-
101. Data: 2006-03-26 21:31:11
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Nixe w news:e06vlm$19ao$1@news.mm.pl napisał(a):
>
>> Tak, to możliwe. Sam znam taką osobę.
> Ale z kolei może nie mieć życzliwych nauczycieli i być
> zmuszonym do samodzielnego szukania pracy :)
Tak, to możliwe ;-) Sam znam takiego profesora, który... jest bardzo
niesprawiedliwy, że to tak kulturalnie ujmę :-)
Jednak jest mało prawdopodobne, że trafi się na samych tego typu nauczycieli
:-)
> Niemniej jednak nadal uważam, że jego oceny osób, które o taką
> samą metę muszą zawalczyć w inny sposób (właśnie poprzez aktywne
> i samodzielne szukanie pracy) są - zważywszy na to, w jaki sposób
> zaczęła się jego ścieżka kariery - cokolwiek niesprawiedliwe.
Tak, odrobina więcej empatii Jotte! ;-)
pozdrawiam
Greg
-
102. Data: 2006-03-26 21:46:40
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Immona" <c...@n...gmailu>
Nixe napisala:
>W wiadomości <news:e06v8f$vig$1@news.onet.pl>
>Greg <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> pisze:
>
>> Przynajmniej wiem, że nie zasugerowałeś się moją podpowiedzią :-)
>> Tak, to możliwe. Sam znam taką osobę. Dzięki niej wiem co może
>> osiągnąć ktoś kto ma głowę na karku i to bez względu na wiek, płeć,
>> stan cywilny (w tym dzieci)...
>
>Ale z kolei może nie mieć życzliwych nauczycieli i być zmuszonym do
>samodzielnego szukania pracy :)
>Uważam, że Jotte miał w którymś momencie po prostu trochę szczęścia (sam
>bowiem pisze, że nie miał wpływu na tę rekomendację, bo o niej nie
>wiedział), a to, co działo się później, było już tylko wypadkową zarówno
>tego szczęścia jak i jego własnych umiejętności, wiedzy, a potem i
Z wlasnych doswiadczen, to jak czlowiek odpowiednio duzo rzeczy robi, z
odpowiednio wieloma osobami sie styka i robi na nich swiadomie lub
nieswiadomie wrazenie, to trudno nie miec tego typu "szczescia" jeden czy
drugi raz. Moje pierwsze dwie prace na studiach byly na zasadzie "ktos mnie
znalazl" - w jednym przypadku nauczyciel, w drugim przypadku ktos, kto
zauwazyl, co robie na Necie. Tyle, ze samodzielne szukanie pracy tez
uprawialam - podobaly mi sie wieksze firmy, ktore sa na tyle
zbiurokratyzowane, ze tym sposobem sie do nich ciezko zalapac.
Ale jest taka nisza, o ktorej Jotte mowi i jak czlowiekowi dobrze w tej niszy,
to moze sobie w niej zyc i jest to raczej kwestia stylu bycia i zycia, niz
szczescia.
I.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
-
103. Data: 2006-03-26 21:59:42
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Jotte w news:e071kl$g4j$1@news.dialog.net.pl napisał(a):
>
>> Przynajmniej wiem, że nie zasugerowałeś się moją podpowiedzią :-)
> A czemu miałbym?
Wyluzuj "dziadku" ;-) Moim zdaniem to co opisujesz ma jak najbardziej rację
bytu. Kłopot w tym, że w swoich postach sprawiasz wrażenie
nadętego/agresywnego, a to za sprawą okazywania swojej niezależności,
odmienności itp. za wszelką cenę, tj. nawet wtedy gdy sytuacja tego nie
wymaga. Tak jak wyżej. I przyznam, że tym mnie wkurzasz :-)
> My po prostu nie jesteśmy szczurami. I wam tego życzę.
Poprzez swoją agresywność nie zachęcasz jednak do próby zrozumienia (a w
efekcie - zastosowania we własnym życiu) tego o czym piszesz.
Wiem, wiem - po pierwsze nie jesteś agresywny, a po drugie zwisa Ci (że się
tak kolokwialnie wyrażę), czy ktoś zechce to zrozumieć i wcielić w życie ;-)
pozdrawiam
Greg
-
104. Data: 2006-03-26 22:02:57
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:06032607415259@polnews.pl>
Immona <c...@n...gmailu> pisze:
> tam nikomu do glowy by nie przyszlo,
> zeby brac dwojke zamiast dwoch jedynek dla oszczednosci
Jasne, bo za Zachodzie to w ogóle tylko i wyłącznie same burżujstwo mieszka.
Pupy też pewnie stueurówkami wycierają ;-)
> wiec powod musial byc - w oczach miejscowych - inny.
A ci panowie nie mogli powiedzieć prosto z mostu, że chcą dwójkę z osobnymi
łóżkami?
--
PozdrawiaM
-
105. Data: 2006-03-26 22:27:10
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:06032623205452@polnews.pl>
Immona <c...@n...gmailu> pisze:
> Dlatego np. bardzo lubie handlowcow, ktorzy
> przychodza sprzedac cos potrzebnego - tzn. mieli na tyle
> inteligencji, zeby wywnioskowac, co jest komus naprawde potrzebne.
Ale inni może wolą poświęcić odrobinę czasu i znaleźć kogoś równie dobrego,
a sporo tańszego.
Jeśli w dodatku mają specjalnie w tym celu zatrudnioną osobę, która zajmuje
się tym w ramach swoich obowiązków, to poświęcenie tego czasu będzie wręcz
niezauważalne.
>> Oczywiście, wszystko to prawda, ale rozsądny właściciel nie przyjmie
>> z marszu tej właśnie konkretnej osoby, lecz najpierw zrobi
>> rozeznanie na rynku, stworzy sobie bazę danych
> Czemu on ma sie tym zajmowac, skoro te baze danych i rozeznanie rynku
> juz ta osoba ma?
Nie zrozumiałaś mnie.
Przychodzi do mnie osoba A i oferuje usługi X. Twiedzi, ze jest
debeściarska, że tylko ona da mi to, czego potrzebuję i inne takie.
Ja w takiej sytuacji zamiast przyjmować z marszu ofertę takiej osoby, wolę
zlecić swojemu pracownikowi rozeznanie rynku w branży X i sporządzenie bazy
danych firm/osób, które również takie usługi świadczą. Mając taką bazę mogę
sobie dowolnie (tzn. oczywiście bez przesady) żonglować swoimi warunkami.
Decydując się na współpracę z osobą A, nie mam takiej możliwości, bo
zmuszona jestem przyjąć jego warunki. Choćby dlatego, że nie znając rynku w
tej branży, nie mam nawet pojęcia do jakiego stopnia mogę swobodnie i bez
problemu negocjować.
> Hm. Mam wrazenie, ze patrzysz z punktu widzenia "smol biznesu", dla
> ktorego inwestycja w zatrudnienie czlowieka jest czyms, co w razie
> nie trafienia moze powaznie zachwiac firma.
Uważasz, że nietrafiony dyrektor finansowy dużej korporacji nie jest w
stanie poważnie zachwiać firmą?
> Sa firmy, dla ktorych
> wydanie 100k na jakas inwestycje, ktora z rozsadnym
> prawdopodobienstwem moze przyniesc milionowe zyski to jak dla Ciebie
> wydanie zlotowki na Lotto.
Owszem, ale ocena tego prawdopodobieństwa nijak ma się do przyjęcia do pracy
pierwszego lepszego człowieka, który przyszedł zaoferować swoje usługi.
> Oczywiscie nikt sie nie pcha w taka transakcje bez
> odpowiednio duzego prawdopodobienstwa sukcesu, ale od tego jest
> doswiadczenie wlasciciela, zeby to ocenic.
Oczywiście, że tak.
Dlatego moje osobiste doświadczenie nie pozwala mi na takie ryzyko, jakie tu
opisujesz.
Zresztą tak, jak pisałam - to ja wolę być stroną stawiającą warunki, a jest
to możliwe jedynie wówczas, gdy mam do wyboru nie jednego, lecz kilku
oferentów.
> Pojawienie sie kogos odpowiedniego do przyniesienia firmie zyskow
> oszczedza firmie wszystkich meczacych czynnosci zwiazanych z
> rekrutacja i jest to wielka oszczednosc czasu i pieniedzy.
O ile ten ktoś faktycznie okaże się odpowiedni. A tego nigdy nie wie się z
góry.
Jeśli firmę faktycznie stać na tego typu eksperymenty i jeśli faktycznie
szkoda jej czasu, by znaleźć jeszcze lepsze rozwiązania, to jest to jej
własne ryzyko. Niemniej jednak myślę, że nie jest regułą i niewiele jest
przedsiębiorstw, które mogłyby sobie na coś takiego pozwolić.
> To, czy jest na rynku ktos jeszcze lepszy, firmy czesto nie obchodzi -
> koszty
> szukania i sciagniecia tej osoby moga zniwelowac jej przewage nad
> tym, kogo juz sie ma.
Może być jednak całkowicie odwrotnie.
Tak jak piszesz - to kwestia priorytetów, wyczucia i doświadczenia.
--
PozdrawiaM
-
106. Data: 2006-03-26 22:31:40
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:06032623464062@polnews.pl>
Immona <c...@n...gmailu> pisze:
> Z wlasnych doswiadczen, to jak czlowiek odpowiednio duzo rzeczy robi,
> z odpowiednio wieloma osobami sie styka i robi na nich swiadomie lub
> nieswiadomie wrazenie
Oczywiście, tyle tylko, że odniosłam wrażenie, że dla Jotte to jest właśnie
ten wyścig szczurów.
Niesłusznie, bo z wyścigiem nie ma to zupełnie nic wspólnego.
> Moje pierwsze dwie prace na studiach byly na zasadzie
> "ktos mnie znalazl" - w jednym przypadku nauczyciel, w drugim
> przypadku ktos, kto zauwazyl, co robie na Necie.
Ale gdybyś nie robiła, nie starała się, nie była w tym dobra, czy wręcz
najlepsza, to nie dostrzegliby Cię prawda?
Za samo "bycie" nie bywa się docenianym, a już na pewno dobrze opłacanym.
I tylko o to mi od samego początku chodziło. Że nic nie zdarza się samo,
lecz trzeba na to zapracować.
I to tak, by nas dostrzeżono, a nie kogoś innego. Ale to nijak nie jest
wyścigiem szczurów.
--
PozdrawiaM
-
107. Data: 2006-03-26 22:38:33
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:e06v8f$vig$1@news.onet.pl Greg <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
pisze:
> Przynajmniej wiem, że nie zasugerowałeś się moją podpowiedzią :-)
A czemu miałbym?
> Tak, to możliwe. Sam znam taką osobę.
Ja już powoli powoli staję się "średnim pokoleniem". Teraz ja dbam o losy
moich wychowanków i oni też o tym nie dokońca wszystko wiedzą. Moi
profesorowie mi w tym pomagają, ciągle jesteśmy razem, dla niektórych jestem
lub byłem zwierzchnikiem i to niczego nie popsuło. My po prostu nie jesteśmy
szczurami. I wam tego życzę. Manie naprawdę mocnego kregosłupa moralnego ma
swoja cenę - umiejcie ją zapłacić.
Dobrze i prawidłowo, że tak jest. To dobre, niepisane ale sprawiedliwe prawo
natury.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
108. Data: 2006-03-26 22:59:07
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On Mon, 27 Mar 2006 00:02:57 +0200, "Nixe" wrote:
>W wiadomości <news:06032607415259@polnews.pl>
>Immona <c...@n...gmailu> pisze:
>
>> tam nikomu do glowy by nie przyszlo,
>> zeby brac dwojke zamiast dwoch jedynek dla oszczednosci
>
>Jasne, bo za Zachodzie to w ogóle tylko i wyłącznie same burżujstwo mieszka.
>Pupy też pewnie stueurówkami wycierają ;-)
Czy tak trudno zrozumieć, że w pewnych kręgach kulturowych znacznej
większości osób nie przyszedłby do głowy pomysł tego typu
oszczędności? Czasem warto otworzyć się na nowe doświadczenia,
przynajmniej w pewnych sytuacjach będziesz wiedziała, że to co robisz
nie jest normalne i Twoje zachowanie może wywołać zdziwienie.
Możliwe, że wówczas pojmiesz również to, że w niektórych firmach
zwraca się koszty podróży kandydatom, którzy nie zostali zatrudnieni.
I że na zachodzie, mimo tego że banknotami o wysokich nominałach się
nie podcierają, zwrot kosztów podróży jest czymś normalnym i często
praktykowanym nawet w niewielkich, zatrudniających
kilkanaście/kilkadziesiąt osób firmach.
--
pozdrawiam
Bremse
-
109. Data: 2006-03-26 23:13:10
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:e072sn$b8i$1@news.onet.pl Greg <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
pisze:
> Wyluzuj "dziadku" ;-)
Głośniej, pisz GŁOŚNIEJ. Najlepiej pisz wersalikami bom stary i nie czytam
już tak głośno jak za młodu.
> Moim zdaniem to co opisujesz ma jak najbardziej
> rację bytu.
Gratuluję, bo jakbyś uważał inaczej to byś zaprzeczył faktycznie istniejącej
rzeczywistości. A to wiesz do czego prowadzi...
> Kłopot w tym, że w swoich postach sprawiasz wrażenie
> nadętego/agresywnego
Tak przypuszczam. No i co? I w ogóle dlaczego? Bo się nie zgadzam ze
wszystkim?
>, a to za sprawą okazywania swojej niezależności,
Straszna wada wśród native-lizidupów i dupolizów ready.
> odmienności itp. za wszelką cenę, tj. nawet wtedy gdy sytuacja tego nie
> wymaga. Tak jak wyżej. I przyznam, że tym mnie wkurzasz :-)
Trudno. Czemu miałbym się bardziej martwić że kogoś wkurzam, niż ktoś tym,
że wkurza mnie?
>> My po prostu nie jesteśmy szczurami. I wam tego życzę.
> Poprzez swoją agresywność
Uważasz, że jestem agresywny? (jeśli Ci się zechce to serio odpowiedz i
uzasadnij; jak nie to się nie fatyguj)
> nie zachęcasz jednak do próby zrozumienia (a w
> efekcie - zastosowania we własnym życiu) tego o czym piszesz.
Nie chcę zachęcać. Niechaj każdy robi jak uważa. Ja tylko przedstawiam pewną
postawę. Wali mnie co kto o tym sądzi, choć mogę polemizować.
> zwisa Ci
Akurat teraz nie... ;)
--
Pozdrawiam
Jotte
-
110. Data: 2006-03-27 07:07:37
Temat: Re: jak i gdzie szukacie pracy dla siebie?
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:fo5e225jqlthhob1ml01u146hn7d5nc7fc@4ax.com>
Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:
> Czy tak trudno zrozumieć, że w pewnych kręgach kulturowych znacznej
> większości osób nie przyszedłby do głowy pomysł tego typu
> oszczędności?
Pewne kręgi kulturowe =/= Zachód.
> Czasem warto otworzyć się na nowe doświadczenia,
I vice versa. Warto spojrzeć trochę poza czubek własnego nosa, żeby
zobaczyć, iż to, co nazywasz 'pewnymi kręgami kulturowymi' bynajmniej nie
stanowi domeny cywilizacji zachodu, lecz jest po prostu całokształtem zasad
wynikających z wielu czynników, w których dominującą rolę przyjmuje pozycja
finansowa firmy. Nikt nie zaczyna od takiego etapu, by bez zastanowienia
szastać pieniędzmi na lewo i prawo. A ja nie widzę powodu do wstydu, by
napisać wprost, że nie stać mnie na razie na zwrot kosztów podróży osobom, z
którymi nie wiążę przyszłości. Pieniądze te wolę zainwestować w coś zupełnie
innego. Coś, co przyniesie mi zysk, który na tym etapie rozwoju firmy jest
dla mnie faktycznie wymierny.
> przynajmniej w pewnych sytuacjach będziesz wiedziała, że to co robisz
> nie jest normalne
Tu akurat się mylisz. Ja już nie muszę oszczędzać na pokojach hotelowych dla
swoich pracowników. Ale aby dojść do tego etapu nigdy wcześniej nie
wyrzucałam pieniędzy w błoto.
> Możliwe, że wówczas pojmiesz również to, że w niektórych firmach
> zwraca się koszty podróży kandydatom, którzy nie zostali zatrudnieni.
Możliwe, że całkiem niedługo przyjdzie czas, że będzie mnie stać nie tylko
na taki gest. Na razie jednak uważam, że jest to nieekonomiczne, bezsensowne
i nie przynosi mi żadnego zysku. Ani krótko-, ani długofalowego. Dlatego
nazywanie tego, co robię nienormalnym, świadczy jedynie o - wybacz
dosadność - płytkości Twojego umysłu.
> I że na zachodzie, mimo tego że banknotami o wysokich nominałach się
> nie podcierają, zwrot kosztów podróży jest czymś normalnym i często
> praktykowanym nawet w niewielkich, zatrudniających
> kilkanaście/kilkadziesiąt osób firmach.
No ale co w zwiazku z tym? Mam się pociąć z tego powodu?
Nie żyjemy na Zachodzie, jakbyś był łaskaw zauważyć.
A fenomen tego rzekomo wspaniałego Zachodu na szczęście nie u wszystkich
wywołuje erekcję.
--
PozdrawiaM