1. Data: 2004-12-09 19:41:24
Temat: nie dałam rady...
Od: Mo <l...@g...nie-smiec>
...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma
wesela, dla panny biała sala - dom, partner, przyjaciele domagają się
uwagi, zmęczony umysł pragnie rozrywki, a ciało domaga się snu i
niestety wygrywa, bo tylko na to wystarcza energii...
Żeby jeszcze praca była tego warta! Nie jest zła, ale... hm, oczekuję
czegoś więcej od zajęcia, które powinno mnie absorbować przez większą
część nieprzespanego życia. ;-) A tu - po pierwszym m-cu urok nowości
opada, po następnym jego miejsce całkowicie zastępuje rutyna. No, może
powinnam się tym zadowolić, ale póki co, szukam czegoś rozwijającego.
I przede wszystkim podziwiam wszystkich, którzy dojeżdżają (wątek "Jak
daleko dojeżdżacie do pracy?", który sie niedawno przewijał,
http://je.pl/hbrr). Życzę Wam dużo wytrzymałości i siły, przede
wszystkim, żeby korzystać z owoców tej szarpaniny... :)
--
Pozdrawiam
M.
Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)