-
1. Data: 2006-09-01 08:43:31
Temat: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: Kozet <k...@o...pl>
Witam
Z ostatnim dniem miesiąca skończyła mi się umowa o pracę na okres
próbny. Następnego dnia już nie poszedłem do pracy i nie poinformowałem
wcześniej o tym pracodawcy. Czy mają prawo nie wypłacić mi wynagrodzenia
za ten ostatni miesiąc? Co zrobić jeżeli nie przyślą mi świadectwa pracy?
Czy mogę mieć jakieś problemy prawne z tego tytułu?
R.
-
2. Data: 2006-09-01 08:52:52
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: AKWinner <e...@w...pl>
Kozet napisał(a):
> Witam
>
> Z ostatnim dniem miesiąca skończyła mi się umowa o pracę na okres
> próbny. Następnego dnia już nie poszedłem do pracy i nie poinformowałem
> wcześniej o tym pracodawcy. Czy mają prawo nie wypłacić mi wynagrodzenia
> za ten ostatni miesiąc? Co zrobić jeżeli nie przyślą mi świadectwa pracy?
> Czy mogę mieć jakieś problemy prawne z tego tytułu?
No, nie było to eleganckie, ale z drugiej strony, jeśli pracodawca nie
rozmawiał z tobą wcześniej o przedłużeniu umowy/renegocjował warunków
itp to też nie zachował się fair.
Z dniem wygaśnięcia umowy zostajesz zwolniony z obowiązku przychodzenia
do pracy.
To wszystko nie zmienia faktu, że pracodawca musi wypłacić ci za ostatni
miesiąc i wystawić świadectwo pracy.
Pzdr
Ewa
-
3. Data: 2006-09-01 09:50:24
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
"Kozet" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
> Z ostatnim dniem miesiąca skończyła mi się umowa o pracę na okres
> próbny. Następnego dnia już nie poszedłem do pracy i nie poinformowałem
> wcześniej o tym pracodawcy. Czy mają prawo nie wypłacić mi wynagrodzenia
> za ten ostatni miesiąc? Co zrobić jeżeli nie przyślą mi świadectwa pracy?
> Czy mogę mieć jakieś problemy prawne z tego tytułu?
Dziwi mnie, że nie ustaliliście jeszcze przed zakończeniem okresu próbnego,
jakie będą Twoje dalsze losy. No chyba, że ustaliliście i pracodawca lub Ty
nie mieliście zamiaru przedłużać umowy.
Wtedy nieprzyjście do pracy po zakończeniu umowy nie jest niczym dziwnym.
Wynagrodzenie za ostatni miesiąc naturalnie powinieneś dostać - nie rozumiem
skąd wątpliwości, że mógłbyś go nie otrzymać.
Wystawienie świadectwa pracy to obowiązek ze strony pracodawcy.
Jeśli będzie się migał, to powiadom lokalny PIP i poinformuj o tym
pracodawcę.
N.
-
4. Data: 2006-09-01 09:52:04
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: Kozet <k...@o...pl>
Dziękuję za odpowiedź
-
5. Data: 2006-09-02 12:44:34
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: "fotech" <w...@p...onet.pl>
> Jeśli będzie się migał, to powiadom lokalny PIP i poinformuj o tym
> pracodawcę.
Z drugiej strony patrzac, jakby mi pracownik, nawet w po dniu zakonczenia umowy, po
prostu nie przyszedl do roboty, nie powiedzial czesc ani spierdalaj, to bym sie czul
dziwnie.
Po co trenowac takie kartoflane zachowania? idzie sie do szefa, mówi, "Panie Ix,
umowa mi sie konczy, nei chce juz u Pana pracowac, do widzenia"
I po kłopocie. Nawet,jakby Cie na codzien krzywdził i gwałcił, zmuszajac do pracy.
Wojtek
-
6. Data: 2006-09-02 13:09:00
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:edbujs$vp$1@nemesis.news.tpi.pl fotech
<w...@p...onet.pl> pisze:
> Z drugiej strony patrzac, jakby mi pracownik, nawet w po dniu
> zakonczenia umowy, po prostu nie przyszedl do roboty, nie powiedzial czesc
> ani spierdalaj, to bym sie czul dziwnie.
Z trzeciej strony patrząc, jakby mi pracodawca, choćby w ostatnim dniu
umowy, nie przyszedł i nie powiedział: kończy nam się umowa, powinniśmy
porozmawiać, to pierwszego dnia po jej zakończeniu nie zobaczyłby mnie także
bez słowa. I słusznie.
> Po co trenowac takie kartoflane zachowania?
Tys prowda.
> idzie sie do szefa, mówi, "Panie Ix, umowa mi sie
> konczy, nei chce juz u Pana pracowac, do widzenia" I po kłopocie.
Prosi się do siebie pracownika i mówi:..
No, mówi się to, co wynika z sytuacji, ale się rozmawia.
> Nawet,jakby Cie na codzien krzywdził i gwałcił, zmuszajac do pracy.
Nie przesadzasz?
Jesli chodzi o mnie, to cokolwiek z tego co wymieniłeś mógłby spróbować
zrobić najwyżej jeden raz, i po tym na pewno przestałby być pracodawcą, a
być może stałby się pozwanym/oskarżonym. Do przewidzianego umową terminu
rozwiązania stosunku pracy na pewno by nie doszło.
-
7. Data: 2006-09-02 13:50:12
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Sat, 2 Sep 2006 15:09:00 +0200, Jotte <t...@w...spam.wypad.polska>
w <edbvor$7e9$1@news.dialog.net.pl> napisał:
> W wiadomości news:edbujs$vp$1@nemesis.news.tpi.pl fotech
> <w...@p...onet.pl> pisze:
>
>> Z drugiej strony patrzac, jakby mi pracownik, nawet w po dniu
>> zakonczenia umowy, po prostu nie przyszedl do roboty, nie powiedzial czesc
>> ani spierdalaj, to bym sie czul dziwnie.
> Z trzeciej strony patrząc, jakby mi pracodawca, choćby w ostatnim dniu
> umowy, nie przyszedł i nie powiedział: kończy nam się umowa, powinniśmy
> porozmawiać, to pierwszego dnia po jej zakończeniu nie zobaczyłby mnie także
> bez słowa. I słusznie.
Z mojej strony, jak mi się kończyła umowa i powiedziałem ostatniego
dnia, że ja nie wiem, czy będę tam jutro pracował, to zostałem
opieprzony jakbym stwierdzał, że to ja nie będę tam racował, a nie że
oni nie mówili nic o umowie.
>> Po co trenowac takie kartoflane zachowania?
> Tys prowda.
Tam kartoflane. O tym, że umowa się kończy, widomo od dawna, od dnia
podpisania umowy. Jeżeli żadna strona nie robi nic w kierunku ustalenia
statusu stron po końcu umowy, oznacza to, że umowa po prostu się kończy
i do widzenia.
Takie podejście, grożenie zwolnieniami i twierdzenie "na twoje miejsce
jest 10 innych na ulicy" (de facto było 3, a i to nienadzwyczajnych)
jest owocem przeświadczenia, że praca za jakąkolwiek płacę jest dobrem
najwyższym dla pracownika, ale to się powoli zmienia w przypadku tych
wyżej wykwalifikowanych.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
8. Data: 2006-09-02 14:16:10
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:slrnefj30k.884.jakub@jakub.kofeina.net Jakub Lisowski
<j...@S...kofeina.net> pisze:
> Z mojej strony, jak mi się kończyła umowa i powiedziałem ostatniego
> dnia, że ja nie wiem, czy będę tam jutro pracował, to zostałem
> opieprzony jakbym stwierdzał, że to ja nie będę tam racował, a nie że
> oni nie mówili nic o umowie.
Opieprzony? No ale chyba natychmiast wyprostowałeś pajaca, mam nadzieję?
>>> Po co trenowac takie kartoflane zachowania?
>> Tys prowda.
> Tam kartoflane. O tym, że umowa się kończy, widomo od dawna, od dnia
> podpisania umowy. Jeżeli żadna strona nie robi nic w kierunku ustalenia
> statusu stron po końcu umowy, oznacza to, że umowa po prostu się kończy
> i do widzenia.
Może i masz jakąś dozę racji, ale wiesz - chodzi o pewną "elegancję"
zachowania się, nie o samą zwykłą poprawność. To niewymierne pojęcie, ale da
się wyczuć.
> Takie podejście, grożenie zwolnieniami i twierdzenie "na twoje miejsce
> jest 10 innych na ulicy" (de facto było 3, a i to nienadzwyczajnych)
> jest owocem przeświadczenia
Wg mnie jest owocem zwykłego buractwem, a buraki się wykopuje.
Nie wyobrażam sobie aby ktoś szanujący się po tekście tego rodzaju jeszcze u
sadzeniaka pracował.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
9. Data: 2006-09-02 19:01:41
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: "wektor" <w...@i...pl>
Witam,
pracodawca (kierownik, szef) w każdej chwili może porozmawiać z
pracownikiem - prosi go (lub "wzywa") na rozmowę i sprawa może być
zaraz załatwiona.
Natomiast pracownik, żeby móc zamienić kilka zdań z pracodawcą
(szefem, kierownikiem) nieraz musi się niemało nabiedzić, przede
wszystkim opuścić stanowisko pracy, kłaniać się sekretarkom, a szef
dla niego ciągle zajęty, niedostępny, wyjechał itp.
Może ma przez sekretarkę powiedzieć szefowi "żegnam" lub "do widzenia"
i przy tym zostać potraktowanym przez sekretarkę z wyższością jako
ten, dla którego nie ma już miejsca w tej firmie, bo nikt mu nie
zaproponował przedłużenia umowy o pracę.
Dziwne myśli mają pracodawcy (szefowie). Pracownikowi, nawet
niepotrzebnemu już w firmie, też należy się trochę szacunku.
Pozdrawiam
--
wa
-
10. Data: 2006-09-02 19:26:55
Temat: Re: nie przyjście do pracy a koniec umowy
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Sat, 2 Sep 2006 16:16:10 +0200, Jotte <t...@w...spam.wypad.polska>
w <edc3mm$a7t$1@news.dialog.net.pl> napisał:
> W wiadomości news:slrnefj30k.884.jakub@jakub.kofeina.net Jakub Lisowski
> <j...@S...kofeina.net> pisze:
>
>> Z mojej strony, jak mi się kończyła umowa i powiedziałem ostatniego
>> dnia, że ja nie wiem, czy będę tam jutro pracował, to zostałem
>> opieprzony jakbym stwierdzał, że to ja nie będę tam racował, a nie że
>> oni nie mówili nic o umowie.
> Opieprzony? No ale chyba natychmiast wyprostowałeś pajaca, mam nadzieję?
Nie, kobieta była zupełnie nieprostowalna.
Skończyło siętym, że za dobrą pracędostałem podwyżkę o 600 pln i
jednocześnie pół etatu, czyli efektywnie miałem robić tyle samo, ale na
pół etatu.
Siupy z wyznaczeniem czasu pracy to inna bajka.
>> Takie podejście, grożenie zwolnieniami i twierdzenie "na twoje miejsce
>> jest 10 innych na ulicy" (de facto było 3, a i to nienadzwyczajnych)
>> jest owocem przeświadczenia
> Wg mnie jest owocem zwykłego buractwem, a buraki się wykopuje.
> Nie wyobrażam sobie aby ktoś szanujący się po tekście tego rodzaju jeszcze u
> sadzeniaka pracował.
Niestety, ale za coś trzeba żyć.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.