eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeSkad sie biora niskie zarobki w Polsce...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 94

  • 31. Data: 2004-07-24 15:03:49
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: "Przemek" <b...@n...pl>


    Użytkownik "Michał 'Amra' Macierzyński" <m...@p...pl>
    napisał w wiadomości
    > Jesli uwazasz, ze sztuczny ustawowy nakaz poprawi cokolwiek, to tylko ci
    > wspolczuje.
    > Bo to o czym mowisz - to jest zwykly dodruk pieniadza. Przeciez jak
    > przedsiebiorca mialby zaplacic 40% wiecej (pamietasz o ZUSach itp?) to
    mniej
    > wiecej o tyle samo musialby podwyzszyc ceny swoich towarow i uslug - bo
    niby
    > jak sobie to wybrazasz?

    a skad te wnioski ? - chyba ze mowimy o firmie " ja i szwagier inc - handel
    mydlem i powidlem"
    - ja z czasow kiedy pracowalem w zatrudniajacej kilka tys ludzi firmie
    produkcyjnej pamietam ze
    fundusz plac to bylo ok 14% kosztow (przynajmniej dopoki te informacje byly
    podawane zalodze ,
    bo pozniej wszystko bylo juz tajne/ poufne; ale poniewaz ja juz kilka lat
    tam nie pracuje a zarobki
    mimo wzrostu obrotow stoja w miejscu to pewnie teraz ten procent jest
    jeszcze mniejszy) - wiekszosc
    kosztow to byly surowce (zalezne od cen na swiatowych gieldach ) i energia
    elektryczna.

    pzdr



  • 32. Data: 2004-07-24 15:50:47
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>



    Michał 'Amra' Macierzyński napisał:

    >Wieslaw Bicz <W...@o...pl> wrote:
    >
    >>Oczywiście mam swój pogląd na ten temat, i z chęcią się nim podzielę,
    >>ale ciekawy jestem, czy zastanawialiście się nad tym, i czy interesuje
    >>Was udział w takiej dyskusji. Wszystkich chętnych zapraszam.
    >>
    >
    >A moglbys te swoja opinie wyrazic i napisac dlaczego nic nie wspominasz o
    >sile nabywczej pieniadza?
    >Co z tego, ze z dnia na dzien przelcizeniowo wprowadzisz pensje takie jak na
    >zachodzie? Nic. Kompletnie nic.
    >Dlatego chetnie wyslucham twojej teorii
    >
    >
    Widzę, że moje wezwanie do dyskusji spotkało się z pewnym
    zainteresowaniem. Niestety większość komentarzy świadczy raczej o
    naiwności i kompletnej nieznajomości realiów ekonomicznych, ale z
    kilkoma poglądami się zgadzam.

    Odniosę się na początku do dwóch opinii: Do wprowadzenia nakazowego
    czegokolwiek (np. zarobków minimalnych) i odnośnie tego, że firmy nie
    chcą płacić więcej.

    Pierwsza rzecz jest oczywiście ekonomicznym idiotyzmem, możliwym tylko
    do wprowadzenia w systemie nakazowym, niestety nawet w takim systemie
    nie da się ludziom nakazać efektywnej i sensownej pracy, co - jak
    pokazują dość jeszcze żywe doświadczenia - po prostu marnie się kończy.
    Wydaje mi się, że nie warto dyskutować z takimi poglądami, bo to jest
    marnowanie czasu.

    Jeśli chodzi o firmy, które nie chcą płacić, a zdaniem respondentów
    mogą, to mogę powiedzieć krótko: Takich przykładów na pewno da się parę
    w Polsce znaleźć, ale raczej nie one kształtują rynek pracy i dlatego
    też nie mają istotnego znaczenia dla ogólnego poziomu zarobków w Polsce,
    czy też innych, tego typu krajach. Uzasadnienie tego jest dość banalne:
    gdyby prawdą było, że można łatwo zarobić zatrudniając kogoś do
    wykonywania jakiejś pracy, to nie mielibyśmy znaczącego bezrobocia, bo
    pracodawcy chętnie zatrudnialiby ludzi, żeby samemu na tym zarobić. A
    tak przecież ewidentnie nie jest. Czyli przyczyna jest właściwie
    znaleziona: za mało jest w Polsce ludzi, którym opłaca się zatrudniać
    innych, bo nie mogą na tym zarobić.

    I tu mogę przejść do rozważenia przyczyn tego stanu rzeczy, tak jak je
    widzę z mojego punktu widzenia:

    a) na pewno obciążenia wynikające z istniejącego systemu ubezpeczeń
    społecznych, czyli z istnienia kosztownego aparatu buirokratycznego i
    dużej ilości rencistów (nieproporcjanalnie wielkiej w porównaniu z
    innymi krajami) mają jakieś znaczenie, bo powodują znaczne opodatkowanie
    pracy i mniejszą jej opłacalność.
    b) na pewno też obciążenia podatkowe, spowodowane rozdmuchanym aparatem
    urzędniczym o bizantyjskich zwyczajach (mnóstwo samochodów służbowych,
    wspaniałe gabinety, specjalne przywileje, rozdmuchane pobory, itd.)
    dokładają się do tego. Znaczące pieniądze z podatków, które w innych
    krajach idą na rzeczy pożyteczne dla całego społeczeństwa, w Polsce
    przeznaczane są na utrzymanie całych tłumów pasożytów, którzy jeszcze
    dodatkowo dużo czasu przeznaczają na przeszkadzanie innym w sensownej
    działalności.

    Ale mimo wszystko nie sądzę, żeby te dwie przyczyny były
    najistotniejsze. Uważam, że istnieje znacznie istotniejszy powód różnic
    w zarobkach pomiędzy np. zaawansowanymi krajami Europy Zachodniej i
    Polską. Wynika on z tego, jakie firmy są w tych krajach, a jakie w
    Polsce. Ludzie zorientowani w temacie wiedzą, że gospodarki takich
    krajów, jak Niemcy, Holandia, Szwajcaria, Belgia, Francja, a także
    innych, podobnych cechują się znaczną konkurencyjnością, czyli mogą bez
    problemu eksportować towary o znacznym stopniu przetworzenia, oparte o
    wiedzę i doświadczenia. I nie chodzi tu tylko o produkty typu high-tech,
    oparte o najnowsze technologie i właśnie zgłoszone patenty, ale o
    rzeczy, które wymagają po prostu odpowiedniej technologii, doświadczeń,
    tradycji, organizacji itd. Ludzie, którzy znają kulturę przemysłową
    wspomnianych krajów wiedzą, że opiera się ona o przedsiębiorców (głównie
    małych i średnich), którzy dążyli i dążą do bycia najlepszymi w
    wybranych przez siebie dziedzinach, którzy lata całe starali się
    stworzyć oryginalne produkty, zdobyć doświadczenia, i którzy poświęcają
    znaczną część zarobionych pieniędzy na dalszy rozwój swoich produktów,
    na poszukiwanie nowych rozwiązań, na bycie lepszymi od konkurencji.
    Powoduje to, że wiele firm z tych krajów jest w swojej dziedzinie
    wiodącymi producentami: Jeśli ktoś chce kupić coś naprawdę dobrego, to
    wie, że nie ma wyjścia, tylko musi to kupić od nich. Wiele z tych firm
    jest po prostu monopolistami: nikt nie ma takich produktów, jakie oni
    oferują. I tu nie chodzi tylko o dobra przemysłowe, ale o wiele banalych
    rzeczy. Nawet dzieci wiedzą, że nikt nie robi tak dobrych żelatynowych
    miśków, jak niemiecka firma Haribo, która jest w tej dziedzinie prawie
    monopolistą, bo konkurenci nie potrafili doścignąć jej know-how. Mało
    kto natomiast wie, że producentem ciekłych kryształów, używanych tak
    masowo we wszelkiej maści wyświetlaczach jest prawie wyłącznie niemiecka
    firma Merck, bo jej materiał nie został jeszcze doścignięty przez
    innych. Niektórzy wiedzą, że mała Holandia, praktycznie pozbawiona
    dobrych gleb jest jednym z największych eksporterów produktów rolnych,
    bo osiągnęła niesamowity wręcz poziom doświadczenia i organizacji w
    rolnictwie. Takich przykładów można oczywiście znaleźć więcej.

    Wszyscy Ci, którzy oferują rzeczy, których inni nie potrafią robić, nie
    potrafią robić tak dobrze, lub tak efektywnie, mogą liczyć na
    osiągnięcie lepszych zysków, i - co się z tym łączy na oferowanie swoim
    pracownikom większych dochodów. Jeśli w jakimś kraju skoncentruje się
    większa ilość firm, które są na swoich rynkach lepsze niż firmy innych
    krajów, albo nawet wręcz mają na nich monopol, to kraj ten może liczyć
    na to, że inni będą musieli mu zapłacić za towary przez firmy te
    sprzedawane ceny, których one zażądają. A to oczywiście oznacza też, że
    pracownicy tych firm mogą liczyć na lepsze zarobki. To samo dotyczy ich
    właścicieli, dostawców, poborców podatkowych, itd., itp.

    Tak się jednak składa, że w Polsce przedsiębiorców takich praktycznie
    nie ma. Można znaleźć jedynie pojedyncze przykłady firm, które w swoich
    dziedzinach są bardzo konkurencyjne w Świecie, bo produkują produkty
    lepsze niż inni (a nie tańsze, bo mają niższe koszta pracy). W skali
    całego kraju jest ich po prostu o wiele za mało. Wynika to zarówno z
    braku tradycji, jak też i z polityki rządzących tym krajem. W historii
    Polski był tylko jeden okres, o którym można powiedzieć, że istniała
    polityka promowania włanego oryginalnego (ale niestety państwowego)
    przemysłu. Było to w pierwszej połowie tzw. Ery Gierka. Nigdy przedtem,
    ani też nigdy potem niczego podobnego nie było. Ci, którzy przejęli
    władzę w 1989 roku postarali się dość skutecznie o to, żeby wszystkie w
    miarę sensownie działające zakłady sprzedać obcemu kapitałowi. Natomiast
    do dzisiaj nie zrobili nic, żeby wesprzeć własnych przedsiębiorców -
    szczególnie tych, którzy tworzą coś oryginalnego. Wspiera się tylko tzw.
    "oligarchów", żyjących z układów, państwowych zleceń, itp. I
    niewątpliwie odbywa się to ze wzajemnym "zrozumieniem".

    Ponieważ mam wieloletnie doświadczenia w tworzeniu nowych produktów i
    wiem, co się w tym względzie dzieje w Polsce, ale nie tylko (mam wiele
    lat doświadczeń za granicą), to powiem krótko: system istniejący obecnie
    w naszym kraju jest wrogo nastawiony do wszelkich inicjatyw,
    zmierzających do tworzenia nowych konkurencyjnych produktów. Nie wynika
    to z jakiejś wbudowanej w niego celowości, ale z czystego idiotyzmu
    istniejących rozwiązań (to nigdy nikogo nie interesowało - wiele
    przepisów jest u nas typową "radosną twórczością"). Dodatkowo nie ma w
    Polsce tradycji, a co najważniejsze - właściwie wcale świadomości. To
    pokazuje także ta dyskusja. Tylko pojedyncze osoby zwróciły uwagę na ten
    aspekt sprawy. Moje doświadczenie jest w tym względzie następujące: W
    Niemczech, rozmawiając ze "starą, niewykształconą babcią" (to fakt, a
    nie dowcip), można się dowiedzieć, że Niemcy są krajem nie mającym
    żadnych zasobów naturalnych (ropy, złota, ani też innych takich rzeczy),
    więc muszą robić wszystko, żeby wspierać tych, którzy tworzą lepsze
    produkty, badaczy szukających nowych rozwiązań, itd. Ta prawda jest tam
    ludziom wpajana przez byle szmatławiec i wszystkich populistów, i to od
    wielu lat. W Polsce, słuchając szefa Banku Narodowego można się
    dowiedzieć, że tylko handel może nas zbawić... Na żadnym szczeblu nie ma
    świadomości faktu, skąd się bierze zacofanie gospodarki. Mogę to
    powiedzieć w oparciu o wiele rozmów, które przeprowadziłem z różnymi
    ludźmi, na różnych stanowiskach i mających różne zawody. W naszym kraju
    dominuje raczej przekonanie o tym, że kapitalizm to szybkie dążenie do
    maksymalizacji zysku, obce inwestycje, luksusy. Nikt nie wspomina, że
    kapitalizm z "ludzką twarzą" tworzą oryginalni przedsiębiorcy, solidni
    pracownicy i uczciwi urzędnicy... I że jego tworzenie wymaga ciężkiej
    wieloletniej pracy i często wielu wyrzeczeń. A taka jest niestety prawda.

    I dlatego też nie widzę szans na to, żeby w Polsce znalazł się jakiś
    przywódca, lub partia, której celem będzie stworzenie systemu
    przyjaznego własnej oryginalnej przedsiębiorczości.

    Istnieje oczywiście pewien dość prosty sposób, który może przynieść
    znaczący spadek bezrobocia i wzrost płac, ale niekoniecznie wzrost płacy
    realnej. Polega on na znacznej dewaluacji waluty. W momencie, gdyby
    złotówka spadła wobec euro np. dwukrotnie, natychmiast wiele rzeczy
    zaczęłoby się opłacać robić w Polsce i wiele dziedzin przemysłu
    poczułoby gwałtowny przyrost koniunktury (co oczywiście zmusiłoby
    zwiększenia zatrudnienia), ale żeby z tego wynikł długofalowy efekt,
    musiałoby to być robione z głową i zyski z takiej operacji musiałby być
    przeznaczone na rozwój własnego przemysłu. Jednym słowem: do
    przeprowadzenia takiej operacji konieczny jest przywódca z odpowiednimi
    ideami i poparciem społecznym i oczywiście pewna organizacja. Na coś
    takiego na razie się nie zanosi.

    A poza tym to jest tak: Polskim elitom (co się wręcz rzuca w oczy w
    rozmowach z funkcjonariuszami, ale także przemysłowcami z Warszawy)
    bezrobocie - jak to się ładnie mówi - po prostu "wisi", jest im nawet
    bardzo na rękę (mogą sobie przebierać w pracownikach, którzy błagają ich
    o zatrudnienie), a wysoki kurs złotówki jest im też na rękę, bo
    powoduje, że mogą sobie pozwolić na zakup wielu zagranicznych produktów,
    wyjazdy na wakacje do innych krajów, itd. itp. Te elity prowadzą całkiem
    wygodne życie, a los prowincji interesuje ich tak bardzo, jak los
    głodujących w Sudanie. Takie spostrzeżenia mam niestety od lat, i bardzo
    bym chciał się mylić.

    Dlatego też nie przewiduję polepszenia się sytuacji, ale wręcz jej
    pogorszenia. Polskie przedsiębiorstwa mogą istnieć tylko dlatego, że
    swoim pracownikom mało płacą. I nie widzę żadnych perspektyw, żeby w
    jakiejś dającej się dostrzec przyszłości miało się to zmienić na lepsze.
    Szanse na powstanie znaczącej grupy przedsiębiorców, która mogłaby być
    konkurencyjna w skali Światowej są skutecznie blokowane przez istniejące
    układy.


    Wieslaw Bicz




  • 33. Data: 2004-07-24 15:51:18
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: "Przemek" <b...@n...pl>


    Użytkownik "Michał 'Amra' Macierzyński" <m...@p...pl>
    napisał w wiadomości news:cdu0u4$8g5$1@news.onet.pl...
    > Przemek <b...@n...pl> wrote:
    > > a skad te wnioski ? - chyba ze mowimy o firmie " ja i szwagier inc -
    > > handel mydlem i powidlem"
    >
    > Ech. Popatrz zatem ile procent ludzi jest zatrudnionych wlasnie w firmach
    > MSP. Zobacz rowniez ile wynosza koszty osobowe w firmach uslugowych. I
    > popatrz jaki procent PKB tworzony jest przez nie nawet w Polsce (nie
    mowiac
    > o zachodzie).
    Tyle ze w Polsce co trzecia firma tego sektora to handel - i to nie
    miedzynarodowy a lokalny ,
    nie uwazasz chyba ze nam sie polepszy jak kazdy otworzy sklep :)

    pzdr



  • 34. Data: 2004-07-24 15:53:31
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: Michał 'Amra' Macierzyński <m...@p...pl>

    Przemek <b...@n...pl> wrote:
    > a skad te wnioski ? - chyba ze mowimy o firmie " ja i szwagier inc -
    > handel mydlem i powidlem"

    Ech. Popatrz zatem ile procent ludzi jest zatrudnionych wlasnie w firmach
    MSP. Zobacz rowniez ile wynosza koszty osobowe w firmach uslugowych. I
    popatrz jaki procent PKB tworzony jest przez nie nawet w Polsce (nie mowiac
    o zachodzie).
    W sumie jak obserwuje te dyskusje, to nie dziwie sie, ze Lepper z jego
    chorymi pomyslami ma takie popracie...

    --
    Michał 'Amra' Macierzyński || wortal public relations:
    http://www.PRnews.pl Uwaga! Konkurs - http://www.prnews.pl/lukas/


  • 35. Data: 2004-07-24 16:55:38
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: złoty <m...@o...wytnij_to.pl>

    Dnia 2004-07-24 11:09, Użytkownik Michał 'Amra' Macierzyński napisał:
    > złoty <m...@o...wytnij_to.pl> wrote:
    >
    >>..za duzo ogladasz TV.. odpocznij od niej moze pare m-cy - byc moze
    >>wtedy przestaniesz sie tak emocjonowac i ponownie zaczniesz uzywac
    >>*wlasnego* rozumu. Nie kazdego, kto ma poglady rozne od tych
    >>prezentowanych w TV czy twoich nalezy od razu osmieszac. Warto
    >>sprobowac merytorycznej dysputy
    >
    >
    > Jesli uwazasz, ze sztuczny ustawowy nakaz poprawi cokolwiek, to tylko ci
    > wspolczuje.
    > Bo to o czym mowisz - to jest zwykly dodruk pieniadza. Przeciez jak
    > przedsiebiorca mialby zaplacic 40% wiecej (pamietasz o ZUSach itp?) to mniej
    > wiecej o tyle samo musialby podwyzszyc ceny swoich towarow i uslug - bo niby
    > jak sobie to wybrazasz?
    > Niby jak sobie wyobrazasz, ze eksportujac polskie towary - zagraniczny
    > kontrahent wyda 1/5 wiecej. Zmusisz go do tego?
    > Jednym slowem pomysl tak glupkowaty, ze szkoda sie nad nim rozwodzic, a
    > dziwia mnie tacy ignoranci ekonomiczni jak ty. No ale coz... Ktos przeciez
    > glosuije na LPR zy Samoobrone.
    >

    ..a teraz przeczytaj spokojnie to co sam napisales! ..jestes pewien, ze
    to *mnie* odpowiadasz?? ..nie dosc, ze pomyrdali ci sie adwersarze - to
    jeszcze bedziesz mi wspolczul?? Sadzac, po sposobie w jaki prowadzisz
    dyskusje podejrzewam, ze to wlasnie ty stanowisz potencjalny elektorat AL
    :) ..najpierw se pokrzyczec - a pozniej dop. dowiedziec sie co i kto
    wlasciwie mowil

    BTW. twoje zalozenie dot. wzrostu cen i inflacji jest niezupelnie
    prawdziwe. W wypadku "plaskiej" gospodarki (tzw. ksiazkowej z mala
    iloscia zmiennych)oczywiscie masz racje. Jednakze teorie typu
    Keynesowskich maja tylko przyblizyc zrozumienie mechanizmow, a nie
    opisywac faktyczne zjawiska zachodzace w gospodarce. W przypadku
    rzeczywistej gospodarki przelozenie wzrost cen/inflacja nie jest juz
    takie bezposrednie. Coraz wiecej "znanych" ekonomistow przychyla sie np.
    do pogladu, ze _kontrolowana_ inflacja jest dobrym srodkiem na pobudzenie
    gospodarki

    pzdr
    A.


  • 36. Data: 2004-07-24 16:57:20
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: złoty <m...@o...wytnij_to.pl>

    Dnia 2004-07-24 09:51, Użytkownik Piotr Hosowicz napisał:

    > złoty wrote:
    >
    >> ..za duzo ogladasz TV.. odpocznij od niej moze pare m-cy
    >
    >
    > Właśnie 17 lipca minęła 5-ta rocznica od czasu, gdy nie oglądam
    > telewizji. W ogóle. Z Michałem zgadzam się w całej rozciągłości.
    >
    > ICMPTZ ?
    >
    ..pogratuluje wytrwalosci ! ;)

    pzdr
    A.


  • 37. Data: 2004-07-24 17:00:06
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: Michał 'Amra' Macierzyński <m...@p...pl>

    złoty <m...@o...wytnij_to.pl> wrote:
    > takie bezposrednie. Coraz wiecej "znanych" ekonomistow przychyla sie
    > np. do pogladu, ze _kontrolowana_ inflacja jest dobrym srodkiem na
    > pobudzenie gospodarki

    Co to znaczy kontrolowana inflacja, albo moze inaczej na jakim poziomie ta
    inflacja mialaby byc?

    --
    Michał 'Amra' Macierzyński || wortal public relations:
    http://www.PRnews.pl Uwaga! Konkurs - http://www.prnews.pl/lukas/


  • 38. Data: 2004-07-24 17:26:15
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: złoty <m...@o...wytnij_to.pl>

    Dnia 2004-07-24 17:50, Użytkownik Wieslaw Bicz napisał:


    >
    > Odniosę się na początku do dwóch opinii: Do wprowadzenia nakazowego

    [ciach]

    > Uzasadnienie tego jest dość banalne:
    > gdyby prawdą było, że można łatwo zarobić zatrudniając kogoś do
    > wykonywania jakiejś pracy, to nie mielibyśmy znaczącego bezrobocia, bo
    > pracodawcy chętnie zatrudnialiby ludzi, żeby samemu na tym zarobić. A
    > tak przecież ewidentnie nie jest.

    ...i tutaj sie nie zgodze :) . Moj znajomy od lat juz pracuje w branzy
    FMCG jako przedstawiciel handlowy (jakkolwiek on sie nazywa w danej
    firmie). Firm juz zwiedzil.....hmm..sporo. Z racji swojego doswiadczenia
    i skutecznosci nie ma problemow ze znalezieniem pracy- byly to duze,
    renomowane koncerny zachodnie. I gdy slucham przy pyfku jego opowiesci o
    kolejnych perypetiach w kolejnych koncernie, da sie zauwazyc nastepujacy
    mechanizm: PH maja do wykonania okreslone normy sprzedazy w ramach
    swojej (przewaznie) niezbyt wysokiej pensji. Dop. po ich przekroczeniu
    pojawia sie mozliwosc intratnej premii - co stanowi dla nich dosc silna
    motywacje oczywiscie, wiec "srubuja" wyniki. Problem w tym, ze za
    kwartal/polrocze/rok dotychczasowe "wysrubowane" wyniki sprzedazy staja
    sie _podstawa_ , przekroczenie ktorej umozliwia uzyskanie premii. Aby
    wiec zaczac zarabiac "sensowne" pieniadze znowuz pasowaloby podniesc
    poziom sprzedazy.....i tak wkolo.
    Pech polega na tym, iz w pewnym momencie zwiekszenie sprzedazy nie jest
    juz mozliwe (nasycenie rynku, konkurencja, "wypalenie" PH..etc), zatem
    pomimo coraz lepszych wynikow koncernu - PH zarabiaja coraz mniej.
    Skutkuje to przewaznie poszukiwaniem przez PH innej pracy.
    Podcumowujac: prowadzi to w prostej mierze do przyjecia postawy, jaka
    obecnie reprezentuje ten moj znajomy: "..wykonac plan i _lekkie_ przody
    (co by sie naczalstwo nie rzucalo :) ) - grunt to sie nie wychylac".
    Wg mnie jest to paranoja ... lecz - po zastanowieniu - on ma racje!
    Zaleznosc jest prosta - zwiekszanie sprzedazy w dluzszym okresie prowadzi
    do spadku jego dochodow!!!

    pzdr
    A.




  • 39. Data: 2004-07-24 17:36:19
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>

    złoty napisał:

    >
    >> Uzasadnienie tego jest dość banalne: gdyby prawdą było, że można
    >> łatwo zarobić zatrudniając kogoś do wykonywania jakiejś pracy, to nie
    >> mielibyśmy znaczącego bezrobocia, bo pracodawcy chętnie zatrudnialiby
    >> ludzi, żeby samemu na tym zarobić. A tak przecież ewidentnie nie jest.
    >
    >
    > ...i tutaj sie nie zgodze :) . Moj znajomy od lat juz pracuje w branzy
    > FMCG jako przedstawiciel handlowy (jakkolwiek on sie nazywa w danej
    > firmie). Firm juz zwiedzil.....hmm..sporo.

    Twoje argumenty niestety niczego nie zmieniają w banalnej prawdzie, że ludzie są
    zatrudniani, kiedy to się opłaca. fakt, że różne firmy mają swoje specjalne
    widzimisie, metody wynagradzania, itd. niczego nie zmienia w generalnej zasadzie:
    Jeśli firma może przez zatrudnienie nowego człowieka zwiększyć swoje dochody, zyski,
    itd. to z reguły to uczyni. Oczywiście są jeszcze dodatkowe uwarunkowania, jak np.
    pieniądze na stworzenie dodatkowego stanowiska pracy, itd., ale w sprzyjającej
    sytuacji w gospodarce bezrobocie po prostu maleje. W klasycznym spojrzeniu
    oczywiście do momentu, kiedy brak pracowników tak wywinduje koszta pracy, że się to
    przestanie opłacać. Rzyczywistość jest oczywiście bardziej skomplikowana.


    Wieslaw Bicz

    ---------------========== OPTEL sp. z o.o. ===========---------------
    ------===== R&D: Ultrasonic Technology/Fingerprint Recognition ====------
    ul. Otwarta 10a PL 50-212 Wroclaw Tel.:+48 71 3296854 Fax.:+48 71 3296852
    --------==== mailto:W...@o...pl -=- http://www.optel.pl ====-------


  • 40. Data: 2004-07-24 17:38:44
    Temat: Re: Skad sie biora niskie zarobki w Polsce...
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    > Ja wogóle nie widze sensu istnienia związków zawodowych.
    To naprawde nic nie szkodzi. Jest tak wiele osób, którzy taki sens
    dostrzegają, że związki zawodowe mają się dobrze i są nieźle i stabilnie
    umocowane prawnie.

    --
    Pozdrowienia
    Jotte


strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1