-
11. Data: 2005-05-09 13:25:55
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>
On 2005-05-09, Immona <c...@W...zpds.com.pl> wrote:
> Interdyscyplinarne sie to robi. Nie znam wielu bieglych rewidentow, ale ci,
> ktorych znam, sa ludzmi wesolymi, przebojowymi. Jeden podczas kontroli zadal
> pytanie, czym sie rozni ksiegowa od bilansu. Znasz ten zart?
Hmm... Bilans musi się zamknąć?
Pozdrawiam
Czesiu
--
Wyjaśnienie odwołujące się do przetrwania, niczego nie wyjaśnia,
dopóki nie wyjaśni się, dlaczego przetrwanie przetrwało
/Pierre Bourdieu, Jean Claude Passeron "Reprodukcja"/
-
12. Data: 2005-05-09 13:41:07
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
news:slrnd7up73.crn.arturcz@blabluga.hell.pl...
> On 2005-05-09, Immona <c...@W...zpds.com.pl> wrote:
> > Interdyscyplinarne sie to robi. Nie znam wielu bieglych rewidentow, ale
ci,
> > ktorych znam, sa ludzmi wesolymi, przebojowymi. Jeden podczas kontroli
zadal
> > pytanie, czym sie rozni ksiegowa od bilansu. Znasz ten zart?
> Hmm... Bilans musi się zamknąć?
Nie. Niczym sie nie rozni.
Bilans jak sie nie zgadza, to sie nie zgadza.
Ale jak sie juz zgadza, to w kazdej pozycji.
I.
-
13. Data: 2005-05-09 13:59:33
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl>
Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
news:d5no9v$kp8$1@nemesis.news.tpi.pl...
> To albo ja mam zmniejszona odpornosc na bodzce i na stres i o tym nie
wiem,
> albo wedle teorii HR powinnam zle rozliczac te kase unijna. Ale audyt sie
> nie czepia... ;)
Ja mam wrażenie, sądząc po Twoim poście i poprzednich, że Ty w pierwszej
kolejności jesteś menedżerem a dopiero potem księgową, ewentualnie osobą
mocno nastawioną na realizację zadań, co cytowanej przeze mnie teorii nie
przeczy.
Zadaniowiec może mieć wysoki poziom wewnętrznego lęku, związanego z
realizacją właśnie zadań. Spowoduje to tylko, że zadanie zostanie
skrupulatniej wykonane.
Co do dalszych elementów osobowości - odporności na bodźce (czyli
zapotrzebowania na nie) to odpowiem pytaniem: czy himalaista, ktoś kto
tygodniami milczy obcując tylko z górami, darząc zaufaniem tylko nielicznych
ludzi (z pierwszym lepszym w góry nie pójdzie) to musi być introwertyk? Albo
inaczej: czy himalaista, który hazarduje życiem podczas wyprawy to musi być
ekstrawertyk?
> Wiesz co Maćku - wydaje mi sie, ze opisany przez Ciebie typ osobowosci to
> ksiegowy z czasow komunistycznych, od dosc automatycznego wypelniania
> papierow wedle niezmiennych zasad w zamknietym pokoju.
>Dzis bardzo duzo
> ksiegowosci dzieje sie w warunkach nauki na zywo (bo nowe sytuacje, nowe
> przepisy), dyskutowania z innymi jednostkami organizacyjnymi/partnerami
nad
> legalna a najkorzystniejsza dla wszystkich wersja wykorzystania jakiegos
> przepisu, ksiegowych sie tez zabiera na dyskusje z partnerami o kasie,
zeby
> pouczyli ich lub kontrolowali, czy cos niekorzystnego nie jest wciskane
itd.
> Interdyscyplinarne sie to robi. Nie znam wielu bieglych rewidentow, ale
ci,
> ktorych znam, sa ludzmi wesolymi, przebojowymi. Jeden podczas kontroli
zadal
> pytanie, czym sie rozni ksiegowa od bilansu. Znasz ten zart?
A nie sądzisz, że dzisiejsze tempo pracy i życia oraz globalność wzorców,
informacji i kultury, kształtujące specyfikę rynku pracy wymagają po prostu
od nas, byśmy jednocześnie byli księgowymi i sprzedawcami? analitykami i
artystami?
Jest normą, że dyskietki albo cd wsadzane do komputerów nie działają - skala
ich produkcji i dostępność technologii ergo globalność powoduje, że jakość
ulega pogorszeniu. To jest taka negatywna norma, z którą każdy się zgadza,
każdy się pieni, kiedy "za 5 dwunasta" ważny dokument znika z nośnika ale
każdy ją akceptuje.
To samo dotyczy wielu innych sfer życia. Może ta wielozadaniowość pracownika
to też taka negatywna norma, z którą każdy się zgadza?
pozdrawiam
m.
-
14. Data: 2005-05-09 14:56:09
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d5nq5t$brd$1@inews.gazeta.pl...
>
> Ja mam wrażenie, sądząc po Twoim poście i poprzednich, że Ty w pierwszej
> kolejności jesteś menedżerem a dopiero potem księgową, ewentualnie osobą
> mocno nastawioną na realizację zadań, co cytowanej przeze mnie teorii nie
> przeczy.
Dobrze, wykaraskales sie tym "nastawieniem na realizacje zadan", bo tu nie
protestuje. :)
> Zadaniowiec może mieć wysoki poziom wewnętrznego lęku, związanego z
> realizacją właśnie zadań. Spowoduje to tylko, że zadanie zostanie
> skrupulatniej wykonane.
Chyba wlasnie cos takiego mam. Choc stres towarzyszacy temu dziala na mnie
raczej energetyzujaco niz wyczerpujaco.
> Jest normą, że dyskietki albo cd wsadzane do komputerów nie działają -
skala
> ich produkcji i dostępność technologii ergo globalność powoduje, że jakość
> ulega pogorszeniu. To jest taka negatywna norma, z którą każdy się zgadza,
> każdy się pieni, kiedy "za 5 dwunasta" ważny dokument znika z nośnika ale
> każdy ją akceptuje.
>
> To samo dotyczy wielu innych sfer życia. Może ta wielozadaniowość
pracownika
> to też taka negatywna norma, z którą każdy się zgadza?
Ale czemu uwazasz, ze negatywna?
Waskie specjalizacje nadal istnieja i beda istniec - robiac sie wrecz coraz
wezsze. Jesli ktos pragnie tego, to wybierze sobie wlasnie taka kariere -
jesli ma potencjal intelektualny, bo te wyspecjalizowane stanowiska to na
przyklad aktuariusze.
Natomiast pracownik na stanowisku wielozadaniowym ma ciekawsza prace niz ten
przy tasmie, trudniej mu popasc w bezmyslny automatyzm wykonywania zadan,
musi byc w kazdej chwili rzeczywiscie skoncentrowany i zorientowany, widzi
siebie i swoje dzialania w kontekscie firmy i dzieki widzeniu szerszego
kontekstu moze podejmowac trafniejsze decyzje. Jest mniejsze
prawdopodobienstwo, ze bedzie bezmyslna srubka w machinie. A umiec robic
rozne rzeczy nie oznacza wcale robic je powierzchownie i zle. Wspolczesny
zestaw to zwykle ta jedna "twarda" umiejetnosc, dobrze opanowana i
studiowana (informatyka, finanse, prawo, cokolwiek) plus zestaw zdolnosci
organizacyjnych, negocjacyjnych, orientacji w danym rynku, jezykow obcych
etc. wyrabiany w praktyce na bazie cech osobowosci i pozwalajacy na to, zeby
glowna "twarda" umiejetnosc pracowala "w kontekscie" calego otoczenia i
wiezi z innymi dziedzinami.
I.
-
15. Data: 2005-05-09 15:42:16
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl>
Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
news:d5ntu7$sc0$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Zadaniowiec może mieć wysoki poziom wewnętrznego lęku, związanego z
> > realizacją właśnie zadań. Spowoduje to tylko, że zadanie zostanie
> > skrupulatniej wykonane.
>
> Chyba wlasnie cos takiego mam. Choc stres towarzyszacy temu dziala na mnie
> raczej energetyzujaco niz wyczerpujaco.
No właśnie. Nie jest powiedziane, że stres od razu musi męczyć; może również
stymulować. Nie zaliczam się do ekstrawertyków, lecz są chwile gdy podczas
pracy w domu nie obejdę się bez porządnej dawki decybeli. Innym razem każdy
szmer to już za dużo, bym się skupił. Reguły nie ma.
> > To samo dotyczy wielu innych sfer życia. Może ta wielozadaniowość
> pracownika
> > to też taka negatywna norma, z którą każdy się zgadza?
>
> Ale czemu uwazasz, ze negatywna?
Za negatywne uważam przekonanie, że człowiek powinien stanowić pewne
zamknięte continuum cech, dla których często nie da się znaleźć wspólnego
mianownika, np.:
- być i skrupulatnym i kreatywnym,
- umiejętnie delegować uprawnienia i sprawować totalną kontrolę nad ludźmi,
(pierwsze - duży poziom zaufania do ludzi czyli wysoka ugodowość, drugie
ugodowość niska)
- byś świetnym sprzedawcą i doskonalym windykatorem (czyli dopieszczać
klientów a jak trzeba to też ich pozabijać)
W większości przypadków ludzie męczą się na stanowisku lub szybko wypalają
lub tylko niesprawdzają, ewentualnie któraś z ich cech bierze górę (jest się
handlowcem a nie windykatorem albo kreatywność zdycha na rzecz
skrupulatności). W sytuacjach ekstremalnych takie wymagania eliminują
wszelkie skrajne ludzkie cechy. A przecież, choć jesteśmy zrobieni z jednej
gliny, to jednak nie od tej samej sztancy.
Zresztą - może da się połączyć ostatni wagon pociągu z lokomotywą ale taki
pociąg już potem nigdzie nie pojedzie. I to jest właśnie owo zamknięte
continuum cech.
> Waskie specjalizacje nadal istnieja i beda istniec - robiac sie wrecz
coraz
> wezsze. Jesli ktos pragnie tego, to wybierze sobie wlasnie taka kariere -
> jesli ma potencjal intelektualny, bo te wyspecjalizowane stanowiska to na
> przyklad aktuariusze.
Jasne, o to mi chodzi. Ktoś powiedział kiedyś: styl (specjalizacja) to
nieumiejętność robienia czegoś w inny sposób. Więc człowiek o wąskiej
specjalizacji to z założenia pracownik posiadający deficyty. Historyk doby
napoleońskiej słabo zna się na pozostałych epokach, inaczej nie byłby
historykiem wąskiej specjalności, prawda?
Zamiast poszukiwać pracowników typu 'wash & go', czyli wszystko w jednym,
poszukajmy kilku specjalistów, bo coś co jest do wszystkiego jest tak
naprawdę do ...
> Natomiast pracownik na stanowisku wielozadaniowym ma ciekawsza prace niz
ten
> przy tasmie, trudniej mu popasc w bezmyslny automatyzm wykonywania zadan,
Są ludzie, którzy na to co napisałaś spojrzą ze wstrętem, bo oni po prostu
lubią jak dzieje się zawsze to samo, z czym nie muszą się borykać i oswajać
itd. A Ty - mam wrażenie lubisz jak jest zupełnie przeciwnie :)
> A umiec robic
> rozne rzeczy nie oznacza wcale robic je powierzchownie i zle.
Owszem, zgadzam się z Tobą. Błogosławiona chęć uczenia się przez całe życie
daje umiejętność robienia różnych rzeczy.
Wolałbym jednak rozwijać swoje pasje i uczyć się czegoś, co naprawdę mnie
interesuje, niż "łatać" dziury w pomyśle na moje stanowisko.
A logika podpowiada, że większe szanse opanować do perfekcji dwie różne
nauki ma dwoje różnych ludzi, każdy po jednej, niż jeden człowiek dwie
jednocześnie.
pozdrawiam
m.
-
16. Data: 2005-05-09 17:44:27
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Shady" <s...@p...nospam.fm>
Użytkownik "rossel" <r...@n...com> napisał w wiadomości
news:d5ndjv$eca$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Mam pytanie do Szanownych Grupowiczów. Czy któryś z Was spotkał się kiedyś
> z następującą sytuacją.- Firma urządza rekrutację na jakieś tam
> stanowisko. (...)
Państwowa firma. 8 osób umówionych na tę samą godzine. Wchodzą po kolei do
sali przesłuchań na około 20 min. Wśród kandydatów jest jedna pani, do
której jeszcze przed przesłuchaniami podchodzi jeden z panów
przesłuchujących "Cześć XY! Nic się nie martw, wszystko będzie dobrze, nie
denerwuj się"
Potem zaczyna sie rekrutacja. Do pani podchodzi jeszcze jedna z osob
przesłuchujacych - takze sie dorze znaja. Potem pani wchodzi na rekrutacje,
wychodzi cała w skowronkach. Potem wchodzą kolejni uczestnicy spektaklu.
Bez komentarza... zmarnowany czas, bo od poczatku widac było ze rekrutacja
jest ustawiona.
-
17. Data: 2005-05-10 07:45:04
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: Paweł Gałecki <p...@o...pl>
> A nie zastanawiales sie nad tym, ze 7 osob na stanowisko, to niezbyt
> duza liczba? Istnieje spore prawdopodobienstwo, ze zaden z kandydatow
> nie sprostal oczekiwaniom pracodawcy. Byc moze firma nie ma az takiej
> potrzeby, by zatrudnic kogos "na dzisiaj".
To możliwe, aczkolwiek ustawiane rekrutacje są w Polsce bardzo częstym
zjawiskiem. Raczej nie brałbym takiej opcji pod rozwagę.
-
18. Data: 2005-05-10 08:42:23
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: CanoE <c...@n...lubie.spamu.org>
>Czy któryś z Szanownych Grupowiczów spotkał się z czymś podobnym? Czy są
>może jeszcze jakieś inne powody takiej "rekrutacji na niby".
ja bralam udzial w czym takim 2 razy ...
raz na panstwowa posade na jednej z uczelni - z pewnego zrodla (bo
znajomy pracuje 2 pokoje obok) przyjeta zostala osoba z plecami ... a
cala rekrutacja i etapowosc byla jedna wielka sciema..
a drugi raz to bylam strasznie zdziwiona:
mala firma, przeszlam do drugiego etapu... jest nadzieja
przychodze na druga rozmowe.. zaraz po mnie przychodzi jakis koles i
slysze jak w korytarzu mowi do babki rekrutujacej czesc (a potem sobie
siada w pokoju ze mna) - potem przyszedl jeszcze jeden kandydat i
okazalo sie ze w ostatnim etapie jestesmy tylko w trojke... (moje
nadzieje rosna )
no i zaczyna sie : testy psychologiczne (takie podrecznikowe - typowka
z AE z zarzadzania- kto skonczyl AE mial z tym do czynienia... ale nic
tam znosze dzielnie i udaje ze pierwszy raz to widze na oczy)
ewidentnie koles na czesc z rekrutujaca sobie nie radzi...
no ale siedzimy dalej.. dostajemy pisemne zadanie a w tym czasie
rekrutujaca i z drugim rekrutujacym ida ogladac nasze autoprezentacje
multimedialne (jakie mielismy przygotowac na drugi etap). Piszac cos
tam ze soba rozmawiamy - koles "na czesc" stwierdza mimochodem ze
mieszka 5 krokow od siedziby firmy...
potem prosza nas pojedynczo... (kiedy koles "na czesc" idzie na
pogadanke okazuje sie ze razem z drugim kandydatem mieszkamy ulice
obok siebie.. robi sie luzniej)
Koles "na czesc" wychodzi ze swojej pogadanki i znika - ponoc sie
spieszyl.
moja pogadanka przebiega w milej atmosferze - prezentacja sie podoba i
takie tam... stwierdzaja ze do mnie jeszcze dzis zadzwonia..
tak sie sklada ze wychodzimy z tej calej rekrutacji (jakies 3 godziny
z zyciorysu) z kandydatem z mojego osiedla - wiec udajemy sie razem na
przystanek autobusowy. Czekajac na autobus ja dostaje telefon ze
dziekujemy , byla pani blisko itp. Sekunde pozniej taki sam telefon
otrzymuje nieoczekiwany kompan podrozy do domu.
Od razu robi sie luzniej... prace dostal koles "na czesc" z osobami
rekrutujacymi - rozmowy schodza na przyjemniejsze tematy.. pozostaje
tylko niesmak i zmarnowany poranek.
I teraz rodzi sie pytanie : po co robili 2 etap, zajmowali nam kupe
czasu jakimis testami psychologicznymi (w dodatku nieadekwatnymi do
stanowiska!!), kazali przygotowywac prezentacje itp skoro przyjeli
"ziomala z podworka"
dla mnie to byla strata czasu - i robienie z siebie glupka..
Canoe
"mielahisvuohta - a state of mind where your mind is disconnected"
-
19. Data: 2005-05-10 08:52:56
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "CanoE" <c...@n...lubie.spamu.org> napisał w wiadomości
news:a0s081h49ln36u7q1cm5s3kocc78j262a1@4ax.com...
>
> I teraz rodzi sie pytanie : po co robili 2 etap, zajmowali nam kupe
> czasu jakimis testami psychologicznymi (w dodatku nieadekwatnymi do
> stanowiska!!), kazali przygotowywac prezentacje itp skoro przyjeli
> "ziomala z podworka"
> dla mnie to byla strata czasu - i robienie z siebie glupka..
Jak juz ktos tu powiedzial, jedynym sensownym wyjasnieniem jest, ze byla
jakas wyzsza wladza (zagraniczna centrala, nie bioracy udzialu w
"zatrudnianiu ziomala" zarzad), przed ktora nalezalo sie rozliczyc z
"wylonienia najlepszego kandydata w procedurze rekrutacyjnej". Tam, gdzie
nie ma takiej sytuacji, ze srednie kierownictwo bez wiedzy zarzadu zatrudnia
"po znajomosci", w przypadku zatrudnienia nowej osoby znalezionej prywatnymi
kanalami nikt nie robi cyrku rekrutacyjnego, tylko po prostu nie ma ani
ogloszenia, ani rekrutacji. Znam sporo takich firm.
I.
-
20. Data: 2005-05-10 09:53:02
Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Od: CanoE <c...@n...lubie.spamu.org>
>Jak juz ktos tu powiedzial, jedynym sensownym wyjasnieniem jest, ze byla
>jakas wyzsza wladza (zagraniczna centrala, nie bioracy udzialu w
>"zatrudnianiu ziomala" zarzad), przed ktora nalezalo sie rozliczyc z
>"wylonienia najlepszego kandydata w procedurze rekrutacyjnej".
no tak.. ale to byla mala firma , polska, slownie 10osobowa!!
bez zadnej wyzszej wladzy!
Canoe
"mielahisvuohta - a state of mind where your mind is disconnected"