-
21. Data: 2006-08-09 07:41:42
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: Marek Barbaszyński <m...@i...com.pl>
doktorynka wrote:
>> A po czyjej stronie? Doktora? Sądząc po tym, co tu piszą osoby z
>> doktoratem,
> którym nie udaje się znaleźć pracy, to raczej oni mają kompleksy.
>
> ??
>
> Alez ja znalazlam prace :-)
Wiem o tym - to miło, że znalazłaś.
Najczęściej jednak temat 'doktorat a praca' poruszają na tej grupie
osoby które nie znalazły - i to ich dotyczą kompleksy.
> Wydaje mi sie tez, ze miec
> watpliwosci to rzecz naturalna i nie musza zaraz oznaczac kompleksow.
> Ruszylam te dyskusje, bo mialam okres ciszy w ofertach, a teraz
> znajomi finiszuja z dyplomami i chce im jakos pomoc.
No to jeżeli można coś zasugerować: doktoratu nie ukrywać, bo nie ma
się czego wstydzić, ale też i nie akcentować nadmiernie - lepiej
pracodawcy zaprezentować konkretne umiejętności lub chociaż
dziedzinę, którą się zna, mówiąc czym się do tej pory zajmowało.
Podkreślanie stopnia naukowego zamiast konkretnej wiedzy
sprawia wrażenie, ze poza stopniem delikwent sobą nic nie
reprezentuje.
> Ale dzieki
> Marek, Twoje uwagi sa bardzo konstruktywne. Przekaze dalej.
> I w ogole fajnie, ze Wy wszyscy wlaczyliscie sie w dyskusje, zawsze to
> inaczej, wiadomosci swieze i z roznych kompów :-)
--
Marek "Barbidu" Barbaszyński
---- The signature has been optimized away
---- www.modele.civ.pl
-
22. Data: 2006-08-09 08:30:09
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
"entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl> napisał
> a przeciętne studia zajmują mało?
Zależy jak na to patrzeć. 4-6 lat to nie jest wieczność.
Nie jest też to w końcu okres "bezinwestycyjny" (jak np. niegdysiejsza
2-letnia służba wojskowa).
Poza tym studiować można zaocznie :)
> nie robiłem doktoratu więc nie wiem, ale w czasie moich studiów nie dało
się
> normalnie pracować.
W trakcie dziennych zapewne się nie da (na etat), ale zawsze można studiować
zaocznie.
Co do doktoratu - są studia doktoranckie - wtedy dostaje się stypendium (za
moich czasów wcale nie takie małe). Ewentualnie można pracować na uczelni
(np. jako asystent) i jednocześnie robić doktorat. Można też pracować na
etat w jakimkolwiek innym miejscu, a doktorat robić "zaocznie" - wszystko
zależy od dziedziny i możliwości.
N.
-
23. Data: 2006-08-09 08:38:47
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
"mvoicem" <m...@g...com> napisał
> Wiesz, parę razy zlecałem coś ludziom którzy mówili że nie robią tego
> dla pieniędzy ... i teraz wiem że nigdy więcej takiego układu, bo
> wychodzi drożej niż jakbym zapłacił godziwą kasę za coś.
Nie chodziło mi o coś takiego, a raczej o sytuację, gdy do pracy przychodzi
absolwent uczelni z zerowym doświadczeniem, zerową praktyką, wiedzą czysto
teoretyczną, a ma oczekiwania finansowe takie, jakby co najmniej od kilku
lat istniał w branży jako świetny specjalista. Bawią mnie tacy ludzie (to
niestety nie są wyjątki), bo nie mają pojęcia, że uczelnia to tylko wstęp do
wiedzy. Kolejną - tę bardziej cenioną - nabywa się w pracy, w praktyce. I że
nikt nie zapłaci komuś takiemu tyle, ile dostałby człowiek z bogatym i
interesującym CV.
Dlatego chwała "doktorynce", że ma pokorę wobec siebie, że nie startuje z
pozycji "co to nie ja", bo to naprawdę dobrze wróży.
> Schemat jest generalnie taki, jest robota do zrobienia, nawiązuję
> kontakt z programistą, ustalam z nim kasę - dowiaduję się że on nie robi
> dla pieniędzy. Ok, i tak mam jakieś wyobrażenie ile jestem gotowy za to
> zapłacić, więc się umawiamy. Po jakimś czasie programista rezygnuje bo
> już się nauczył, lub doszedł do wniosku że go nie interesuje ta
> technologia, lub płaca jest dla niego za niska a o nierobieniu dla
> pieniędzy mówił żeby sprawić dobre wrażenie. A ja zostaję z rozgrzebanym
> projektem i terminem dyszącym na karku....
Faktycznie nieciekawie, ale czy taki ktoś bez umowy u Ciebie pracuje?
N.
-
24. Data: 2006-08-09 08:47:58
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl>
> Co do doktoratu - są studia doktoranckie - wtedy dostaje się stypendium
> (za
> moich czasów wcale nie takie małe).
Stypednium dostaje jakis procent doktorantow,
u mnie bylo to 40%, a byl rok, ze nie dostal nikt
Ewentualnie można pracować na uczelni
> (np. jako asystent) i jednocześnie robić doktorat.
Nie ma asystentury, skasowano ja w latach 90. Albo jestes doktorantem,
albo masz etat (co na wiekszosci kierunkow graniczy z cudem)
Można też pracować na
> etat w jakimkolwiek innym miejscu, a doktorat robić "zaocznie" - wszystko
> zależy od dziedziny i możliwości.
Zaoczny doktorat (eksternistyczny) to pare tysiecy rocznie - takie sa
stawki. Ale masz racje,
wszystkoz alezy od dziedziny
-
25. Data: 2006-08-09 09:04:58
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl>
>
> A ja mam wręcz przeciwne zdanie.
> To jest psucie rynku, od uczenia się są praktyki,
Jakubie, bo wszystko ma swoje granice. Czas wolontariatu tez :-)
Dalam sobie na niego pol roku po obronie, bo akurat nie mialam wtedy
propozycji platnej pracy.
Praktyki to jest fajna rzecz, tylko jakos malo ppularna wsrod doktorantow.
Ciekawe, czemu? Ja mam bdb doswiadczenia i prace dzieki nim wlasnie...
pozdr.
-
26. Data: 2006-08-09 09:51:27
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
"doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl> napisał
> Stypednium dostaje jakis procent doktorantow,
> u mnie bylo to 40%, a byl rok, ze nie dostal nikt
Pewnie to zależy od uczelni. Na PG na studium doktoranckim (chemia) wszyscy
doktoranci defaultowo otrzymywali tzw. stypendium doktoranckie.
(połowa lat 90)
> Nie ma asystentury, skasowano ja w latach 90.
Hmm... może pod koniec, bo w połowie miały się jeszcze całkiem dobrze :)
> Zaoczny doktorat (eksternistyczny) to pare tysiecy rocznie - takie sa
> stawki.
Znajomy robi i nic nie płaci :)
Pracując przy tym normalnie w BP.
Ale może nie mówi prawdy.
N.
-
27. Data: 2006-08-09 10:01:01
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: mvoicem <m...@g...com>
Nixe napisał(a):
> "mvoicem" <m...@g...com> napisał
>
>> Wiesz, parę razy zlecałem coś ludziom którzy mówili że nie robią tego
>> dla pieniędzy ... i teraz wiem że nigdy więcej takiego układu, bo
>> wychodzi drożej niż jakbym zapłacił godziwą kasę za coś.
>
> Nie chodziło mi o coś takiego, a raczej o sytuację, gdy do pracy przychodzi
> absolwent uczelni z zerowym doświadczeniem, zerową praktyką, wiedzą czysto
> teoretyczną, a ma oczekiwania finansowe takie, jakby co najmniej od kilku
> lat istniał w branży jako świetny specjalista. Bawią mnie tacy ludzie (to
> niestety nie są wyjątki), bo nie mają pojęcia, że uczelnia to tylko wstęp do
> wiedzy. Kolejną - tę bardziej cenioną - nabywa się w pracy, w praktyce. I że
> nikt nie zapłaci komuś takiemu tyle, ile dostałby człowiek z bogatym i
> interesującym CV.
To jest taka sama sytuacja, tylko odwrotna :)
> Dlatego chwała "doktorynce", że ma pokorę wobec siebie, że nie startuje z
> pozycji "co to nie ja", bo to naprawdę dobrze wróży.
Owszem, chwała, tylko takie stwierdzenie może być właśnie jedną z
przyczyn niemożności znalezienia pracy.
Po swoich doświadczeniach, wychodzę z założenia że robota do zrobienia
ma jakąśtam wartość ... i wszelkie rażące odchylenia od normy powodują
że zapalają się żarówki alarmowe.
To tak jak z samochodami. Jeżeli kupujesz 5letniego Opla Astrę, i ktoś
chce ci sprzeddać go za 5 tys, to wiesz że coś jest z tym samochodem nie
tak: albo kradziony, albo zajechany na śmierć.
>
>> Schemat jest generalnie taki, jest robota do zrobienia, nawiązuję
>> kontakt z programistą, ustalam z nim kasę - dowiaduję się że on nie robi
>> dla pieniędzy. Ok, i tak mam jakieś wyobrażenie ile jestem gotowy za to
>> zapłacić, więc się umawiamy. Po jakimś czasie programista rezygnuje bo
>> już się nauczył, lub doszedł do wniosku że go nie interesuje ta
>> technologia, lub płaca jest dla niego za niska a o nierobieniu dla
>> pieniędzy mówił żeby sprawić dobre wrażenie. A ja zostaję z rozgrzebanym
>> projektem i terminem dyszącym na karku....
>
> Faktycznie nieciekawie, ale czy taki ktoś bez umowy u Ciebie pracuje?
Z umową, raz ustną, raz pisemną (mowa o dziełach, nie o stosunku
pracy). Ale co mi ta umowa da, przecież siłą nie zmuszę żeby siadł i
programował, a użerać się z powództwami cywilnymi się nie kalkuluje.
Lepiej znaleźć kogoś kto zna swoją wartość i zapłacić mu godziwą cenę.
p. m.
-
28. Data: 2006-08-09 16:22:52
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "rs" <r...@w...pl>
Użytkownik "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:eb9u8q$hnr$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl> napisał w wiadomości
> news:eb9tu6$ljn$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Doktor:
>
> 4. nie chce byc traktowany jako zagrozenie, konkurencja i wrog dla
> magistra po
> tym samym kierunku
>
> to po co robi doktorat ? :)
jak kobieta to pewnie z nudów
-
29. Data: 2006-08-09 17:30:46
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl>
>>
>> to po co robi doktorat ? :)
>
> jak kobieta to pewnie z nudów
A jak mezczyzna to co?
-
30. Data: 2006-08-09 22:39:53
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: YaaL <y...@f...hell.pl>
On Wed, 9 Aug 2006 19:30:46 +0200,
doktorynka <nic> wrote:
>>> to po co robi doktorat ? :)
>> jak kobieta to pewnie z nudów
> A jak mezczyzna to co?
Pewnie nie ma powodzenia u kobiet <:
--
. , _ _ / __
(_/ (_( (_( (_, /- /-/ [ I'm unholy & I'm happy. Surprised? ] http://3cc.pl
~ ( ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Shortcut, n.: the longest distance between two points.