eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjenie dałam rady...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 1. Data: 2004-12-09 19:50:58
    Temat: nie dałam rady...
    Od: Mo <l...@g...nie-smiec>


    ...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
    spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma
    wesela, dla panny biała sala - dom, partner, przyjaciele domagają się
    uwagi, zmęczony umysł pragnie rozrywki, a ciało domaga się snu i
    niestety wygrywa, bo tylko na to wystarcza energii...

    Żeby jeszcze praca była tego warta! Nie jest zła, ale... hm, oczekuję
    czegoś więcej od zajęcia, które powinno mnie absorbować przez większą
    część nieprzespanego życia. ;-) A tu - po pierwszym m-cu urok nowości
    opada, po następnym jego miejsce całkowicie zastępuje rutyna. No, może
    powinnam się tym zadowolić, ale póki co, szukam czegoś rozwijającego.

    I przede wszystkim podziwiam wszystkich, którzy dojeżdżają (wątek "Jak
    daleko dojeżdżacie do pracy?", który sie niedawno przewijał,
    http://je.pl/21r0). Życzę Wam dużo wytrzymałości i siły, przede
    wszystkim, żeby korzystać z owoców tej szarpaniny... :)

    --

    Pozdrawiam
    M.

    Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)


  • 2. Data: 2004-12-09 21:38:42
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Reksio" <m...@p...onet.pl>

    > ...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
    > spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma

    Zechciej przypomnieć (albo poinformować) ileż to kilometrów waćpanna masz do
    pokonania. :-)

    Pozdrrr...Reksio



  • 3. Data: 2004-12-09 21:52:02
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "a&e" <a...@w...op.pl>


    "90km w jedną stronę":)wcale sie nie dziwie, kawal drogi to jestzycze nowej
    posady znacznie blizej miejsca zamieszkania!!!i oczywiscie ciekawszej i
    bardziej absorbujacej, wedle zyczeniapozdrawiam

    Ewa (Kraków)
    www.republika.pl/ewa_pasinska
    >
    >


  • 4. Data: 2004-12-10 00:07:12
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:cpaabg$3u6$2@inews.gazeta.pl Mo
    <l...@g...nie-smiec> pisze:

    > ...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
    > spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma
    > wesela, dla panny biała sala - dom, partner, przyjaciele domagają się
    > uwagi, zmęczony umysł pragnie rozrywki, a ciało domaga się snu i
    > niestety wygrywa, bo tylko na to wystarcza energii...
    > Żeby jeszcze praca była tego warta! Nie jest zła, ale... hm, oczekuję
    > czegoś więcej od zajęcia, które powinno mnie absorbować przez większą
    > część nieprzespanego życia. ;-) A tu - po pierwszym m-cu urok nowości
    > opada, po następnym jego miejsce całkowicie zastępuje rutyna. No, może
    > powinnam się tym zadowolić, ale póki co, szukam czegoś rozwijającego.
    > I przede wszystkim podziwiam wszystkich, którzy dojeżdżają (wątek "Jak
    > daleko dojeżdżacie do pracy?", który sie niedawno przewijał,

    Widzisz - są różne podejścia. Co dla jednego jest nie do zniesienia, dla
    innego jest fajne. W jednym z moich miejsc pracy (branża informatyczna) sam
    zaproponowałem, że zajmę się działką pracy "w terenie" (dojazdy do
    kilkudziesięciu km). Ja to po prostu lubię, lubię jeździć samochodem po
    trasach, unikam w ten sposób monotonii, spotykam się z coraz nowymi ludźmi,
    ciągle nowe zagadnienia, mam też spory luz czasowy. Uzgodniłem przyzwoite
    warunki dodatku za eksploatację auta (jeżdżę własnym) i paliwo (tu jestem do
    przodu - inst. gazowa).
    Z kolei do innej pracy - góra 10 min. autem lub rowerem, ale zawsze w tych
    samych godzinach, te same ulice, powtarzalność sytuacji i czynności. Kasa
    nędzna, choć z miesiąca na miesiąc pewna i taka sama (idzie na rachunki).
    Ale wolę tę ruchomą robotę.
    Wszystkie zajęcia udaje mi się jakoś bezkonfliktowo godzić z życiem
    osobistym.
    Rozumiem Twoje zniechęcenie, ale może jakbyś dojeżdżała i wracała nie
    autobusem, lecz własnym autem słuchając sobie radia i mogąc się gdziekolwiek
    zatrzymać, pojechać inną drogą, coś zobaczyć - byłoby inaczej?

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 5. Data: 2004-12-10 07:24:45
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: KrzysiekPP <k...@o...pl>

    > "90km w jedn? stronę":)wcale sie nie dziwie, kawal drogi to jestzycze nowej

    No ... ja mam 25 km, ale jak jezdze komunikacją publiczną to wychodzi
    zawsze okolo 1.5h w jedna strone. Samochodem 25 minut ...

    --
    Krzysiek, Krakow, http://www.krzysiekpp.prv.pl/


  • 6. Data: 2004-12-10 08:35:39
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2004-12-10, Jotte <t...@W...pl> wrote:
    > Widzisz - są różne podejścia. Co dla jednego jest nie do zniesienia, dla
    > innego jest fajne. W jednym z moich miejsc pracy (branża informatyczna) sam
    > zaproponowałem, że zajmę się działką pracy "w terenie" (dojazdy do
    Co innego jeździć w tzw. teren - zwłaszcza wtedy, gdy jeździsz w różne
    miejsca, a co innego dzień w dzień telepać się kilkadziesiąt kilometrów tym
    samym zasyfionym, zatłoczonym pociągiem lub autobusem. Tam i z powrotem, tam
    i z powrotem...

    > Rozumiem Twoje zniechęcenie, ale może jakbyś dojeżdżała i wracała nie
    > autobusem, lecz własnym autem słuchając sobie radia i mogąc się gdziekolwiek
    > zatrzymać, pojechać inną drogą, coś zobaczyć - byłoby inaczej?
    Jak już dysponowałem autem, to wykorzystałem je przede wszystkim po to,
    żeby przenieść się do Wawy i nie dojeżdżać codziennie 40km w jedną stronę :]

    Pozdrawiam
    Czesiu
    --
    [...] ja też od czasu do czasu kupuję w knajpie małże tylko po to,
    żeby jeszcze raz się przekonać, że nadal ich nie lubię ;)
    /Wrota/


  • 7. Data: 2004-12-10 08:59:44
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>

    Fri, 10 Dec 2004 01:07:12 +0100, na pl.praca.dyskusje, Jotte napisał(a):

    >> ...dojeżdżać.

    > Widzisz - są różne podejścia. Co dla jednego jest nie do zniesienia, dla
    > innego jest fajne. W jednym z moich miejsc pracy (branża informatyczna) sam
    > zaproponowałem, że zajmę się działką pracy "w terenie" (dojazdy do
    > kilkudziesięciu km). Ja to po prostu lubię, lubię jeździć samochodem po
    > trasach, unikam w ten sposób monotonii, spotykam się z coraz nowymi ludźmi,
    > ciągle nowe zagadnienia, mam też spory luz czasowy.

    Zauwaz, ze kolezanka musi jezdzic po tej samej trasie w tym samym nudnym
    autobusie.
    Doskonale rozumiem Twoja radosc z mozliwosci pracy w terenie - to swietna
    rzecz jesli sie to lubi, ale ma niewiele wspolnego z nudnym dojezdzaniem
    wciaz o tej samej godzinie ta sama trasa taki kawal drogi. Kiedys jezdzilem
    tak do szkoly 45min. i nie moglem tego po pol roku wytrzymac.


    > Rozumiem Twoje zniechęcenie, ale może jakbyś dojeżdżała i wracała nie
    > autobusem, lecz własnym autem słuchając sobie radia i mogąc się gdziekolwiek
    > zatrzymać, pojechać inną drogą, coś zobaczyć - byłoby inaczej?

    Fakt pewnie byloby lepiej. Tyle, ze u nas nie kazdego stac na kupno i
    utrzymanie samochodu. Ale nie powinienem sie chyba za autorke posta
    wypowiadac... ;)

    --
    Kapsel
    kapsulski(malpka)poczta.onet.pl


  • 8. Data: 2004-12-10 09:13:19
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Immona" <c...@W...com.pl>


    Użytkownik "Kapsel" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:h01eeby3q6xw$.v2n6prat3i44.dlg@40tude.net...

    > Zauwaz, ze kolezanka musi jezdzic po tej samej trasie w tym samym nudnym
    > autobusie.
    > Doskonale rozumiem Twoja radosc z mozliwosci pracy w terenie - to swietna
    > rzecz jesli sie to lubi, ale ma niewiele wspolnego z nudnym dojezdzaniem
    > wciaz o tej samej godzinie ta sama trasa taki kawal drogi. Kiedys
    jezdzilem
    > tak do szkoly 45min. i nie moglem tego po pol roku wytrzymac.

    Do szkoly tez tyle jezdzilam. IMHO jedynym ratunkiem jest wtedy
    walkman/discman z kaseta/plyta z nasza ulubiona muzyka, w razie
    samozaparcia - z kursem jezykowym lub innym i calkowite wyalienowanie sie
    tym sposobem z autobusu.

    I.



  • 9. Data: 2004-12-10 11:30:22
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Pawel Jakusz" <p...@v...com.wytnij>


    Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:cpapbu$iv$1@news.dialog.net.pl...

    > Rozumiem Twoje zniechęcenie, ale może jakbyś dojeżdżała i wracała nie
    > autobusem, lecz własnym autem słuchając sobie radia i mogąc się
    gdziekolwiek
    > zatrzymać, pojechać inną drogą, coś zobaczyć - byłoby inaczej?

    90 km w jedna strone ??
    To przynajmniej 3500 km miesiecznie.
    Nawet jezdzac na gazie paliwo bedzie ja kosztowalo przy obecnych cenach
    minimum 600 pln miesiecznie, plus oczywiste koszta uzywania samochodu.
    Taka "frajda" drogo kosztuje.
    Bo ja nie widze zadnej frajdy w jezdzeniu autem do pracy, nawet tak jak ja,
    tylko 20 km.
    Codziennie te same ulice itd...
    Przyjemniej niz w komunikacji publicznej, ale mimo to nudne i meczace.
    Zwlaszcza ze trzeba duzo wczesniej wstawac i duzo pozniej w domu sie jest.
    Zeby nazwac to przyjemnoscia trzeba masochista byc.

    pawel



  • 10. Data: 2004-12-10 16:23:31
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "mhl999 " <m...@g...SKASUJ-TO.pl>

    Mo <l...@g...nie-smiec> napisał(a):

    > [...]
    ciach
    nie wiem co robisz rano po przebudzeniu, ale polecam troche ruchu -
    np 10 minut biegu - to z cala pewnoscia doda ci energii:)

    pozdrawiam
    mhl999

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1