eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!Re: ...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!
  • Data: 2005-03-18 11:08:47
    Temat: Re: ...handlowców... handlowców... handlowców... i tak w kółko!
    Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Biznes, to zarabianie pieniedzy.Na produkowaniu sie nie zarabia,
    >> tylko na sprzedawaniu tego, co się wyprodukuje. Dotyczy też usług.
    >> Nie jesteśmy krajem o największym nasyceniu rynku towarami. To, co
    >> obserwujesz, nie będzie się zmieniać wraz z zwiększeniem się ilości
    >> pieniędzy u ludzi.

    > Witam, jako studentka trzeciego roku ekonomii muszę powiedzieć, że
    > cała mądrość zawarta w tym zdaniu wydaje mi sie być wiedzą czysto
    > podręcznikową.

    Owszem, podręczniki czytam. Ale mam dużo lat praktyki, w tym nie tylko
    krajowej. Z podręczników biorę za dobrą monetę tylko to, co potrafię
    sam sobie udowodnić wnikliwą analizą, że potrafi się sprawdzać i wnosi
    coś nowego do realnych - dzisiejszych oraz przyszłych warunków.

    > Brzmi naprawdę profesjonalnie. Jednak sądzę, że gdy ludzie nie mają
    > pieniędzy na chleb... kupią najtańszy a nie będą się zastanawiali nad
    > wyborem czy kupić pełnoziarnisty czy pszenny (przykład prosty - służy
    > jedynie zilustrowaniu problemu). Jezeli więc sytuacja w naszym kraju
    > bedzie sie pogarszać - nic nasycanie rynku różnorodnymi towarami nie
    > pomoże...

    Mówisz rozsądnie. Ale musisz wiedzieć, że odbiorców nieco bardziej
    luksusowych towarów niż najtańszy chleb jest coraz więcej. Przejdź się
    np. po marketach z elektroniką lub nawet spożywczych. Wystarczy
    obserwacja na parkingu.

    > Moim zdaniem bycie handlowcem w tym pojęciu bardziej ogólnym,
    > powszechnym (chodzi mi tu o wszelkiego rodzaju sprzedawców począwszy
    > od akwizytorów a skończywszy na account menegerach itp.) to i "byle
    > co" i "bardzo trudne".
    > Zgadzam sie z Panem, że wymaga to wielkich predyspozycji...
    > szczególnie w oszukiwaniu innych ludzi. To naprawdę jest
    > sprzedawanie produktu w taki sposób, aby nabywca wierzył, że jet mu
    > to potrzebne, że będzie miał z tego korzyści(zadowolenie).
    > Reasumując - można być swietnym handlowcem bez wykształcenia.
    > Handlowiec to poprostu sprzedawca - dobry aktor a nie negocjator.
    > Bez względu na to czy sprzedaje odkurzacz, czy pola naftowe...

    Jeden - pierwszy z brzegu - przykład na obalenie całej tezy:
    Samochodów sprzedaje się dość dużo, czyli - ludzie chcą je kupować.
    Ale czemu mają kupić właśnie samochód marki renault? Marek i modeli
    jest cała masa... Rolą handlowca w salonie renault (albo "akwizytora"
    odwiedzającego firmy, żeby sprzedać ciężarówki renault) jest
    spowodowanie, aby potencjalny kupiec z jakim ma kontakt kupił właśnie
    samochód tej marki.
    1. Czy jest oszustem, bo sprzedaje towar nie pierwszej potrzeby?
    - odp.1: jest to możliwe - wystarczy, że wmówi klientowi, że inne
    marki za tą cenę dają mu o wiele mniej i są gorsze...
    - odp.1: nie jest oszustwem sprzedanie w taki sposób, żeby klient był
    zadowolony.
    2. Czy jest "po prostu" sprzedawcą, któremu nie jest do szczęscia
    konieczna duża wiedza np. z zakresu psychologii sprzedaży i wiedza na
    temat całego pracesu negocjacji?
    - odp.1: jest to możliwe - w końcu jak klient będzie chciał, to i tak
    kupi...
    - odp.2: handlowiec mający taką wiedzę, sprzedaje 10 samochodów
    tam, gdzie inny jeden
    Oczywiście odpowiedzi mogą mieć inną treść, ale nie o to chodzi.
    Mylisz się np. co do wykształcenia: możesz mieć dyplomy z 3 kierunków
    i kompletnie nie potrafić stosować w praktyce tego, co cię uczyli.
    Handlowiec - "po prostu sprzedawca" - nie tylko musi mieć wiedzę
    teoretyczną w zakresie tego, co robi, ale również umieć znakomicie
    stosować ją w praktyce.
    I dalsza część wypowiedzi: "to po prosty sprzedawca - dobry aktor" -
    niestety, ale jest to zdanie udowadniające, jak mało się orientujesz w
    powiązaniu praktyki z wykształceniem. Masz jakiekolwiek pojęcie, jak
    ciężka jest praca studentów szkół aktorskich i jak niewielu z nich
    zostaje dobrymi aktorami?

    >> Zresztą - nawet nie zauważyłeś - ciebie też to spotkało.
    >> Miałeś pub, ale nie sprzedawałeś tyle, albo za tyle, żeby się
    >> utrzymać. Tak - w twoim pubie też najważniejsza była sprzedaż.
    >> Myślisz, że to "miejsce" było powodem, że nie wystarczyło ci samo
    >> posiadanie pubu lub wprowadzenie innych napojów? A nie zauważyłeś, że
    >> dobre firmy, znające się na sprzedaży same tworzą "miejsca"? Tam,
    >> gdzie ich wcześniej nie było! Może zresztą... Ale jedno jest pewne:
    >> nie oszacowałeś dobrze umiejętności sprzedaży albo tworzenia marki
    >> albo... Bo nie sprzedawałeś.

    > Niestety poproszę wtedy o przykład - życie a
    > wiedza z podręczników to naprawdę czasami dwie różne sprawy...

    Niestety - wiedza z podręczników może nie daje gwarancji sukcesu, ale
    zawiera w sobie podstawy. Omawiałem tylko fakt, że prowadzący pub nie
    uwzględnił zasadniczych spraw z otwarciem swojego biznesu. M.in. nie
    docenił roli sprzedaży i to była przyczyna "upadku". Właściwe
    dokonanie analizy wszystkich aspektów "biznesu" wynika co prawda z
    podręczników, ale jest doskonale zgodnie z "życiem".

    >> Mam koło siebie jednego z handlowców. Na umowie agencyjnej -
    >> czysta prowizja. Ale się uśmiał... dla niego słabszy miesiąc jest
    >> wtedy, jak nie "wyciągnie" dziesiątki! To nie reklama - nie pracuje
    >> u mnie - tylko mnie odwiedził. A u siebie nie należy do najlepiej
    >> zarabiających. Nie żadna "gwiazda", tyle tylko, że jest _handlowcem_,
    >> a nie człowiekiem zatrudnionym jako handlowiec i udającym, że potrafi.
    >> To zresztą on namówił mnie na odpowiedĽ w tym wątku. Jestem
    >> przekonany, że gdyby on prowadził twój pub - istniałby nadal i miałby
    >> się dobrze.

    > Mogę się jedynie cieszyć wraz z Panem z tak wspaniałych znajomych.
    > Naprawde zazdroszczę... A w jakiej dziedzinie Szanowny Pana Kolega
    > pracuje?

    Czy to ma jakieś znaczenie? Kiedyś sprzedawał "odkurzacze", teraz
    ma sprawy związane z jakimiś tam filarami, wcześniej zajmował się
    pożyczkami. I wszędzie dobrze zarabiał na swoje "hobby", które zmusza
    go do wyjazdów na kilka miesięcy w roku na "ciepłe wody".

    > Tak, filozofia księgowania. Bardzo ciekawy temat - proszę o
    > rozbudowanie.

    Może na prostym hipotetycznym przykładzie sklepiku na targu - będzie
    łatwiej. Wybierasz się uzupełnić towar i najlepiej byłoby kupić za
    10.000zł, ale masz tylko 5.000. Musisz wiedzieć, co bardziej opłaca
    się wybrać. Na czym zarabiasz najwięcej - co wcale nie jest
    równoznaczne z nakładaniem większej marży. Kaięgowość powinna ci
    dostarczyć taką informację.
    Oczywście - księgowość nie prowadzi takich spraw dla sklepiku (chociaż
    są takie programy dla firm - sam też je robiłem) tylko dla większej
    firmy. I wiele, wiele innych. Np. we wspópracy z księgowością wytycza
    się plany rozwojowe. Myślę, że to zbyt obszerny temat na duskusje
    tutaj.

    >> A ciekawe, jak długo pozostaniesz idealistą na "posadzie"
    >> dziennikarza :-))) (oby ci się udało).

    > Przepraszam, ale wydaje mi się, że w tym momencie był Pan lekko
    > złośliwy.
    Zgadza się. Ale nie szkodliwie :)
    Stałem się kiedyś obiektem manipulacji dziennikarza, który dla
    "wzmocnienia" wymowy swojego wywiadu powycinał z kontekstu moje słowa
    i tak poprzestawiał, że dla słuchaczy potwierdzałem jego tezy, kiedy
    faktycznie mówiłem dokładnie odwrotnie. Dla wielu dziennikarzy "na
    topie" liczy się złowienie sensacji i nic poza tym.

    > Czy sugeruje Pan że Pan Piotr powinien szukać innej pracy niż ta w
    > jego zawodzie i zgodna z jego zainteresowaniami? Na pewno będzie
    > wdzięczny za jakieś sugestie!
    >> Trochę tylko niepokoi mnie sposób, w jaki
    >> sposób komentujesz to, co komentujesz. Jeżeli ma się ten styl
    >> przenieść za tobą do jakiejś gazety - wolałbym, żeby ci się nie udało.
    >> Aż nauczysz się stosowania szerszego "światopoglądu" na sprawy, o
    >> jakich się wypowiadasz (to znaczy - przemyślenia pod różnymi względami).
    > Z tego co mi wiadomo praca dziennikarza piszącego np.felietony (bo
    > do tego można porównac pisanie na takiej grupie dyskusyjnej jak ta)
    > polega na dzieleniu sie własnymi przemyśleniami. Na tym polega
    > wolność słowa. Bez względu na to czy się to komuś podoba czy nie...

    Ukrytą sugestią było tu tylko jedno: dziennikarz powinien podchodzić
    do tego, co mówi z dużą dawką ostrożności. Sprawdzić temat z kilku
    stron, a nie jednej - dla uczciwości przekazu, bo on jest osobą
    publiczną.
    Uważasz, że hasło "wolność słowa" wyklucza uczciwośc?

    J.K.
    --
    Dla handlowców posiadających DG oraz studentów
    kilka ofert zleceń na stronie www.zapraszam.pl
    Niestety, ofert umów o pracę - obecnie nie ma.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1