eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeabsolwenci uczelni i pierwsza pracaRe: absolwenci uczelni i pierwsza praca
  • Data: 2005-07-01 18:25:47
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "macko42" <m...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > news:da3moe$sk1$1@inews.gazeta.pl...
    > > Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):
    > >
    > > >
    > > > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > > > news:da3h4c$3la$1@inews.gazeta.pl...
    > > > > co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?
    > > > stanowiska min. wymagające specjalistycznych umiejętności zawodowych,
    > > > społecznych lub innych.
    > >
    > > tzn. ze nie rekrutuje sie np. absolwentow na st. lekarzy?
    > Chyba najpierw robi się roczny staż, potem zdaje egzamin państwowy, a potem
    > się zostaje lekarzem, czyż nie? [...]

    moze i tak. programisty? czy to jest specjalista? bo ja zostalem programista
    po studiach i chyba nic w tym dziwnego. chyba przykladow takich zawodow jest
    wiecej. Ale to nie ma wiekszego znaczenia, moze nie ciagnijmy tego dalej.


    >
    > > > To już wiemy z wątku 'test projekcyjny- "narysuj drzewo owocowe"' z dnia
    > 27
    > > > czerwca 2005 15:28 na pl.praca.dyskusje.
    > >
    > > z tego watku to poza tym, ze nie analizujesz testow za darmo nie wiemy
    > wiele.
    > W kategoriach psychometrycznych, zgodnie z teorią osobowości Paula T. Costy
    > i Roberta R. McCrae, Twoja wypowiedź świadczy o "niskiej otwartości na
    > doświadczenia".

    mysle, ze sa 3 mozliwosci:
    1) nie myslimy o tych samych doswiadczeniach,
    2) ta teoria na mnie nie dziala,
    3) ta teoria jest g... warta ;)
    bo ja jestem raczej bardzo otwarty na rozne doswiadczenia, no moze za
    wyjatkiem jakichs ekstremalnych.


    > Że nie za darmo komentować nie będę, bo to moja sprawa za ile pracuję.

    ok

    >

    > > > w większości testów- skąd posiadasz takie rewelacyjne informacje?
    > > powyzszego pytania nie rozumiem. Natomiast to, co napisalem powyzej wynika
    > z
    > > moich doswiadczen w pracy (mysle, ze pracowalem z kilkudziesiecioma
    > > programistami po roznych uczelniach).
    > To ja zacytuję: "spekulowanie(...) moze byc obarczone znaczniem mniejszym
    > bledem niz wiekszosc testow
    > robionych przez ludzi z HR." Skąd znasz te rewelacje na temat błędów w
    > większości testów? Podziel się. Już mówiłem - artykuł piszę.

    chodzi o to, ze z duzym prawdopobienstwem absolwent UW bedzie dobrze
    przygotowany do tego zawodu. Merytorycznie. A jesli byl dobry na studiach, to
    to prawdopodobienstwo jest moim zdaniem bardzo duze. Natomiast ten drugi
    absolwent ma bardzo male szanse na sensowne przygotowanie.
    Natomiast cechy, ktore jestes w stanie zmierzyc swoimi testami (jesli w ogole)
    nie sa w stanie przewazyc szali. Nawet jesli sie okaze, ze ktos bardzo dobry
    merytorycznie jest np. slaby do pracy w grupie, to i tak jest imo lepszym
    kadydatem niz ktos nieprzygotowany merytorycznie.
    Chyba, ze potrafisz zbadac tez poziom merytoryczny. (?)
    Ale mimo wszystko polegalbym na "badaniach" jakie taka osoba przechodzila
    przez 5 lat studiow. Jesli ktos skonczyl UW z bardzo dobrym wynikiem, to mozna
    byc w zasadzie pewnym, ze oprocz tego, ze jest dobrze przygotowany, to jest
    zdolny, pracowity i ambitny. A to w zasadzie wystarczy. Ja bym sobie bardzo
    zyczyl z takimi ludzmi pracowac.
    Tylko o to mi chodzilo, jesli nie od razu zostalo to jasno postawione, to
    przepraszam.


    > > >
    > > > > Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    > > > > wyeliminowania z pracy zawodowej.
    > > > Trudno mi się zgodzić. Większość pracowników uczelni technicznych,
    > jakich
    > > > znam stawia w pierwszej kolejności na umiejętność myślenia studenta,
    > dopiero
    > > > potem na jego wykutą lub zdobytą na laborce wiedzę. Twierdzą oni, że
    > "wiedza
    > > > przyjdzie potem, razem z pracą, a teraz najważniejsze to zmusić
    > delikwenta
    > > > do samodzielnego myślenia".
    > >
    > > a kto mowi o "wykutej wiedzy"? Jednak sa rzeczy, ktore trzeba znac, bo
    > potem
    > > nie ma czasu "zaczynac od Adama i Ewy".
    > Pleonazm i tautologia, czyli masło maślane. Wiedzę można wykuć w różny
    > sposób, żeby ją wiedzieć. Są różne sposoby wykuwania wiedzy, w każdym z
    > przypadków działają w taki sam sposób, że określone neurony w określonych
    > miejscach mózgu łączą się w określony sposób. Sposoby różnią się tylko
    > skutecznością.

    jaki wniosek z tym co napisalem?

    > > O ile sie zgodze, ze uczelnie w pierwszej kolejnosci stawiaja na
    > umiejetnosc
    > > myslenia, to jednak sie do tego nie oganiczaja. Wiedza tez jest
    > przekazywana.
    > No poważnie???? A ja myślałem, że uczą nas tylko cwaniakowania na egzaminach
    > i zżynania od sąsiada na kolokwiach. Amerykę Waść odkryłeś!

    to jak ta wiedza jest istotna czy nie?
    A poziom "uczenia myslenia" jest wyzszy na panstwowych "technicznych" czy w
    prywatnych. ma ten poziom znaczenie?
    Moze raczej skoncetruj sie na istocie zamiast bawic sie w sprytne wycinanie
    moich wypowiedzi.

    >
    > > Zreszta dyskutujemy o roznicach miedzy absolwentem prywatnej i panstwowej
    > > uczelni. Stawiam, ze absolwent prywatnej przejdzie znacznie gorsza 'szkole
    > > myslenia' (mowa ciagle o technicznych kierunkach badz zblizonych).

    > Ja tam nic nie stawiam, bo generalizowanie i wrzucanie ludzi do określonych
    > szufladek na zasadzie "Państwowa = dobry uczeń, prywatna = zły uczeń." jest
    > dla mnie debilne.

    jesli w ogole cos wrzucilem do szufladek, to "szkoly myslenia".
    Roznica jest istotna. Znacznie ciezej byc dobrym uczniem w slabej szkole
    niz w dobrej. (oczywiscie nie na tle innych, a w ogole).

    > > > >Trzeba sie uczyc mnostwa
    > > > > nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle
    > traktuje
    > > > sie to 'po lebkach'.
    > Czy Ty to piszesz na podstawie samego siebie?
    > Bo kluczowe dla mnie tutaj jest słówko "trzeba". Bo ktoś inny może by
    > napisał: "można się uczyć" lub "jest okazja się nauczyć" lub "warto się
    > nauczyć" lub "dzięki temu wreszcie odświeżyłem to i tamto". Kwestia
    > podejścia.

    tak wg siebie. I kazdego kto wykonuje ten zawod co ja. Moze to Ci sie wyda
    dziwne, ale w tym fachu nowa wiedza powstaje bardzo szybko i zeby w nim zostac
    na przyzwoitym poziomie to, TRZEBA sie uczyc. I to niezaleznie od tego jak
    dobrym sie jest czy bylo. Za 2 lata to bedzie nieaktualne. odswiezanie
    zdecydowanie nie wystarczy.
    Nie zebym narzekal :)

    > Przykro mi, ale znów się odniosę do teorii osobowości Paula T. Costy i
    > Roberta R. McCrae - otwartość na doświadczenia wciąż bardzo niska. Jakiś 1
    > sten.

    Analizujesz mnie za darmoche? ;)
    W sumie slusznie - nie jest to nic warte ;)


    > > > To jest właśnie jedna z najpiększych rzeczy w pracy - uczenie się nowych
    > > > rzeczy.
    > >
    > > jak najbardziej tak, ale nowych w sensie nowych osiagniec w danej
    > dziedzinie.
    > > Jesli dla kogos nowa rzecza sa zupelne podstawy zawodu w momencie kiedy
    > juz
    > > go wykonuje, to nie jest dobrze.
    > de gustibus non est disputandum

    kandydaci/pracownicy, ktorzy nie znaja podstaw sa malo gustowni ;)
    dla mnie to nie jest kwestia gustu.


    > > Kiepskim szkoleniem nazwalbym szkolenie, na ktorym prowadzacy nudzilby
    > > o rzeczach, ktore kazdy kto skonczyl przyzwoita szkole *musi* wiedziec.
    > > Nie zdziwilbym sie gdyby ktos z sali poprosil, zeby "przewinac do przodu",
    > > bo szkoda czasu, ktory kosztuje na takich spotkaniach droooogo.
    > Dla mnie kiepskie szkolenie, to takie, gdzie ktoś z sali musi prosić.

    jedno drugiego nie wyklucza.
    Ty sugerowales, ze uczestniczylem w kiepskich szkoleniach, bo nikt na nich nie
    zajmowal sie rzeczami, ktora kazdy powinien wiedziec ;)

    Dobre
    > szkolenie to takie, na którym potencjał, zasoby i wiedza uczestnika grają
    > pierwsze skrzypce, jest on wciąż aktywny, wciąż bierze udział a nie
    > ogranicza się do proszenia żeby przewinąć do przodu.

    ktos cos pisal o "ograniczaniu sie"?

    Trener ogranicza się do
    > animowania i moderacji.
    >
    > Dobre szkolenie to też takie, w którym zagadnienia są dopasowane do potrzeb
    > uczestników.

    jak to bylo z odkrywaniem Ameryki? ;)

    Nie ma więc takiej sytuacji, że trzeba coś przewijać, bo trener
    > porusza tylko nowe zagadnienia.

    wiec po co bylo o tych podstawach i kiepskich szkoleniach.
    Jesli nie kwestionujesz, ze nie porusza sie zbednych podstaw, w takim razie
    moze kwestionujesz to co napisalem, ze brak podstaw moze przeszkadzac w
    przyswajaniu nowej wiedzy? Bo juz nie wiem czego sie czepiles piszac o
    kiepskich szkoleniach w jakich mialem uczetniczyc :(


    > > I co? Jak ktos nie douczony po kiepskiej uczelni, ale super abmitny
    > pojdzie
    > > do pracy np. programisty, to go FIRMA bedzie uczyc tych rzeczy? Gdzie tak
    > > jest?
    > news:da3dth$gep$1@inews.gazeta.pl

    powaznie beda uczyc TYCH rzeczy (mowa byla o matematyce itp)?
    dlaczego? maja lepszych specjalistow niz uniwersytety? lepiej to zrobia?
    po co to dublowac? Na studiach ludzie sie ucza tych rzeczy i wielu innych
    5lat! Nie mozna siegnac po tych, ktorzy to juz przeszli z dobrym wynikiem.?
    Przeciez przez ten czas wiedza odjedzie daleko (chyba, ze to jakas malo
    roziwjajaca sie specjalnosc).

    Na czym polega ta wysoko postawiona poprzeczka (jakie sa kryteria)?






    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1