eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeWygrzebane na innym forumie: o WARCIERe: Wygrzebane na innym forumie: o WARCIE
  • Data: 2005-07-13 11:19:39
    Temat: Re: Wygrzebane na innym forumie: o WARCIE
    Od: Kira <c...@-...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Re to: stokrotka [13 Jul 2005 12:25:14 +0200]:


    > 1. Własnie to robisz.

    Skoro tak uwazasz. Nie zauwazylam, zebym to ja sie obrazala
    na caly swiat ze dalam sie w balona zrobic ;)

    > 2. Jak byś się zachowała w takiej sytuacji podwładnego ?

    Nie dopuscilabym do niej. Ale zakladajac na chwile, ze jestem
    sobie pracownikiem w takiej sytuacji...:

    Po pierwsze, _grzecznie_ i _spokojnie_ zapytalabym kompetentnej
    osoby, dlaczego uznano ze nie jestem dobrym pracownikiem na to
    stanowisko. Kierownik nie ma obowiazku mi tego wyjasniac, wiec
    skoro zalezy mi na odpowiedzi to nie rzucam sie jak pijana ges
    po stawie, tylko rozmawiam jak czlowiek.

    Po drugie, zadalabym proste pytanie: czy mozna zrobic cos, co
    poprawiloby nasze wzajemne uklady, a jesli tak, to czy mozemy
    dac sobie z miesiac na wprowadzenie tej zmiany. I nie chodzi
    tu bynajmniej o to, ze zaczelabym im w dupe wlazic (bo gdyby
    to byl warunek to sama bym podziekowala). Po prostu czasami
    jest tak, ze nie do konca wyjasnione sprawy urastaja do rangi
    Wielkich Problemow, i najczesciej mozna sobie z nimi poradzic.

    Po trzecie, jesli kompletnie by sie nie dalo, rownie spokojnie
    i grzecznie poprosilabym:
    a) o wystawienie korzystnych dla mnie referencji (bo przeciez
    sami przyznaja, ze merytorycznie bylo ok);
    b) zwolnienie z obowiazku swiadczenia pracy lub udzielenie
    na ten czas naleznego mi urlopu, co da mi trzy tygodnie
    wolnego na znalezienie interesujacej mnie pracy.

    Bo przeciez nie o to chodzi, zeby cyrk robic, tylko zeby jak
    najkorzystniej z danej sytuacji wyjsc. Prawda? Nie odczuwam
    potrzeby kojenia swojej urazonej ambicji rozsylaniem maili
    po pracownikach czy kloceniem sie i oskarzaniem dyrekcji.
    Moze to ja spieprzylam, moze oni -- nie ma to wiekszego
    znaczenia bo sytuacja jest jaka jest, i to z niej nalezy
    znalezc jak najlepsze dla siebie wyjscie.

    Natomiast takim dzialaniem jakie wykonala ta kobieta, nie
    tylko zamknela sobie wszelkie mozliwosci rozmowy tudziez
    korzystniejszego zalatwienia sprawy, ale takze z duzym
    prawdopodobienstwem utrudnila sobie dalsza kariere. Nikt
    o zdrowych zmyslach nie zatrudni kogos takiego, a wbrew
    temu co sie wszystkim wydaje, pracodawcy z danej branzy
    zwykle calkiem niezle sie znaja i informacje o takich
    osobach rozchodza sie lotem blyskawicy.

    >> tylko skupiam sie na minimalizacji szkod,
    >> a reszte zaliczam na poczet nauczki zyciowej.
    > Uczyć to sie trzeba na Uniwersytetach.

    Uczyc to sie trzeba cale zycie, na zadnym Uniwersytecie
    nie naucza Cie praktycznego funkcjonowania w tym swiecie.

    > Praca, jest żeby pracować, a nie uczyć się na błędach.

    Nie, ale praca jest czescia zycia, a zycie ma to do siebie
    ze weryfikuje to, co nam sie wydaje. I te lekcje nalezy
    sobie dobrze zapamietac i przeanalizowac pod katem bledow.
    Tych popelnionych przez siebie, bo tylko na siebie masz
    wplyw, na innych nie masz.

    > Pracownik ma prawo wymagać od pracodawcy stworzenia mu
    > warunków pracy pozbawionych fałszu i kłamstw.

    Jak najbardziej. Ale w opisywanej sytuacji nie zauwazylam
    w zasadzie niczego, co wskazywaloby na to, ze oni ta babke
    kantowali czy do kanciarstwa namawiali. Widze natomiast
    dosc wyrazna histerie i sklonnosc do wyolbrzymiania faktow.

    >> Zwiedzilam sporo firm, tyle ze zazwyczaj to one mnie chca
    >> a nie ja je, wiec problemu z komunikacja nie mam.
    > No chyba masz skoro te firmy jeszcze tego nie wiedzą.

    Czego konkretnie nie wiedza? ;)

    > A wogóle to twoje zwiedzanie firm jest nie na temat.
    > Jest konkretny przypadek i o tym dyskutujmy.

    Wcielas sie w moja rozmowe ze Stanislawem, a tam akurat
    zostal ten temat poruszony. Jesli Cie nie interesuje, to
    go po prostu pomin, ale nie dyktuj nam o czym mozemy a
    o czym nie mozemy rozmawiac, ok?

    > To kto tu był sukinsyn według ciebie, w tym przypadku ?
    > I kto był zaradny ?

    Nikt. Kobieta niepotrzebnie narobila sobie kolo tylka,
    wiec o zaradnosci ciezko mowic.

    Firma natomiast wiedzac zapewne z kim ma do czynienia,
    powinna jej po prostu zakomunikowac ze nastepnej umowy
    nie bedzie, zwolnic z obowiazku swiadczenia pracy od
    reki i nie wdawac sie ani w dyskusje, ani w tlumaczenia.


    Kira

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1