eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeDo pracodawcow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 81

  • 61. Data: 2004-07-20 05:54:02
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: "VERTRET" <v...@o...pl>

    Użytkownik "Wieslaw Bicz" <W...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:cdha1a$6b4$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >tylko ci będą mogli liczyć na więcej niż mało, którzy będą lepsi od
    konkurencji. Wszelkie biadolenie nic tu nie pomoże. Ani pracodawca, ani
    klient nie zapłaci więcej za coś, co może dostać taniej.

    Te prawdy są oczywiste, ale wielu piszących tutaj wkłada niesamowicie dużo
    wysiłku, żeby tego nie zrozumieć.
    Cały dzień zajmuje im wyszukiwanie wad systemu, zamiast zając się
    podnoszeniem własnej wartości.



    --
    vertret

    człowiek na 3 etatach (3 x 8h= 24h)
    www.ohra.prv.pl www.milimex.pl/vandex www.sonhart.com


  • 62. Data: 2004-07-20 18:12:04
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 20 lip 2004, DT <d...@A...pl> zapodal(a):


    > Kolejne Twoje punkty to same durnowate argumenty, na poparcie błędnej
    > tezy. To chyba logiczne, że jak Ci się uda "zdobyć" za 5 zł to co
    > warte 50 to to robisz ? Jak się okazuje g... warte, to było Twoje
    > ryzyko - źle oceniłeś i jesteś 5 w plecy, a jak nie to 9x tyle do
    > przodu...

    No wlasnie twoje ryzyko bo swiadomie kupujesz towar za mniej niz powinien
    kosztowac ten sam towar dobrej jakosci. Ja sie uda to masz zysk, a jak sie
    nie uda to bylo to twoje ryzyko, i nic tu nie pomoga narzekania, ze w
    reklamie nie bylo napisane, ze to gowno warte, byles naiwny i tyle. Chyba
    udajesz, ze nie wiesz ze dobry towar musi kosztowac wiecej niz kiepski, bo
    przeciez jak ktos sobie nie zdaje z tego sprawy to go w biznesie zjedza
    (sa tez tacy co wmawiaja takie glupoty klientom, to osobna kategoria:).
    Jeszcze jedno jak kupisz Tico to nie pojezdzisz sobie nim po gorskich
    bezdrozach robiac ten sam przebieg Land Roverem, jak chcesz "kupic"
    dobrego fachowca za 1600 brutto to jest mala szansa, ze kupisz to co
    chciales, a jeszcze mniejsza, ze bedzie on sie przykladal do roboty, tak
    samo jakbys mu dal 3500 (choc oczywiscie nie jest automatycznie tak, ze
    jak mu dasz 3500 to wszystko bedzie ok, to zalezy od znacznie wiekszej
    ilosci czynnikow)

    Pozdr.



  • 63. Data: 2004-07-21 06:30:10
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: DT <d...@A...pl>

    On Tue, 20 Jul 2004 02:16:14 +0200, gromax
    <g...@W...interia.pl> wrote:

    [...]

    >i odnoszac to do rynku pracy - ja na przykład nie potrafię na 100% pracować
    >jeżeli nie mam do tego motywacji. A motywacją są dla mnie korzyści z
    >wykonywania danej pracy, m.in. pieniądze. Oczywiście, obowiązki będę
    >wykonywał jak najdokładniej. Tylko że trudno byłoby oczekiwać, że będę
    >myślał tylko o tej pracy.

    Nikt od Ciebie nie może oczekiwać, że będziesz myślał tylko o danej
    pracy. Tego nie można kupić, gdyż jakiekolwiek miałbyś warunki to
    apetyt rośnie w miarę jedzenia i zawsze będziesz szukał lepszych.

    To "oczywiście" jest ważniejsze - jeśli zgodziłeś się (podpisałeś
    umowę) pracować za dae wynagrodzenie, to pracuj uczciwie, a nie
    bumeluj na trawie i narzekaj, że za x zł to ci się robić nie chce...

    To oczywiście nie jest do Ciebie osobiście, to tylko komentarz do
    stwierdzeń typu "nie można oczekiwać, że za xxx zł ktoś będzie dobrze
    pracował". Można i trzeba. Powtórzę po raz setny - nikt nikomu pracy
    siła nie narzucał, jeśli uważasz, że w obecnej się marnujesz, to ją
    zmień na lepszą, a jeśli pracujesz - masz obowiązek pracować dobrze.


  • 64. Data: 2004-07-21 11:29:44
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>

    Shrek napisał:

    >Dnia 20 lip 2004, DT <d...@A...pl> zapodal(a):
    >
    >
    >
    >
    >>Kolejne Twoje punkty to same durnowate argumenty, na poparcie błędnej
    >>tezy. To chyba logiczne, że jak Ci się uda "zdobyć" za 5 zł to co
    >>warte 50 to to robisz ? Jak się okazuje g... warte, to było Twoje
    >>ryzyko - źle oceniłeś i jesteś 5 w plecy, a jak nie to 9x tyle do
    >>przodu...
    >>
    >>
    >
    >No wlasnie twoje ryzyko bo swiadomie kupujesz towar za mniej niz powinien
    >kosztowac ten sam towar dobrej jakosci. Ja sie uda to masz zysk, a jak sie
    >nie uda to bylo to twoje ryzyko, i nic tu nie pomoga narzekania, ze w
    >reklamie nie bylo napisane, ze to gowno warte, byles naiwny i tyle. Chyba
    >udajesz, ze nie wiesz ze dobry towar musi kosztowac wiecej niz kiepski, bo
    >przeciez jak ktos sobie nie zdaje z tego sprawy to go w biznesie zjedza
    >(sa tez tacy co wmawiaja takie glupoty klientom, to osobna kategoria:).
    >Jeszcze jedno jak kupisz Tico to nie pojezdzisz sobie nim po gorskich
    >bezdrozach robiac ten sam przebieg Land Roverem, jak chcesz "kupic"
    >dobrego fachowca za 1600 brutto to jest mala szansa, ze kupisz to co
    >chciales, a jeszcze mniejsza, ze bedzie on sie przykladal do roboty, tak
    >samo jakbys mu dal 3500 (choc oczywiscie nie jest automatycznie tak, ze
    >jak mu dasz 3500 to wszystko bedzie ok, to zalezy od znacznie wiekszej
    >ilosci czynnikow)
    >
    >Pozdr.
    >
    >
    >
    >
    Z tym poglądem wcale się nie mogę zgodzić. Porównywanie pracy z
    kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne. Jeśli "fachowiec",
    który uważa, że powinien zarabiać 3000 podejmuje się pracy za 1600, to
    znaczy, że lepiej płatnej nie mógł znaleźć, albo ma jakieś inne powody,
    dla których to robi. Jeśli się zachowuje przy tym jak "obrażona
    primadonna", to po prostu pokazuje się od bardzo złej strony i całkiem
    zwyczajnie psuje sobie opinię i zdrowie psychiczne. Jedynym uczciwym i
    logicznie sensownym podejściem w takim przypadku jest uczciwa praca
    zgodnie z umową i ewentualnie szukanie innego zajęcia za większe
    pieniądze, lub też staranie się o awans. Ludzie często zachowują się
    jednak jak małe dzeici w tym przypadku i przez różnorakie okazywanie
    swojego niezadowolenia powodują różne niekorzystne (także dla nich)
    efekty, np. tworzy się o nich zła opinia, psują atmosferę w pracy, itd. itp.

    Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu zachowania są z jakichś
    powodów (prawdopodobnie ugruntowanych złymi tradycjami w stylu "mi się
    też należy") bardzo popularne w Polsce i w znacznym stopniu przyczyniają
    się do pogorszenia atmosfery w wielu miejscach, a co najciekawsze psują
    życie w dużym stopniu także tym, którzy je kultywują. Na pewno jest to
    ciekawy temat dla psychologów i socjologów, a dyskusja ta pokazuje
    wyraźnie, że nastawienie typu "należy mi się" nie chce być zastąpione
    przez nastawienie typu "muszę się starać, żeby znaleźć coś, co mi
    naprawdę odpowiada".

    Niestety nie wygląda na to, żeby nastawienie typu "należy mi się" miało
    szanse na odniesienie sukcesu w jakiejkolwiek przyszłości. Jest to
    ułuda, metoda ucieczki od rzeczywistości, swego rodzaju psychiczny narkotyk.

    Pozdrawiam wszystkich dyskutantów.


    Wieslaw Bicz




  • 65. Data: 2004-07-21 11:43:46
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>



    Shrek napisał:

    >No wlasnie twoje ryzyko bo swiadomie kupujesz towar za mniej niz powinien
    >kosztowac ten sam towar dobrej jakosci. Ja sie uda to masz zysk, a jak sie
    >nie uda to bylo to twoje ryzyko, i nic tu nie pomoga narzekania, ze w
    >reklamie nie bylo napisane, ze to gowno warte, byles naiwny i tyle. Chyba
    >udajesz, ze nie wiesz ze dobry towar musi kosztowac wiecej niz kiepski, bo
    >przeciez jak ktos sobie nie zdaje z tego sprawy to go w biznesie zjedza
    >(sa tez tacy co wmawiaja takie glupoty klientom, to osobna kategoria:).
    >Jeszcze jedno jak kupisz Tico to nie pojezdzisz sobie nim po gorskich
    >bezdrozach robiac ten sam przebieg Land Roverem, jak chcesz "kupic"
    >dobrego fachowca za 1600 brutto to jest mala szansa, ze kupisz to co
    >chciales, a jeszcze mniejsza, ze bedzie on sie przykladal do roboty, tak
    >samo jakbys mu dal 3500 (choc oczywiscie nie jest automatycznie tak, ze
    >jak mu dasz 3500 to wszystko bedzie ok, to zalezy od znacznie wiekszej
    >ilosci czynnikow)
    >
    >Pozdr.
    >
    >
    >
    >
    Z tym poglądem wcale się nie mogę zgodzić. Porównywanie pracy z
    kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne. Jeśli "fachowiec",
    który uważa, że powinien zarabiać 3000 podejmuje się pracy za 1600, to
    znaczy, że lepiej płatnej nie mógł znaleźć, albo ma jakieś inne powody,
    dla których to robi. Jeśli się zachowuje przy tym jak "obrażona
    primadonna", to po prostu pokazuje się od bardzo złej strony i całkiem
    zwyczajnie psuje sobie opinię i zdrowie psychiczne. Jedynym uczciwym i
    logicznie sensownym podejściem w takim przypadku jest uczciwa praca
    zgodnie z umową i ewentualnie szukanie innego zajęcia za większe
    pieniądze, lub też staranie się o awans. Ludzie często zachowują się
    jednak jak małe dzeici w tym przypadku i przez różnorakie okazywanie
    swojego niezadowolenia powodują różne niekorzystne (także dla nich)
    efekty, np. tworzy się o nich zła opinia, psują atmosferę w pracy, itd. itp.

    Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu zachowania są z jakichś
    powodów (prawdopodobnie ugruntowanych złymi tradycjami w stylu "mi się
    też należy") bardzo popularne w Polsce i w znacznym stopniu przyczyniają
    się do pogorszenia atmosfery w wielu miejscach, a co najciekawsze psują
    życie w dużym stopniu także tym, którzy je kultywują. Na pewno jest to
    ciekawy temat dla psychologów i socjologów, a dyskusja ta pokazuje
    wyraźnie, że nastawienie typu "należy mi się" nie chce być zastąpione
    przez nastawienie typu "muszę się starać, żeby znaleźć coś, co mi
    naprawdę odpowiada".

    Niestety nie wygląda na to, żeby nastawienie typu "należy mi się" miało
    szanse na odniesienie sukcesu w jakiejkolwiek przyszłości. Jest to
    ułuda, metoda ucieczki od rzeczywistości, swego rodzaju psychiczny narkotyk.

    Pozdrawiam wszystkich dyskutantów.

    Wieslaw Bicz




  • 66. Data: 2004-07-21 11:44:56
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>



    Shrek napisał:

    >No wlasnie twoje ryzyko bo swiadomie kupujesz towar za mniej niz powinien
    >kosztowac ten sam towar dobrej jakosci. Ja sie uda to masz zysk, a jak sie
    >nie uda to bylo to twoje ryzyko, i nic tu nie pomoga narzekania, ze w
    >reklamie nie bylo napisane, ze to gowno warte, byles naiwny i tyle. Chyba
    >udajesz, ze nie wiesz ze dobry towar musi kosztowac wiecej niz kiepski, bo
    >przeciez jak ktos sobie nie zdaje z tego sprawy to go w biznesie zjedza
    >(sa tez tacy co wmawiaja takie glupoty klientom, to osobna kategoria:).
    >Jeszcze jedno jak kupisz Tico to nie pojezdzisz sobie nim po gorskich
    >bezdrozach robiac ten sam przebieg Land Roverem, jak chcesz "kupic"
    >dobrego fachowca za 1600 brutto to jest mala szansa, ze kupisz to co
    >chciales, a jeszcze mniejsza, ze bedzie on sie przykladal do roboty, tak
    >samo jakbys mu dal 3500 (choc oczywiscie nie jest automatycznie tak, ze
    >jak mu dasz 3500 to wszystko bedzie ok, to zalezy od znacznie wiekszej
    >ilosci czynnikow)
    >
    >Pozdr.
    >
    >
    >
    >
    Z tym poglądem wcale się nie mogę zgodzić. Porównywanie pracy z
    kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne. Jeśli "fachowiec",
    który uważa, że powinien zarabiać 3000 podejmuje się pracy za 1600, to
    znaczy, że lepiej płatnej nie mógł znaleźć, albo ma jakieś inne powody,
    dla których to robi. Jeśli się zachowuje przy tym jak "obrażona
    primadonna", to po prostu pokazuje się od bardzo złej strony i całkiem
    zwyczajnie psuje sobie opinię i zdrowie psychiczne. Jedynym uczciwym i
    logicznie sensownym podejściem w takim przypadku jest uczciwa praca
    zgodnie z umową i ewentualnie szukanie innego zajęcia za większe
    pieniądze, lub też staranie się o awans. Ludzie często zachowują się
    jednak jak małe dzeici w tym przypadku i przez różnorakie okazywanie
    swojego niezadowolenia powodują różne niekorzystne (także dla nich)
    efekty, np. tworzy się o nich zła opinia, psują atmosferę w pracy, itd. itp.

    Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu zachowania są z jakichś
    powodów (prawdopodobnie ugruntowanych złymi tradycjami w stylu "mi się
    też należy") bardzo popularne w Polsce i w znacznym stopniu przyczyniają
    się do pogorszenia atmosfery w wielu miejscach, a co najciekawsze psują
    życie w dużym stopniu także tym, którzy je kultywują. Na pewno jest to
    ciekawy temat dla psychologów i socjologów, a dyskusja ta pokazuje
    wyraźnie, że nastawienie typu "należy mi się" nie chce być zastąpione
    przez nastawienie typu "muszę się starać, żeby znaleźć coś, co mi
    naprawdę odpowiada".

    Niestety nie wygląda na to, żeby nastawienie typu "należy mi się" miało
    szanse na odniesienie sukcesu w jakiejkolwiek przyszłości. Jest to
    ułuda, metoda ucieczki od rzeczywistości, swego rodzaju psychiczny narkotyk.

    Pozdrawiam wszystkich dyskutantów.

    Wieslaw Bicz




  • 67. Data: 2004-07-21 14:19:59
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    > Porównywanie pracy z
    > kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne.
    Fakt - porównanie takie jest prymitywne i niecelne, ale jeśli już to po
    prostu zatrudniający za 1000 zł kupi pracę na jakimś tam poziomie, a za 2000
    mógłby mieć na lepszym. Sam decyduje. Za 300 zł ma buty, a za 50 - trampki.
    A może tak: praca, a własciwie zwiazane z nią wynagrodzenie jest podstawą
    zaspokojenia fizycznej strony istnienia. Można więc stwierdzić, że wszystko
    co z nią związane to po prostu walka o byt, zatem - wszystkie chwyty
    dozwolone bo chodzi o życie. Zatrudniający walczy o byt wykorzystując
    pracownika, pracownik rżnie go na kasę jak może też walcząc o swój byt.
    Stoją oni przecież na różnych szczeblach "drabiny pokarmowej" więc sytuacja
    jest "czysta" w swej brutalnej bezwzględności.
    Nietrudno się domyślić, co będzie jeśli ten sposób pojmowania stosunków
    społecznych w sferze gospodarczej w pełni przeniesie się do innych dziedzin
    (np. służby zdrowia, na co się coraz bardziej zanosi).

    Jednymi z najgłupszych "argumentów" jakimi szermują ludzie intelektualnie
    infantylni są np. sam zostań pracodawcą, albo: a ktoś ci każe tam pracować?
    Łatwo obnażyć ich prymitywizm (sam zostań pracownikiem, a kazał ci ktoś
    prowadzić działalność gosp.?).

    Gospodarka nie dzieje się w próżni, lecz na gruncie określonych stosunków
    społecznych.
    Sądzę, że najlepszym środkiem do osiągnięcia właściwej proporcji pomiędzy
    elementem ekonomicznym a społecznym są: odpowiednie prawo pracy (mamy nie
    najgorsze, mogłoby być lepsze), prawo cywilne (na razie raczej kiepskie) i
    ogół praw stymulujących procesy finansowo-gospodarcze (debilne podatki!
    fatalne, głupie prawo!).
    Ale to wszysko wymaga spełnienia jeszcze jednego warunku - odpowiedniego
    poziomu świadomości obywateli (i tu się poddaję ;)) ).

    --
    Pozdrowienia
    Jotte



  • 68. Data: 2004-07-21 15:59:03
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>



    Jotte napisał:

    >>Porównywanie pracy z
    >>kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne.
    >>
    >>
    >Fakt - porównanie takie jest prymitywne i niecelne, ale jeśli już to po
    >prostu zatrudniający za 1000 zł kupi pracę na jakimś tam poziomie, a za 2000
    >mógłby mieć na lepszym. Sam decyduje. Za 300 zł ma buty, a za 50 - trampki.
    >A może tak: praca, a własciwie zwiazane z nią wynagrodzenie jest podstawą
    >zaspokojenia fizycznej strony istnienia. Można więc stwierdzić, że wszystko
    >co z nią związane to po prostu walka o byt, zatem - wszystkie chwyty
    >dozwolone bo chodzi o życie. Zatrudniający walczy o byt wykorzystując
    >pracownika, pracownik rżnie go na kasę jak może też walcząc o swój byt.
    >Stoją oni przecież na różnych szczeblach "drabiny pokarmowej" więc sytuacja
    >jest "czysta" w swej brutalnej bezwzględności.
    >Nietrudno się domyślić, co będzie jeśli ten sposób pojmowania stosunków
    >społecznych w sferze gospodarczej w pełni przeniesie się do innych dziedzin
    >(np. służby zdrowia, na co się coraz bardziej zanosi).
    >
    >
    Mówienie o walce o byt w tym przypadku jest nietrafne. To dzisiaj jest
    raczej walka o lepszy byt - jeśli w ogóle.
    I niekoniecznie jest prawdą, że jakość pracy zależy od zapłaty. Na mój
    gust w żadnym kierunku. Natomiast prawdą jest, że oczekiwanie
    pracodawcy, że może znaleźć kogoś, kto mu jakąś pracę będzie sensownie
    wykonywał za jakieś niewielkie pieniądze może być naiwne. Ale na
    rozchwianym rynku i takie rzeczy stają się często realnością.

    >Jednymi z najgłupszych "argumentów" jakimi szermują ludzie intelektualnie
    >infantylni są np. sam zostań pracodawcą, albo: a ktoś ci każe tam pracować?
    >Łatwo obnażyć ich prymitywizm (sam zostań pracownikiem, a kazał ci ktoś
    >prowadzić działalność gosp.?).
    >
    Ten argument ma coś w sobie. Każdy jest jednak kowalem swego losu, a
    praca jest umową między stronami. Nikt nie jest przymuszony do
    zawierania tej umowy.
    Zwykła uczciwość, lojalność wobec siebie i innych wymaga, żeby się umowy
    trzymać. Ten aspekt sprawy nie jest jednak popularny w Polsce. Dodatkowo
    jeszcze wielu ludzi szermuje infantylnymi wyobrażeniami o
    "kapitalistach", "przedsiębiorcach", "niemieckich przedsiębiorcach" w
    szczególności, itd (co wystąpiło licznie w tym wątku). To są bardzo
    naiwne wyobrażenia, i jeśli ktoś sam zasmakuje losu przedsiębiorcy, to
    często mu to naprawdę nie zaszkodzi. Metody w różnych krajach są różne,
    czasami przeniesienie doświadczeń z jednego kraju do innego może być
    szokujące, ale prawda jest taka: zarządzający firmą odpowiada za to co
    robi, człowiek decydujący się na pracę u niego też. I narzekanie jest
    niestety zwykłą infantylnością. I morzecie mi wierzyć, ale jest to
    bardzo specyficznie polskie, kiedy ludzie, jak to już tutaj ktoś ładnie
    powiedział: "poświęcają dużo wysiłku, żeby nie zrozumieć tego, że tak
    naprawdę, to od nich zależy ich wartość" (to była raczej parafraza niż
    cytat).

    >Gospodarka nie dzieje się w próżni, lecz na gruncie określonych stosunków
    społecznych.
    >Sądzę, że najlepszym środkiem do osiągnięcia właściwej proporcji pomiędzy elementem
    ekonomicznym a społecznym są: odpowiednie prawo pracy (mamy nie najgorsze, mogłoby
    być lepsze), prawo cywilne (na razie raczej kiepskie) i
    >ogół praw stymulujących procesy finansowo-gospodarcze (debilne podatki! fatalne,
    głupie prawo!).
    >Ale to wszysko wymaga spełnienia jeszcze jednego warunku - odpowiedniego
    >poziomu świadomości obywateli (i tu się poddaję ;)) ).
    >
    >
    >
    Prawa to wbrew pozorom tylko jeden aspekt sprawy, drugi to tradycje. Niestety
    tradycje opierają się na czymś, co można nazwać społecznym uczeniem. A uczenie to
    nie tylko sukcesy, ale też i porażki, czasem znaczne kryzysy. Wydaje mi się, że
    Polacy z punktu widzenia zachowań społecznych raczej byli rozpieszczani w ciągu
    wielu ostatnich dziesiątek lat. Dopiero od kilku lat pojawił się kryzys, który
    zaczyna im doskwierać i myślę, że wielu ludzi przy tym się czegoś nauczy i złe
    tradycje ulegną zmianie. A spodziewam się jeszcze zaostrzenia tego kryzysu.


    Wieslaw Bicz




  • 69. Data: 2004-07-21 16:00:23
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>

    Jotte napisał:

    >>Porównywanie pracy z
    >>kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne.
    >>
    >>
    >Fakt - porównanie takie jest prymitywne i niecelne, ale jeśli już to po
    >prostu zatrudniający za 1000 zł kupi pracę na jakimś tam poziomie, a za 2000
    >mógłby mieć na lepszym. Sam decyduje. Za 300 zł ma buty, a za 50 - trampki.
    >A może tak: praca, a własciwie zwiazane z nią wynagrodzenie jest podstawą
    >zaspokojenia fizycznej strony istnienia. Można więc stwierdzić, że wszystko
    >co z nią związane to po prostu walka o byt, zatem - wszystkie chwyty
    >dozwolone bo chodzi o życie. Zatrudniający walczy o byt wykorzystując
    >pracownika, pracownik rżnie go na kasę jak może też walcząc o swój byt.
    >Stoją oni przecież na różnych szczeblach "drabiny pokarmowej" więc sytuacja
    >jest "czysta" w swej brutalnej bezwzględności.
    >Nietrudno się domyślić, co będzie jeśli ten sposób pojmowania stosunków
    >społecznych w sferze gospodarczej w pełni przeniesie się do innych dziedzin
    >(np. służby zdrowia, na co się coraz bardziej zanosi).
    >
    >
    Mówienie o walce o byt w tym przypadku jest nietrafne. To dzisiaj jest
    raczej walka o lepszy byt - jeśli w ogóle.
    I niekoniecznie jest prawdą, że jakość pracy zależy od zapłaty. Na mój
    gust w żadnym kierunku. Natomiast prawdą jest, że oczekiwanie
    pracodawcy, że może znaleźć kogoś, kto mu jakąś pracę będzie sensownie
    wykonywał za jakieś niewielkie pieniądze może być naiwne. Ale na
    rozchwianym rynku i takie rzeczy stają się często realnością.

    >Jednymi z najgłupszych "argumentów" jakimi szermują ludzie intelektualnie
    >infantylni są np. sam zostań pracodawcą, albo: a ktoś ci każe tam pracować?
    >Łatwo obnażyć ich prymitywizm (sam zostań pracownikiem, a kazał ci ktoś
    >prowadzić działalność gosp.?).
    >
    Ten argument ma coś w sobie. Każdy jest jednak kowalem swego losu, a
    praca jest umową między stronami. Nikt nie jest przymuszony do
    zawierania tej umowy.
    Zwykła uczciwość, lojalność wobec siebie i innych wymaga, żeby się umowy
    trzymać. Ten aspekt sprawy nie jest jednak popularny w Polsce. Dodatkowo
    jeszcze wielu ludzi szermuje infantylnymi wyobrażeniami o
    "kapitalistach", "przedsiębiorcach", "niemieckich przedsiębiorcach" w
    szczególności, itd (co wystąpiło licznie w tym wątku). To są bardzo
    naiwne wyobrażenia, i jeśli ktoś sam zasmakuje losu przedsiębiorcy, to
    często mu to naprawdę nie zaszkodzi. Metody w różnych krajach są różne,
    czasami przeniesienie doświadczeń z jednego kraju do innego może być
    szokujące, ale prawda jest taka: zarządzający firmą odpowiada za to co
    robi, człowiek decydujący się na pracę u niego też. I narzekanie jest
    niestety zwykłą infantylnością. I morzecie mi wierzyć, ale jest to
    bardzo specyficznie polskie, kiedy ludzie, jak to już tutaj ktoś ładnie
    powiedział: "poświęcają dużo wysiłku, żeby nie zrozumieć tego, że tak
    naprawdę, to od nich zależy ich wartość" (to była raczej parafraza niż
    cytat).

    >Gospodarka nie dzieje się w próżni, lecz na gruncie określonych stosunków
    społecznych.
    >Sądzę, że najlepszym środkiem do osiągnięcia właściwej proporcji pomiędzy elementem
    ekonomicznym a społecznym są: odpowiednie prawo pracy (mamy nie najgorsze, mogłoby
    być lepsze), prawo cywilne (na razie raczej kiepskie) i
    >ogół praw stymulujących procesy finansowo-gospodarcze (debilne podatki! fatalne,
    głupie prawo!).
    >Ale to wszysko wymaga spełnienia jeszcze jednego warunku - odpowiedniego
    >poziomu świadomości obywateli (i tu się poddaję ;)) ).
    >
    >
    >
    Prawa to wbrew pozorom tylko jeden aspekt sprawy, drugi to tradycje. Niestety
    tradycje opierają się na czymś, co można nazwać społecznym uczeniem. A uczenie to
    nie tylko sukcesy, ale też i porażki, czasem znaczne kryzysy. Wydaje mi się, że
    Polacy z punktu widzenia zachowań społecznych raczej byli rozpieszczani w ciągu
    wielu ostatnich dziesiątek lat. Dopiero od kilku lat pojawił się kryzys, który
    zaczyna im doskwierać i myślę, że wielu ludzi przy tym się czegoś nauczy i złe
    tradycje ulegną zmianie. A spodziewam się jeszcze zaostrzenia tego kryzysu.


    Wieslaw Bicz




  • 70. Data: 2004-07-21 17:14:28
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 21 lip 2004, Wieslaw Bicz <W...@o...pl> zapodal(a):


    > Z tym poglądem wcale się nie mogę zgodzić. Porównywanie pracy z
    > kupowaniem jakiegokolwiek towaru jest bezsensowne.

    Nie jest. Praca podlega prawy popytu i podazy, za kokretne pieniadze
    kupujesz konkretna usluge, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

    > Jeśli "fachowiec",
    > który uważa, że powinien zarabiać 3000 podejmuje się pracy za 1600,
    > to znaczy, że lepiej płatnej nie mógł znaleźć, albo ma jakieś inne
    > powody, dla których to robi.

    Chodzi mi raczej o to, ze ktos zatrudnia "fachowca" za 1600 a liczy na to,
    ze zatrudni fachowca, ktory powinien kosztowac 3000, potem ma wymagania
    jakby zatrudnil fachowca a nie "fachowca". Ma pretensje do "fachowca, ze
    nie jest fachowcem, a blad lezy po stronie pracodawcy - on wybieral
    pracownika, a ze glownym kryterium byla cena? No coz on kryteria ustalal.

    > Jeśli się zachowuje przy tym jak
    > "obrażona primadonna", to po prostu pokazuje się od bardzo złej
    > strony i całkiem zwyczajnie psuje sobie opinię i zdrowie psychiczne.

    Widzisz. Zgadzam sie z tym zdaniem. Jednak jednym z powodow dla ktorych
    "fachowiec" bierze 1600 jest to, ze zdaje sobie sprawe, ze jest
    "fachowcem". Poltora roku blizej mu juz do fachowca niz "fachowca" a a
    zarabia dalej 1600, bo jak sie niepodoba to wypad, to nic dziwnego ze tak
    sie zachowuje.

    > Jedynym uczciwym i logicznie sensownym podejściem w takim przypadku
    > jest uczciwa praca zgodnie z umową i ewentualnie szukanie innego
    > zajęcia za większe pieniądze, lub też staranie się o awans. Ludzie
    > często zachowują się jednak jak małe dzeici w tym przypadku i przez
    > różnorakie okazywanie swojego niezadowolenia powodują różne
    > niekorzystne (także dla nich) efekty, np. tworzy się o nich zła
    > opinia, psują atmosferę w pracy, itd. itp.

    Zgoda, jednak jak pracownik jest niezadowolony, to co w tym dziwnego, ze
    to okazuje. A jak nie bedzie okazywal to co to zmieni?

    Zalozmy ze uczciwie pracuje, ale nie jest zadowolony, nie lubi swojej
    pracy, pogardza swoim szefem. I co? Mimo, ze bedzie uczciwy i tak
    atmosfere w pracy popsuje, bedzie gorszym pracownikiem od tego ktory do
    konca uczciwy nie jest bo robi fuchy na boczku, ale jak ma perspektywe na
    premie za dobre wyniki to sie przylozy.

    I to chcialem pokazac.

    1 Pracodawca dostanie pracownika odpowiadajacego wynagrodzeniu, jak
    zaplaci niecale 900 brutto to dostanie takiego ktory jest tego wart, czyli
    bez doswiadczenia albo po prostu bez umiejetnosci.

    2. Nie ma mowy zeby ktos byl z takiej roboty zadowolony, wiec bedzie ja
    odwalal (nawet uczciwie) i to wszystko - nic ponadto co musi nie zrobi.

    3. Podejsce "po co mam placic wiecej niz musze, bo przeciez moge zatrudnic
    innego, ktory zgodzi sie pacowac za 900 brutto" prowadzi do tego, ze
    dostanie sie pracownika jak w punkcie 1 i 2.

    4. Jak bedzie sie kierowac przy wyborze pracowikow tylko kryterium placy,
    to trzeba ponosic konsekwencje, ze wzielo sie towar z dolnej polki, a nie
    plakac, ze kogos oszukali, bo mialo byc tak pieknie a nie jest.

    Co chialem udowodnic, aczkolwiek to co napisalem to tylko moje prywatne
    zdanie.

    PS z reszta listu sie zgadzam.

    Pozdr.

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 . 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1