa, bardzo sprawny przeplyw komunikacyjny, mniej
    > podzialow i konfliktow i duzo wyzsza efektywnosc pracy zespolu.

    Pod warunkiem, że jest to praca nie wymagająca skupienia oraz że
    open space zawiera tylko ścisłych członków zespołu a nie całą firmę.
    W przeciwnym przypadku rozmowy współpracowników, telefony, przechodzący
    obok skutecznie przeszkadzają w pracy.
    Już wolę drugą skrajność, osławione Dilbertowskie kubiki. Można się
    skupić, a gdy trzeba z kimś podyskutować nie zmuszam całej okolicy
    do śledzenia dyskusji.

    > Open space to wrog leni - tutaj wszyscy widza, jak pracujesz.

    Powiedziałbym raczej - przyjaciel autoreklamiarzy :-) Bo owszem,
    widać, że ktoś siedzi po godzina, albo coś tam sobie z furią skrobie
    na kartce, ale to tylko zewnętrzne pozory, a nie efekty pracy.

    > Zdegradowanie wysokiej struktury hierarchii pracownikow - super
    > sprawa, jestem zwolenniczka plaskiej struktury zarzadzania i ona sie
    > sprawdza, jesli mamy do czynienia z ludzmi w miare inteligentnymi i w
    > miare pracowitymi.

    Tu się zgadzam w pełni.

    > Pracuje w firmie miedzynarodowej, gdzie system
    > pracy i zarządzania został przeniesiony z pozytywnych doswiadczen w
    > innych krajach. Nie zgadzam się z tym artykułem, a konkretnie z tezą,
    > jakoby wzorce pracy w korporacji nie sprawdzały się w polskich
    > warunkach. Autorowi zadałabym pytanie, jaki system pracy w naszych
    > warunkach sie sprawdza, jaki jest najbardziej przyjazny dla
    > pracownika?

    A czy w ogóle jest jeden taki system? Moim zdaniem to zależy od firmy,
    co innego się sprawdza przy redagowaniu gazety, co innego przy
    pisaniu oprogramowania.

    --
    Marek "Barbidu" Barbaszyński
    ---- The signature has been optimized away
    ---- www.modele.civ.pl


  • 25. Data: 2005-03-10 06:22:01
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: "mangha" <R...@d...pl>

    "Marek Barbaszyński" <m...@i...com.pl> wrote

    > Pod warunkiem, że jest to praca nie wymagająca skupienia oraz że
    > open space zawiera tylko ścisłych członków zespołu a nie całą firmę.
    > W przeciwnym przypadku rozmowy współpracowników, telefony, przechodzący
    > obok skutecznie przeszkadzają w pracy.
    Też tak myślałam, dopóki nie zaczęłam pracy w takim środowisku. Warunek to
    szanować pracę kolegów i koleżanek, czyli nie krzyczeć, a do tego spokojnie
    da się przyzwyczaić ludzi i to w parę dni. Praca ludzi w moim zespole częsno
    wymaga sporego skupienia i nie ma z tym problemu :)


    > Powiedziałbym raczej - przyjaciel autoreklamiarzy :-) Bo owszem,
    > widać, że ktoś siedzi po godzina, albo coś tam sobie z furią skrobie
    > na kartce, ale to tylko zewnętrzne pozory, a nie efekty pracy.
    Jeśli ktoś siedzi po godzinach, a przy tym ma wyniki poniżej przeciętnej, to
    jest coś nie tak z jego efektywnością - taki misio powinien zastanowić się
    nad sobą, albo kierownictwo zastanowi się nad nim...


    > A czy w ogóle jest jeden taki system? Moim zdaniem to zależy od firmy,
    > co innego się sprawdza przy redagowaniu gazety, co innego przy
    > pisaniu oprogramowania.
    Ja nie mówię o szczegółach, ale ogólne zasady są. Taki system sprawdzi się i
    to najlepiej, ale gdy mamy do czynienia z pewnym typem pracowników -
    jednostkami prospołecznymi, w miarę rozgarniętymi i w poważnie traktującymi
    swoją pracę.

    --
    mangha
    Kiedy spoglądasz w otchłań, ona patrzy w ciebie.



  • 26. Data: 2005-03-10 07:07:43
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: Marek Barbaszyński <m...@i...com.pl>

    mangha wrote:
    > "Marek Barbaszyński" <m...@i...com.pl> wrote
    >
    >> Pod warunkiem, że jest to praca nie wymagająca skupienia oraz że
    >> open space zawiera tylko ścisłych członków zespołu a nie całą firmę.
    >> W przeciwnym przypadku rozmowy współpracowników, telefony,
    >> przechodzący obok skutecznie przeszkadzają w pracy.
    > Też tak myślałam, dopóki nie zaczęłam pracy w takim środowisku.
    > Warunek to szanować pracę kolegów i koleżanek, czyli nie krzyczeć, a
    > do tego spokojnie da się przyzwyczaić ludzi i to w parę dni. Praca
    > ludzi w moim zespole częsno wymaga sporego skupienia i nie ma z tym
    > problemu :)

    No to widzę że mamy różne upodobania, bo mi jednak open space nie pasował.
    Moje optimum to obecna sytuacja: cały zespół siedzi w jednym pokoju,
    dosyć sporym, i może się swobodnie komunikować, a inne zespoły siedzą
    sobie osobno i nie przeszkadzają. Jak dla mnie - zalety open space
    bez jego wad.

    >
    >
    >> Powiedziałbym raczej - przyjaciel autoreklamiarzy :-) Bo owszem,
    >> widać, że ktoś siedzi po godzina, albo coś tam sobie z furią skrobie
    >> na kartce, ale to tylko zewnętrzne pozory, a nie efekty pracy.
    > Jeśli ktoś siedzi po godzinach, a przy tym ma wyniki poniżej
    > przeciętnej, to jest coś nie tak z jego efektywnością - taki misio
    > powinien zastanowić się nad sobą, albo kierownictwo zastanowi się nad
    > nim...

    No i z tym widzę niestety największy problem - bo często kierownictwo
    nie analizuje dokłądnie wydajności tylko właśnie sądzi po pozorach:
    "siedzi długo? to znaczy że dobry jest". A jeżeli szef sam ma zadatki
    na pracoholika, albo "tylko" nie ma większego pojęcia o merytorycznej
    stronie pracy (zdarza się - np. sekretarka awansowana na szefową
    działu informatyki w pewnym dużym banku), to niestety ocena pracownika
    ma małe szanse być merytoryczną.

    >
    >
    >> A czy w ogóle jest jeden taki system? Moim zdaniem to zależy od
    >> firmy, co innego się sprawdza przy redagowaniu gazety, co innego przy
    >> pisaniu oprogramowania.
    > Ja nie mówię o szczegółach, ale ogólne zasady są. Taki system
    > sprawdzi się i to najlepiej, ale gdy mamy do czynienia z pewnym typem
    > pracowników - jednostkami prospołecznymi, w miarę rozgarniętymi i w
    > poważnie traktującymi swoją pracę.

    A jakie to są zasady wg. Ciebie? Tak z ciekawości pytam...

    --
    Marek "Barbidu" Barbaszyński
    ---- The signature has been optimized away
    ---- www.modele.civ.pl


  • 27. Data: 2005-03-10 18:10:59
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: Stanislaw Chmielarz <s...@u...com.PL>

    mangha wrote:

    > Jeśli ktoś siedzi po godzinach, a przy tym ma wyniki poniżej
    > przeciętnej, to jest coś nie tak z jego efektywnością - taki
    > misio powinien zastanowić się nad sobą, albo kierownictwo
    > zastanowi się nad nim...

    Oczywiscie o tym co jest "przecietne" decyduje rowniez
    kierownictwo :-(((
    Wiesz co? Dzisiaj wlasnie w wielu firmach pokutuje taki model:
    redukuje sie zatrudnienie dzialu o polowe, kaze sie podpisac
    cyrografy by nie bylo dyskusji w sadzie o pracy w nadgodzinach, a
    potem sie mowi krnabrnym, ze najwyrazniej sa nieefektywni jak sie
    nie zdolaja wyrobic w godzinach pracy i musza zostac.



  • 28. Data: 2005-03-10 19:54:00
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: Jan Kowalski <J...@n...znasz.go>

    > a i jeszcze jedno - zaden czlowiek o zdrowych zmyslach nie bedzie
    > szukal pracy gdyz tej jest wszedzie i pod dostatkiem, ale pieniedzy
    > czego praca a w tym i myslenie jest jedynie przykrym tego efektem
    > ubocznym

    1. niestety, są tacy, co jednak tej pracy nie mają, chociaż nie
    pytają się "za ile" będą pracować. Znam takich - ludzi "bardzo
    starych" (po czterdziestce) i w dodatku bez wyższego papierka.

    2. czytając to stwierdzam, że muszę iść zbadać zdrowie swoich zmysłów,
    ponieważ praca i myślenie nie są dla mnie przykrym efektem ubocznym.
    Nieźle się bawię pracując.

    3. przepraszam wszystkich tych, co się męczą w pracy, ale jednak
    pozwolę sobie na drobną sugestię dla nich:
    _jeśli możesz_ zmienić pracę na taką, co nie będzie dla ciebie złem
    koniecznym - zrób to i nie pytaj "za ile". Nie będzie to takie ważne,
    że zarabiasz mniej, jeśli praca będzie ci sprawiała satysfakcję.
    Pieniądze i tak w końcu przyjdą, bo pracując z pasją rozwiniesz się,
    a to przyniesie wymierne efekty...



  • 29. Data: 2005-03-12 10:26:45
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>

    vertret(at)op.pl napisał(a):


    > Ma to nawet duży plus, bo wiedząc jakie gazety człowiek czyta już mniej
    > więcej wiemy czego się po nim spodziewać.

    To na ogół prawda.

    > Ludzi inteligentnych nie zaciekawi szmatławiec w kiosku lub w tv,
    > niezależnie od tego jak głośno by go reklamowano, bo to po prostu inny
    > poziom percepcji.

    A to już niekoniecznie, tzn. piszę raczej w nawiązaniu do @ Immony o
    przeglądaniu np SE w czasie oczekiwania na rozmowe kwalifikacyjną jako
    objawie dykwalifikującym kandydata.
    A teraz do rzeczy. Nie uważając się za osobę upośledzoną intelektualnie
    - że tak przez wrodzoną skromność się określę ;) - wcale nie jestem
    pewien, czy mając przed sobą chwilę, stresującego bądź co bądź
    oczekiwania, i okazję do bezpłatnego zapoznania się z dowolnym brukowcem
    (no może poza jakimś obmierzłym mi z przyczyn
    ideologiczno-światopoglądowych) nie skusiłbym się nań. Ot, z prostej
    ciekawości czymżeż to moi współobywatele żyją na codzień jak również i
    dla odreagowania. Z tych samych względów bardzo lubie słuchać (niech
    będzie, że podsłuchiwać :)) rozmów o polityce w środkach transportu
    publicznego.[1]
    Zapewne na długo by mi tej "strawy duchowej" nie starczyło, niemniej
    jednak nie żachnąłbym się z oburzenia i niesmaku na jej widok raczej
    byłbym rozbawiony i zaciekawiony może nawet też - z drugiej strony
    obecność tego rodzaju pism w recepcji potencjalnego pracodawcy skłoniłby
    mnie do zastanowienia się - przez chwilę co najmniej - czy ja na pewno
    chcę tu pracować. :>

    pozdrawiam
    Zbyszek Tuźnik

    [1] Choć niejednokrotnie szlag mnie trafia i jedynie strzępki zdrowego
    rozsądku tudzież nadludzkie opanowanie powstrzymują mnie przed
    przyłączeniem się do konwersacji w sposób raczej gwałtowny i agresywny.
    No ale lata spędzone w usenecie nauczyły mnie panowania nad chęcią
    włączenia się do rozmowy. Z drugiej strony nie ma jak mały flejmik dla
    zdrowia od czasu do czasu.


  • 30. Data: 2005-03-12 12:27:11
    Temat: Re: Korporacje: Szczury już nie chcą biegać
    Od: "T.Omasz" <t...@f...pl>

    Dnia Sat, 12 Mar 2005 11:26:45 +0100, Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>
    napisał:

    > vertret(at)op.pl napisał(a):
    >
    >
    >> Ma to nawet duży plus, bo wiedząc jakie gazety człowiek czyta już mniej
    >> więcej wiemy czego się po nim spodziewać.
    >
    > To na ogół prawda.

    Wiesz, ile samozaparcia i wygimanstykowania wymaga czytanie gazety formatu
    "Rz" w autobusie? Nikt, kto nie widział, nie wierzy mi, że robiłem to
    kiedyś codziennie, w tłumie jadącym do roboty na siódmą. (Oraz wracając w
    takim samym tłumie.) Pewnego dnia, gdy czytałem żółte strony i parskałem
    niemal śmiechem (rubryka "Już obowiązują" o przepisach wchodzących dziś w
    życie), odezwał się do mnie drugi dziwny pasażer, elegancko ubrany
    inwalida, na "wypasionym" wózku elektrycznym, który okazał się być
    biznesmenem. Ja zwróciłem jego uwagę, on moją. Krótka rozmowa skończyła
    się na wymianie wizytówek i późniejszej wizycie w jego firmie (kojarzącej
    "ludzi z pomysłami" z "ludźmi z kasą").

    >> Ludzi inteligentnych nie zaciekawi szmatławiec w kiosku lub w tv,
    >> niezależnie od tego jak głośno by go reklamowano, bo to po prostu inny
    >> poziom percepcji.
    >
    > A to już niekoniecznie

    Zgadza się. Ostatnio dowiedziałem się z Życia na Gorąco bodajże, czym się
    dokładnie różni tequilla od meskalu. Rzeczowy i wyczerpujący artykuł był.

    --
    Miałem jakiś pomysł na nowego siga, ale chwilowo wyleciał mi z pamięci.
    (priv: z lewej from, w środku małpa, z prawej gazeta.pl)

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1