eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy wyjazd integracyjny to praca?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 11. Data: 2006-09-15 06:54:00
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: AKWinner <e...@w...pl>

    AKWinner napisał(a):
    > Bzdura. Niestety nie byłeś chyba w takiej sytuacji.

    Przepraszam, chyba jest ci czego gratulować ;)


  • 12. Data: 2006-09-15 07:17:09
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    AKWinner wrote:
    > Jotte napisał(a):
    >> Przecież to proste. Chcesz jechać - jedziesz. Nie chcesz - nie
    >> jedziesz i nie musisz się tłumaczyć dlaczego. Co Cię obchodzi jak to
    >> jest przez kogoś tam widziane? Co robisz po pracy i z kim się bawisz
    >> to wyłącznie Twoja sprawa i w pracy nikomu nic do tego.
    >> Trochę asertywności... ;)))
    >>
    >
    > Bzdura. Niestety nie byłeś chyba w takiej sytuacji. Moja koleżanka z
    > firmy farmaceutycznej kilka razy do roku musi jechać na taki wyjazd -
    > fakt czasem to wyjazd ze szkoleniem, ale najczęściej szeroko pojęta
    > integracja. Dziewczyna nie może odmówić, bo nie dostanie potem premii
    > uznaniowej, nie przedłużą z nią umowy, czy cokolwiek w ten deseń.
    > Oczywiście ASERTYWNOŚCIĄ trzeba się wykazywać i nie odbierać telefonów
    > od szefowej po 22:00, ale to niestety kosztuje... premię lub inne
    > dodatki/cokolwiek oni tam mają by motywować czy nagradzać pracowników.

    Dlatego ja nigdy nie licze na premie uznaniowa, bedzie to bedzie, nie to
    nie...


    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl
    nie zapomnij zamówić Total Amigi (Polska Edycja)
    http://www.ppa.pl/totalamiga/#zamowienia


  • 13. Data: 2006-09-15 07:44:46
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: AKWinner <e...@w...pl>

    Tomasz Kaczanowski napisał(a):

    > Dlatego ja nigdy nie licze na premie uznaniowa, bedzie to bedzie, nie to
    > nie...

    Słusznie, a ja nie pracuje w miejscach gdzie są chore układy.



  • 14. Data: 2006-09-15 09:42:52
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eedi9l$fmg$1@nemesis.news.tpi.pl AKWinner
    <e...@w...pl> pisze:

    > Jotte napisał(a):
    >> Przecież to proste. Chcesz jechać - jedziesz. Nie chcesz - nie jedziesz i
    >> nie musisz się tłumaczyć dlaczego. Co Cię obchodzi jak to jest przez
    >> kogoś tam widziane? Co robisz po pracy i z kim się bawisz to wyłącznie
    >> Twoja sprawa i w pracy nikomu nic do tego.
    >> Trochę asertywności... ;)))
    > Bzdura. Niestety nie byłeś chyba w takiej sytuacji.
    Wielokrotnie. I byłem, i będę. Raz pojechałem, bo chciałem, z ciekawości jak
    będzie. Nie spodobało mi się specjalnie i nawet wcześniej wyjechałem (byłem
    własnym autem, bo wypadło mi dojechać później). Potem już nie pojechałem ani
    razu i wprost powiedziałem, że odpoczynek weekendowy sam sobie organizuję.
    Co im do tego?
    W dwóch z trzech miejsc mojej pracy od czasu do czasu są organizowane różne
    wyjazdy, imprezy itp. Nie uczestniczę w nich, gdyż nie dopuszczam do
    wkraczania pracy (w sensie miejsca pracy) w sferę mojej prywatności i na
    odwrót.

    > Moja koleżanka z firmy farmaceutycznej kilka razy do roku musi jechać na
    > taki wyjazd - fakt czasem to wyjazd ze szkoleniem, ale najczęściej szeroko
    > pojęta integracja.
    Wyjad na szkolenie to jest sprawa służbowa (stosuje się tu prawo pracy).
    Co innego wyjazdy na balangi. Co to znaczy musi? Żadne musi. Jeśli jedzie,
    bo chce - OK. Jeśli nie chce, a jedzie to jest bez sensu i tyle. Ty się
    bawisz jak i z kim lubisz, czy jak i z kim ci każą?

    > Dziewczyna nie może odmówić, bo nie dostanie potem premii uznaniowej, nie
    > przedłużą z nią umowy, czy cokolwiek w ten deseń.
    A jak jej każą przychodzić do pracy z napisanym na "wyjeździe integracyjnym"
    hymnem firmy na ustach, to też to zrobi, "bo nie dostanie potem premii
    uznaniowej, nie przedłużą z nią umowy" itp.?
    Żenada.

    > Oczywiście ASERTYWNOŚCIĄ trzeba się wykazywać i nie odbierać telefonów od
    > szefowej po 22:00, ale to niestety kosztuje... premię lub inne
    > dodatki/cokolwiek oni tam mają by motywować czy nagradzać pracowników.
    Telefonów od szefowej w ogóle po pracy nie trzeba odbierać. Nie ma także
    obowiązku podawania pracodawcy prywatnych numerów telefonu - jeśli chcesz
    mieć spokój.
    Poza tym kto powiedział, że ma być łatwo i tanio? Coś za coś. Komfort bycia
    niezależnym od cudzych zachcianek i fanaberii, przyjemność nieskakania jak
    ci jakiś frajer zagra - kosztuje. Ale warto zapłacić, towar wart swej ceny.

    > Wiec nie sprzedawaj mi tu pustych banałów o asertywności proszę.
    A co ja zrobię, że dla ciebie to banały? Dla mnie nie.
    A może wmówiłaś sobie, że to banały, żeby w ego za bardzo nie uwierały? ;)

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 15. Data: 2006-09-15 10:04:20
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: AKWinner <e...@w...pl>

    Jotte napisał(a):
    > W dwóch z trzech miejsc mojej pracy od czasu do czasu są organizowane
    > różne wyjazdy, imprezy itp. Nie uczestniczę w nich, gdyż nie dopuszczam
    > do wkraczania pracy (w sensie miejsca pracy) w sferę mojej prywatności i
    > na odwrót.
    I słusznie, ja również mam ten komfort, ale niektórzy nie - z różnych
    powodów, ale na pewnie nie z powodu braku asertywności.

    > Wyjad na szkolenie to jest sprawa służbowa (stosuje się tu prawo pracy).
    Jasne.

    > Co innego wyjazdy na balangi. Co to znaczy musi? Żadne musi. Jeśli
    > jedzie, bo chce - OK. Jeśli nie chce, a jedzie to jest bez sensu i tyle.
    > Ty się bawisz jak i z kim lubisz, czy jak i z kim ci każą?
    oczywiście, że nie, ale ja za mój nonkonformizm sporo płacę:)

    > integracyjnym" hymnem firmy na ustach, to też to zrobi, "bo nie dostanie
    > potem premii uznaniowej, nie przedłużą z nią umowy" itp.?
    > Żenada.
    Musi wiele rzeczy. Zgadzam się - żenada.

    > Telefonów od szefowej w ogóle po pracy nie trzeba odbierać. Nie ma także
    > obowiązku podawania pracodawcy prywatnych numerów telefonu - jeśli
    > chcesz mieć spokój.
    Owszem, trzeba. Koleżanka nie pracuje od 8-16. Jest przedstawicielem
    handlowym firmy i jej godziny pracy są dość płynne. Oprócz tego, że
    odwiedza klientów (czasem kilkudziesięciu dziennie) ma pod sobą kilku
    pracowników i codziennie po powrocie do domu musi pisać
    raporty/zestawienia, czy jakieś inne papierkowe bzdury. Czasem nie musi
    odebrać tel. od szefowej, ale ułatwia sobie w ten sposób pracę - szefowa
    nie jest na nią obrażona i premiuje ją.


    > Poza tym kto powiedział, że ma być łatwo i tanio? Coś za coś. Komfort
    > bycia niezależnym od cudzych zachcianek i fanaberii, przyjemność
    > nieskakania jak ci jakiś frajer zagra - kosztuje. Ale warto zapłacić,
    > towar wart swej ceny.
    Bardzo, bardzo:)

    >
    >> Wiec nie sprzedawaj mi tu pustych banałów o asertywności proszę.
    > A co ja zrobię, że dla ciebie to banały? Dla mnie nie.
    > A może wmówiłaś sobie, że to banały, żeby w ego za bardzo nie uwierały? ;)
    >
    Jak już pisałam, sytuacja nie dotyczy mnie, tylko koleżanki i podaję
    jako przykład. W ego mnie nie uwierają, bo ja wiem czego chcę i dokonuję
    świadomego wyboru - nie pracuję w miejscach w których jest tak jak w
    opisanej sytuacji. Proste.

    Podsumowując: jeśli nie stać cię na nonkonformizm, musisz grać tak jak
    ci każą:)


    Pozdrawiam

    Ewa


  • 16. Data: 2006-09-15 11:28:32
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eedu0a$gg3$1@nemesis.news.tpi.pl AKWinner
    <e...@w...pl> pisze:

    >> Telefonów od szefowej w ogóle po pracy nie trzeba odbierać. Nie ma także
    >> obowiązku podawania pracodawcy prywatnych numerów telefonu - jeśli chcesz
    >> mieć spokój.
    > Owszem, trzeba.
    Eee, tam...
    Z telefonami prywatnymi nie ma problemu - jak pisałem po prostu nie podaje
    się ich numerów pracodawcom. A jeśli już się ten błąd popełniło a
    pracodawca-burak pozwala sobie na wydzwanianie np. wieczorem, w weekend,
    ba - w święto (byłem kiedyś świadkiem kuriozalnego przypadku - telefon do
    pracownika w sprawach służbowych w 1-szy dzień bożego narodzenia w porze
    kolacji(!), siedzimy przy stole, a tu...), to łatwo numer zmienić i
    zastrzec.
    A jeżeli ktoś z racji rodzaju wykonywanej pracy ma służbową komórkę, to ja
    słyszałem, że ponoć nie ma takiej komórki, której się nie da wyłączyć
    wieczorem i włączyć rano... ;)

    > Koleżanka nie pracuje od 8-16. Jest przedstawicielem handlowym firmy i jej
    > godziny pracy są dość płynne. Oprócz tego, że odwiedza klientów (czasem
    > kilkudziesięciu dziennie)
    Kilkudziesięciu?? Czyli co najmniej 20-tu?? Ho, ho, toż to pracuś nie lada.
    Jak to w ogóle możliwe, chyba nie odwiedza ich na 5 min. żeby powiedzieć
    dzień dobry?

    > Jak już pisałam, sytuacja nie dotyczy mnie, tylko koleżanki i podaję jako
    > przykład. W ego mnie nie uwierają, bo ja wiem czego chcę i dokonuję
    > świadomego wyboru - nie pracuję w miejscach w których jest tak jak w
    > opisanej sytuacji. Proste.
    W każdym razie skuteczne. Ale dość łatwe. Asertywność, to umieć dokonać
    świadomego wyboru pozostania uczciwym wobec siebie i odmówić właśnie w
    sytuacji jaką opisałaś.

    > Podsumowując: jeśli nie stać cię na nonkonformizm, musisz grać tak jak ci
    > każą:)
    Można to i tak ująć ale to dla cieniasów. :)

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 17. Data: 2006-09-15 12:21:46
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: AKWinner <e...@w...pl>

    Jotte napisał(a):
    > Z telefonami prywatnymi nie ma problemu - jak pisałem po prostu nie
    > podaje się ich numerów pracodawcom. A jeśli już się ten błąd popełniło a
    > pracodawca-burak pozwala sobie na wydzwanianie np. wieczorem, w weekend,
    > ba - w święto (byłem kiedyś świadkiem kuriozalnego przypadku - telefon
    > do pracownika w sprawach służbowych w 1-szy dzień bożego narodzenia w
    > porze kolacji(!), siedzimy przy stole, a tu...), to łatwo numer zmienić
    > i zastrzec.
    Nie chce mi się już kłócić, ty jesteś bezkompromisowy:) I ok, tylko nie
    wszystko w życiu jest czarno białe... a mówiłam tylko o tel. służbowym

    > A jeżeli ktoś z racji rodzaju wykonywanej pracy ma służbową komórkę, to
    > ja słyszałem, że ponoć nie ma takiej komórki, której się nie da wyłączyć
    > wieczorem i włączyć rano... ;)
    Jasne i codziennie mieć zjebę... extra.

    > Kilkudziesięciu?? Czyli co najmniej 20-tu?? Ho, ho, toż to pracuś nie
    > lada. Jak to w ogóle możliwe, chyba nie odwiedza ich na 5 min. żeby
    > powiedzieć dzień dobry?

    Ale ty sie czepiasz...
    W jednym miejscu (szpitalu/przychodni), w ciągu godziny jest w stanie
    spotkać się z 3 osobami, pomnóż przez 8 godzin pracy... umiesz?
    I nie mówię, że jest tak zawsze. Zresztą nieważne...

    >> Podsumowując: jeśli nie stać cię na nonkonformizm, musisz grać tak jak
    >> ci każą:)
    > Można to i tak ująć ale to dla cieniasów. :)

    Niestety nie łapię żartu:) więc kończę dyskusję.

    Pozdrawiam

    Ewa


  • 18. Data: 2006-09-15 12:51:14
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: herakles <h...@b...pl>

    Adas Miauczynski wrote:

    > Pracuje w duzej firmie, ktora co roku organizuje cos co okreslaja
    > mianem 'Away day' czyli po prostu - wyjazd integracyjny. Trwa to przez
    > caly weekend, a w programie sa gry i zabawy, a wieczorem picie. Czy w
    > swietle prawa pracy te dwa dni wliczane sa do czasu pracy?
    >
    Ktoś organizuje Ci bezbożną hulankę przez 2 dni, płaci za to, a Ty chcesz
    jeszcze kasę za to, że się dobrze zabawisz?
    Jak Ci się niepodoba, to nie jedź, przeważnie nie ma obowiązku.


  • 19. Data: 2006-09-15 16:20:04
    Temat: Re: Czy wyjazd integracyjny to praca?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eee5tj$go4$1@atlantis.news.tpi.pl AKWinner
    <e...@w...pl> pisze:

    >> Z telefonami prywatnymi nie ma problemu - jak pisałem po prostu nie
    >> podaje się ich numerów pracodawcom. A jeśli już się ten błąd popełniło a
    >> pracodawca-burak pozwala sobie na wydzwanianie np. wieczorem, w weekend,
    >> ba - w święto (byłem kiedyś świadkiem kuriozalnego przypadku - telefon do
    >> pracownika w sprawach służbowych w 1-szy dzień bożego narodzenia w porze
    >> kolacji(!), siedzimy przy stole, a tu...), to łatwo numer zmienić i
    >> zastrzec.
    > Nie chce mi się już kłócić,
    To my się kłóciliśmy? Myślałem, że to była wymiana stanowisk i opinii...
    Dziwne...
    Co powinienem zrobić, abyś nie uznała tego za kłótnię? Potakiwać?

    > ty jesteś bezkompromisowy
    Zbyt łatwo wyciągasz wnioski. Choć faktem jest, że nie we wszystkim można
    lub należy iść na kompromis.

    :) I ok, tylko nie
    > wszystko w życiu jest czarno białe... a mówiłam tylko o tel. służbowym
    Wybacz, że nie zadałem sobie trudu aby to odgadnąć, a w poście czytałem po
    prostu telefon.

    >> A jeżeli ktoś z racji rodzaju wykonywanej pracy ma służbową komórkę, to
    >> ja słyszałem, że ponoć nie ma takiej komórki, której się nie da wyłączyć
    >> wieczorem i włączyć rano... ;)
    > Jasne i codziennie mieć zjebę... extra.
    Ty znowu swoje...
    To pracownik ma się bać zjeby, że wyłączył służbówkę np. we własnym domu na
    noc po pracy aby mieć spokój, a pracodawca nie boi się zjeby jak nęka kogoś
    np. po 22?
    A w ogóle jak to codziennie? To wieczorno-nocne telefony mają miejsce
    _codziennie_ ???
    Paranoja.

    >> Kilkudziesięciu?? Czyli co najmniej 20-tu?? Ho, ho, toż to pracuś nie
    >> lada. Jak to w ogóle możliwe, chyba nie odwiedza ich na 5 min. żeby
    >> powiedzieć dzień dobry?
    > Ale ty sie czepiasz...
    Chyba jesteś przeczulona. Nie czepiam się, zwyczajnie się dziwię.

    > W jednym miejscu (szpitalu/przychodni), w ciągu godziny jest w stanie
    > spotkać się z 3 osobami, pomnóż przez 8 godzin pracy... umiesz?
    Nie, zrób za mnie.
    Czy tych spotkań w jednym miejscu z 3 osobami też się miałem domyślić?

    > I nie mówię, że jest tak zawsze. Zresztą nieważne...
    >>> Podsumowując: jeśli nie stać cię na nonkonformizm, musisz grać tak jak
    >>> ci każą:)
    >> Można to i tak ująć ale to dla cieniasów. :)
    > Niestety nie łapię żartu:)
    Bo to nie żart. Dla mnie ktoś, kto w sytuacjach typu tej, o jakiej gadaliśmy
    nie jest się w stanie zdobyć na nonkonformizm - gra jak mu każą i dlatego
    jest wg mnie cieniasem.

    > więc kończę dyskusję.
    Proszę uprzejmie.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1