eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjelist referencyjny
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 21. Data: 2006-02-06 17:26:21
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>


    Re to: bublik [Mon, 6 Feb 2006 12:31:31 +0100]:


    > Hmm, no rzeczywiscie, nie rozumiem czego dotyczy zacytowany
    > fragment Twojej wypowiedzi.

    To, że nie rozumiesz, zauważyłam. Ciekawi mnie tylko, że
    mimo że nie rozumiesz - uparłeś się komentować.

    >>> Whatever, jesli sprawia Ci to taka przyjemnosc, aby wytykac
    >>> te rzeczy
    >> A gdzie ja je wytykam, bo sobie nie przypominam...?
    > Dobrze wiesz jaki byl sens mojej wiadomosci, po co to
    > czepianie sie slow ?

    Nie czepiam się słów tylko twojego zarzutu. Nie mogę sobie
    jakoś przypomnieć, żebym się czepiła w jakikolwiek sposób
    formy posta - mimo że istotnie, pozostawia wiele do życzenia.

    Więc gdzie się czepiłam?


    Kira

    --
    _ _ ____ __________________________________________________
    | ' /| |_ Cyber-Girl.NET - Bo SIEĆ jest rodzaju żeńskiego :)|
    |_|_\|_| CGN/kira/ kira(a)wwt.pl & Pędrak |||__15%__| made |


  • 22. Data: 2006-02-06 17:57:39
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Maciek Sobczyk w news:ds7dj9$6qb$1@inews.gazeta.pl napisał(a):
    >
    > by dobrze sprzedawać trzeba mieć dobre nastawienie,
    > motywację by nie łazić na skróty, chęć podnoszenia swoich
    > umiejętności, niechęc do odtwarzania szablonów.

    Moim zdaniem przede wszystkim musi to człowieka kręcić. Nie wszystkich kręci
    sprzedawanie siebie (bez skojarzeń). To nie oznacza, że ten człowiek nie
    potrafi sprzedać czegoś innego. To się w sumie zawiera w motywacji, o której
    napisałeś. Być może nie ma motywacji do tego aby zaprezentować siebie, ale
    to nie oznacza, że nie ma motywacji do pracy o jaką się stara.

    Powyższe opieram na doświadczeniach własnych. Miałem w swoim życiu krótki
    epizod związany z przedstawicielstwem handlowym. Było to dla mnie na tyle
    ciekawe, że klientów zacząłem szukać (i kilku znalazłem) nim jeszcze
    potencjalny pracodawca powiedział, że mnie zatrudnia. Niestety ten
    potencjalny pracodawca "zatrudnił" jeden z moich pomysłów, a do mnie się
    więcej nie odezwał. Niestety dla niego oczywiście.
    Miałem zarazem oferty z innych firm, jednak chodziło o coś co mi zupełnie
    nie odpowiadało. Wiedziałem, że mogę na głowie stawać a efekty będą mizerne.

    Oczywiście, są osoby, które potrafią sprzedać Eskimosowi wywrotkę lodu. To
    jednak nie oznacza, ze można być albo taką właśnie osobą, albo też taką,
    która nie potrafi sprzedać niczego, natomiast innych opcji brak.



    pozdrawiam
    Greg


  • 23. Data: 2006-02-06 18:21:56
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Greg napisał(a):
    > Moim zdaniem przede wszystkim musi to człowieka kręcić. [...]Być może nie ma
    motywacji do tego aby zaprezentować siebie, ale
    > to nie oznacza, że nie ma motywacji do pracy o jaką się stara.
    >
    > To
    > jednak nie oznacza, ze można być albo taką właśnie osobą, albo też taką,
    > która nie potrafi sprzedać niczego, natomiast innych opcji brak.
    Nie twierdzę, że twórczyni wątku niczego nie sprzeda. Natomiast śmiem
    podejrzewać, że praca handlowca może szybko zacząć ją nużyć.

    Że to musi kręcić - owszem, w pełni się zgadzam. Ale spójrz na to jak na
    proces - praca handlowca to często praca oparta o statystykę. 10
    sfinalizowanych sprzedaży ze 100 zainicjowanych kontaktów albo zapytań
    ze strony klienta to w wielu branżach satysfakcjonujący współczynnik
    skuteczności handlowca. Z pozostałymi 90 odmowami handlowiec musi uporać
    się sam. Jeżeli nie posiada odpowiedniej motywacji do stalego
    poszukiwania i nierezygnowania z działań to będzie się musiał nielicho
    natrudzić żeby np. po 65 odmowie wykonać 66 działanie.
    Dlatego twierdzi się, że podstawowymi i w zasadzie rozstrzygającymi o
    predyspozycjach do zawodu handlowca cechami są wiara we własne
    możliwości, samosterowność i optymizm. Te zaś dają motywację potrzebną
    do wykonania kolejnych działań.
    Pozostałe czynniki skladające się na sukces handlowy - umiejętności i
    techniki, można wykształcić. Niektórzy nigdy nie zostaną artystami w
    rodzaju sprzedawcy lodu dla Eskimosów, ale mają szansę być przyzwoitymi
    rzemieślnikami. A to już coś.

    I teraz zderzając trzy wymienione cechy z prośbą o podanie linków do
    stron z szablonami listów referencyjnych, otrzymujemy IMO dość
    nieciekawe wyniki...

    Cała ta tyrada o cechach predestynujących do zawodu handlowca opiera się
    w dużej mierze na teorii optymizmu Seligmana. Ale mnie się prośba o
    podanie linków kojarzy z czymś innym z poletka Seligmana - z psami
    rażonymi prądem i wyuczoną bezradnością.

    pozdr.
    m.


  • 24. Data: 2006-02-06 18:52:46
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Maciek Sobczyk w news:ds84g2$pqm$1@inews.gazeta.pl napisał(a):
    >
    > Jeżeli nie posiada odpowiedniej motywacji do stalego poszukiwania
    > i nierezygnowania z działań to będzie się musiał nielicho natrudzić
    > żeby np. po 65 odmowie wykonać 66 działanie.

    Prawdę pisząc nie bardzo rozumiem jaki to ma związek z tym o czym
    dyskutujemy.

    > Dlatego twierdzi się, że podstawowymi i w zasadzie rozstrzygającymi
    > o predyspozycjach do zawodu handlowca cechami są wiara we własne
    > możliwości, samosterowność i optymizm.

    Moim zdaniem ktoś może wierzyć we własne siły, być pełnym optymizmu... a nie
    ma przy tym ochoty zapewniać o tym innych. Dlatego nie widzę związku.



    pozdrawiam
    Greg


  • 25. Data: 2006-02-06 19:22:57
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: Marek <n...@p...tu>

    > Moim zdaniem przede wszystkim musi to człowieka kręcić. Nie
    > wszystkich kręci sprzedawanie siebie (bez skojarzeń). To nie
    > oznacza, że ten człowiek nie potrafi sprzedać czegoś innego.

    Każdy potrafi sprzedać, jeżeli po prostu uparcie to robi. Różnica
    jest taka, że handlowiec, którego to "kręci" sprzeda w tym samym
    czasie o wiele więcej, zwykle mniejszym nakładem pracy.
    To co powiedziałeś dotyczy tego pierwszego, bo ten drugi nie
    ma problemu, żeby "sprzedać siebie". I dlatego na rynku pracy
    tych drugich szuka się z tzw. świeczką.
    Jednak pomimo wszystko - nie nazwałbym się publicznie handlowcem,
    gdybym musiał pytać, jak napisać LM - "sprzedaży siebie" uczą
    handlowców na każdym, najbardziej podstawowym szkoleniu.

    > Miałem w swoim życiu krótki epizod związany z
    > przedstawicielstwem handlowym. Było to dla mnie na tyle
    > ciekawe, że klientów zacząłem szukać (i kilku znalazłem) nim
    > jeszcze potencjalny pracodawca powiedział, że mnie zatrudnia.
    > Niestety ten potencjalny pracodawca "zatrudnił" jeden z moich
    > pomysłów, a do mnie się więcej nie odezwał.

    :-))) ale się uśmiałem. Tym właśnie udowodniłeś, że handlowcem
    wbrew temu, co być może sądzisz - nie jesteś niestety (co nie
    oznacza, że nie mógłbyś nim zostać po uzyskaniu właściwej dawki
    fachowej wiedzy). Przyjęcie do pracy to również negocjacje, które
    Ty zawaliłeś na całego (dałeś się podejść).
    Przypomina mi to jeszcze niedawną masę ogłoszeń na zatrudnienie
    informatyków: napisz program i przyślij kod - autora
    najciekawszej pracy zatrudnimy. Oczywiście - nikt nie bywał
    zatrudniany, za to firma miała nowe pomysły, które wystarczyło
    dopracować. Dziś to się nazywa przyjmowaniem do pracy przez
    konkurs i ta moda obejmuje zwłaszcza grafików lub webmasterów. A
    ludzie (nikt ich nie uczył podstaw negocjacji) dają się nabierać.
    Taki Provident ogłasza zatrudnienie dyrektorów regionalnych:
    osoby, które się zgłosiły otrzymują informację, że są
    szczęśliwymi wybrańcami losu, czyli zostali zakwalifikowani do
    dalszego postępowania. To jednak jest uwarunkowane wykonaniem
    analizy rynku regionalnego oraz stworzeniem strategii sprzedaży i
    rozwoju. Po jej odesłaniu autorzy najlepszych opracowań mają
    liczyć, że być może zostaną zaproszeni do rozmów. Ponieważ taką
    ofertę kieruje się do kandydatów z doświadczeniem w branży
    na danym regionie (przeważnie w konkurencji), firma śmiało może
    spodziewać się niezłej bazy realnych pomysłów, zaczerpniętych z
    różnych doświadczeń byłych firm kandydatów. I to całkiem "za
    friko" bo nikt nie powiedział, że były dyrektor sprzedaży był
    jednocześnie dobrym handlowcem - też się da go nabrać.

    --
    M.



  • 26. Data: 2006-02-06 22:25:01
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Marek w news:903433407.20060206202257@pisz.tu napisał(a):
    >
    > Każdy potrafi sprzedać, jeżeli po prostu uparcie to robi.
    > Różnica jest taka, że handlowiec, którego to "kręci" sprzeda
    > w tym samym czasie o wiele więcej, zwykle mniejszym nakładem
    > pracy. To co powiedziałeś dotyczy tego pierwszego,

    No to mamy różne zdanie w tym temacie. Nie pisałem o kimś kto się męczy ze
    sprzedażą, ale o kimś komu idzie to sprawnie jeżeli produkt i sposób
    sprzedaży mu/jej przypasuje.

    >> Miałem w swoim życiu krótki epizod związany z
    >> przedstawicielstwem handlowym.
    > :-))) ale się uśmiałem. Tym właśnie udowodniłeś, że handlowcem
    > wbrew temu, co być może sądzisz - nie jesteś niestety

    Nie napisałem, że uważam się za handlowca :-)

    > Przyjęcie do pracy to również negocjacje, które Ty zawaliłeś
    > na całego (dałeś się podejść).

    Dlaczego tak uważasz? Za swoją pracę otrzymałem zapłatę, która była dla mnie
    satysfakcjonująca. To, że facet zostawił sobie dodatkowo mój pomysł, a nie
    mnie to już inna para kaloszy.
    Co do moich negocjacji... nie uważam się za specjalistę. Mimo to stałą pracę
    znalazłem wysyłając w sumie może z 5 ofert, przy czym tylko o jedną posadę
    faktycznie się starałem i otrzymałem ją (jednak było w tym też trochę
    szczęścia). Nie wszystkie negocjacje kończą się tak jak tego chcę, ale suma
    sumarum nie mam raczej powodów do narzekań ;-)



    pozdrawiam
    Greg


  • 27. Data: 2006-02-07 00:03:36
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: Marek <n...@p...tu>

    >> Każdy potrafi sprzedać, jeżeli po prostu uparcie to robi.
    > No to mamy różne zdanie w tym temacie.

    Dlaczego?

    > Nie pisałem o kimś kto się męczy ze sprzedażą,

    Ja też nie. Rzemiosło niekoniecznie musi być sztuką, żeby nie
    męczyło.

    > ale o kimś komu idzie to sprawnie jeżeli produkt i sposób
    > sprzedaży mu/jej przypasuje.

    Jasne - zawsze powinno się sprzedawać z przekonaniem. Ale co
    innego sprzedaż bułek w piekarni, a co innego sprzedaż tam, gdzie
    produkt nawet też dobry, ale nie z gatunku "muszę kupić". Twoje
    określenie "sprawnie" pasuje zarówno do sprzedawcy typu
    "rozmawiać z określoną liczbą klientów, żeby sprzedać plan" jak i
    do artysty handlowca. Oba te "gatunki" potrafią sprzedać, w tym
    siebie (łatwiej lub z większym wysiłkiem). Ale nie wierzę, że
    handlowiec (raczej ekspedient/ka), który pyta się co napisać w LM
    potrafi cokolwiek dobrze sprzedawać poza rzeczami codziennego
    użytku.

    >> :-))) ale się uśmiałem.
    > Nie napisałem, że uważam się za handlowca :-)

    To nie było złośliwe z mojej strony. Po prosty znam dużo
    podobnych "wpadek", co opisałem.

    >> Przyjęcie do pracy to również negocjacje, które Ty zawaliłeś
    >> na całego (dałeś się podejść).
    > Dlaczego tak uważasz? Za swoją pracę otrzymałem zapłatę, która
    > była dla mnie satysfakcjonująca. To, że facet zostawił sobie
    > dodatkowo mój pomysł, a nie mnie to już inna para kaloszy.

    Czemu tak uważasz? On zarabia na Twoim pomyśle, a nie Ty, a po
    jego przyswojeniu po prostu się Ciebie pozbył. Czyżby naprawdę
    Cię to satysfakcjonowało?
    Inna para kaloszy to fakt, że w zasadzie masz szczęście, że nie
    musisz z kimś takim pracować.

    > Co do moich negocjacji... nie uważam się za specjalistę. Mimo
    > to stałą pracę znalazłem wysyłając w sumie może z 5 ofert, przy
    > czym tylko o jedną posadę faktycznie się starałem i otrzymałem
    > ją (jednak było w tym też trochę szczęścia). Nie wszystkie
    > negocjacje kończą się tak jak tego chcę, ale suma sumarum nie
    > mam raczej powodów do narzekań ;-)

    Szczęście sprzyja tym, co na nie sobie zapracują ;).

    --
    M.



  • 28. Data: 2006-02-07 11:20:23
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: "bublik" <b...@f...com>


    Użytkownik "Kira" <c...@e...wytnij.pl> napisał w wiadomości
    news:ds80mf$6nu$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    > No i moja wiedza i doświadczenie mówi mi, że handlowiec,
    > który przyśle ci papiery z szablonu nie zostanie nawet
    > zaproszony na rozmowe. A jesli zostanie, to do firmy, w
    > której niechciałby pracować.

    Hmm, tutaj chodzilo o wiedze i doswiadczenie wpisaniu listow ref. Przykro
    mi, znow pudlo.

    >
    >> nie pytala sie o rozprawke nt. "Czy jesli nie wiem jak
    >> napisac list referencyjny, to czy jestem dobrym handlowcem ?".
    >
    > Rozprawkę to dopiero ty zacząłeś. Wcześniej była tylko
    > drobna sugestia z mojej strony, której się czepiłeś.
    >

    Zlosc pieknosci szkodzi

    .
    b



  • 29. Data: 2006-02-07 18:14:49
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>


    Re to: bublik [Tue, 7 Feb 2006 12:20:23 +0100]:


    > Hmm, tutaj chodzilo o wiedze i doswiadczenie wpisaniu
    > listow ref.

    A list referencyjny, jak powszechnie wiadomo, wiesza się na
    ścianie w ładnej oprawce, ale absolutnie się go nie dołącza
    do dokumentów rekrutacyjnych ;-)))

    > Przykro mi, znow pudlo.

    Przykro mi, znów nie rozumiesz słowa pisanego.


    Kira

    --
    _ _ ____ __________________________________________________
    | ' /| |_ Cyber-Girl.NET - Bo SIEĆ jest rodzaju żeńskiego :)|
    |_|_\|_| CGN/kira/ kira(a)wwt.pl & Pędrak |||__15%__| made |


  • 30. Data: 2006-02-07 21:56:48
    Temat: Re: list referencyjny
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Marek w news:935629343.20060207010336@pisz.tu napisał(a):
    >
    >>> Każdy potrafi sprzedać, jeżeli po prostu uparcie to robi.
    >> No to mamy różne zdanie w tym temacie.
    > Dlaczego?

    Staram się nie używać słów typu "każdy" ;-)

    >> Nie pisałem o kimś kto się męczy ze sprzedażą,
    > Ja też nie. Rzemiosło niekoniecznie musi być sztuką, żeby nie
    > męczyło.

    Chodziło mi o osoby, które coś potrafią sprzedać (z łatwością), a czegoś
    innego nie.

    > Ale nie wierzę, że handlowiec (raczej ekspedient/ka), który pyta
    > się co napisać w LM potrafi cokolwiek dobrze sprzedawać
    > poza rzeczami codziennego użytku.

    Jeżeli handlowcem nazwiemy kogoś, kto potrafi sprzedać wszystko (w tym
    siebie) to OK, masz rację. Jednak:

    handlowiec (Wilga)
    rz. mos IIb, lm M. ~wcy 'osoba pracująca w handlu; zajmująca się handlem'

    Nie ma w definicji tego słowa niczego o skuteczności. Co innego: bardzo
    dobry, kiepski, dobry... handlowiec. Jeśli ktoś zajmuje się handlem bez
    efektów... nie jest handlowcem? Jeżeli ktoś sprzedaje np. sprzęt medyczny i
    jest w tym rewelacyjny. Nie zajmuje się jednak sprzedażą niczego innego.
    Jest handlowcem, czy nie jest? Czy można powiedzieć, że jest bardzo dobrym
    handlowcem (chociaż sprzedaje wyłącznie sprzęt medyczny)? Może jednak
    uważasz, że niemożliwym jest aby ta osoba osiągała bardzo dobre wyniki w
    tym, a nie potrafiła sprzedać łatwo innych towarów, usług, oraz odpowiednio
    zareklamować samą (samego) siebie?

    >>> :-))) ale się uśmiałem.
    >> Nie napisałem, że uważam się za handlowca :-)
    > To nie było złośliwe z mojej strony.

    Nie napisałem, że złośliwy jesteś ;-)

    >>> Przyjęcie do pracy to również negocjacje, które Ty zawaliłeś
    >>> na całego (dałeś się podejść).
    >> Dlaczego tak uważasz? Za swoją pracę otrzymałem zapłatę,
    >> która była dla mnie satysfakcjonująca.
    > Czemu tak uważasz? On zarabia na Twoim pomyśle, a nie Ty,

    Więcej by zarobił gdyby mnie zatrudnił ;-)

    > a po jego przyswojeniu po prostu się Ciebie pozbył.

    I popełnił błąd :-)

    > Czyżby naprawdę Cię to satysfakcjonowało?

    Za to co zrobiłem zapłacił.

    > Inna para kaloszy to fakt, że w zasadzie masz szczęście,
    > że nie musisz z kimś takim pracować.

    O widzisz :-)

    >> o jedną posadę faktycznie się starałem i otrzymałem
    >> ją (jednak było w tym też trochę szczęścia).
    > Szczęście sprzyja tym, co na nie sobie zapracują ;).

    To swoją drogą ;-)



    pozdrawiam
    Greg

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1