duzy <d...@g...net.pl> wrote:
> panie Kubik nie ma pan racji
nikt nie ma patentu na nieomylnosc.
oczywiscie ze mozliwe jest ze nie mam racji (ktoz ja ma?).
oczywiscie wszystko co napisalem to _moje prywatne zdanie_ i _moje odczucia_
Milo by bylo, gdyby Pan polemizowal z _argumentmai_ a nie _osobami_.
Zwlaszcza, ze nic Pan o mnie nie wie, wiec prosze nie opowiadac tu innym
_glupot_ ma temat mnie, tego co robie oraz tego co chcialbym robic.
Bo akurat w tych sprawach mozna obiektywnie stwierdzic,
ze ,,nie ma Pan racji''.

Moje doswiadczenia, przemsylenia i obserwacje doprowadzily mnie do takich
wnioskow jakie zaprezentowalem.
Mozliwe, ze Pana przemyslenia sa inne. Prosze sie nimi podzielic z nami,
a nie tylko malo konstruktywnie znecac sie nad amperomierzem (btw. skonczylem
elektornike [mgr inz.] ale wiem co to amperomierz) czy nazwa domeny
ninki - ta dyskusja jest _o czym innym_.

pozdrawiam

romekk

do góry

nie moge zrozumiec pewnych rzeczy, ale ludzi nie jest tak latwo
zmienic...

no wiec zeby nie bylo podobnych komentarzy:
ja mam stancje, ona akademik
i ja i ona musimy jesc
i ja i ona (to Twoje "i tak dalej")

wiec prosze nie wyciagaj pochopnych wnioskow co?

pozdrawiam
Lukash

... gdyby ludzie kochali choc w polowie tak jak nienawidza - swiat
bylby piekny...

On Mon, 10 Feb 2003 08:29:00 +0000 (UTC), Samotnik
<s...@s...eu.org> wrote:

>Ta, bo pewnie siedzisz w domu u mamusi, a siostra musiała wyjechać,
>wynająć jakąś chatę, coś zjeść i tak dalej.

do góry

allerune <a...@S...tlen.pl> napisał(a):

> Witam
>
> Jako ze jestem studentem informatyki (pwr), zaczalem zastanawiac sie w jaki
> sposob najlepiej zaczac na tym czego sie ucze zarabiac. Oczywiscie ucza nas
> samych bzdur, mocno nieprzydatnych w praktyce pracy informatyka. Doszedlem
> wiec do tego ze trzeba mocno zajac sie poznawaniem bardziej praktycznych
> rzeczy samemu. Oczywiscie znam juz podstawy jesli chodzi o programowanie,
> html, linuxa i rzeczy sprzetowe. Problem jest tylko w tym ze nie wiem w co
> najlepiej inwestowac czas i pieniadze zeby moc zaczac z tego wynosic
> korzysci finansowe. Bardziej uderzac w programistyke? moze tworzenie stronek
> (html, php, cgi)? czy moze jakas bardziej zaawansowana administracja? Prosze
> o pomoc i nakierowanie zblakanej duszy, wszelkie sugestie i pomysly mile
> widziane.
>

Pytanie, czego się uczyć teraz, aby w przyszłości zgarniać maksymalną kasę są
typowymi pytaniami, jak być zdrowym, szczęśliwym i bogatym. Z jednej strony
jest pełno poradników, z drugiej strony nikt tego nie wie.

Gdyby ja wiedział, jaki będzie rynek komputerowy za pięc lat, to bym dawno
był milionerem i komputera uzywał do oglądania panienek, a nie robienia
programów.

Jedyne, czego można być pewnym, to tego, że rynek się będzie zmieniał. Więc
twój problem jest taki, nie jakie będa w cenie umiejętności z 5 lat (bo tego
nikt nie wie), ale jak i czego się uczyć, żeby móc w sposób elastyczny
funkcjonować na rynku pracy.

A tym celu trzeba postepować zupełnie odwrotnie niż ty robicz - nie uczyć się
jakichs określonych umiejętności, ale czas studiów wykorzystać na poszerzenie
horyzontów i zdobycie możliwie maksymalnej i różnorodnej wiedzy. Pamiętaj, że
są minimalne szanse, abyś kiedykolwiek miał później szanse uzupełnić
edukację, co się nauczysz na studiach, to będzie w przyszłości umiał.



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

do góry

n...@p...ninka.net (Nina M. Miller) napisał(a):

> "Jacuo" <z...@p...onet.pl> writes:
>
>
> > > jest zapotrzebowanie na programy o jakosci niemalze bez zarzutu:
> > > np. dla nasa, usa army albo roznej aparatury szpitalnej.
> > > tylko, ze to zapotrzebowanie jest w sumie malutkie, no i napewno nie w
> > > polsce...
> > > no, ale takie projekty to zupelnie inna bajka.
> >
> > Mylisz sie. Istnieje w Polsce baardzo duze zapotrzebowanie na bardzo
> > porzadne programy, np. f-k.
> > I smiem twierdzic, ze jakosc wielu takich programow wcale nie jest gorsza
od
> > jakosci rzeczy ze swiata "realnego"
>
> smiem twierdzic, ze nie wiesz co mowisz.
>
> tzn. nie spotkalam sie w polsce z tym, zeby ktokolwiek, zanim jedna
> linijka kodu powstanie, domagal sie teoretycznego (metematycznego)
> udowodnienia poprawnosci algorytmow i kodu.
> a tam, przy takim projekcie to jest normalne.
>

To brzmi bardzo ładnie, ale jak zamierzasz udodnić matematycznie poprawnośc
programu liczącego 100 tysięcy linii kodu - mniejszych nie warto pisać.
Dowieść można i nalezy poprawności działania algorytmu, a nie programu.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

do góry

> reklamowej - Corel jest banalny, ale do czasu. Podobnie jest z Photoshopem i
> www :)
tak mozna powiedziec dokladnie o wszystkim, nawet obsludze magnetowidu ;-).

> Wydaje mi sie, ze DOBRZE zrobienie stronmy www jest cokolwiek trudniejsze
> niz zrobienie ulotki czy drobnej reklamy... Czemu w takim razie wielu tych
> "nieinformatyków: nie bierze sie za DTP?
nie wiem czy jest trudniejsze. jest to robienie zupelnie czego innego.
jesli przez chwile zalozyc, ze jest tak jak piszesz, to:
bo na to nie ma tylu zlecen. bo reklamowka nie konczy sie na komputerze,
a w drukarni - trzeba wiecej sie ruszac, trzeba kupic deske czy blache
na reklame, kolorowa tasme samoprzylepna zeby lepic te reklamy.
plotter tnacy, zeby wycinal te wielkie litery na reklamy zewnetrzne.
Potrzeba dobry aparat cyfrowy, zeby zrobic zdjecia do reklamowki.
Klienta trzeba znalesc wychodzac z domu ;) a nie grzebiac w sieci.
Zeby zarobic duzo, trzeba sobie kupic maszyny drukarskie, bo jak nie,
to drukarnia najpier Cie wycisnie a potem wykopie, bo sama zaoferuje
lepsze ceny Twoim klientom (adresy wezmie z reklamowek, syn wlasciciela
drukarni ma firme reklamowa ;-)).
Bo jak sie nie uda (zrobie np. reklame z bledem ortograficznym)
to musze wywalic cos, co kosztowalo mnie juz ilestam i zaczac ZNOWU
od wydania kasy (na nowa tasme, blache itd.) a klient dwa razy nie zaplaci...
slowem zeby (jak sie uda) wyjac, trzeba sporo wlozyc.
komputer, jak juz sie ma, to mozna strony tluc - ZERO dodatkowych inwestycji.
DTP jest tak somo dobre, jak CISCO czy S/390. i z tych samych powodow.
Bo posiada prog nakladow, ktorych nieponiesienie oznacza ZEROWE szanse.
A ktorych poniesienie nie daje GWARANCJI sukcesu. Trzeba to jeszcze lubic
i robic starannie i z zamilowaniem ;-).
A WWW (czy programowanie) nie wymaga tych nakladow.
(bez wzgledu na osiagana jakosc)
co wazne WWW robi sie zwykle zdalnie, mozna byc sobie uczniem, studentem
i w ten sposob dorabiac do stypendium czy tygodniowki.
Trudno z kredytami i rodzina ,,na karku'' konkurowac cenowo w takich warunkach.

Absolutnie nic tu nie mowie o jakosci czy to DTP czy WWW - bo to nie ma
_w tym ujeciu_ znaczenia. Kazdy kto sie za cos bierze uwaza,
ze robi to znosnie... ... a kazdy klient ma swoj gust i swoje
oczekiwania ,,artystyczne''. Kazde brzydactwo w sieci co najmniej
jednej osobie bardzo sie podoba ;-).

>> Stworzyc jakakolwiek strone juz chyba kazdy potrafi i wielu probuje robic
>> to komercyjnie - przebic sie na rynku raczej trudno - kto wyda duzo
> pieniedzy
>> na cos, co mozna miec prawie za darmo?

> Pewnie, ze za darmo, bo wiekosc ludzi jak ty uwaza, ze nie warto bulic za
> dobry projekt,

NASTENY (wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr) wtyka mi w usta to, czego
nie powiedzialem!
ludzie, czytajcie posty, na ktore odpowidacie!!!
nie napisalem ze to dobrze, ani ze uwazam, ze szkoda kasy na dobre, skoro za
prawie darmo mozna miec nic-nie-warte, tylko ze tak juz na rynku jest - wedle
moich obserwacji - ze jest duzo taniochy (tak beznadziejnej jak i *calkiem
dobrej*). Jak tu na takim rynku zarobic? Jak zakrzyczec cene adekwatna
do nakladu pracy, skoro konkurencja sprzedaja sie za 1/10 tej ceny?
[moze to nic nie warta konkurencja, ale wcale to nie jest taki pewnik]
Zreszta sadzac po Twoim poscie dostrzegasz ten sam problem.
A ja jeszcze raz podkresle - nie mowie tu o jakosci [WWW], bo zarowno strony
darmowe potrafia byc bardzo ladne jak i superdrogie storny wykonane przez
profesjonalne firmy potrafia byc calkiem kijowe (od strony dzialania
- bo strone wizualna ocenic musi kazdy indywidualnie, nie ma oficjalnego,
obiektywnego wzorca piekna ani takiegoz wzorca brzydactwa, strona dla
zwolennikow techno - piekna i wspaniala - dla mnie jest tylko bijacym
po oczach balaganem jaskrawych kolorow, od ktorych mnie glowa boli...)

pozdrawiam

romekk

do góry

jacek <g...@p...onet.pl> napisał(a):

>
> Nie wiem czy tak bardzo zeszlo... Ja nie odnosze tego wrazenia, zebysmy
> cierpieli na nadmiar wybitnych informatykow. Moze po prostu teraz jezyki
> html/php jest bardziej popularne niz pare lat temu.

Masz wiele racji, już 30 lat temu zauważono ogromne różnice w wydajności
pomiędzy pracą programistów - jeden potrafi robić 10 razy szybcie niż drugi.
Tylko że w Polsce nie ma wielkiego popytu na taką pracę.

Firmy zagraniczne traktują Polske jako rynek zbytu - nie wytwarzają tu
programów. Potrzebują specjalistów od sprzedazy lub wsparcia technicznego i
tyle.

Duże firmy krajowe przyssały się do tłustych rządowych kontraktów i mają
zapewnioną kasę na wiele lat - nie potrzebują super specjalistów bo czego nie
zrobią to i tak sprzedadzą. Nie wyznaczają żadnych wysokich standardów - a
wprost przeciwnie - patrz ostatnie wybory samorządowe, pokaz głupoty i
nieudolności.

Nie ma ośrodków badawyczych - poza może cetrum Motoroli czy Lucent - ale ilu
można tam zatrudnić.

Małe firmy - mogą mieć ambicje, ale są małe i cały czas żyją od pierwszego do
pierwszego.

Są może jakieś firmy w niszach rynkowych - ale ile ich tam jest.

Poza tym opowieści o jakichś nadzwyczajnych umiejętnościach polskich
informatyków to są bajki.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

do góry

"Lukash" <n...@o...stalowa-wola.pl> wrote in message
news:v8ge4vsbtg20hc1i5sls74skharhil9p6t@4ax.com...
> Moze i pieknie to brzmi "Nie placic za studia"
> ale przytocze gloopi przyklad:
> ja na niepanstwowej uczelni informatyczno-ekonomicznej (niewazne ktora
> bo nie o to tutaj chodzi) mam mniejsze miesieczne wydatki, niz moja
> siostra (oboje jestesmy na pierwszym roku - jesli to ma jakies
> znaczenie), ktora jest na panstwowej (a wiec ponoc darmowej) uczelni o
> wdziecznej nazwie AGH.

Uczelnie niepanstwowe to bardzo dobrze prosperujace firmy. Obnizaja czesne,
stosuja roznego rodzaju promocje. Na pierwszym miejscu zysk, potem
nauczanie. Studentem moze byc kazdy, byle tylko placil. Skutkiem tego
ksztalca nieukow, ktorzy czesto nie znaja podstaw. Wiedza o tym przyszli
studenci (liczba chetnych na kierunki informatyczne na renomowanych
uczelniach panstwowych >10 ) oraz pracodawcy (ktorzy jak ognia unikaja
absolwentow Wyzszej Szkoly XXX ).
Mala dygresja nt. uczelni niepastwowych.
Zenek

do góry

On Mon, 10 Feb 2003 20:12:20 +0100, "Zenek" <z...@w...pl> wrote:

>Uczelnie niepanstwowe to bardzo dobrze prosperujace firmy. Obnizaja czesne,
>stosuja roznego rodzaju promocje. Na pierwszym miejscu zysk, potem
>nauczanie. Studentem moze byc kazdy, byle tylko placil. Skutkiem tego
>ksztalca nieukow, ktorzy czesto nie znaja podstaw

... itd.

Na szczescie nie wszystkie niepanstwowe uczelnie tak podchodza do
sprawy - ale nie o tym mialem zamiar rozmawiac.

poprostu napisalem ze "darmowa" panstwowa uczelnia pochlania wiecej
kasy niz "platna" niepanstwowa.

A jako maly akcent pozytywny informacja, ze na mojej uczelni przy
dobrych wynikach mozna dostac stypendium naukowe (od przyszlego
semestru bede mial) fundowane przez ministerstwo oswiaty - cos to musi
znaczyc - nie uwazasz?

Pozdrawiam i oby odwalajacych fuszerke uczelni (niepanstwowych - bo
psuja opinie tym pozadnym - i panstwowym - bo tez powinny trzymac
poziom) bylo jak najmniej.

Lukash

do góry

" leszek" <s...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:b28pau$rus$1@inews.gazeta.pl...

> To brzmi bardzo ładnie, ale jak zamierzasz udodnić matematycznie
poprawnośc
> programu liczącego 100 tysięcy linii kodu - mniejszych nie warto pisać.
> Dowieść można i nalezy poprawności działania algorytmu, a nie programu.

Skąd wzięła Ci się liczba 100000 linii kodu w kontekście oprogramowania dla
aparatury szpitalnej tudzież sondy kosmicznej? Czy słyszałeś może o theorem
proverach?

Tomek Z.

do góry

>> To brzmi bardzo ładnie, ale jak zamierzasz udodnić matematycznie
> poprawnośc
>> programu liczącego 100 tysięcy linii kodu - mniejszych nie warto pisać.
>> Dowieść można i nalezy poprawności działania algorytmu, a nie programu.

> Skąd wzięła Ci się liczba 100000 linii kodu w kontekście oprogramowania dla
> aparatury szpitalnej tudzież sondy kosmicznej? Czy słyszałeś może o theorem
> proverach?

100,000 linii kodu to nie tak duzo - nie koniecznie w kontekscie
promu kosmicznego. Ale rownie dobrze mogloby to byc 10,000 albo 1,000,000
- i tak nie sposob wyobrazic sobie matematyczny dowod na poprawnosc
_kodu_ czyli kazdej linii z osobna, coponiektorych skladajacych sie
na poszczegolne funkcje i ich wszystkich jako calosci aplikacji ;-)

Natomiast mozna i nalezy analizowac mozliwie gleboko poprawnosc algorytmu.

i chyba dokladnie to mial na mysli przedpisca ;-).

pozdrawiam

romekk

do góry