-
51. Data: 2002-11-25 12:05:17
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: Samotnik <s...@s...eu.org>
W artykule <art3as$3hj$1@news.tpi.pl> Kaja napisał(a):
>> Może należy pomyśleć o skracaniu czasu pracy.
>> Na przykład 39 godzinny tydzień pracy, opóźnianie
>> wejścia młodych ludzi w wiek produkcyjny, wcześniejszy
>> wiek emerytalny np. równy 60 lat dla kobiet i mężczyzn.
>
> A nie pomyślałeś o tym,że wreszcie emerytów powinno się wysyłać na ich
> prawdziwe emerytury,a nie trzymać dalej na stołkach?
> Oni mają przecież emerytury,a blokują miejsca pracy innym.
Każdy ma prawo do pracy, sfrustrowana koleżanko. To wolny kraj.
--
Samotnik
-
52. Data: 2002-11-25 12:19:10
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40
Od: " leszek" <s...@N...gazeta.pl>
No Name <v...@w...pl> napisał(a):
> W nowej robocie przez pierwsze kilka miesięcy nieczęsto kończyłem przed
> 20:00. Kiedy byłem w Twoim wieku zdarzało mi się być w pracy okrągłą
> dobę, bo trzeba było coś uruchomić. Rano przychodził szef i pytał,
> dlaczego tak "wcześnie" a ja w robocie. Był przynajmniej na tyle OK, że
> z góry mówił, że za nadgodziny nie płaci.
> Mam 43 lata.
Nie poczytuj mi tego za złośliwośc, ale dojrzyj, że tutaj najlepiej wychodzi
twój szef, który (jak widać) potrafi zmusić ludzi do efektywnej pracy bez
ponoszenia dodatkowych kosztów. Piszę to bez żadnej ironii. Może to jest
odpowiedź na twoje pytanie, dlaczego jednym jest lepiej, a innym gorzej.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
53. Data: 2002-11-25 12:22:40
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "Krzysztofsf" <K...@p...gazeta.pl>
>
> Obecni 50 latkowie to ludzie którzy zaczynali pracę zawodową na przełomie
> lat 70 i 80-tych.
Czyli w momencie rozpoczecia przemian gospodarczych, mieli mniej wiecej tyle
lat, co Ty obecnie. Uwazasz, ze za stary jestes, aby zmieniac sposob pracy
itp?
> > Wielu z tych ludzi pracowalo w zakladach, firmach dzialajacych w oparciu
o
> > przestarzale technologie czy to informatyczne, czy produkcyjne. Maja
> obecnie
> > kupe wiadomosci kompletnie nieprzydatnych na wspolczesnym rynku pracy, a
> > ksztalcenie wymaga i czasu i pieniedzy (i to duzych).
>
> Zgadza się. Oni myśleli, że komuna będzie zawsze.
Nie komuna. Technologia. Nie mysl o paru specjalnosciach, informatycznych
jak sie domyslam, ale popatrz bardziej globalnie. A ciekawe, swoja droga,
jak sie mozesz poczuc za dziesiec czy kilkanascie lat, gdy np okaze sie, ze
wdrozono skutecznie biotechnologie, i zamiast chipow i kabelkow zaczna
krolowac retorty i bulgoczace zbiorniczki, a biologiczna nanotechnologia
zmieni calkiem rynek aparatury pomiarowej i nie tylko. Szykujesz sie do
tego? Szkolisz? Jak wiadomosci z chemii i biologii?
> Ja niedawno zamówiłem pizzę. Dostarczył ją facet po 50-ce. Bardzo
> sympatyczny, wiec go troche podpytałem jak taka praca wyglada. Był z niej
> niezadowolony ze wzgledu na zarobki, a podjął ją ze wzgledu na brak
> możliwości znalezienia innej pracy. Ale to co mnie ujęło to jego optymizm.
> Mówił, że się dokształca, kończy kursy i jest pewny, że znajdzie inną
pracę.
> Więc jak się chce to można.
Mam dla Ciebie propozycje. Wez liste swoich kolegow i kolezanek z klasy ze
szkoly podstawowej, i spisz co kto z nich teraz robi. Tak samo sie okaze, ze
czesc mogla i zrobila, a czesc nie miala predyspozycji. Normalny rozklad
statystyczny. Duzo rzeczy zalezy glownie od czlowieka, i jest to niezalezna
od pokolenia.
Natomiast sa pewne rzeczy, ktore wplywaja w wiekszym stopniu na dana grupe
wiekowa, co nie znaczy, ze sa nie do przezwyciezenia.
Na przyklad to, co wg mnie laczy pokolenie obecnych absolwentow i moje, jest
niewykonywanie pracy zgodnej z wyuczona (studia). Duza czesc moich
rowiesnikow sie przekwalifikowala i wypelniala lepiej lub gorzej luki na
rynku pracy wynikajace z powodu braku specjalistow, (marketing, informatyka,
firmy handlowe w ktorych blyskawicznie awansowali ludzie, ktorych podstawowa
zaleta byla znajomosc jezyka angielskiego i byli w stanie dogadac sie z
zarzadem). Potem w jakims tam stopniu profile studiow dopasowano do rynku,
aby po paru latach , przy wzrastajacym bezrobociu doprowadzic do
"nadprodukcji" absolwentow (gdzie rzucisz kamieniem, tam trafisz w
specjaliste od marketingu-zarzadzania, a obecnie coraz czesciej w
informatyka).
Teraz absolwenci maja bardzo kiepsko. Jesli mgr inz. czy inny licencjat
przez pare lat posiedzi na kasie, poroznosi hamburgery czy popracuje jako
telemarketer, to wg mnie pracodawca, jesli taki okres prac niezwiazanych z
zawodem trwal z 5 czy wiecej lat, moze chetniej wziac swiezego absolwenta, z
bardziej "wspolczesnymi" wiadomosciami ze studiow.
Tak troche podsumowujac.
Nie jest prawda, ze na ksztaltowanie stosunku do pracy czy problemow z nia,
maja wylacznie przyczyny wiekowe, czy pokoleniowe. W kazdej grupie wiekowej
wystepuje wiekszy odsetek konkretnych klopotow wynikajacych z racji
pokoleniowej (a raczej okresu wchodzenia w wiek produkcyjny), ale z kolei
sposob rozwiazywania tych szczegolnych problemow jest juz zalezny wylacznie
od indywidualnego podejscia reprezentantow. A rownoczesnie, kazde pokolenie
moze wykorzystac swoje wlasne atuty (np doswiadczenie, odchowane dzieci,
znajomosc rynku itp)
Dyskusja podobna jak obecna, moze pomoc jakos sobie usystematyzowac te slabe
i mocne strony i dopasowac je do doswiadczen indywidualnych, natomiast nie
moze sluzyc do uogolnien typu " 50-latki to spaczeni przez komune""rudzi to
falszywi""blondyny to glupie"
> Pozdrawiam
> wm
>
Pozdrawiam
Krzysztof
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
54. Data: 2002-11-25 12:28:26
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40
Od: No Name <v...@w...pl>
>> (...) Rano przychodził szef i pytał,
>> dlaczego tak "wcześnie" a ja w robocie. Był przynajmniej na tyle OK, że
>> z góry mówił, że za nadgodziny nie płaci.
>> Mam 43 lata.
>
> Nie poczytuj mi tego za złośliwośc, ale dojrzyj, że tutaj najlepiej wychodzi
> twój szef, który (jak widać) potrafi zmusić ludzi do efektywnej pracy bez
> ponoszenia dodatkowych kosztów. Piszę to bez żadnej ironii. Może to jest
> odpowiedź na twoje pytanie, dlaczego jednym jest lepiej, a innym gorzej.
Mój były szef ma mały interesik z małym obrocikiem i tak już zostanie.
Darzę go nadal szacunkiem - ponieważ szczerze stawiał sprawę.
Pzdr: Dogbert
-
55. Data: 2002-11-25 13:10:45
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: jd <j...@s...pl>
wm wrote:
> > Jezeli taka sytuacja powtarza sie czesto (np. raz w tygodniu), to swiadczy
> to o
> > zlej organizacji w Twojej firmie.
>
> Taka sytuacja pojawia sie raz na rok.
>
> Pozdrawiam
> wm
Czyli OK :-)
jd
-
56. Data: 2002-11-25 13:50:40
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "adherent" <a...@w...pl>
Użytkownik "Samotnik" <s...@s...eu.org> napisał w wiadomości
news:slrnau427r.79a.samotnik@localhost.localdomain..
.
> W artykule <art0n4$c5p$1@news.tpi.pl> adherent napisał(a):
> >> > Dziwi mnie brak poszukiwania rozwiązań systemowych.
> >> > Wzrost wydajności będzie powodował wzrost bezrobocia.
> >> Rany boskie............A z czego Ty to wszystko chcesz oplacic?
> >> O!!! Juz wiem!!!!...Wyzsze podatki, prawda?;) Od tych co pracuja,
> > Wręcz przeciwnie. Teraz masz wyższe podatki gdy musisz płacić
> > na zasiłki dla bezrobotnych którzy nie mogą znaleźć pracy,
> :) Zrzucamy się koledze na bilet do Korei Pn., tam sobie poogląda efekty
> takiej polityki.
To jest slogan.
>
> Praca i jej podaż są wynikiem sytuacji gospodarczej, na którą składa
> się wiele czynników. Odgórna regulacja nic nie da.
> Jeśli dasz w obecnej
> sytuacji wszystkim pracę, to siłą rzeczy będą musieli mniej pracować
Tylko zauważ we Francji zastosowano wśród wielu innych
rozwiązań także skrócenie czasu pracy (tygodniowego).
Dało to efekty, złagodziło sytuację na rynku pracy.
Nie ma rozwiązań czystych dających same korzyści.
Pracujący po kilkanaście godzin nie ma pewności że
jest dobry i pracy nie straci. Tej pracy będzie coraz mniej.
> Owszem, wysokie podatki hamują rozwój gospodarczy, ale wierz mi, jest
> 100 tysięcy innych, lepszych sposobów na ich obniżenie, tylko wszystkie
> albo niepopularne, albo efektywne dopiero w dłuższym okresie czasu i
> dlatego nikt ich nie chce wprowadzić, bo to oznacza dla danej formacji
> politycznej samobójstwo.
Nie mam zamiaru czekać 30-40 lat na efekty polityki np. Balcerowicza
bo nikt nie zagwarantuje że ona da oczekiwane efekty, obiecanki
poprawy sytuacji w dłuższym okresie czasu to wróżenie z fusów.
To jest właśnie śpiewka wszystkich "formacji politycznych".
>
> Zawsze się zastanawiałem, po kiego grzyba uczyli mnie w szkołach
> historii. Teraz już wiem - żeby się nie kompromitować wypisywaniem
> takich głupot, jak kolega adherent.
> P.S. Gdzie ja zapodziałem tę czekistówkę, chyba gdzieś w piwnicy u
> rodziców... ;)
Może by tak bardziej merytorycznie ?
Pozdrawiam
ad
-
57. Data: 2002-11-25 14:04:00
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "wm" <w...@p...onet.pl>
> Czyli w momencie rozpoczecia przemian gospodarczych, mieli mniej wiecej
tyle
> lat, co Ty obecnie. Uwazasz, ze za stary jestes, aby zmieniac sposob pracy
> itp?
50 - 12 = 38. A 38 to nie mniej wiecej co 30. 8 lat do bardzo duza różnica
wieku.
>
> Nie komuna. Technologia. Nie mysl o paru specjalnosciach, informatycznych
> jak sie domyslam, ale popatrz bardziej globalnie. A ciekawe, swoja droga,
> jak sie mozesz poczuc za dziesiec czy kilkanascie lat, gdy np okaze sie,
ze
> wdrozono skutecznie biotechnologie, i zamiast chipow i kabelkow zaczna
> krolowac retorty i bulgoczace zbiorniczki, a biologiczna nanotechnologia
> zmieni calkiem rynek aparatury pomiarowej i nie tylko. Szykujesz sie do
> tego? Szkolisz? Jak wiadomosci z chemii i biologii?
Narazie nie muszę, ale jak zajdzie potrzeba to bede sie szkolił.
Ale źle mnie zrozumiałeś. Miałem na mysli, że w wiekszości przypadków to
jest beton mentalny i umysłowy. W większości przypadkow nie dopuszczają
nawet myśli że trzeba podnosić kwalifikacje, rozwijać się, a świat się
zmienia, jest postęp technologiczny i tego nie da się zatrzymać. A tak na
marginesie nawet sprzataczka powinna znac środki do czyszczenia, jakie sa
obecnie na rynku.
> Mam dla Ciebie propozycje. Wez liste swoich kolegow i kolezanek z klasy ze
> szkoly podstawowej, i spisz co kto z nich teraz robi. Tak samo sie okaze,
ze
> czesc mogla i zrobila, a czesc nie miala predyspozycji. Normalny rozklad
> statystyczny. Duzo rzeczy zalezy glownie od czlowieka, i jest to
niezalezna
> od pokolenia.
> Natomiast sa pewne rzeczy, ktore wplywaja w wiekszym stopniu na dana grupe
> wiekowa, co nie znaczy, ze sa nie do przezwyciezenia.
W zasadzie wszystko zalezy od człowieka, a dokładniej jego checi. Jak się
chce nauczyć to się nauczy, a jak woli budkę z piwem to jego sprawa.
> Na przyklad to, co wg mnie laczy pokolenie obecnych absolwentow i moje,
jest
> niewykonywanie pracy zgodnej z wyuczona (studia). Duza czesc moich
> rowiesnikow sie przekwalifikowala i wypelniala lepiej lub gorzej luki na
> rynku pracy wynikajace z powodu braku specjalistow, (marketing,
informatyka,
> firmy handlowe w ktorych blyskawicznie awansowali ludzie, ktorych
podstawowa
> zaleta byla znajomosc jezyka angielskiego i byli w stanie dogadac sie z
> zarzadem). Potem w jakims tam stopniu profile studiow dopasowano do rynku,
> aby po paru latach , przy wzrastajacym bezrobociu doprowadzic do
> "nadprodukcji" absolwentow (gdzie rzucisz kamieniem, tam trafisz w
> specjaliste od marketingu-zarzadzania, a obecnie coraz czesciej w
> informatyka).
Nic nowego. Za komuny też tak było. Zawsze ciekawiło mnie co mozna robic po
np. filozofii.
> Teraz absolwenci maja bardzo kiepsko. Jesli mgr inz. czy inny licencjat
> przez pare lat posiedzi na kasie, poroznosi hamburgery czy popracuje jako
> telemarketer, to wg mnie pracodawca, jesli taki okres prac niezwiazanych z
> zawodem trwal z 5 czy wiecej lat, moze chetniej wziac swiezego absolwenta,
z
> bardziej "wspolczesnymi" wiadomosciami ze studiow.
I tu sie mylisz. Nawet jeżeli mgr. inż sprzedawał hamburgery ale traktował
tę pracę jako przejściową i starał się być na bieżąco w "swojej branży"
czyli np. czytał prase fachową ma bardzo duże szanse na znalezienie
wlaściwej pracy.
> Nie jest prawda, ze na ksztaltowanie stosunku do pracy czy problemow z
nia,
> maja wylacznie przyczyny wiekowe, czy pokoleniowe.
Mają i to bardzo duży, gdyż w 89-90 roku w Polsce nastąpił zwrot o 180
stopni. Uwcześni 40, a obecnie 50-latkowie doznali szoku, z którego tylko
niewielka część się otrząsneła.
Pozdrawiam
wm
-
58. Data: 2002-11-25 14:04:21
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "adherent" <a...@w...pl>
Użytkownik "Kaja" <f...@f...pl> napisał w wiadomości
news:art3as$3hj$1@news.tpi.pl...
> On Mon, 25 Nov 2002 10:23:26 +0100, adherent wrote:
>
> > Może należy pomyśleć o skracaniu czasu pracy.
> > Na przykład 39 godzinny tydzień pracy, opóźnianie
> > wejścia młodych ludzi w wiek produkcyjny, wcześniejszy
> > wiek emerytalny np. równy 60 lat dla kobiet i mężczyzn.
>
> A nie pomyślałeś o tym,że wreszcie emerytów powinno się wysyłać na ich
> prawdziwe emerytury,a nie trzymać dalej na stołkach?
> Oni mają przecież emerytury,a blokują miejsca pracy innym.
Równy wiek emerytalny (60) spełnia postulat wcześniejszego
przechodzenia na emeryturę kilku roczników mężczyzn.
Zmusić kogoś do zaprzestania jakiejkolwiek pracy nie można,
można co najwyżej nie wypłacać wynagrodzenia :-)).
Problemem są wcześniejsze emerytury bo ludzie i tak
gdzieś tam pracują - na czarno, pomagają rodzinie.
Powoli są likwidowane tzw. wcześniejsze emerytury
ale przecież i tutaj zawsze będą wyjątki.
Pozdrawiam
Ad
-
59. Data: 2002-11-25 16:27:36
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "Dorota" <p...@c...pl>
news:arsnp0$pkg$1@news.tpi.pl
wm w...@p...onet.pl
| [jedno wielkie ciach]
|
| Wiesz dlaczego tak jest? Bo osoby po 40 i 50-ce swojego tak jest? Bo
osoby po 40 i 50-ce swoją prace zawodowa
| zaczynały za komuny. Są mocno osadzone w tamtym ustroju. Są
przyzwyczajone
| do stylu pracy jaki wtedy był, czyli kawusie do 10, miganie się od
pracy,
| ciągłe paplanie, o 3 gotowe do wyjścia.
Mo i to jest właśnie to o czym pisałam. Nasi pracodawcy z góry zakladają
takie opinie.
W kapitaliźmie to jest nie do
| zaakcptowania. Często trzeba siedzieć po godzinach (ja w zeszłym
tygodniu
| jednego dnia pracowałem od 8 rano do 2 w nocy, gdyż taka była
konieczność,
Wow, ale poświęcenie, ja przez 7 lat pracowałam w ogólnokrajowym
dzienniku. Pracowałam na noce (gazety codzienne mają to do siebie, że
wychodz rano czyli drkuje się w nocy). Zaczynałm pracę o 17-18 a
kończyłam średnio o 10 rano a częstokroś o 14-16 następnego dnia.
Pracowałam w huku, pilnując nie tylko jakości produkcji, ale i terminów,
ekspedycji, i uważając mocno na zniakjące egzemplarze. Przedtem
pracowałam no nie na noce ale ćirca 8 do 14 i więcej godzin. I w d....
mieli wszyscy słynne socjalistyczno-komunistyczne 7 godzin
poligraficznych.
a
| nastepnego dnia na 8 rano znowu do pracy.
Jak wyżej przy czym jak kończyłam zmianę przy gazecie o 14 to na 17-18
musiałam być ponownie
Czy Ty gotowa byłabyś tak długo
| zostać? Sądzę że nie.
A ile ty chłopie tak pracujesz. Bo to co wyżej napisałam to tylko
cząstka mojej kariery.
Bo ludzie po 50-ce i zapewne większość po 40-ce mają
| swoje nawyki z socjalizmu.
A na jakiej podstawie to twierdzisz??? Kilk postó wcześniej podobnie się
koleś wypowiadał. A świat komuny oglądał oczami 13-14 latka, gdzie
mamunia i tatuś pod gardziołko podetknęli.
przyzwyczajone do stylu pracy jaki wtedy był, czyli kawusie do 10,
miganie się od pracy, ciągłe paplanie, o 3 gotowe do wyjścia.
patrz moje wypowiedzi wyżej
Czy Ty gotowa byłabyś tak długo zostać? Sądzę że nie. Bo
ludzie po 50-ce i zapewne większość po 40-ce mają swoje nawyki z
socjalizmu.
patrz moje wypowiedzi wyżej
Na zakończenie dodam, że mam 30 lat.
Tiaaaa czyli tak jak wspomniałam: świat komuny oglądał oczami 13-14
latka ..... a teraz prawi utarte schematy.
i na zakończenie bo myślę, ze ci się przyda:
"Jeśli coś wiesz, przyznaj, że wiesz.
Gdy zaś czegoś nie wiesz, przyznaj, że nie wiesz.
Oto prawdziwa wiedza."
Konfucjusz
Pozdrawiam Dorota
-
60. Data: 2002-11-25 16:33:07
Temat: Re: może podyskutują 50- latki i 40-latki?
Od: "Dorota" <p...@c...pl>
news:art0m6$bv8$1@news.tpi.pl
wm w...@p...onet.pl
|| Jezeli taka sytuacja powtarza sie czesto (np. raz w tygodniu), to
|| swiadczy to o zlej organizacji w Twojej firmie.
|
| Taka sytuacja pojawia sie raz na rok.
|
No i tu wróć do mojej wcześniejszej odpowiedzi. Faktycznie raz na rok
się trafiło, cóż za poświęcenie. Nie to co ta stara biurwa pracująca
tyle lat po tyle godzin (uprzedzę wykształconka trochę posiadam)
Pozdrowionka Dorota